-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
(Bij-cie-się) * * * Nocturne, mimo braku zaproszenia poszła żeby usiąść przy ognisku. W postaci rudej dziewczyy wyglądała dość niepozornie. Usiadła blisko płomieni i zaczęła zbliżać do nich rękę.
-
Jest uzależniony od Archie.
-
Dave Mustaine. Postać historyczna w pewnym sensie. Został wywalony z Metallici i założył zespół równy (lepszy) Metallice. Autor zajedwabistej muzyki, tekstów i mistrz ciętej riposty. Oprócz tego został sklasyfikowany na: 19 miejscu listy 100 najlepszych gitarzystów heavymetalowych wszech czasów według magazynu Guitar World 89. miejscu listy 100 najlepszych wokalistów wszech czasów według Hit Parader Ponadto w książce "The 100 Greatest Metal Guitarists" autorstwa Joela McIvera uznano go za najlepszego metalowego gitarzystę na świecie. Czyż nie trzeba być zajedwabistym aby osiągąć tyle? Komisja dostrzegła w nim zajedwabistość i ogólnopojętą epickość! Propozycja zaakceptowana!
- 15 odpowiedzi
-
- Rainbow dash
- WWdSZ
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
- Nowy jest mniej szkodliwy niż ty - rzuciła Zmora, powstrzymując się żeby nie rzucić książką. Była poirytowana. To dobrze. Będzie miała od kogo żywić się snami...
-
Nocturne usłyszała szelest między niskimi iglakami. Zdecydowała że poczeka na istotę, do której zmierzała. Niech teraz ona się pofatyguje.
-
Zmora przewróciła oczami widząc bezsensowne popisy... Czegoś. Westchnęła patrząc na nowego przybysza, który skłonił ją do refleksji różnego rodzaju.
-
Nocturne westchnęła. Siedzi i wyje, a ona musi biegać. Trudno. Na miejscu wygarnie właścicielowi głosu co o nim myśli. Pobiegła w wybranym przez siebie kierunku. Działanie czasu było niezauważalne, choć wiedziała że trochę go minęło od wyruszenia z obozu.
-
Zza mesti wyszła ruda dziewczyna niskiego wzrostu. Spojrzała na wszystkich znajdujących się w pobliżu bez emocji. - Witam - rzuciła.
-
- Niespecjalnie. Ale zawsze to coś w walce przeciwko nudzie. Tak dawno nie śniło się nikomu nic ciekawego - poskarżyła się Zmora.
-
Nocturne obserwowała. Słuchała. Wycie znów pojawiło się, a to znaczyło że uzyskała kontakt. Poszła więc w stronę, z której dochodził głos. Był coraz głośniejszy. Coraz bardziej wyraźny. Wkrótce drzewa liściaste ustąpiły miejsca iglastym i stanęła na małej polanie. Znów zawyła.
-
Kolejny kozioł padł po ciosie kopyt. uderzenie nimi w głowę dawało efekty. Tymczasem po okolicy rozszedł się szaleńczy, głośny śmiech Nightmare Moon. Co mógł oznaczać?
-
Kanały ciągnęły się nieprzerwanie, a czas płynął. W pewnym momencie Arrow zatrzymał się. - Słuchaj... Możliwe że jesteśmy pod Canterlotem. Widzisz te drzwiczki, o tutaj? Księżniczki mają tu drogę ewakuacyjną... Tak może być.
-
- Nie. Masz... To znaczy, gdybyś chciał... Mógł... Powiedzieć mamie że się do niej wybieramy - powiedziała klacz nieśmiało. Królik u jej kopyt zaczął tupać poirytowany.
-
Kozły nie czekały na ukrycie się Midnighta. W nieregularnych odstępach czasu zaczęły strzelać. A jednak, coś niewidocznego odbiło strzały nie dopuszczając do zgonu pegaza. To Twilight wzięła czynny udział w bitwie.
-
- Cóż. Z pewnością z własnej, nieprzymuszonej woli bym tutaj nie zostawał. Słyszycie? - Ostatnie słowo wypowiedziane zostało głośniej, z pewnością w stronę szczurów. - Wszystko słyszymy - padła odpowiedź.
-
Kozioł zatrzymał się i zawrócił, po uświadomieniu sobie co właściwie się stało. Tymczasem pierwszy z kozłów poddał się stratowaniu, nie zdążywszy zareagować. Inni rogaci rozproszyli się i zaczęli celować do pegaza z łuków.
-
Jeden z kozłów, ten najbliżej Midnighta wystawił rogi, widząc szarżę kuca i natarł na niego. Pozostałe zatrzymały się i zaczeły szukać broni potrzebnej im do obrony.
-
- Niespodzianek to tutaj akurat jest dużo i chyba nie sposób będzie je omijać - rzucił pegaz. - Idzie za nami trójka - dodał. Faktycznie. Trzy pary lśniących w ciemności oczu nie opuszczało kucy, kiedy kierowały się w dalsze części korytarzy.
-
- Twilight ci nie mówiła? Och. Kiedy skontaktujesz się z matką i zapowiesz nasze przybycie. Nie chcemy, aby byli zaskoczeni - powiedziała Fluttershy. - Osobiście nie miałbym nic przeciwko... Nie mieliby czasu na reakcję obronną. I atak - odezwał się Discord.
-
- Wysłanników ciemności. Phi. Co takiego oni mogą? - zapytała Zmora z drzewa.
-
Możliwe że strzała trafiła, ale na pewno nie w tę część ciała, w którą chciała trafić Saggita. Stwór gniewnie zabulgotał. Do trafienia w głowę trzeba było oczu. - To bez sensu, ale skoro dostał się tutaj on, inne też się dostaną. Musimy stąd uciekać. Nie wiem ile ich znajdzie się tutaj przez noc. Idę budzić Florence - rzekł Violet. Był podenerwowany.
-
- Kanały zawsze były nasze. My widzimy. My obserwujemy. Nasze zęby ostre, nasze oczy dobre. Nasze oczy dobre, nasze zęby ostre. Mór czerwony jest nam bratem, zarazę mamy za siostrę... Pamiętajcie o tym. Każdy wasz ruch jest nam znany... - Szczury wokół kucy nagle zniknęły. Uciekły, ukryły się. Czyżby się zgodziły?
-
- Ale tylko moje jest słuszne - rzekł Daerth. Całkowita powaga malująca się na jego twarzy nie pozwalała wywnioskować czy mówił poważnie, czy raczej sobie żartował.
-
W wyniku ataku przeprowadzonego przez Nightmare Moon kilka co bardziej tchórzliwych kozłów biegło w stronę Midnighta. Twilight zajęła pozycję obronną, co chwila zerkając w stronę, z której dochodziły trzaski i krzyki. Między drzewami bowiem pryskały granatowe i błękitne światła, które sprawiałyże próby strzelania z łuków do celu były wyjątkowo kiepskim pomysłem.
-
Królik zmarszczył nos i pokazał Fiury'emu język. Zrozumiał. I widocznie nie podobało mu się to, jak się doniego zwracał. - Angel, gdzie twoje maniery? To jest Fiury i masz być dla niego grzeczny! - powiedziała Fluttershy. Zwierzak przewrócił oczami.