Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Myślę, że powinieneś wypić to w domu... -Pinke niewiadomo kiedy znalazła się obok. Twilight tymczasem pożegnała się z Zecorą.
  2. Nie zareagowała. Nie przestawała płakać, aż w końcu podniosła się i poszła po katanę leżącą obok zwłok. Wróciła i spojrzała na Darkness'a. - Dziękuję. Ale teraz proszę, chodźmy już stąd. Nie chcę spotkać nikogo więcej - powiedziała. Do zaułka tymczasem zaczęły zbliżać się kolejne, w większej ilości.
  3. - Tutaj masz lekarstwo. Widzę, że jesteś zlękniony. Użyj go, a sen ukoi twój umysł udręczony. - mrugnęła okiem porozumiewawczo. -Dziękuję Zecoro. Pozwolisz, że znów cię odwiedzimy jeśli będzie coś nie tak? - spytała Twilight. - W moim domu jesteś zawsze mile widziana.
  4. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Dobrze cię widzieć. Oczywiście, że go wezmę. Nie przejdzie zbyt daleko. - Hammer zarzucił sobie na grzbiet pegaza. W tym momencie obok Somady wylądowała pegazica. - To ten... Fajnie było, dzięki za uwolnienie, chyba jesteśmy kwita i powodzenia życzę. Muszę iść - Angouleme mrugnęła i odleciała między drzewa. Chwilę później przybiegło paru strażników, zaalarmowanych krzykami iluzji i strażników którzy uciekli.
  5. Wind osunęła się na ziemię. Była cała w krwi, ale nie własnej. Na jej ciele nie powstała żadna nowa rana. Wpatrywała się w przerażeniu w szczątki pegaziego szwendacza, który jeszcze przed chwilą do niej zmierzał. Zaczęła szlochać i odwróciła wzrok, po czym zakryła twarz kopytami.
  6. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Wśród nich byli Arrow i Hammer. Pegaz ledwo trzymał się na nogach - z niewiadomych przyczyn to jemu najwięcej się dostało. Na szczęście Hammer nie był zbytnio obity. Prawdopodobnie ze względu na jego aparycję nikt nie odważył się go pobić.
  7. Pegazica kuliła się pod ścianą, drżąc i zasłaniając oczy. Zbliżały się do niej dwa szwendacze: jeden fioletowy z jasnożółtą grzywą był za życia pegazem, drugi, mniejszy kuc ziemny miał jasnozieloną sierść i błękitną grzywę. Były coraz bliżej Wind. Skrzydła szwendy wisiały bezwładnie u boków, podskakując przy każdym jego kroku. / ( Nie czuję kiedy rymuję)
  8. Darkness usłyszał zdławiony jęk klaczy i dźwięk broni upuszczonej na ziemię. Wydawalo się, że trupów jest bardzo mało... Kroki wskazywały na najwyżej trzy. Co więc mogło się stać?
  9. - Moja kolej - Wind podeszła do oddalonej nieco grupki trupów i z gracją kończyła ich egzystencje. Zupełnie bez gracji padały szwendy, rozbryzgując mózg i krew na ziemi. Klacz, zadowolona z siebie wróciła bliżej towarzysza, gdy nagle usłyszeli bulgot dochodzący zza rogu. - Moje - rzekła Wind, po czym z zapałem pobiegła w tamtym kierunku.
  10. - Obóz? Trudno w to uwierzyć... Tak, tak. Chodźmy. - rzuciła. Po wyjściu z domu natrafili na kilka szwend w zaawansowanym stopniu rozkładu, zajmujących się obijaniem o budynki i potykaniem o własne kończyny, nie zapominających o wydawaniu obrzydliwych dla ucha dźwięków. Zaraz po zauważeniu kucy - a zajęło im to chwilę - ruszyły na spotkanie, prawdoodobnie ostatnie w ich drugim życiu.
  11. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Bez krwi. Szkoda. Należałoby się draniom. Idę uwolnić ciołków. - Angouleme odleciała przekształcić słowa w czyny.
  12. - Katanę poproszę. Ta kartka... Było w niej napisane coś ważnego? Jakaś wskazówka... Cokolwiek? - zapytała. Miała nadzieję, że Darkness po prostu pozwoli jej przeczytać informację.
  13. Cały arsenał został na swoim miejscu. Pokój był w stanie nienaruszonym, oprócz jednej z szafek, z której zniknęły wszystkie zdjęcia. Wind podążała za Darkness'em. Po wejściu do pokoju w jej oczach rozbłysł niemy zachwyt bronią. Zatrzymała się przy progu pokoju i czekała.
