-
Zawartość
5783 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
4
Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury
-
-Dlaczego właściwie szukacie tej klaczy?- zwróciła się do Susan.
-
-Zginiesz w męczarniach, będziesz błagał o litość. To ja pokonałam Lorda, to ja powinnam nim być... - Powiedziała cicho, pod nosem. Jej oczy płonęły wściekłością. Wyobrażała sobie Kevina w okowach, i ją z mieczem świetlnym w ręku. Usiadła i ze złością uderzyła kopytem w ścianę.
-
"Przyjaźń ze Śmiercią... To brzmi tak absurdalnie."-pomyślała Księżniczka Nocy. Usiadła obok Susan i zaczęła wpatrywać się w pozostałości ogniska. Dziwne myśli kłębiły jej się w głowie.
-
-Będziesz mnie tu więził? Taki masz zamiar? - Nocturne krzyknęła do zamkniętych drzwi, mając nadzieję na odpowiedź. Następnie z całej siły kopnęła w nie i potrząsnęła nimi, za pomocą mocy.
-
Witam Was serdecznie, Szanowna Dyrekcjo i przesyłam pozdrowienia. Na imię mi Dearme, chciałabym zapisać się do klasy Księżniczki Luny. Wiedza o sennych marzeniach, jaki i koszmarach jest tym czego szukam, i tym, co pragnę zgłębiać. Składam w Wasze kopyta podanie i proszę o pozytywne rozpatrzenie go. Podanie do klasy Księżniczki Luny Imię: Dearme Płeć: Klacz Gatunek: Pegaz Talent: Świadome śnienie, umiejętność dostawania się do niedostępnych dla wielu informacji Charakter: Inteligentna, wytrwała, podporządkowana, cicha, spostrzegawcza i nieco enigmatyczna Życiorys: Urodzona w Cloudsdale, jej ojciec był jednym ze strażników w Canterlocie, matka zaś była zielarką. Już w wieku dziecięcym zaczęły jawić jej się sny, w których sprawowała zupełną kontrolę nad wydarzeniami. Z czasem zaczęła się nimi fascynować, aż postanowiła dowiedzieć się o nich więcej od jedynego w pełni wiarygodnego źródła - Władczyni Snów, Księżniczki Luny. Cel: Zdobyć wiedzę o snach, pomagać innym kucom za pomocą snów, i cel przyświecający większości kandydatów - uczyć się o magii przyjaźni z perspektywy Księżniczki Luny.
-
Nocturne wyszła za nim. - Dlaczego nie mogę opuścić statku?
-
-To zdążyłam zauważyć. Nie wyglądasz na Sitha i nie zachowujesz się...-Siadła i zaczęła się przyglądać.
-
Przekrzywiła głowę i zmrużyła oczy. Zaczęła uważnie mu się przyglądać. -Masz dziwne oczy. Zaskoczyłeś mnie, nie spodziewałam się że ty także należysz do Zakonu.
-
-Nie, jeśli owy członek zostanie Lordem. - Uśmiechnęła się. - Czas już na mnie. Nie sądzisz?
-
-Kto nie zabije?
-
-To dlaczego dziwisz się, że chcę się wydostać? Nie przewidywałeś czegoś takiego? -W oczach Nocturne widoczne było rozbawienie - Lepiej dla ciebie, jeśli następnym razem zabijesz jakiegoś Sitha, zamiast go ratować. Może nie być tak uprzejmy, jak ja. Uwierz mi, zakon jest gorszy od łowców niewolników.
-
-Nie wiem nic o twoich planach co do mnie. Skąd tak nagle znalazłeś się w Siedzibie i dlaczego w ogóle mnie uratowałeś? Oczywiście, jestem ci wdzięczna i kiedyś się zrewanżuję. Ale jaki cel miałeś w ratowaniu mnie? Sitha? Podejżewam że znałeś ryzyko. Nie jestem Jedi z jasnej strony. Mam swoje plany, i nikt nie jest w stanie powstrzymać mnie przed ich wypełnieniem, chyba że moja własna śmierć. Nie wierzyłeś chyba w moją zmianę? -Spojrzała na Kevina badawczo.
