Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. (Wiem, wiem. Dziękuję za komplement. Moja droga, czy sądzisz że da się zabić kogokolwiek przez sen?) Nocturne zaśmiała się głucho widząc broń oponenta. Jej włosy zwinęły się nagle i zmieniły w węże, ogon zniknął. Lubiła czasem pobawić się iluzją... Czekała na ruch istoty naprzeciwko niej.
  2. Proszę? Na Księżycu? Chcecie poharatać mój symbol swoim plugawym żelastwem? Och, chcieć możecie... Pytasz o zmianę wielkości... Mogę. Tak, mogę zmieniać swój wzrost. Mogę być mniejsza od myszy i większa od wieży. Jako Królowa Nocy mogę wszystko. Powiedz mi jednak głupi człowieku, po cóż miałabym być tak wielka, skoro tą samą moc mam będąc normalnego wzrostu? Czy doprawdy nikt tutaj nie pamięta już o Oficjalnym Powitaniu i Pozdrowieniu? Już nieługo na szczęście będę mogła Wam przypomnieć... Z jakiej racji miałabym z kimkolwiek połączyć siły? Łącząc siły musiałabym zgodzić się na podział władzy... To nie wchodzi w grę.
  3. Zmora wróciła do swojej postaci na krótką tylko chwilę. Potem z grzbietu wyrosły jej wielkie, czarne, pierzaste skrzydła. Żółte oczy powiększyły się, a obok nich wyrosła druga para. Uśmiech Nocturne rozszerzył się i pwiększył, ukazując wąskie, ostre zęby. Nie zabrakło też długiego ogona z kostnym zakończeniem. Zmora odwzajemniła spojrzenie stwora i oparła się o niewielki nagrobek, który sekundę wcześniej się pojawił. Tuż przy nim ziała dziura - otwarty grób.
  4. - Jasne. Chodźmy - rzuciła klacz. Pędem wzięła filiżaniki po herbacie, wrzuciła je z cukiernicą na tacę i pobiegła do kucni, cudem niczego nie upuszczając. Następnie skokami zbliżyła się do drzwi, otworzyła je i wyszła. Stałą na zewnątrz, czekając na Fiury'ego. W ciągu tych kilku sekund powiedziała "dzień dobry" do kilku kucyków. Pinkie Pie była jedną z tych, którym nie można było zarzucić marnowania czasu.
  5. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - A i owszem. Mogę - powiedziała Twilight z nieukrywanym zdziwieniem. Wycelowała w kajdany i spowodowała ich pęknięcie. To samo zrobiła z okowami Midnighta. - Mam dziwne wrażenie, że to może być jakaś pułapka... Ktoś kto rozkazywałby nimi nie dałby nam tak łatwo uciec. Poczekajmy tu jeszcze chwilę...
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Nagle wszystkie kuce zniknęły. Pustka, ciemność i jeden zielony punkt przed klaczą. Punkt wzrósł i oto przed nią stał Veritas. Spojrzał Somadzie w twarz, a potem nakreślił coś kopytam na piasku, bo to właśnie on ich teraz otaczał. Alicorn jeszcze raz spojrzał na Somadę, po czym odwrócił się i odszedł powoli. Nim klacz zdążyła za nim ruszyć, zniknął za horyzontem. W miejscu gdzie stał przed chwilą, widniał półksiężyc. Somada obudziła się.
  7. Na ulicy na którą wbiegła było dużo ludzi. Nie tylko ludzi zresztą, bo społeczność na Coruscancie zawierała duży procent innych ras. Gwar panujący wśród tłumu odwracał uwagę i nie pozwalał się jaszczurowi skupić na zadaniu. Pełno ludzi, pełno pojazdów. Krussk mógłby błądzić między nimi, gdyby nagle, tuż koło niego nie padł strzał z blastera. Pocisk uderzył w mur, o centymetry mijając Trandoshanina.
  8. - Mogę ją też podnieść. To nie będzie problem. A teraz moi drodzy parafianie... Śpieszmy się. Nasi goście chyba nas zauważyli - mruknął Violet. Chwycił swoją siostrę i wzniósł się w powietrze, znikając za krawędzią najbliższej skały.
  9. - Z innego powodu bym tu nie przychodziła, prawda? - zapytała.
  10. Nocturne obejrzała się za prześladowcą wilczycy. Nasłuchiwała bez ruchu. W pewnym momencie zmieniła się w wielką, czarną wronę o trzech oczach. Rozłożyła skrzydła i czekała.
  11. - Nie znam ich planów. Ale... Jeśli chcemy być dla nich mili to może i oni będą chcieli być mili dla nas, co? - Pinkie Pie uśmiechnęła się. - Hej, zaraz... Musimy chyba iść teraz do Twilight, prawda?
