Skocz do zawartości

Hoffman

Brony
  • Zawartość

    1150
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    38

Posty napisane przez Hoffman

  1. Dzierżąc w ręku niewielki zwój Hoffman powoli wszedł na podest po czym dokładnie zmierzył wzrokiem uczestników kolejnego pojedynku. Następnie zerknął na pergamin aby upewnić się, że wszystko jest na swoim miejscu i że arena jest przygotowana. Nie zwracając uwagi na niecierpliwiące się kucyki dla pewności jeszcze raz obszedł wzrokiem całą strukturę, po czym kiwnął głową dając znak, że istotnie wszystko zostało dopięte na ostatni guzik i miejsce to bez przeszkód może być areną dla kolejnego pojedynku. Nagle uwagę Hoffmana przyciągnął Greeny który tupnął kopytem o ziemię. Sharon także wydawała się znużona przeciągającymi się przygotowaniami.


    - Dobrze, już dobrze moi drodzy! Koniec czekania! Czas rozpocząć nowy pojedynek!

     

     

    armor_of_shadow_by_zedrin-d5suxyy.png

     

     

     

    Tym razem na arenie magicznych zmagań stają na przeciw siebie tajemniczy Greeny oraz panna de Ville. Greeny bez wątpienia jest jednym z bardziej zagadkowych uczestników, wiemy o nim niewiele poza tym, że dla wszystkich stara się być uprzejmy i miły. Wiemy jeszcze, że przybył na arenę by się dobrze bawić, ale niewykluczone że w trakcie walki odkryje przed nami część swoich sekretów (mnie zawsze intrygowały te kieszenie, a Was?). Po drugiej stronie areny widzimy Sharon de Ville która jest znana ze swojego talentu władania iluzjami co naprawdę potrafi wyprowadzić w przysłowiowe pole. Ponadto wiemy o jej drugim talencie za którym ona sama delikatnie mówiąc nie przepada, ale kto wie, może dziś okaże się przydatny? Trudno powiedzieć, tu wszystko się może zdarzyć!

    A zatem, drodzy widzowie, panie Greeny, pani de Ville... niech rozpocznie się pojedynek! Nie zapomnicie o zasadach! Powodzenia!

     

  2. W sumie niezła rzecz. Najbardziej podobały mi się te pierwsze rozdziały, potem gdy dochodzi do finału akcja zaczyna lecieć o wiele za szybko i odnosi się wrażenie, że to zaledwie streszczenie właściwej walki finałowej. Zakończenie nawet mnie zaskoczyło, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw. Poza tym ciekawa wizja twórcy odnośnie przeszłości księżniczek i ich rodzin. Celestia została ukazana jako ta zła w konkretny i zdecydowany sposób co również jest plusem, aczkolwiek rzecz która zainicjowała u niej taką przemianę trochę pretekstowa - mam na myśli ten żart z zaćmieniem. Poza tym kilka literówek i błędów ortograficznych, ale idzie przeżyć, a zawsze można to szybko poprawić.

    Ogółem wrażenia pozytywne. Nie za długa przygoda w sam raz na spędzenie wolnego czasu, tak na szybko.

  3. A ja trochę zmienię temat.

    Skoro Twilight ma na zawsze zostać alicornem i zyskać tytuł księżniczki, to chyba będą musieli zmienić czołówkę serialu. Co wy na to? Może też piosenka rozpoczynająca odcinek będzie inna? A może jednak zmiany nie zajdą aż tak daleko?

  4. Najnowszy odcinek, drugi jaki dziś sobie obejrzałem i szczerze mówiąc... szału nie ma. Odcinek nie był zły sam w sobie, ale był przewidywalny i pozostawił wielki niedosyt. Wręcz nie mogłem uwierzyć, że to już koniec a i akcja z niewłaściwym kucem nieszczególnie mi się nie spodobała. No i Shining Armor, nie wiem czemu ale wydał mnie się jakoś na siłę wrzucony. Chyba nie mam za grosz gustu bo obie fryzury Cadance mi się nie podobały i moim zdaniem lepiej by było gdyby Rarity zostawiła w spokoju jej grzywę, no ale zwyczaj to zwyczaj, tak wypadało i tak trzeba było postąpić.

    Ale plusy też były. Wszystkie akcje Pinkie Pie, Rainbow Dash (plus jej wspomnienie w którym najprawdopodobniej zobaczyliśmy jej ojca) no i zakończenie. Ale to jednak za mało i ostatecznie odcinek oceniam dość średnio. Największy feler - za mało gier i igrzysk w grach i igrzyskach. Mogło być lepiej.

  5. Dopiero teraz obejrzałem ten odcinek i szczerze mówiąc chyba będzie to jeden z moich najulubieńszych. Było w nim coś swojskiego, odcinek był klimatyczny i ciekawy choć mam wrażenie, że za szybko się skończył. Po tym odcinku bardzo polubiłem Applejack za którą do tej pory nie przepadałem jakoś szczególnie (nie to że jej nie lubiłem, po prostu była dla mnie kolejną, "typową" postacią). Fajnie było zobaczyć całą rodzinę w komplecie, posłuchać opowieści Granny Smith, zobaczyć kilka wspomnień z przeszłości. Miejscami było zabawnie, miejscami było trochę smutno. Najpierw gdy stodoła uległa zniszczeniu (ale smutek szybko minął gdy usłyszałem bardzo wesołą i wpadającą w ucho piosenkę Applejack), a potem gdy zdałem sobie sprawę co oznaczają te dwie spadające gwiazdy... Pojawiły się przed zjazdem i po zjeździe. Cóż, może rodziców Applejack nie było na zjeździe fizycznie, ale i tak... byli z nią i z resztą rodziny. To było niesamowite.

