Wind zasnęła po kilku godzinach. Mimo iż sen wydawał się spokojny, dręczyły ją koszmary. Krew... Wszędzie była krew. Weszła na polanę i zobaczyła na kamieniach ciało pegaza. Był błękitny. Za życia, oczywiście. Krew rozsmarowana na kamieniach spływała razem z wodą. Wnętrzności były wywleczone z jamy brzusznej, a ich części walały się po otoczeniu. Zwłoki rozkładały się. Czuła to. Leżały już dobre kilka dni. I nagle poruszyły się, po czym z ociąganiem i trudnością wstały. Były... nią. Szwendaczowe ja zaczęło zbliżać się, ciągnąc za sobą resztki organów wewnętrznych. I wtedy zamiast niej stał przed nią trup Darkness'a. Charcząc, zaczął się zbliżać. Chciała uciekać, ale za nią była tylko ściana. Zombie wgryzło się w jej szyję, rozszarpując tętnicę... I wtedy się obudziła.