Skocz do zawartości

Arcybiskup z Canterbury

Brony
  • Zawartość

    5783
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    4

Wszystko napisane przez Arcybiskup z Canterbury

  1. - Jeżeli - odpowiedział Seth, podkreślając to słowo. - Uszkodzone: komory jonizacyjne - rozległ się znów głos. W przypadku układu hipernapędu, nie mogło to być spowodowane uszkodzonym systemem chłodzenia. - Uszkodzenie: system manewrowy. Uszkodzenie: lewy silnik jonowy. Uszkodzenie... Automat nie zdążył dokończyć, bo kanonierką dość mocno zatrzęsło i szarpnęło - mocno skręciła w prawo, przechylając się i schodząc z toru lotu. Na mostek wpadł Liv. - Co do cholery? - warknął, obijając się o ściany. W szybie zamajaczyła sylwetka planety, podobnie na radarach. - Czyli jednak - stwierdził Seth. Włączył miecz świetlny i starając się iść w miarę prosto ruszył w stronę wyjścia - zapewne po to, żeby znaleźć odpowiedzialnego za uszkodzenia. Ale nie zdążył. Kanonierka nagle zaczęła przyspieszać. Liv rzucił się do konsoli żeby wyhamować statek i wyregulować tor lotu, ale urządzenia zupełnie nie reagowały na jego polecenia. Alarm wespół z głosem powtarzającym o uszkodzeniach dodatkowo wprowadzały nerwowy nastrój. Seth doszedł do panelu i oparł się o niego ciężko, nieszczególnie szczęśliwy z nadchodzących wydarzeń. A zapowiadało się jeszcze ciekawiej. Wokół planety istniał pas asteroid. Yuri od kolejnych obrażeń uratowała pozycja w stabilnym fotelu. Póki co.
  2. - TB nie żyje - odparł Duff z twarzą wyrażającą nadchodzące załamanie nerwowe. - Jesteśmy tak bardzo w dupie, że bardziej się nie da. Naliczyłem piętnastu chłopaków, łącznie z tym tutaj - powiedział, przełykając głośno ślinę i wskazując na ciało niedaleko konsoli. Seth spojrzał najpierw na Duffa, a potem na Yuri. - Jeden. Gdzieś ukrywa się jeden. Który? - Nie mieliśmy czasu żeby zdejmować hełmy. I wtedy rozległ się sygnał alarmowy, a mechaniczny, kobiecy głos zaczął powtarzać słowo "uszkodzenie jednego z układów". Silniki musiały zdać sobie sprawę, że są odcięte od chłodzenia. - Idź po droida medycznego, ja się zajmę sterami! - zarządził Seth i usiadł na fotelu. Statek póki co spokojnie pędził przez przestrzeń kosmiczną, ale był już w innym układzie planetarnym. Więc skok musiał być w trakcie, gdy Kage go przerwał. Panicznie rozejrzał się po pulpitach i kilka razy uderzył palcem w wypukły ekranik z odczytem radaru. - Tu są jakieś trzy planety, ale żadnej jeszcze nie widzę. Matko, po co wam tyle guzików? - zapytał, po czym spojrzał na Yuri, zmrużył oczy, jednym susem znalazł się przy niej i przeniósł ją na fotel pilota. - Masz. Kieruj. Rana kłuta nie upoważnia do L4 w trakcie trwania katastrofy lotniczej.
  3. - Dostałaś nożem, nie może łaskotać - odpowiedział. Otwarł szafkę, wyjął apteczkę i kucnął na podłodze. Podwinął szatę Yuri, wyjął gazę i obłożył nią nóż, a potem zaczął owijać wszystko bandażem. Seth postępował z raną bardzo delikatnie i chociaż wyglądało to całkiem fachowo, widać było że owa delikatność wynika z braku wprawy, ale nie braku wiedzy. - Do wyjęcia noża będzie potrzebny droid medyczny, który mam nadzieję gdzieś tu jest - odezwał się. Krew powoli przeciekała przez bandaż, więc nałożył go jeszcze więcej. - Na chwilę wystarczy - skwitował i niemal od razu w progu pojawił się Duff. - Sytuacja opanowana - zameldował. - Ustawiliscie kurs? Gdzie lecimy? Byłoby trzeba gdzieś się skitrać.