    Z innych rzeczy - był list, było przesłanie no i jak już wspominałem, swojski klimat i mała odskocznia od poprzednich odcinków. Fajnie, że Applejack przy okazji zjazdu nie rozpacza po rodzicach ale stara się ich zastąpić, żyć dalej aby byli z niej dumni, gdziekolwiek są. Świetna sprawa.

    Aha, fajnie było znów zobaczyć Babs Seed no i okazyjnie inne postacie z Mane6, no i oczywiście Spike jako zapalniczka. Podsumowując, syty, bardzo dobry odcinek, który bardzo mnie się spodobał.

  6. Nauka , ona zawsze była Ci w stanie przywrócić racjonalne myślenie. To coś jak przywrócić ustawienia domyślne, trzeba policzyć do 10 i przeanalizować co poszlo nie tak. Taki mały reset jest wskazany, zwłaszcza kiedy pod wpływem emocji możemy zrobić coś czego będziemy później żałować.

     

    Taa, ciekawe. Zaraz się przekonamy! Jeden... dwa... trzy... cztery... p-pięć... sześć... siedem... osiem... dz-dziewęć... dz-dz-dziesięć! Ależ to było irytujące! Co poszło nie tak? Cóż... WSZYSTKO! Co tu jest do analizowania?! Znów mam rozpamiętywać swoją porażkę?! Nie, dziękuję!

     

     

    Twilight, posłuchaj, zamknij oczy i wsłuchaj się w bicie swojego serca. Posłuchaj jak szumi trawa , jak kołyszą się drzewa. Przywróć swoją równowagę wewnętrzna. Weź głęboki oddech i za żadne skarby nie krzycz na nikogo.

    Dobra... zamykam oczy i wsłuchuję się w bicie serca... Rany, to dzikie walenie doprowadza mnie do szału! Trawa? Drzewa? Staram się, ale nie słyszę żadnego szumu! A może... to i lepiej? Dobra... powiedzmy że jest mi trochę lepiej. Co jeszcze radzisz? Nie krzyczeć na nikogo? ŚWIETNY POMYSŁ! NAPRAWDĘ, TEGO MI BYŁO TRZEBA!

     

    Po pierwsze Twilight, którą znam i podziwiam, nigdy nie pozwoliłaby tak błahym sprawą przejąć kontroli nad sobą do tego stopnia... I jestem pewien, że poradzisz sobie z tym.

    Że co?! Ja nie pozwoliłam ŻADNYM sprawom przejąć nad sobą kontroli! Sama panuję nad sobą! Jestem... tak monstrualnie zdenerwowana i jestem tego świadoma!

     

    Po drugie masz wspaniałe przyjaciółki i Spike'a, którzy nie pozostaną obojętni na twoje zmartwienia i u nich przede wszystkim powinnaś szukać pomocy i wsparcia.

    Tak, ale wątpię czy będą chciały mi pomóc gdy zobaczą mnie w takim stanie. Spike?! Zwiał jak tylko zobaczył ten błysk szału w moich oczach! A reszta? Fluttershy na pewno schowała się gdzieś gdzie jej sam diabeł nie znajdzie! Pinkie nie mam ochoty oglądać, zaraz zaczęłaby podskakiwać i gadać coś bez sensu, aż by mnie rozbolała głowa! A Applejack pewnie ma inne rzeczy do roboty! Muszę mówić więcej?! Mam dość, przecież to oczywiste, że nikt nie chce zbytnio nadstawiać karku gdy jestem aż tak przeżarta przez mój własny gniew!ąda>

     

    Moim zdaniem w każdej karierze zdarzają się trudniejsze okresy i tylko od nas zależy jak się im przeciwstawimy. Potrzebne do tego jest samozaparcie, siła i wytrwałość. Praca bibliotekarki/za jest moim zdaniem naprawdę ciężka i nie dziwi mnie, że nawet Ciebie dopadł kryzys.

    Trudny okres... nie wiem, może tak, może nie, czy to aż tak ważne? Miałam mnóstwo siły i samozaparcia... i co z tego? Oczywiście, że praca w bibliotece JEST ciężka! Nie dziwi Cię, że dopadł mnie kryzys? Ha! Mnie dziwi to, że dopadł mnie dopiero teraz! No i gdzie się podziała ta moja siła i samozaparcie?! Wszystko zniknęło a ja nawet się nie zorientowałam kiedy!

     

    Jednak jestem pewien, że co najmniej jeden kucyk jest w stanie sprostać temu zadaniu i jesteś nim Ty, Twilight Sparkle, najbardziej utalentowana i najmądrzejsza uczennica Księżniczki Celestii. Nigdy jej nie zawiodłaś, chociaż zadania stawiane przed Tobą były wymagające. Pozostaje Ci tylko wziąć się w garść i uznać to za kolejny test do zdania na szóstkę (w skali szkolnej).

    Co... kolejny test? Jak można tak piekielny gniew nazywać testem?! A może i masz rację... może Celestia chce sprawdzić czy potrafię zapanować nad jedną z najstarszych i najbardziej niszczycielskich sił... czyli gniewem. Albo chce zobaczyć jak daleko się w tym stanie posunę! Nie! Chwila... spróbuję zrobić tak jak radzisz, czyli wziąć się w garść... Rany, ależ to denerwujące!

