Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. -No i dobra, gryzonie wykonały część roboty. Ale stołek Lorda trzeba zająć, prawda?
  2. -Mhm. Mam nadzieję że nie lecimy daleko. Miałam kilka planów co do Lorda.
  3. -Dobrze wiedzieć. A statek gdzie jest?
  4. Arcybiskup z Canterbury

    [ZABAWA] Sen vs Koszmar

    NMM: Wtedy przez okno wpadł kamień, który trafił prosto w materiał. W sukni widniała teraz wielka dziura. Strzępki sukni zaczęły zmieniać się w brązowe, oślizgłe larwy z zębami. Powoli zaczęły odpadać i podpełzać do przerażonych kucyków.
  5. Uśmiech zagościł na mojej twarzy. -Jeszcze raz ci dziękuję, Kevinie. Gdzie jesteśmy?
  6. -Dzięki? Ja... Uratowałeś mi życie, ale nie liczysz chyba na poprawę? Czy tamten z którym walczyłam nie żyje?
  7. Z wysiłkiem podniosłam się i obejrzałam za siebie.
  8. Uśmiechnęłam się zwycięsko, a potem z uśmiechem na ustach osunęłam się na podłogę. Straciłam przytomność.
  9. Dearme po odwleczeniu Elizy z pomocą Ihnesa do jej kajuty, podreptała do kajuty lekarskiej. Stwierdziła po drodze że cały ten Posejdon to musi być niezły żartowniś. Wyjęła jeden ze słoików, zawierający wijące się, małe i zdecydowanie obrzydliwe stworzonka, po czym upuściła go na ziemię. Przez chwilę stała tam z miną zakłopotaną i przerażoną, po czym zdecydowała się zejść i spytać kogoś o radę. Zeszła pod pokład i podeszła do Soliego. Po drodze stworzonko przyssało się do jej ręki. -Powiedz mi, co to właściwie jest? Jest dość zabawne i w pewnym sensie słodkie, ale czym jest i do czego służy?
  10. Cudem ominęłam miecze i wycelowałam w jego szyję. Wykonałam krótkie cięcie.
  11. "wykrwawię się, ale nie przestanę, zanim go nie zabiję" - pomyślałam. Zmaterializowałam się po jego boku i znów zaatakowałam.
  12. Wyciągnęłam drugi, żółty miecz. Zmaterializowałam się za mistrzem i błyskawicznie podskoczyłam, tnąc mieczem.
  13. Mocą spróbowałam powstrzymać krwawienie. Ruszyłam na mistrza z zamiarem zabicia go. Wycelowałam jedno z ostrzy w jego gardło.
  14. Uśmiechnęłam się. Miałam nadzieję, że irytuje ból to mistrza. Odskoczyłam i znów zaatakowałam. Sprawiłam mocą, żeby poczuł ból. Miałam nadzieję że tak się stało.
  15. Dearme znalazła się blisko statku. Odliczyła fale i popłynęła ku powierzchni. Wczepiła paznokcie w drewno i zaczęła powoli się wspinać, kalecząc się po drodze o kolonie świdraków. Gdyby świdraki słyszały jak wiedźma o nich mówiła, lub co o nich myślała, z pewnością zawstydziłyby się i odpadły. Na szczęście sztorm zagłuszał jej myśli i przekleństwa których nie żałowała, a były kierowane do wszystkiego. Gdy w końcu wdrapała się na statek, zatoczyła się i przeturlała kawałek, po czym została zmyta pod pokład. Gdy zatrzymała się w końcu w pozycji poziomej, stwierdziła że to już nie na jej lata i że przechodzi na emeryturę. Po kilku bezowocnych próbach wróciła na pokład i doszła do nieprzytomnej Elizy i całkiem przytomnego Ihnesa.
  16. Jak masz zamiar skończyć pojedynek? :3 ________________________________________________ Skierowałam uderzenie mocą w jego kierunku. Osunęłam się na podłogę, jednak widząc zbliżającego się przeciwnika pojawiłam się za nim i znów zaatakowałam, w miejsce nie osłonięte mieczami.