  14. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Przedstawienie? Uwielbiam przedstawienia. Tylko zrób tak, żeby ocierały się o koszmar... Będzie fajnie. - uśmiechnęła się złowieszczo i ułożyła wygodnie między gałęziami. Czekała.
  15. Na kartce widniały atramentowe bazgroły. Pisane były w pośpiechu, ale dało się je odczytać. "Darkness, jeśli to czytasz, to zapewne wiesz już co się dzieje. Nie mogliśmy dotrzeć do szpitala, wysłaliśmy więc łuk. Wszyscy ocaleni wynieśli się z miasta do obozu w górach. Jak najprędzej uciekaj z miasta i idź do obozu. Czekamy, rodzice"
  16. W środku paliły się lampy i latarnie ze świetlików. Gęsto rozwieszone były różnego rodzaju suszone zioła i kwiaty. Oprócz tego pełno było drewnianych masek, talizmanów i egzotycznych, tajemniczych przedmiotów. Pośrodku stał wielki kocioł z bulgoczącą, błękitną substancją. Zecora wrzuciła parę liści i ziół do niego i zwróciła się do Fiury'ego. - Powiedz mi dziecię, jak ci na imię?
  17. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - Całkiem nieźle. Aż dziwne, że was nie torturowali. Cięcie głowy będzie jak nic. Jakiś plan? - Zwróciła swoje oczy na Somadę. W tym czasie jakiś pegaz odczytywał wyroki.
  18. Uśmiechnęła się. Twilight i Pinkie podeszły się przywitać. - Czy to źrebak potrzebuje mojej porady? Pamiętać jednak należy, że eliksir może mieć wady. Zawalczy ból i cierpienie, należy jednak pamiętać, że tylko na sennej arenie. - powiedziała, po czym zaprosiła kucyki do środka.
  19. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    Pegazica krążyła między drzewami, blisko ziemi. Po chwili wylądowała i skryła się między gałęziami niskiego krzewu. Poczekała, aż Somada do niej dołączy. - Widzisz? Tam jest szubienica, a tam podest z pieńkiem katowskim. W zależności od przewinienia wybierają karę. O, tam prowadzą skazańców. Rozpoznajesz?
  20. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Urodziłem się w Skyhill. Tam mieszkam. Moi rodzice są pegazami. Jestem na studiach aktualnie. Zamierzam być architektem budowli z chmur. Teraz ty. Nie mówiłaś mi nic o sobie.
  21. Weszli do domu. Pierwszym co rzucało się w oczy był bałagan; szuflady były powyciągane, wszędzie na podłodze walały się różnego rodzaju rzeczy. Jedynym co pozostało na miejscu, był stół. Na stole ułożony był niewielki stosik jabłek i kartka. O jedną z nóg stołu leżał oparty szwendacz. Nie był to żaden z członków rodziny Darkness'a. Wstał i zaczął pełznąć w stronę kucy. Wind nerwowo poruszyła się i spojrzała pytająco na towarzysza.
  22. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Ucieczka łowców

    - No. Tylko szybko. Tyle hałasu dawno nie mieli - zachichotała, po czym wyfrunęła na zewnątrz. Jaskrawe światło dnia raziło w oczy. Wszystkie kolory stały się nagle bardzo jaskrawe. Angouleme pofrunęła między drzewami.
  23. Arcybiskup z Canterbury

    Equestria: Życie w biegu

    - Och, ja naprawdę nie jestem zmęczony. Ale za zaproszenie dziękuję i skorzystam. - Z uśmiechem ruszył za Ruffian.
  24. Klacz przystanęła i zaczęła strzyc uszami, nasłuchując. - Coś się stało? Dlaczego stoimy? - zapytała. Nerwowo rozejrzała się po otoczeniu i dokładnie obejrzała każdy róg budynku. Nie znalazła nikogo nowego, stanęła więc i czekała na odpowiedź.
  25. Skinęła głową i ruszyła za Darkness'em. Minęli parę ulic i stanęli przed budynkiem o otwartych drzwiach. Wewnątrz leżało kilku martwych, którzy nie stanowili już niebezpieczeństwa.
×
×
  • Utwórz nowe...