     

    Widzę, że niestety dużo rzeczy zaczęło Cię denerwować, ale nie jesteś jedyną osobą, której zdarza się wyjść z równowagi. Ja też czasem mam taki stan, że jeszcze jeden czynnik i wybuchłbym jak bomba. Jednak mam na to kilka sposobów, aby zachować spokój i czystość ducha:

    Dobrze wiedzieć, że są i inni którzy miewają takie stany. Dzięki temu nie czuję się osamotniona... Ciekawa jestem co to za sposoby.

     

    Po pierwsze - Muzyka. Spróbuj chociaż na chwilę zapomnieć o Twoich troskach, rzucając wszystko, siadając i wsłuchując się w relaksujące nuty. Następnie zmień styl na coś weselszego. Ja polecam Ci "Raise This Barn", bądź "Winter Wrap Up", a zobaczysz, że uśmiechniesz się.

    A to ciekawe, nie wpadłam na to. Na pewno tego spróbuję... ale jak przestanie mnie boleć głowa. W tym stanie jakiekolwiek dźwięki mogłyby mnie tylko jeszcze bardziej zdenerwować. A ja tak lubię muzykę... a przez te nerwy nawet nie mogę sobie niczego posłuchać bo mnie boli głowa i chcę mieć spokój, ale jednocześnie chcę czegoś posłuchać, ale nie mogę, bo chcę mieć spokój... AAARGH! MAM TEGO DOŚĆ!

     

    Po Drugie - Odpoczynek. Zdrowy sen zawsze pomaga opanować nerwy, nawet krótka drzemka.

    Odpoczynek... czyli ucieczka od wszystkiego... Tak, tak! To jest to! Nic z tego! Za dużo myśli kłębi mi się w głowie! One są jak brzęczące w ulu pszczoły, albo jak jakieś inne podobne badziewie które nie pozwala się wyciszyć! Nie mogę zasnąć!ładzie>

     

    Po Trzecie - Notatki. Jak powszechnie wiadomo, lubisz takowe robić. Mnie pomaga to w życiu codziennym, więc Tobie też powinno, ale pamiętaj, żeby rzeczy najważniejsze umieszczać na samym początku listy i nie złościć się, że coś nie zdążyłaś zrobić. Zawsze jest jutrzejszy dzień.

    Nie, jakoś nie mam na to ochoty. Wcześniej jedyne co zrobiłam to sobie trochę porysowałam, ale na tym koniec. A zresztą... co mam notować? Mam zrobić listę rzeczy które mam ochotę wysadzić w... zaraz... może to nie jest taki zły pomysł? Taa, z chęcią wypiszę wszystko co mnie teraz wpienia, ale to za chwilę.

     

    Jesteś zdenerwowana? To źle działa na cerę, wiesz?

    A co to ja jestem Rarity, że mam się przejmować cerą? Kogo ja chce oszukać? Tak, wiem o tym ale i tak nie mogę się powstrzymać! Co za paskudne uczucie!

     

    Posłuchaj jakiejś muzyki, wypij herbatę lub przeczytaj sobie książkę.

    Najlepiej wyjdź z przyjaciółkami na spacer albo Pójdź z Rarity i fluttershy do spa.

    Mam nadzieję że pomogłem :fluttershy4:

    Okaże się... wspólny spacer nie jest złym pomysłem, ale na razie wszyscy ode mnie uciekają. Ale ja nie chcę żeby tak było... muszę jakoś się zebrać i coś postanowić.

     

    Kochana Twilight Sparkle

    Nie raz w swoim życiu powstaną sytuacje które doprowadzą cię do wściekłości. Jednak nie możesz się poddawać, gdy napotkasz przeszkody. Powinnaś w takiej sytuacji odprężyć się, i zająć się tym co cię interesuje, abyś mogła logicznie ocenić sytuacje. Uwierz, mi to już wielokrotnie pomogło.

    Twój wierny fankuba841

    Taa, kilka razy o tym słyszałam, ale jakoś nie mogę tego zapamiętać. Nie poddawać się, odprężać się, ocenić sytuację... nie poddawać się, odprężać się, ocenić sytuację...

     

    Droga Twilight

    Twoje złe samopoczucie i zdenerwowanie zapewne nie skończy się dobrze jeśli go nie opanujesz w porę. Też często bywam w złym stanie, zazwyczaj z przemęczenia.

    Z przemęczenia? Możliwe. Nie da się ukryć, że gdy coś zaczynam to nigdy nie przerywam pracy, przestaję dopiero gdy doprowadzam przedsięwzięcie do końca. Może powinnam nieco przystopować? Zająć się sobą?

     

    Jeśli chcesz się odprężyć po ciężkich dniach, to zjedz coś słodkiego (byle nie za dużo, bo nie zaśniesz), wypij ciepłą herbatkę i pogłaszcz psa. W czasie głaskania psów wydziela się hormon, który obniża poziom stresu. Jeśli to nie pomoże to weź długą, gorącą kąpiel. Dobrze jest też czasem posłuchać muzyki.

    Mam nadzieję, że moje rady na coś się przydają.