  4. - CHWILA, WYŁĄCZAM HIPERNAPĘD - padła odpowiedź, zagłuszona częściowo przez brzęczenie i strzały. Gdy dym wywołany przez bombę zszedł już zupełnie, Yuri mogła podziwiać swoje dzieło - poza FX załatwiła jeszcze dwóch. Dalej, w stronę mostka leżało również dwóch. Kilka sekund później obok Yuri przykucnęła postać w czerni, będąca oczywiście Sethem. Spojrzał na nią, potem na jej udo, a potem znów na nią. - Ale ty jesteś bezwstydna - skomentował, uważnie obserwując zajście dalej, w korytarzu. Białe hełmy przeciwko białym hełmom - trudno było rozpoznać, kto jest po ich stronie. Objął Yuri ramieniem i podniósł do góry, pomagając szybko wstać. Podpierając ją ruszył w stronę mostka, gdzie znajdowały się fotele. - Jak już skończą strzelać to zacznę ci dogryzać przez ten nóż w nodze. Ale póki co gdzie wy tu macie jakieś apteczki? - zapytał, sadzając ją na jednym z czarnych foteli stojących pod ścianą. Sterówka była mocno oszklona, jako że znajdowała się właściwie na dziobie kanonierki. Pod samymi szybami znajdowały się pulpity z kompasami, ekranami radarowymi i wszelkimi urządzeniami pozwalającymi zarządzać systemami statku. W ścianach znajdowały się najróżniejsze schowki, więc to tam powinna znajdować się apteczka i całe mnóstwo innych przedmiotów.
  5. Szturmowiec nim dostał nożem, wyjął zza pasa swój własny nóż. Zrobił to bardzo szybko. Właściwie nie poczuła bólu przez wciąż działającą adrenalinę. FX padł na ziemię, dławiąc się krwią. Szybki ruch który miał być unikiem spowodował, że ostrze wbiło się w szyję, wydając nieprzyjemny syk. Było rozżarzone, więc krew nie wypłynęła na zewnątrz, a mężczyzna umierał powoli. I dopiero wtedy zobaczyła nóż w swoim udzie i wzbierającą na bordowej szacie ciemną plamę. Ostrze wbiło się głęboko w tkanki, a patrząc na prędkość powstawania plamy, najpewniej uszkodziło tętnicę. To z kolei oznaczało, że Yuri miała mało czasu.
  6. Udało jej się nogami zrzucić kask, odsłaniając głowę FX z oczami zaślepionymi czystą, żywą furią. Zęby miał zaciśnięte, a brwi zmarszczone. Odchylił głowę do tyłu przed ręką Yuri i to był jego błąd. Ale w trakcie gdy próbowała go pociągnąć na dół, uderzył ją z pięści w szczękę, co natychmiast sprowadziło lekkie zamroczenie. Przez to że musiał się asekurować, na chwilę puścił szyję Yuri, pozwalając jej zaczerpnąć oddechu. Ale nim upadł, chwycił swój blaster i strzelił na oślep, chybiając o włos we wciąż leżącą Yuri. Wykonał kolejny strzał i kolejny, znów trafiając w podłogę. Za sobą usłyszała kroki i buczenie miecza świetlnego, a w głębi korytarza toczyła się walka. Widocznie pozostała trójka buntowników przyszła z odsieczą.
  7. Chwycony z bliska szturmowiec dość szybko stał się trupem, tym bardziej że towarzysze broni zawahali się z użyciem blasterów. Tak więc krótka chwila i życie straciło trzech. Ale nie byli to bynajmniej wszyscy... Z zasłony dymnej nie omieszkał skorzystać jeden z niedawnych towarzyszy, sprowadzając Yuri do parteru szybkim i mocnym szarpnięciem za kostkę. Od razu niemal padł cios w brzuch, który wypchnął jej powietrze z płuc i na chwilę zatrzymał oddech. Gdy oddech wrócił, pojawił się też tępy ból. Szturmowiec był odziany w standardowy ubiór szturmowca i w tej walce była to przewaga, zwlaszcza jeśli chodzi o ciosy. Żołnierz przygniótł Yuri do podłogi i usiadł jej na brzuchu, blokując nadgarstki i przyciskając je do gruntu. - Ty zdradliwa suko - wysyczał i nawet przez modyfikację hełmu słychac było złość i wyrzut w jego głosie, gdy się z nią siłował. Puścił jedną rękę, uprzednio pozbawiając Yuri blastery i nożyka i przycisnął dłoń do jej gardła.
