Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. Klacz tylko trochę zaczerwieniła się i uśmiechnęła. - Ale najpierw chodźmy i sprawdźmy sytuację. I masz - podała kucykowi nóż - Na bliskie ataki jest lepszy niż łuk. I szybszy. - Ruszyła przed siebie.
  2. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Nie pytaj. Przez pomyłkę nie trafiłem na balon do miasta. I teraz muszę tu zostać. - Ruszył zranionym skrzydłem. - Och, błagam. Goj się szybciej!
  3. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Zabić? Jest nas dwóch. Nie dasz rady - Z głosu strażnika przebijała przekłamana odwaga. Mimo zapewnień, cofnął się na bezpieczną - jak przypuszczał - odległość, wpadając na swojego kolegę po fachu. Ten zaś potknął się, przewrócił, a pochodnia upadła na podłogę i zgasła, przez wilgoć i wilgotną słomę.
  4. - Nie drzyj się, błagam! - Syknęła i podbiegła żeby dobić drania. Z mózgiem w kawałkach szwendaczowi odechciało się jeść. Wind pomogła Darkness'owi wstać. - Ugryzł? - zapytała.
  5. - Ooooch, nie płacz, proszę! - Pinkie wyraźnie posmutniała. Fioletowa klacz podeszła z ciepłym uśmiechem i przytuliła źrebaka. Dopiero teraz zauważył, że ma ona skrzydła.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Ścieżką akurat podążał Violet Shine, wyglądający na nieco zmartwionego i przygaszonego.
  7. Stado szwendaczy zmierzało do jakiegoś celu, nie zwracając uwagi na nic innego. Wind wskazała drogę za budynkami, wzdłuż ulicy. Tam też ruszyła, co chwila oglądając się, czy na pewno Darkness za nią idzie, i czy w tym samym stanie co przed chwilą. Nagle jakieś zabłąkane pół trupa podstawiło ogierowi kopyto, powodując jego potknięcie się.
  8. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Po kilku minutach zjawili się strażnicy. Szli z pochodniami, wymieniając między sobą uwagi dotyczące więźniów. Jeden z nich wyjął klucz i wsadził do zamka, czemu towarzyszyło bezgraniczne zdziwienie. Zamek był niewątpliwie zepsuty.
  9. Przy łóżku błyskawicznie pojawiła się Pinkie i fioletowa klacz jednorożca. Wbijały w Furiego zaniepokojone spojrzenia. Wreszcie odezwała się Pinkie. - Co się stało?
  10. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Na szczęście w domu nic się nie zmieniło. Poza dziwnym uczuciem bycia obserwowanym...
  11. Jedna ze strzał utkwiła w głowie trupa, druga chybiła i przeleciała obok. Lot zakończyła w skrzydle pegaziego trupa, przekreślając szanse na lot. Jego drugie życie ostatecznie zakończył nóż wbity w głowę. Teraz pozostało tylko przejście na główną ulicę...
  12. Źrebak błyskawicznie zasnął. Ale sen nie przyniósł ukojenia, bo okazał się być koszmarem. Tysiące oczu przyglądało się Fiury'emu. Towarzyszył im huk, który wydają owadzie skrzydła.
  13. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Oczywiście że wiem. Jak już wspominałam, nie pierwszy raz tu jestem. Ale poczekałabym na strażników. Niedługo tu będą. - W mroku nawet dało się zauważyć groźny błysk w jej oku.
  14. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    Inne kuce mijały Ruffian, jakby nic się nie stało. A przecież zaginął trener... Gdzie mógł się podziewać? Ten w kapturze na pewno coś wiedział. I ukrywał.
  15. Pokój był niewielkich rozmiarów. Ściany były pomalowane na niebiesko, podłoga zaś zrobiona była z równo ułożonych, jasnych desek. Do pomieszczenia wpadało mnóstwo światła. Znajdowała się w nim szafa, jedno łóżko i kilka mniejszych półek i regałów.
  16. Kiwnęła głową i powoli otwarła drzwi. Wychodziły one na małą, pustą uliczkę. Prawie pustą, bo w kierunku ulicy głównej zmierzały trzy szwendacze, a jeden próbował odrywać się od ziemi. Zauważyły parę przetrwałych i ruszyły w ich kierunku. Wind podeszła do jednego z nich i wbiła nóż do oczodołu, po samą rękojeść. Trysnęła krew, a stwór upadł i przestał się ruszać.
  17. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Zapewne dobrze mieć taką rodzinę. Ja mojej pozwoliłabym sczeznąć w lochach... No, już. Ruszajmy.
  18. - Kompletnie żadnych. - Nocturne rozejrzała się dokoła. - Ładnie tu - dodała.
  19. - No nie wiem... Jesteś zmęczony. Powinieneś się przespać. Na piętrze znajdziesz pokoik. Tam się połóż i nic się nie bój. Ciocia Pinkie wszystko załatwi. - Różowa klacz niesamowicie szybko znalazła się za drzwiami i zatrzasnęła je. Cóż pozostało robić? Chyba tylko nabrać sił przez sen... Albo nie posłuchać Cioci Pinkie.
  20. - Popatrz... Wszystkie idą w jedną stronę - powiedziała i spojrzała na Darkness'a pytająco. - Jeśli nie chcesz iść, pójdę sama. Oczywiście cicho i bez zwracania na siebie uwagi. - Nie poczekała na odpowiedź. Ruszyła ku drzwiom.
  21. Uśmiechnęła się. - Mam nadzieję, że odwdzięczysz mi się tym samym... Chociaż jeszcze większą nadzieję mam, że do takiej sytuacji nie dojdzie. Najgorsze jest to, że czasami da się w nich rozpoznać znajomych i przyjaciół... To straszne. Zastanawiałam się, dlaczego to się stało.
  22. - Podmieńce? - Pinkie przestała krzątać się przy kuchni. Miała dziwną minę. - Przecież zostały wygnane. Wyrzucone z Equestrii... To one są winne temu co ci się stało? - zmierzyła go wzrokiem. - Muszę powiadomić Twilight. Trzeba powiadomić Księżniczkę!
  23. - W porządku - powiedziała. Rozległ się stłumiony huk, bo oto któryś ze szwendaczy uderzył w budynek. Wind aż podskoczyła. - Jak ja ich nienawidzę - wysyczała, po czym podeszła pod okno, zobaczyć co się stało.
  24. - No już, nie krępuj się - popchnęła go lekko - I mów mi Pinkie! Usiądź gdzie chcesz. Rozgość się. Pewnie jesteś głodny, co? Przygotuję ci coś, a ty opowiadaj... Proszę. - uśmiechnęła się łagodnie.
  25. - Ach, tak. Przecież. Nie, możemy tu zostać na noc. I jeszcze jedno... Twój dom. Czy jest daleko stąd? Bo jeśli nie, ja... Myślę, że możesz wziąć stamtąd jakieś drobiazgi. To ważne, tak myślę... - Zakończyła, trochę niepewnie.
×
×
  • Utwórz nowe...