Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Nie zdajesz sobie sprawy z tego, jak bardzo te kawały były szkodliwe. Jak bardzo krzywdzące. Dlatego też musi to ograniczać - rzekła żółta pegazica. Zza drzwi wyskoczył mały, biały króliczek. Angel.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - W przyszłości będziemy się z tego śmiać... Ale spójrz tylko jak nisko upadlismy. Rozmawiamy ze szczurami. Tkwimy w kanałach - szepnął Arrow Somadzie do ucha. - Schronienie? Schronienie? Jest nasze. Było ich. Wasz problem to wasze zmartwienie. Nie chcemy tu nikogo z góry. Jesteśmy mali, lecz jest nas wiele. Jest nas wiele, jesteśmy mali. Byliśmy tu, kiedy powstaliście, będziemy, gdy wasz świat się zawali...
  3. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    Twilight co chwila spoglądała na Nightmare Moon. Ta w odpowiedzi szczerzyła kły w morderczym uśmiechu. Chwilę to trwało, aż w końcu zza drzew pojawiły się czarne kształty. Kozły. Zachowywali się cicho i ostrożnie stąpali. Zupełnie jak nie te same kozły, które znał Midnight. - Już czas - szepnęła Czarownica. W chmurze pyłu zniknęła, żeby potem w towarzystwie podobnej pojawić się między kozłami z diabolicznym, głośnym śmiechem.
  4. Zmora chwyciła gałęzi i długopalczastymi dłońmi chwyciła ramiona Sophie. Głowę wychyliła poza ramiona dziewczyny i usadowiła się tuż obok, wgapiając się w kartki papieru.
  5. Nocturne przedzierała się przez krzewy i niskie drzewa. Głos umilkł. Cóż można zrobić żeby znowu dał o sobie znać? Zastanowiła się chwilę. Miała wrażenie, że wilcze instynkty wzięły i gdzieś zwiały, zostawiając ją samotną i bez obrony. Spojrzała na księżyc i zawyła. Najlepiej i najgłośniej jak umiała.
  6. Nocturne usłyszała wycie. Wycie tak bardzo żałosne i smutne, że aż poświęciła chwilę, żeby się nad tym zastanowić. Tutaj i tak nikt nie zwraca na nią uwagi... Czemu miałaby się nie rozerwać? W końcu może zrobiłaby coś konstruktywnego... Wstała i ruszyła w stronę, z której - jak jej się wydawało - dobiegał głos.
  7. - Nieeee... - powiedziała Zmora śpiewnym, płaczliwym tonem, brzmiącym jakby kilka Zmór mówiło to jednocześnie. Uwielbiała go używać. - Przecież nic złego nie robię... Czyżbym robiła coś złego? Co? - zapytała. Znów przybrała postać czarnej zjawy o świecących oczach.
  8. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Myślisz, że są aż tak bezczelne? - zapytał Arrow. Jego głos odbił się echem od ścian. - Czego chcecie? Czego od nas chcecie? Czego tu szukacie? Nic tu nie znajdziecie. Wrogowie. Intruzi. My jesteśmy mali... Wy jesteście duzi... Zginiecie tutaj. Nie znajdziecie wyjścia... Pożywimy się waszymi kośćmi... - zabrzmiały cienkie głosiki.
  9. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - Z jakiej racji my mielbyśmy fatygować się do nich? Niech się męczą. Niech się denerwują. Niech tracą siły, a my będziemy czekać. Potem raczej nie będzie trudności. - Nightmare miała świetny humor. Tym razem o wiele łatwiej przyszło jej zajęcie ciała Luny. Mogło być tylko lepiej.
  10. - Oczywiście, moja droga Fluttershy - Discord zamrugał i nad jeg głową pojawiła się lśniąca aureola. Potem mrugnął jeszcze do Fluttershy i wszedł do domku. - Umm... Tak... Boisz się wyprawy?
  11. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Właśnie. Zdjęcia. Zdjęcia, rozgłos, ujawnianie się. Nie możesz ruszyć się, żeby cię nie zauważyli. Nie wiesz czym jest prywatność, a jest to jedna z tych rzeczy, które cenię sobie najbardziej. Poza tym, sława to morderczyni. Kusi, nagradza, a potem zabija, kiedy już wyssie z ciebie wszystkie siły życiowe i zabierze... Wszystko. Nie, sława nie jest dla takich jak ja. Gdyby tacy jak ja istnieli...
  12. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Nie, zostanę tutaj i będę wiódł życie ze szczurami - rzucił pegaz. Tymczasem małych, koralikowatych oczek wokół przybywało. Coraz częściej słychać było tupot niewielkich łapek i plusk wody, kiedy przebiegały po dnie kanału. Piski zdawały się coraz głośniejsze. Szczury obserwowały. I nie podobała im się obecność intruzów.
  13. - Twierdzisz że byłem w Pear Ville? Nie mam pojęcia nawet gdzie leży to miasteczko. Mżliwe że coś ci się pomyliło, mój drogi. - Stwór podszedł i ścisnął Fiury'ego pod szyję, tarmosząc jego grzywę. - Discordzie. Koniec już tego - powiedziała Fluttershy.
  14. Urządzenie wydało cichy, przenikliwy dźwięk i na niewielkim, płaskim mnitorze ukazała się czarna plansza z rozrysowanymi ulicami i budynkami. Mapa Coruscantu. W miejscu w którym stał Krussk widniał żółty punkt. Czerwony punkt, który wskazywała czerwona linia zapewne był obiektem do likwidacji. Krussk wyszedł więc z budynku i ruszył tam, gdzie wskazywał nawigator. Po jakimś czasie trafił do jednej z niższych warstw Coruscantu. Do meliny pełnej brudu w różnych postaciach i robaków granitowych. Czerwony punkt znajdował się teraz w szarym budynku, który mógłby służyć za eksponat ukazujący działanie czasu.
  15. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    - A to znaczy, że mogą wiedzieć gdzie jesteśmy. Że wiedzą - mruknęła Nightmare Moon. - Nawet ty nie jesteś odporna na ciosy. A one są odporne na magię - rzuciła Twilight. Księżycowa Czarownica spojrzała na nią z wyższością.
  16. - Zabawny? Doprawdy? - zapytał Discord. Kopyta Fiury'ego wrosły w ziemię i zamieniły się w drewno. Na czubku głowy kuca wyrósł kwiatek o błękitnych liściach. - Wspaniale wręcz że istnieje ktoś o takim wykwintnym poczuciu humoru - tuż przed źrebakiem pojawił się Władca Chaosu we własnej osobie.
  17. Ridcully zaczynał zdradzać pewne niepokojące objawy. Gdyby był wulkanem, żyjący w pobliżu tubylcy zaczynaliby się już rozglądać za jakąś poręczną dziewicą.