  8. Na szarej twarzy pojawił się biały uśmiech. Kiwnął głową, sięgnął do kieszeni i bezgłośnie wypowiedział słowo "osiemset", wyciągając czarną kulkę. Następnie pokazał palcem w stronę drzwi. Seth był gotów na skorzystanie z broni, ale czekał na odpowiedni moment. Niespieszne kroki tylko podnosiły napięcie, podobnie zgrzyty odbezpieczonych blasterów. Moment kulminacyjny nastąpił, gdy zabrzmiał mechaniczny dźwięk zamka i drzwi otworzyły się. Bomba dymna wybuchła z cichym 'cyk' i niemal od razu korytarz stał się biały, gdy urządzenie z sykiem zaczęło wypuszczać kłęby zasłony. Czerwone strzały padły w stronę wnęki Setha, kiedy na nowo pojawił się fioletowy słup światła. Przemieścił się w stronę mostka, a jego właściciel zrobił szybki zamach i ostrze znów się schowało przy akompaniamencie jęków przynajmniej dwóch szturmowców. W stronę drzwi popędziły strzały, niekiedy odbijając się od ścian i wybuchając na przypadkowych powierzchniach. Seth najprawdopodobniej dostał się na mostek, torując sobie drogę. Problem leżał tylko w ilości szturmowców poza mostkiem.
  9. - Podbijam stawkę do dwustu - odparł, ponownie aktywując miecz świetlny w got. Części kamery pospadały na podłogę, a z przewodów zaczęły sypać się iskry. Ale drzwi się nie otwarły. Rozległy się natomiast kroki na korytarzu, z początku szybkie, potem wolne. Seth zajął miejsce we wnęce, Yuri wskazał drugą. Szturmowcy którzy szli w ich kierunku stąpali bardzo ostrożnie i w przeciwieństwie do poprzednich, zapewne nie mieli zamiaru dyskutować. Tak czy siak, oboje byli otoczeni z dwóch stron.
  10. No może nie do końca wszystko. Niestety, nie takie.
  11. - Sześć - powiedział po chwili sprawdzania terenu stopą. - Po równo, trzy do trzech. Całkiem niezły wynik jak na rozłożenie sił - stwierdził analitycznie, ale z przemyśleń wyrwał go rozprzestrzeniający się gaz. Odsunął się poza jego zasięg, ale na wszelki wypadek zatkał dłonią usta. Skręcił w pierwszy lepszy korytarz. - Zagranie z mgłą było na najwyższym poziomie, przyznaję dziesięć punktów za styl, dziewięć za szybkość i dziesięć za wyczucie momentu. A teraz prowadź - rzucił. I ruszyli w stronę mostka. Drzwi były rozsuwane i półokrągłe, a nad nimi znajdowała się kamera. Ci w środku wiedzieli, że Seth i Yuri podeszli pod drzwi, ale póki co nie reagowali. Po obu stronach korytarza znajdowały się pojedyncze wnęki zdolne pomieścić do dwóch osób. W środku, wzdłuż ścian, przebiegało całe mnóstwo przewodów. Seth lekko szturchnął Yuri ramieniem, a na jego twarzy wykwitł diabelski uśmiech. - To niemoralne i pochłonie nas ciemna strona, pustka czy w co kto wierzy, ale i tak pewnie umrzemy, więc dawaj, zrobimy konkurs. Póki co jest remis - zaproponował.