  12. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Mam dziwne wrażenie że coś poszło nie tak, jak powinno. Albo wprost przeciwnie. Nightmare Moon chyba skorzysta na naszym uwięzieniu... Nie sądzisz? - zapytała klacz. Zagrzechotała łańcuchami. Z jej rogu błysnęło światło. - Co za idioci - mruknęła.
  13. Zmora zbliżyła się i usiadła przy głowie Loci. Dłonie położyła na jej skroniach, a mackowate włosy oplotły jej głowę. Skrzyżowała nogi i z uśmiechem wbiła wzrok w punkt na głowie wilczycy... Wtedy też znalazła się obok niej. W ciemności, w jej głowie, we śnie...
  14. - To dobrze się składa. A teraz się połóż i spróbuj zasnąć - powiedziała.
  15. - jeśli nie pozwolisz mi tego zrobić, nie spróbujesz pozbyć się tego kogoś... Od ciebie wszystko zależy. Męcz się, jeśli tego właśnie pragniesz. Pamiętaj jednak, że ja wyciągałam pomocną dłoń... - blada ręka Nocturne zrobiła się czarna i podpełzła Loci.
  16. - A kto powiedział że sie nie da? Musisz tylko mi zaufać... - W postaci rudej dziewczyny Zmora była naprawdę przekonująca. Nie miała na twarzy swojego koszmarnego, szerokiego uśmiechu - zapewne dlatego właśnie...
  17. - Warto spróbować. Skoro tamta je zabiła, ja mogę je ożywić. I zabrać. Och, wilczyco. Wystarczyło jedno słówko. Jedno. I zaprowadzenie mnie do miejsca spoczynku... To jak?
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Zapisy do Nocturnal

    A i owszem, można dodawać tagi. Zezwalam bez wbijania szpil w ciało... Tym razem. Piekielny, złóż proszę podanie.
  19. Zmora usłyszała Delois. Podpłynęła do niej. - usłyszałam słowo "koszmary"? Dobrze trafiłaś. Akurat jestem głodna. Na tą jedną noc mogę cię od nich uwolnić... Czy chcesz?
  20. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    Do każdego z kucy podeszła dwójka kozłów, które w pierwszej kolejności spętała im skrzydła, uniemożliwiając ucieczkę. - Wstawać - rzekł ten sam kozioł. Wydawało się, że jest zdenerwowany. Midnight spojrzał na Twilight. Wyglądała na bardzo zażenowaną. Następnie rogaci zawiązali im oczy i poprowadzili wzdłuż ulicy. Po kilku minutach chodu otworzyły się przed nimi drzwi. Musieli zejść powoli po stromych schodach. Tam dopiero, w chłodzie, kozły zdjęły im z oczu opaski i zakuli w łańcuchy do ścian. Bez słowa oponenci wyszli, zostawiając kuce w ciemnościach.
  21. - Nie możemy pójść tak od razu, musimy jeszcze spotkać się ze wszystkimi i porozmawiać, nie sądzisz? - zapytała różowa klacz z kuchni. Po chwili weszła do salonu, trzymając tackę z dwiema filiżankami herbaty, porcelanową cukiernicą i łyżeczkami. Co myślisz?
  22. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Arrow położył głowę na grzbiecie Somady. Mimo pola, czerwone, świecące, szczurze oczka wciąż budziły niepokój. W końcu jednak i Somadzie udało się usnąć. W śnie widziała twarze. Nie czuła że jest w swoim ciele. Po prostu oglądała obliza różnych kucy napotkanych w życiu - Veritasa, Twirael, a nawet lorda przez którego trafili do więzienia.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Komnata była zrobiona w starym stylu. Sciany i podłogi były kamienne, ale wygładzone. Pomieszczenie było dość ciemne mimo trzech ogromnych okien odgrodzonych kamiennymi kolumnami - schody w dół musiały nie być tak długie, jak się Ruffian wydawało. Pod jedną ze ścian stało wielkie łóżko z baldachimem. W komnacie było też parę starych, zdobionych mebli z ciężkiego, ciemnego drewna. Na śrdku zaś, w samym centrum stała kula na kamiennym statywie. Lśniła.
  24. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    Twilight wybiegła za Midnightem, trzymając się blisko niego. Gdy tylko stanęli na ulicy, usłyszeli krzyk. Zostali zauważeni. - Midnight... Myślę że nie musimy walczyć... I tak nas aresztują i bez tego, a lepiej nie narażać się aż za bardzo, nie sądzisz? - szepnęła fioletowa klacz. Po kilku sekundach otoczyły ich kozły. Próbowały trzymać odstęp, nie strzelały z łuków. Mierzyły tylko. - Kładźcie się na ziemię - syknął jeden z nich.
  25. Zmora. Kolejna zmora, ale różna od niej. Nocturne miała nadzieję, że nie będzie to konkurencja, jeśli chodziło o sny... Były tylko jej. Żeby móc wykorzystywać umiejętności, musiała mieć energię... A tej nigdy za wiele.
×
×
  • Utwórz nowe...