    Lubię słodycze, ale jak tylko jakaś czekolada lub ciasto znajdzie się za blisko mnie to zaczyna się rozpuszczać. To od żaru powodowanego moją złością. Co za... chwila! Może gorąca czekolada zda egzamin? Lepiej. Znacznie lepiej. Wciąż czuję ten palący gniew ale już jakby mniej. O czym jeszcze wspominałaś? O głaskaniu psa... pamiętam. Nic nie wiedziałam o tym hormonie który obniża poziom stresu... przyznam, że to brzmi jak eliksir uzdrawiający szaleństwo, ale jakoś nie mam ochoty aby jakiś szczekający futrzak biegał dookoła mnie z wywalonym na wierzch jęzorem. Nie zrozum mnie, uwielbiam miłe zwierzątka, ale nie w takich chwilach jak ta. Ale dzięki za radę.

     

    Droga Twilight.

    Rozumiem że jesteś teraz zdenerwowana przez to wszystko. Przez to że latasz w tą i z powrotem, masz dużo obowiązków i materiałów do uczenia się, ale nie ma się co denerwować. Zobaczysz że to wszystko ci się opłaci.

    Zyskasz większe doświadczenie.

    No ja mam nadzieję. Gdyby okazało się, że cała moja praca, poświęcenie, że wszystko na nic... przysięgam, że rozniosłabym wszystko co tylko spotkałabym na swojej drodze. Absolutnie WSZYSTKO!

     

    Pomyśl sobie też czy w ogóle warto jest się denerwować? Nerwy tylko źle wpływają na ciebie, wszystko co cię otacza i innych. Zawsze ktoś przecież może ci pomóc. Poza tym, słyszałaś że złość piękności szkodzi? ;)

    Czy warto się denerwować? Nie, ale tym razem po prostu nie mogłam, musiałam dać upust swojej złości! Może i źle wpłynie to na otoczenie i na innych, ale przecież kiedy ktoś inny wpada w szał to ja od niego nie uciekam, prawda? Prawda?! No właśnie! No, może czasem przechodzi mi to przez myśl, ale... Ech, wystarczy już. Co jeszcze mówiłaś? Że złość piękności szkodzi? Taa, słyszałam to już kilka razy. Ale przecież każdy ma chwile słabości, prawda? Taka okazjonalna wściekłość nie może mnie zeszpecić, prawda? Gdybym któregoś dnia obudziła się i zobaczyła w lustrze potwora, to bym chyba... ROZTRZASKAŁABYM lustro na milion drobnych kawałeczków a potem wywaliłabym wszystko do kosza! Nie, gdybym jeszcze gdzieś zobaczyła swoje odbicie to to też bym zniszczyła! I już nie wyszłabym spod kołdry, nigdy!

     

    Uważam, że gesty działają lepiej niż słowa, więc.. *hug* :33

    ...dziękuję. Hej, nie oparzyłeś się? Wszystko gra? Palący gniew zaczyna ustępować?

     

    Najdroższa Twilight Sparkle,

    Co powiesz na odrobinę wakacji? 3-4 dni błogiego wygrzewania sie w słońcu, gdzieś na plaży. Gdzie lekka bryza owiewa pyszczek, na niebie widać lekki zarys białych chmur, a szum oceanu błękitnego niczym lazur koi myśli.

    Tak, wakacje na pewno ukoiłyby moje nerwy, ale nie teraz. Mam zbyt wiele spraw na głowie... ale Twój opis brzmi tak zachęcająco... Przysięgam, że mam przed oczami ten widok, ten ocean, te chmury... ten spokój. Te wszystkie sprawy, cała ta praca pęta mnie jak kajdany które nie pozwalają się rozerwać. Jak mnie to wkurza! Ale spokojnie, spokojnie... nie poddawać się, odprężać się...

     

    A do tego jedna z książek które tak kochasz czytać i zero obowiązków.

    Myślę że sama księżniczka Celestia i Twe wierne koleżanki wraz z Spikiem, zrozumieją iż każdemu należy się czas tylko dla siebie.Dokończ to co zaczęłaś, pakuj walizkę i w drogę. Gdzieś do ciepłych krajów gdzie czas płynie wolniej a smak orzeźwiającego mleczka kokosowego daje natchnienie i siłę do dalszego działania.

    Dobra książka. To powinno pomóc. Wiesz co? Może ja już teraz spakuję walizkę aby a razie szybszego zakończenia swojej pracy móc od razu wyrwać się z biblioteki, udać się na ta plażę którą tak zachęcająco opisałeś, a potem... sączyć to mleczko kokosowe i odpoczywać. Myśl o takich wakacjach uspokaja mnie, ale świadomość, że nie mogę od razu się na nie wybrać wprawia mnie w nieopisany żal i... złość! Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem, osiem, dziewięć, dziesięć. Lepiej.

     

    Droga Twilight!

    Mógłbym przytoczyć słowa Wielkiego Małego Mistrza o imieniu Yoda "Złość prowadzi do gniewu, gniew do nienawiści, nienawiść prowadzi do cierpienia." O tym, że to czynniki ciemnej strony są nie wspomnę. :rainderp:

    O nie, nie zamierzam cierpieć jeszcze bardziej! Już wystarczająco się wymęczyłam przez te nerwy, ból głowy i w ogóle, przez wszystko! A na ciemną stronę nie zamierzam przejść!

     

     

    Wiem, że jesteś zdenerwowana. Każdemu się to zdarza. W dodatku dość regularnie. Powinnaś pobyć chwilę sama i się uspokoić. Odpocząć. Następnie pomyśleć i znaleźć na spokojnie wyjście z sytuacji. Jak zaistnieje taka potrzeba zniknij na parę dni i oddaj się swoim ulubionym zajęciom. Powinno być lepiej.