  12. Strzał oczywiście trafił, o czym Yuri przekonał syk i gwałtowne ulotnienie się ciężkich gazów wykorzystywanych do chłodzenia silników i innych układów. Z rury zaczęła wydobywać się biała chmura, na tyle szybko, że w kilka sekund zajęła korytarz. Przynajmniej jeden ze strzałów trafił, o czym świadczył zduszony jęk i dźwięk ciała w pancerzu uderzającego o podłogę. Dalej było jeszcze kilka strzałów zagłuszających buczenie miecza, a potem cisza. Musieli się spieszyć, bo gaz nie należał do substancji szczególnie zdrowych, nie wspominając już o obniżeniu temperatury w otoczeniu i znacznym ograniczeniu widoczności. - Yuri? - zapytał Seth, który przesunął się już w kierunku drugiego wyjścia. - Zawsze doceniam troskę efektowność, ale co to do cholery jest? Najprawdopodobniej nastąpił przypadkiem na kolejnego ze szturmowców - ktoś jęknął, Seth rzucił bluzgiem, a potem pojawiło się fioletowe światło niosące za sobą ciszę.
  13. Pierwszy padł na ziemię po drugim strzale. Odgłos upadku został zagłuszony natychmiastową serią z blasterów szturmowców. Ktoś próbował nawet skomentować w wyjątkowo obraźliwy sposób zachowanie Yuri, ale słów nie było słychać przez wymianę ognia. Fioletowy miecz rozmazał się w jaskrawą smugę, a Seth z wolna przesuwał się w stronę szturmowców, blokując strzały. Jeden z rykoszetów trafił nawet w hełm kolejnego ze szturmowców, zabijając go. - Pierwszy raz mi się to udało! - krzyknął usatysfakcjonowany Seth. Poza dwoma trupami na drodze zostało jeszcze prawdopodobnie pięciu, albo koło pięciu. W tak ciasnej przestrzeni żołnierze byli na przegranej pozycji, więc zaczęli się wycofywać. Przechodzili akurat obok pomieszczenia z pompami chłodzącymi, podłączonymi do silników. Pomieszczenie było długie i miało drugie wyjście, obok którego byli z kolei szturmowcy. Uszkodzenie systemu chłodzącego, bądź jednego z przewodów, mogło skutecznie uniemożliwić żołnierzom ucieczkę, a przynajmniej wprowadzić zamęt - przecięcie rury z gazem ograniczyłoby im widoczność, a wówczas mogłaby zaatakować nawet nożem od Setha.
  14. - Nie mam pojęcia, gdzie są silniki. Ale jeśli pójdziemy na mostek i szybko unieszkodliwimy pilotów, to możemy sami nadać kurs statkowi. Jeśli oczywiście potrafisz sterować statkiem, bo powołując się na moje doświadczenia w kategorii sterowania dużym urządzeniem... Zginiemy - rzucił. - To my się zajmiemy mesą i monitoringiem - rzucił Liv. - No i świetnie. Niech moc będzie z wami... czy jak to tam szło - rzucił sarkastycznie Kevi. Żeby dostać się na mostek trzeba było przejść na pokład wyżej. Pomieszczenie w którym zostali zamknięci znajdowało się zresztą z przodu statku, a więc na mostek kapitański i do kokpitu daleko nie było. Tyle, że na przeszkodzie stanął monitoring. I gorąco zrobiło się już w korytarzu prowadzącym na mostek. Yuri i Seth usłyszeli kroki i krzyki szturmowców - żołnierze musieli ich zobaczyć. Ale ciasny korytarz sprzyjał o wiele bardziej im, niż byłym kolegom z oddziału. Charakterystyczne bzyczenie oznajmiło aktywację miecza świetlnego. W ciemności rozbłysło fioletowe światło. - Pójdę przodem - oznajmił Seth, rzuciwszy jej szybkie spojrzenie. - Jak będziesz strzelać, omijaj światło miecza. Odbija pociski blasterów i zamierzam to wykorzystać, ale jeśli ty w nie trafisz, to któreś z nas będzie trupem - ostrzegł. Zobaczyła białe sylwetki szturmowców w hełmach celujące do nich z blasterów. - Krok w tył, to pozwolimy wam wrócić do paki i przeżyć podróż - odezwał się pierwszy z rzędu.
