I JAK TAM PO KONWENCIE? XDDDDDDD
Ode mnie. Ogółem rzecz biorąc. Fajnie, ale dupy nie urywa.
Zacznijmy od tego co lepsze, czyli plusów. Moje atrakcje wyszły zaje, było dużo chętnych na yaoi, więcej niż na yuri, co aż mnie zdziwiło~ Na pogadance o paringach też miałam pełną salę, a wychodziłam z założenia, że jak będzie 5 osób, to już dobrze c: Poza tym fajna atmosfera, mili ludzie. Szkoda, że większość znajomych była helpami i często byli zajęci, ale wtedy też miałam czas iść się napić z kolegą więc spoko~ Kozplej nie tak źle (ale z przyczyn nietrzeźwych wystawiłam zamiast siebie Yuku, lol ;_. Cieszy mnie też bardzo, że pogadałam z ludźmi których dawno nie widziałam. Ah i żebranie też było fajne, bo ludzie ratowali drobnymi i jedzeniem, więc przeżyłam
Dobrze, było co mi się podobało. A teraz marudzenie.
Po pierwsze. NUDA. Kurde, mój pierwszy mangowy konwent, na którym pójście się nachlać nie walczyło z tym, że może mi przez to uciec fajna atrakcja. Dosłownie, bardzo mało punktów programu w porównaniu z innymi edycjami, czy konami. No i w niedziele szczególnie nie odbyło się kilka atrakcji, na które chciałam iść >.> Po drugie? Dezorganizacja. W ciul helpów, którzy zgłosili się tylko by mieć darmo wejściówkę, a potem olali sprawę, przez co inni musieli zachrzaniać. Pomagałam znajomej na akredytacji, bo została sama, a nawet nie byłam helpem... Ogółem, z Lesiem byłoby lepiej jako main orgiem. No i początkowa akredytacja była.. kijowa.
Ale ogółem i tak było fajnie. Dziękuję ludziom którzy byli