    Pobyć przez chwilę w samotności... tak, o niczym innym nie marzę. Zniknąć na parę dni? Na przykład na wakacje? Kusząca perspektywa. Już wcześniej słyszałam, że najlepiej będzie odpocząć i na trzeźwo ocenić sytuację. Wiesz co? Z każdą kolejną minutą czuję, że mogłabym to zrobić. Zrelaksować się i ocenić sytuację, na spokojnie. Co raz mniej rzeczy mnie denerwuje, może jeszcze chwila...

     

    Droga Twilight,

    Jako koleżanka po fachu wiem, że złość powoduje stronniczość przy pomiarach. Złe wyniki pomiarów zdenerwują Cię najbardziej, więc może odetchnij i napij się kakao?

    Kakao to świetna sprawa, ale piłam już gorącą czekoladę. O stronniczości przy pomiarach wiem i dlatego od momentu w którym gniew zaczął palić moje ciało i umysł nie przeprowadzałam żadnych doświadczeń. Wówczas denerwowały mnie nie tylko one same jak i świadomość, że mogłabym się pomylić.

     

    Witaj. My ludzie czasami musimy wyładować nerwy na czymś twardym.

    Załatw sobie porządny głaz. O taki jak ten:

    tumblr_ls51x5D5CL1qincmao1_500.png

    kop, krzycz (w razie potrzeby niecenzuralne słowa), rzucaj w niego potężnymi zaklęciami. Ulga gwarantowana. A i Spike nie ucierpi. No chyba że będzie musiał nieść ten kamień

    W sumie czuję się już znacznie lepiej, ale nie zaszkodzi spróbować... Wow, nie przypuszczałam, że od tak mogłabym zniszczyć taki głaz... samymi kopytami i tak banalnymi zaklęciami! Czuję się jeszcze lepiej! Jak gdybym uległa całkowitemu oczyszczeniu!

     

    Cześć Twi. Powiadasz że jesteś zdenerwowana, wiesz każdy ma czasem takie momenty. Moim zdaniem sporo pomaga jakaś spokojna muzyka, pogadanie z przyjaciółmi o danym problemie lub po prostu przemyślenie swojego postępowania. Zresztą nie denerwuj się, złość nigdy nie jest dobrą rzeczą bo ktoś może w ten sposób zostać skrzywdzony.

    Dokładnie tak! Przyznaję, że wcześniej śmiałam wątpić w wasze rady i niekoniecznie miałam ochotę wszystkiego próbować, ale dzięki waszemu wsparciu zaczynam wreszcie dochodzić do siebie! Wszyscy macie rację! Nie wolno się załamywać, trzeba klarownie ocenić sytuację, zwrócić się o pomoc, odsapnąć, zająć się czymś odprężającym, pomyśleć o czymś przyjemnym albo wyładować się na czymś (byle nie na kimś). Jak to dobrze, że Was mam!

    Dzięki pomocy scarecrowa, Loraka, CzArnego, Nigtyblue, kuby841, Terra Sparkle, imki2000, Sipera, Celestora Quartcente'a, Nikerna, Sne, djsounda, PitPla Twilight Sparkle udało się pokonać swój gniew i wrócić do swojej poprzedniej, lepszej postaci. Pełna nowej energii oraz pozytywnych myśli Twilight przypomniała sobie, że za niedługo rozpoczyna się przyjęcie które jak zwykle organizuje Pinkie Pie. Zadowolona, że pójdzie tam wolna od zmartwień i nerwów oraz że spotka swoje przyjaciółki spostrzega, że ma jeszcze wystarczająco dużo czasu aby doprowadzić się do porządku po fali złości która jeszcze nie tak dawno zalała ją i wypełniła cały jej umysł. Nie przeczuwając nic złego Twilight wzięła szybki prysznic i umyła grzywę. Gdy było już po wszystkim jak gdyby nigdy nic wytarła się i spojrzała w lustro aby się uczesać. Niestety to, co zobaczyła sprawiło, że na nowo ogarnęła ją chęć wysadzenia czegoś w powietrze a paląca frustracja powróciła. Najwyraźniej ktoś zrobił Twilight głupi kawał...

     

    greentwilight.png

     

    To nie może się dziać naprawdę! Nie! Jak ja wyglądam?! To nie chce zejść! Ktokolwiek za tym stoi... POŻAŁUJE, ŻE MNIE ZNA! CHOĆBYM MIAŁA WYWRÓCIĆ CAŁE MIASTECZKO DO GÓRY KOPYTAMI, ZNAJDĘ TEGO ŻARTOWNISIA!

     

    Wygląda na to, że Twilight ma nowy, poważny problem i potrzebuje Waszej pomocy. Jeśli ktoś może uspokoić Twilight, doradzić jak zmyć z grzywy zieleń albo zna jakiś sposób jak pokazać się z tym czymś publicznie i nie stracić popularności niech nie waha się i niech pomoże! Jeśli pomoc szybko nie nadejdzie Twilight znów zapłonie gniewem... tym razem w zgniło-zielonym odcieniu.