  15. Arcybiskup z Canterbury

    Kącik heretyka

    @Chip Patrzysz na sprawę bardzo subiektywnie. I mam wrażenie, że mieszasz treść z Biblii z treścią apokryfów, które mimo wszystko nie są pewnymi źródłami. Jeśli chodzi o autorytet moralny Kościoła Katolickiego, to tworzą go ludzie. Wszędzie są źli i dobrzy ludzie, ale nie wiem w jaki sposób ma to podważać słuszność Biblii. Nie wiem też skąd w Tobie przekonanie, że ateizm jest słuszny. Są rzeczy o których nie mamy pojęcia, bo nie jesteśmy w stanie ich zbadać. Twoje twierdzenie, że wiara innych jest niedorzeczna jest niedorzeczne, bo podobnie jak osoby wierzące nie wiesz tak naprawdę, czy Twoje poglądy to te właściwe poglądy. Więc w zasadzie przez następne kilkadziesiąt lat możemy opierać się jedynie o swoje domysły, albo wiarę, a potem się okaże czy znajdziemy się w Walhalli, w Niebie, w Piekle, w Hadesie, czy może w ogóle się nie obudzimy i jedyne co po nas zostanie to pamięć kolejnego pokolenia przez następne kilkadziesiąt lat. Nie wiem jak nie będąc pewnym czy dożyjesz następnej godziny możesz być pewien, że nie istnieje Bóg.
  16. - Obstawiam, że większość będzie teraz w mesie, potem może kilku na mostku, a reszta rozproszona - powiedział Duff. - Pójdę do mesy. Oczywistym jest, że musimy się rozproszyć; jeśli pójdziemy grupą to nic z tego nie wyjdzie - odezwał się Seth. - Potrzebuję jeszcze jednego ochotnika. - Nie widzi mi się zabijanie chłopaków... - odezwał się Kevi z niepewną miną. Westchnął ciężko. - To w końcu towarzysze broni, nawet jeśli byli. - Trudno. Nie mamy wyboru, jeśli chcemy przeżyć. Jedyne czego się boję, to rykoszety. Cholera, blastery są dobre na otwartych przestrzeniach. Łatwo będzie dostać - stwierdził Liv, drapiąc się po karku.
  17. - Na moje oko nikogo. Nie podejrzewałem CJ o takie talenty przywódcze... Myślę, że chłopaki w sytuacji stresowej po prostu potrzebowali kozła ofiarnego i on im go dał. A oni myślą, że są tymi dobrymi. Prędzej odstrzelą ci łeb, niż uwierzą w dobre intencje. I o ile LV i TB po prostu przestali być lubiani, o tyle wasza dwójka jest nienawidzona. Ty - tu skinął głową na Setha - bo jesteś innej rasy i wyglądasz jak demon. A ty, Yu... Cóż, nie oszukujmy się, to że jesteś kobietą też ma znaczenie. Wszystkim się wydaje, że się wywyższasz i teraz zapomnieli nawet jak bardzo nie znosili Akula - streścił Duff. - Właśnie! - wtrącił Liv, jakby doznał olśnienia. - Seth, w jaki sposób znieczuliłeś nas w pociągu? - Nie mam tego ze sobą - powiedział. - Mam ten nóż, który ma teraz Yuri i mały ładunek wybuchowy, który robi sporo hałasu i dym. Ale to może nam popsuć dzień, bo wystarczy że zaczną strzelać na oślep. - Ile osób zmieści szalupa? - zapytał Duff. - No już ty powinieneś wiedzieć, DF, idioto. Ale nieważne ile, bo zauważą i nas złapią albo zestrzelą. CJ mówił, że nie zależy mu na tym, żebyśmy dotarli do bazy żywi - wtrącił Kevi, siedząc pod ścianą. - Yuri, jakaś propozycja? - zapytał Seth.
  18. Arcybiskup z Canterbury

    Kącik heretyka

    Bezmyślne zapatrzenie w naukę jest tak samo śmieszne jak zapatrzenie w religię. I fajnie że nauka dąży do rozwoju, ale czasem ten rozwój może skutkować pszypałem, jak w przypadku bomb atomowych. Jasne, można stwierdzić, że no przecież gdyby nie pewien Grubas i pewien Chłopczyk, to nie wiadomo ile jeszcze trwałaby wojna, ale prawda jest taka, że to jest flagowy przykład tego, że nauka może pójść kroczek za daleko. Kłótnia o religię i naukę to jak kłótnia romantyzmu z oświeceniem. Obie strony mają rację i jej nie mają, a dobrze jest do momentu w którym nikt nie przesadzi, bo z historii wiemy, że radykalizm jest fatalny w skutkach. Więc posądzanie się nawzajem o głupotę jest... głupie.