-
-Niedługo lądujemy, tak? -Nocturne podbiegła do okna, a spojrzawszy przez nie odwróciła się z powrotem do pegazicy. -Trzeba ułożyć błyskawiczny plan działania. Zrobimy tak: Ty robisz hałas, a ja w tym czasie wydostaję się na zewnątrz. Następnie, żeby odwrócić uwagę od ciebie, ja wyciągam miecz i rzucam się na każdego kto wyjdzie ze statku. Mam wrażenie, że mają co do mnie jakiś podstępny plan... Podejrzewam, że mogę być poszukiwana po zabiciu pewnego... Nie ważne. Kiedy ja będę robić zamęt, ty wylatujesz ze statku i uciekasz. W tym czasie ja znikam i spotykamy się... Gdzieś się spotkamy. Ale czekaj! To dopiero po wylądowaniu. Zgadzasz się na taki układ? Świetnie, nie masz wyboru! Przygotuj się.
-
Nocturne zbladła. Pegazica-destruktorka wydawała się być całkiem zadowolona z siebie, ale ponieważ Nocturne bardzo zależało na ucieczce, zdecydowała że Pokemona jej się przyda. Najwyżej później, kiedy będzie sprawiała kłopoty, się jej... Nad tym należało się jeszcze zastanowić i rozważyć wszelkie "za" i "przeciw". -Cóż... Jeśli ci bardzo zależy...-Odpowiedziała.
-
Wiekopomna chwila, postanowiłam dołączyć! (Ojaciekręcę człowiek-demolka nadchodzi, łolaboga co to będzie) Nocturne - Enigmatyczna, mroczna postać Wygląd: Czarna wilczyca drobnej postury z jarzącymi się, żółtymi ślepiami. Ma wyostrzone zmysły słuchu i wzroku - potrafi wychwycić najcichsze dźwięki i bardzo dobrze widzi w ciemności. Charakter: Jest skryta i nie lubi mówić o swojej przeszłości. Do wszystkiego podchodzi z dystansem, choć potrafi być porywcza, gdy ktoś zajdzie jej za skórę. Jest dość chłodna w relacjach z innymi. ______________________________________________________________ Gdyby uczestnicy borówkowej bitwy dokładnie rozejrzeli się po otoczeniu, mieliby duże szanse na zauważenie pary żółtych oczu, świdrujących ich wzrokiem. Ponieważ jednak byli zajęci obrzucaniem się owocami i robieniem hałasu, żadne z nich nie zauważyło ślepi, a tym bardziej ich właścicielki, która poważnie zastanawiała się nad ujawnieniem, swoją przyszłością, a chwilami nawet polityką. Wilczyca postanowiła, że jeszcze przez chwilę poobserwuje grupkę. Z drugiej strony, było naprawdę wiele argumentów przeważających za dołączeniem... Takie niebezpieczne czasy dla samotnego wilka....
-
Nocturne spojrzała na nią badawczo. - Czy ty masz zamiar być moją towarzyszką? - Przez chwilę poważnie zastanawiała się, czy ta myśl bardziej ją przeraża, czy dziwi.
-
Księżniczka przyglądała im się z cienia, a jej zdumienie nie miało granic. Oto zobaczyła osobowość Śmierci, która istnieć nie powinna, a jednak... Istniała. Postanowiła jednak ignorować dziwaczne i sprzeczne z naturą zachowanie. Przeszła przez polanę, jakby nie zwracając uwagi na Śmierć i Ruffian.
-
Zastanowiłam się nad tym chwilę. Nie do końca byłam przekonana. -Masz jakieś plany godne uwagi? ________________________________________ Zabij mnie, jeśli Ci to sprawi ulgę, ale... mogłabym przerzucić się na pisanie w trzeciej osobie? To już ostatnia taka zmiana, I promise :3
-
-Dobrze jest być wszechstronną. -Odpowiedziała Luna Śmierci.
-
Luna natrafiła ma Śmierć i Susan na polanie. Przekrzywiła głowę i przez chwilę patrzała zdziwiona, po czym podbiegła do nich.
-
"Żebyś się nie zdziwiła" - skoro tak sądzisz...
-
-Chciałam być dla ciebie uprzejma, ale nie doceniasz moich starań. Nie będę ich więc kontynuować.
-
-Bo jestem z Zakonu Sithów, bo chcę władzy, bo nie waham się zabijać przeciwników... I kilka innych powodów.
-
Mnie się trzeci sezon bardzo podobał (Too many Pinkie Pies ) był chyba bardziej jajcarski od dwóch poprzednich.
-
-Przyjdź do mnie, kiedy będziesz gotowa. -Odpowiedziała jej Luna i odeszła dumnie w drugą stronę, na polanę.