  7. Witajcie po dłuższej nieobecności! Czas na kolejne magiczne pytania...


    Jeśli myśleliście, że milczałam bo rozwialiście moje wątpliwości to byliście w błędzie. Co raz bardziej nurtują mnie rzeczy związane z Waszym światem i jestem pewna, że jeszcze długo będę potrzebować Waszych wyjaśnień.
     

    reap.png


    No to czas przejść do rzeczy. Wybaczcie, miałam już do tego nie wracać, ale po prostu nie mogę...

    Niedawno natknęłam się na coś, co nazywa się... , a tak! Pamiętam! Prawo Clarke'a! Mówi ono, że "dostatecznie zaawansowana technologia nie różni się od magii". Dokładnie to przemyślałam i doszłam do wniosku, że może jednak w Waszym świecie ISTNIEJE magia, tyle że jest inaczej nazywana i działa w inny sposób. Czy ktoś mógłby mi to wytłumaczyć? Czy to, co nazywacie "technologią" jest tak jakby odpowiednikiem magii spotykanej w Equestrii? Słyszałam też, że macie u siebie specjalne uczelnie gdzie kształci się ludzi właśnie po to aby zrozumieli i potrafili posługiwać się tą technologią, zupełnie jak w instytutach magii które można znaleźć w Equestrii. Słyszałam, że w wyniku kształcenia się na takich uczelniach ludzie stają się... inżynierami? Tak, to chyba o to chodzi. Czy taki inżynier jest dla Waszego świata tym, kim jest doświadczony mag dla naszego? Możecie mi pomóc zrozumieć tą kwestię?

    Aha, odnośnie tego wróżenia, czy też przewidywania przyszłości - słyszałam, że czasami na podstawie doświadczeń życiowych i pewnych uprzedzeń ludzie są w stanie indywidualnie przewidzieć co ich czeka w niedalekiej przyszłości. Poza tym słyszałam co nieco o "szacowaniu", które znajduje zastosowanie między innymi w trudnej sztuce zwanej matematyką. To chyba też rodzaj przewidywania. Co na ten temat sądzicie?

    Im dłużej o tym myślę, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że magia w świecie ludzi nie jest zjawiskiem marginalnym, rzadkim ale czymś całkiem powszechnym, tyle że inaczej jest to nazywane i znajduje inne zastosowanie. Liczę na obszerne wyjaśnienia, bardzo mnie to ciekawi.

  8. Witam po krótkiej przerwie. Cieszę się, że nareszcie znalazłem trochę czasu aby coś napisać, tym razem jako Regent i to w nie takim znowuż zwyczajnym miejscu. Przede wszystkim chciałbym jeszcze raz przywitać się ze wszystkimi i zapewnić, że wraz z panem Avatarem, Kocicą Tric (ok, może brzmi to nieco dziwnie, ale to nie ode mnie zależy kto, kiedy i jak zmieni sobie nick) dołożę wszelkich starań aby dział ten nie przykrył się kurzem. Postaramy się kontynuować istniejące zabawy, od czasu do czasu je urozmaicać a także wprowadzać nowości, jednakże nie bez zastanowienia i nie wszystko naraz bo w ten sposób można zrobić tylko bałagan.

    W związku z nowym stanowiskiem dochodzi jeszcze kilka innych istotnych spraw, które możliwie szybko ogarnę aby nie obudzić się z kopytem w przysłowiowym nocniku. Pomysłów mam sporo a jestem tu nie tylko ja, ale też i Avatar oraz inni użytkownicy którzy pewnie także mają swoje wizje i życzenia co nowego w dziale mogłoby się znaleźć.

    Oczywiście jestem zwolennikiem przestrzegania a nie łamania zasad, także zapowiadam, że będę zwracał uwagę na zachowanie w dziale i reagował, zakładając, że Avatar mnie nie uprzedzi. Akurat swoje metody określiłbym na nieco "łagodniejsze", także jeśli kogoś złapię ja, a nie Avatar to ten ktoś ma prawo mówić o farcie.

    Cóż, mam nadzieję, że szybko załapię jak sobie radzić jako Regent i nawiążę owocną współpracę z Avatarem co poskutkuje rozbudową działu. Czas pokaże czy będzie to taka "zwyczajna" rozbudowa czy może mały renesans. Liczę też na wsparcie użytkowników gdyż ich zdanie również jest bardzo ważne.

    ~ Hoffman, regent Twilight Sparkle

  9. Właściwie racja, odeszła po 1 sezonie, w drugim była konsultantką, a teraz sam nie wiem


    To był skrót myślowy :) 'Wywalili' ją, pokazując jej pomysłom środkowe kopytko; choćby sprawa Księżniczki Cadance, która według H musiała koniecznie być alicornem 'bo zabawki'. I fakt, odeszła sama, może dlatego że miała dość takiej, a nie innej polityki H.


    Dobrze wiedzieć, taka sytuacja ułatwia sprawę - jak ktoś chce to może już teraz uznać sezon trzeci (i na upartego także pewne elementy drugiego) za niekanoniczny, bo niepokrywający się z wizją pani Faust która de facto nad nim nie pracowała. Mówię - skończy się na tym, że jedni wypną się na serial i zaczną dopisywać historię po swojemu a drudzy będą dalej oglądać.

    (...) Nie można niszczyć serialu z powodu sprzedaży zabawek. (...)