    1. Nessie

      Nessie

      z czego to?

    2. Arcybiskup z Canterbury

      Arcybiskup z Canterbury

      Terry Pratchett - "Muzyka Duszy"

    3. Nessie

      Nessie

      acha, fajne

  18. Jacob poczuł dotknięcie na czubku głowy. Zmora. Znowu ona. Stanęła nad kosiarzem i czytała książkę zza jego ramienia.
  19. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Kanał rozdwajał się. Jedna droga szła prosto, druga skręcałą w lewo. Co chwila słychać było kapanie wody, a przy wytężeniu słuchu nawet piski jedynych żyjących mieszkańców kanałów - szczurów. Zapewne były wszędzie dookoła łowców, bo co chwila niewielka, czarna sylwetka przebiegała im drogę.
  20. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Od nowa

    Nagle Midnighta nawiedził ból głowy. Razem z nim do umysłu pegaza wdarły się dziwne obrazy. Obrazy dorosłych kozłów i ich dzieci. A potem samych małych koźlątek, pogrążonych w smutku. Ckliwe scenki szybk zakończyły się, a kuc poczuł coś jakby kopnięcie z całej siły. Niemal poczuł kopyto na swojej potylicy.
  21. Spike ruszył dalej. Po dotarciu pod niewielki dom zapukał w drzwi. Chwilę później otwarły się, ukazując stojącą na progu Fluttershy. - Umm. Witaj Spike. I Ty, Fiury - powiedziała cich z lekkim uśmiechem na twarzy. - Spike, bardzo mi miło że zaproponowałeś zajęcie się Angelem na chwilkę... Bardzo mi tym pomożesz. - Jasne Fluttershy. No, to gdzie nasz mały puchaty przyjaciel? - zapytał smok. Rozejrzał się, zapewne poszukując Discorda. - Kogóż to moje piękne oczy widzą... - odezwał się głos.
  22. - Tam na wzgórzu - powiedział smok. Na mostu przechylił się i spojrzał w dół, do strumyka. - Patrząc na barwę wody można się domyślić, że Discord już tu jest... Albo fabryka tęczy zawiodła - dodał smok. Strumień niósł ze sobą fioletową wodę w szkocką kratę.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Somadzie udało się za pierwszym razem przenieść do kanałów i siebie i Arrowa. Wylądowali w starym, okrągłym kanale tuż przy jednej z omszałych krat blokujących przejście. Ciemność która ich otaczała zupełnie uniemożliwiała widzenie.
  24. A wiesz, droga Animal że mogłabym zadać to samo pytanie do Ciebie?
×
×
  • Utwórz nowe...