  19. Szturmowiec-kryptobuntownik wszedł do środka z poniesionymi rękami. - Miło że się cieszysz, Yuri. Nie jestem pewien jaki i czy w ogóle mamy plan. Najlepiej byłoby przejąć statek, ale to będzie trudny orzech do zgryzienia. Mógłbym wywołać gdzieś awarię, albo moglibyśmy spróbować dostać się do szalup, ale obawiam się, że do tego trzeba byłoby wyłączyć monitoring - stwierdził. - Dobra, opuść te łapska - zarządził Liv.
  20. Seth w postawie opozycyjnej do postawy Yuri doskoczył do cylindra miecza świetlnego, złapał go i błyskawicznie odsunął się z powrotem w cień. - Mogę zejść z nadzieją, że mnie nie zabijecie? - zapytał Duff z góry. - Dałem wam broń, to wystarczający dowód lojalności. - Złaź z rękami w górze - zarządził Liv.
  21. - Ja wiem - odezwał się Kevi. - Ale musielibyśmy stąd wyjść, a jeśli ten nożyk jest jedyną naszą bronią, to kiepsko widzę nasze szanse. - Mamy jeszcze pięści - odezwał się Seth. - To wciąż osiem przeciwko... Blasterom - skontrował Liv. Zapadła cisza. Żółte ślepia Setha błysnęły w ciemności. - To może zniszczmy cokolwiek? - zapytał Seth i wyszczerzył się przerażająco. - I zdechniemy w przestrzeni kosmicznej, fantastyczny plan. Klapa prowadząca na pokład zaskrzypiała i otwarła się z piskiem, nim ktokolwiek zdążył cokolwiek zrobić. Seth podszedł ostrożnie, skradając się na tyle blisko, by w razie potrzeby móc zaatakować intruza. Po schodach powoli spadał metalowy cylinder, a za nim po kolei trzy blastery, które narobiły sporo hałasu. Klapa nie zamknęła się. Ktoś tam dalej stał. Szturmowcy spojrzeli po sobie, nie wyłączając z tego spojrzenia Yuri.
  22. - Policzę jak dorwę się do tego z powrotem. Czekaj, czekaj. Tam w rączce masz przycisk, przecież nie będziesz metalowym nożykiem ciąć grubego łańcucha. Ostrze rozżarzyło się, a rozżarzonym łatwiej było ciąć metal. Znacznie łatwiej. Przecięte i nadtopione ogniwa uderzyły o podłogę, uwalniając ich. - Nie znam się na mechanizmach i układach statków, ale wydaje mi się, że powinniśmy zorganizować jakąś katastrofę kontrolowaną. Nie możemy dolecieć do waszej bazy - rzucił Seth, wstając do pozycji stojącej i rozmasowując ramiona. - Przy skoku w nadprzestrzeń to będzie karkołomne przedsięwzięcie - odpowiedział Liv.
  23. - Niektóre konstruuję. Jak już załapiesz zasady mechaniki, elektroniki, elektryki i innych, to jest to całkiem łatwe. I można kombinować nowe sprzęty, wredne dla kogoś kto nie potrafi ich użyć i przydatne dla użytkownika. Czyli na ogół mnie. Jeszcze inne, te których nie zrobiłem, pochodzą z innych planet. Jestem chyba jedynym Kage którego nosi poza Quarzite, ale podróży do bazy Najwyższego Porządku wolałbym uniknąć - powiedział. W końcu udało mu się chwycić mały przedmiot przypominający nóż, tyle, że bardzo płaski. Chwycił w dłoń ostrze. - Wolałbym nie uciąć nikomu dłoni, sobie też nie, więc jeśli możesz, to chwyć rączkę - poprosił. Dłoń Yuri była akurat niedaleko narzędzia, a Seth nie mógł go sobie przełożyć. - Liveroy brzmi dobrze. Ale Liv krócej i lepiej, więc no... Liv - stwierdził niedawny kapitan.
×
×
  • Utwórz nowe...