    Można. Taktyka jest wręcz genialna - z jednej strony mają zabawki i gadżety a z drugiej serial które to wszystko promuje i jednocześnie zarabia sam na siebie. Wszystkie decyzje należą do nich i gdy zajdzie potrzeba mogą dać Twilight nie tylko skrzydła i tron ale też i natrzaskać nowych postaci z których można by zrobić zabawki. W razie czego można też dorzucić róg postaciom które wcześniej go nie miały (albo skrzydełka, zależy) albo permanentnie zmienić wygląd (Big Macintosh z dredami, a co!) i już mamy nową serię zabawek. Z serialem mogą zrobić WSZYSTKO a nam to się może spodobać albo nie. W praktyce nie zrobi to różnicy póki zyski będą takie jak to sobie oszacował dział ds. sprzedaży.

    Dlatego dobrze, że mamy tak rozwinięty fandom. W najgorszym wypadku sami będziemy dopisywać ciąg dalszy, nawiązywać do opowiadań kolegów/ koleżanek, tworzyć własne historie (ok, już tworzymy, ale gdyby nowe pomysły twórców przestały nam pasować i serial straciłby swoją świetność nabrałoby to większego znaczenia), tak więc będzie dobrze.

    A może nie będzie tak źle? A może niepotrzebnie się martwimy o przyszłość marki? Może jednak wyniknie z tego coś interesującego? Przekonamy się.

    Albo powrót jakiegoś zUego charakteru?


    King Sombra. Moim zdaniem byłoby dobrze jakby dali mu druga szansę. Gdy zaczynała się druga część "Kryształowego Królestwa" liczyłem na sytą walkę z tymże panem a co się okazało? On sobie trochę poskakał, Shining Armor rzucił żoną niczym Heihachi synem, Spike uratował dzień i koniec. Nie wiem jak wy, ale ja czułem niedosyt. EWENTUALNIE mogłaby wrócić Chrysalis aczkolwiek nie mam pomysłu skąd miałaby czerpać energię. Ale koniec końców, dlaczego nie?

    PS: Odnośnie ludzi w Equestrii... nie. To jest zły pomysł, zwłaszcza, że jesteśmy w trakcie trzeciego już sezonu. Gdyby od początku istniały przesłanki, że jacyś ludzie tam występują, to może zaakceptowałbym to jako jednorazowy spin-off, ale skoro od początku był to świat stworzony i przeznaczony dla kucyków to tak powinno zostać. Wprowadzenie ludzi zniszczyło by zarówno ten świat jak i moje (i zapewne nie tylko) wyobrażenia o nim.
  10. Bardzo dobre prace. Podoba mi się nieco ciemniejsza kolorystyka, ośmielę się powiedzieć, że dzięki niej postacie wyglądają mroczniej i lepiej. Najlepiej moim zdaniem wyszła Luna. Dobra poza, to spojrzenie, skrzydła, może jedynie róg jest nieco za gruby, ale nie zmienia to faktu, że jest to praca stojąca na wysokim poziomie i jest na co popatrzeć. Dobra robota.

    Nie wiem czemu Pinkie miałaby wypaść znacznie gorzej... owszem, może przednie kończyny wyszły nieco zbyt kościste, ale ta inna, nowa fryzura wpada w oko, przynajmniej moim zdaniem. Do tego to pełne złości spojrzenie - ta praca powstawała w nocy, tak? Już czuje tą mroczną otoczkę która otacza ten rysunek. Serio, mnie się podoba. Piknie nie wyszła może aż tak dobrze jak Luna, ale mówienie, że "jest beznadziejna" jest według mnie sporym nadużyciem.

    A teraz Twój OC, czyli Azure Flame. Krótko mówiąc - cudo. Dobrze dobrane kolorki, kilka znaków szczególnych (czerwień na policzku i na skrzydłach), dobrze dobrane proporcje. Jest sporo fanowskich postaci robionych na jedno kopyto a tu widać pomysł i solidne wykonanie. Ciekaw jestem historii stojącej za tą postacią. Po stroju domyślam się, że należy do Wonderbolts a to oznacza niemałe wyróżnienie.

  11. Obecność Trixie na balu lekko zaskoczyła Twilight, jednak bardziej zastanawiające było jej zachowanie. Co prawda Twilight jeszcze z nią nie rozmawiała (i niespecjalnie miała na to ochotę) ale już z daleka słyszała, że Trixie wyjątkowo nie próbowała przekonywać wszystkich o swojej wyższości i nie chwaliła się swoimi sztuczkami. Zamiast tego zachowywała się stosownie i starała się nawiązać kontakt z innymi gośćmi. Choć na pierwszy rzut oka Trixie sprawiała dobre wrażenie to jednak Twilight nie mogła jej zaufać, tak do końca. Nietypowa dla Trixie skromność i kultura wydały się najlepszej uczennicy Celestii fałszywe. Twilight postanowiła nie szukać kłopotów i trzymać się od Trixie z daleka.

    Minęło jednak trochę czasu i ku zaskoczeniu Twilight Trixie podeszła do niej, jednak nie była już tak uprzejma jak wcześniej. W złości zwierzyła się, że niewielu gości chce z nią rozmawiać i że ciągle wydaje jej się, że wszyscy patrzą na nią z góry, z pogardą. Trixie zarzuca Twilight, że naopowiadała wszystkim bzdur na jej temat i zaproszenie na bal dla najlepszych kucyków posługujących się magią to jej sprawka bo chciała jej dopiec, jednakże Twilight wszystkiemu zaprzecza. Widząc, że Trixie naprawdę chce się zmienić ale plotki na jej temat i ogólnie zła sława uniemożliwiają jej nawiązanie nowych znajomości Twilight postanawia jej pomóc. Po długiej rozmowie obie doszły do porozumienia i zapomniały o dawnych zatargach. Goście widząc, że najlepsza uczennica Celestii swobodnie rozmawia z Trixie i nie żywi do niej urazy zaczynają przekonywać się co do błękitnej klaczy.