  17. Imię: Dearme Wiek: Młody kucyk Gatunek: Pegaz Coś o wyglądzie: (Wybaczcie że takie małe) Historia: Mieszkała w Canterlocie, była wysoko urodzonym kucykiem. Od dzieciństwa była kształcona i prowadziła życie salonowe, które jej nie odpowiadało. O wiele bardziej interesowała się lataniem i Wonderbolts, jej rodzice mieli jednak dla niej inne plany. Pod ich presją zaczęła studiować medycynę. Uczyła się bardzo dobrze i była jedną z lepszych, ale załamała się i zamknęła w sobie. Całymi dniami potrafiła przesiadywać w swoim pokoju, przestała chodzić na uczelnię. Zaczęła mieć dziwne wizje i gdy jej rodzice zaczęli martwić się o jej zdrowie psychiczne, inni jej krewni myśleli jak pozbyć się jej z rodziny, by honor został utrzymany. Została wysłana do szpitala psychiatrycznego skąd uciekła i po długiej, samotnej tułaczce dotarła do Ponyville. Zamieszkała w starym, opuszczonym dworku z ogrodem na skraju lasu. Po odrestaurowaniu go zaczęła parać się nekromancją i wodną magią. Często zapuszczała się nad jezioro i do lasu, gdzie znalazła stare kurhany. Pewnego dnia odwiedziła ją Pinkie Pie ze spóźnioną imprezą powitalną. Dearme otwarła się dzięki niej na innych, mimo iż pozostała wokół niej aura tajemniczości i mroku. Dzięki Pinkie poznała też Rainbow Dash, która dzieliła jej dawną pasję. Zaczęła jej po cichu dopingować, bo liczyła że zaprzyjaźniona pegazica spełni swoje marzenia. Coraz częściej widywano Dearme w Ponyville, i mimo iż z lekkim dystansem, inne kucyki były do niej przyjaźnie nastawione. Uznała okolice wioski za swój dom i czuła się w nim szczęśliwa, żyjąc w otoczeniu przyjaciół. Do dnia, w którym usłyszała od Pinkie o wypadku Rainbow Dash, która przebywała w szpitalu. Odwiedzała ją z przyjaciółką kilka razy, w ciągu których stan psychiczny Rainbow się pogarszał. Przez kilka dni była zmuszona zostać w swoim dworku. Gdy powróciła do Ponyville, dowiedziała się o śmierci Rainbow Dash. Zaczęła intensywniej zagłębiać się w nekromancji i wodnej magii, mając nadzieję na przywrócenie życia przyjaciółki. Posunęła się nawet do używania krwi do swoich rytuałów. Pewnego dnia odwiedziła ją odmieniona Pinkie Pie, która ogłosiła jej, iż wybiera się do krain śmierci by ożywić pegazicę. Dearme bez wahania zdecydowała się wyruszyć z nią. Charakter: Stara się nie rzucać w oczy, jest zrównoważona. Potrafi być przebiegła, zwykle jest zdecydowana i lubi stawiać na swoim, choć wydaje się być cicha. Złośliwość i ironia to jej negatywne cechy. Umiejętności: Bezszelestne skradanie się ("polowanie"), dobre widzenie nocą. Umiejętność specjalna: Przyzywanie i pętanie mistycznych stworzeń i zmarłych. Do takiego rytuału potrzebuje jednak krwi i dużo energii.
  18. Zaśmiałam się, żeby nie miał satysfakcji. Tera noga zaczęła przeszkadzać, ale mimo to działałam. Wzniosłam się w powietrze, szybko go okrążyłam i na chwilę się zdematerializowałam, by pojawić się centralnie za nim i pchnąć mieczem.
  19. Atakowałam dalej. Coraz szybciej zadawałam ataki i coraz mniej regularnie. Udało mi się zniszczyć jeden z jego mieczy.
  20. Zaśmiałam się. Nie popatrzałam na zranioną nogę. Czułam tylko ciepło krwi, a ból po chwili minął. Na razie nie przeszkadzała. Znowu ruszyłam do ataku, tym razem gwałtownie i mniej rytmiczbie niż poprzednio. Przeskoczyłam nad mistrzem i pchnęłam mieczem.
  21. Odskoczyłam i podcięłam go kopytem, jednocześnie odsuwając się metr dalej.
  22. Powoli zaczęłam się do niego przybliżać, gdy nagle odbiegłam w bok i skoczyłam na niego.
  23. Wyjęłam swój miecz i włączyłam oba jego ostrza. Zaczęłam powoli krążyć wokół niego
  24. Arcybiskup z Canterbury

    [ZABAWA] Sen vs Koszmar

    NMM: Nie pasowała jednak Księżniczce, która wyśmiała Rarity i jej kreację. Klacz nigdy jeszcze nie doznała takiego zawodu i takiej rozpaczy. W głowie kłębiły jej się najmroczniejsze myśli.
  25. Bo że niby naiwna. ____________________ -Jeśli masz zamiar mnie zabić, zrób to sam, bez wsparcia. Chyba że chcesz być wzięty za tchórza.-" ty plugawy robalu"
×
×
  • Utwórz nowe...