    Przez resztę balu atmosfera była bardzo dobra, a zabawa przednia. Wszystko co dobre kiedyś się kończy i w końcu Twilight musiała wracać do siebie. Była zadowolona, że pomogła Trixie i prawdopodobnie zyskała nową koleżankę. Jednakże to był bal dla "najlepszych kucyków posługujących się magią"... czy Trixie rzeczywiście przyjęła do wiadomości, że jest jednym z wielu "najlepszych kucyków posługujących się magią"? Czy rzeczywiście postanowiła się zmienić? Czas pokaże. Będąc dobrej myśli Twilight poszła spać. Zabawa na balu była przednia ale też i wyczerpująca.

  12. Mam radę dla tych którym nie podoba się to, że Twilight najpewniej zmieni się w alicorna i zyska tytuł księżniczki - po prostu przyjmijcie sobie, że wszystko co będzie się działo po tym odcinku (włącznie z samym, przełomowym odcinkiem) będzie niekanoniczne i sprawa załatwiona. A gdyby przypadkiem okazało się, że nie będzie aż tak źle to zawsze możecie zmienić zdanie. Sam mam mieszane uczucia co do takiego rozwoju wydarzeń. Byłbym spokojny gdybym miał pewność, że pod względem fabularnym zostanie to porządnie wykonane, ale z tego co czytałem to ma być promocja dla nowych zabawek. Cóż, światem rządzi pieniądz, co na to poradzić...

    Jakby się nad tym zastanowić to jest możliwych kilka ciekawych rozwiązań. Na przykład może się okazać, że uczynienie z Twilight księżniczki to część planu Celestii i kolejna próba dla jej uczennicy. Ściślej rzecz biorąc przekonamy się czy nowa moc/ władza/ możliwości nie wpłyną negatywnie na Twilight i czy nie zacznie patrzeć na swoje przyjaciółki z góry. Może to ma być próba dla ich przyjaźni? Może to, czy Twilight zachowa wszystko co zyskała będzie zależeć od tego jak zachowa się po koronacji? Zawsze tak się pilnowała, aby nie popełnić żadnego błędu... A gdy będzie pewna, że udało jej się wypełnić swe przeznaczenie i zasiądzie na tronie być może przejdzie jej przez myśl, że już nic nie może pójść źle... czujność opadnie a wtedy łatwo będzie można popełnić błąd.

    Ciekawa jest jeszcze kwestia nieśmiertelności. Nie wiem jak Wy, ale gdybym był w takiej sytuacji i dowiedział się, że wraz z nową mocą i tytułem otrzymam w pakiecie nieśmiertelność od razu bym podziękował. Przyczyna jest prosta - nie odpowiada mi perspektywa, że mógłbym przeżyć swoich rodziców, znajomych, przyjaciół, dzieci przyjaciół, wnuki przyjaciół, prawnuki przyjaciół... Do tego świadomość całej wieczności przede mną i ogrom wspomnień z przeszłości. Nie, nie zdzierżyłbym tego psychicznie.

    A zatem pożyjemy, zobaczymy. Pamiętajcie też, że zawsze może się okazać, że cała ta szopka to była jedna wielka mistyfikacja. Naprawdę, nie ma co się denerwować. Zresztą jak wspominałem, możecie subiektywnie wykluczyć to z kanonu i tyle. Będziecie przyjmować do wiadomości nowe odcinki, ale fabularnie nie będziecie ich uznawać. Znacie serię "Piątek trzynastego"? Seria liczy sobie bodajże 13 filmów, z czego ja uznaję tylko 5 (nie licząc reboota). Tak mi pasuje i tego się trzymam. Poza tym jeśli ktoś zapragnie stworzyć jakieś opowiadanie albo rysunek i wizerunek Twilight jako alicorna nie będzie mu odpowiadał to przedstawi ją jako jednorożca jakim zawsze dla niego była i tyle. Wszystko zależy od Was moi drodzy.

    Proponuję w spokoju zaczekać na kolejne odcinki i obserwować co z tego wyniknie. Może być ciekawie, może być całkiem dobrze, może też być beznadziejnie, nie wiemy. Nie ma co oceniać po kilku (oficjalnych?) grafikach i dość pobieżnych informacji. Trzeba to zobaczyć "w akcji". Oczywiście, że chęć promocji nowych zabawek może wzbudzać wątpliwości, ale jeszcze niczego nie widzieliśmy. MOŻE wyniknie z tego coś dobrego.

    PS: A czy przypadkiem nie powstały jakieś fanfici w których Twilight jest przedstawiona jako alicorn? Orientuje się ktoś? Była już psychopatyczna Pinkie więc może ktoś pokusił się już o jakąś historię o przemianie Twilight?

  13. Discord wyszedł bardzo fajnie. Z twarzy pewny siebie cwaniaczek, zapewne rozmyśla jak by tu uprzykrzyć życie porządnym kucom (albo po prostu ogląda post użytkownika powyżej). Nie ma do czego się uczepić, dobrze dobrane kolorki i ciekawy sposób cieniowania, zastanawia mnie jedynie ten napis - czyżby pierwotnie rysunek miał być sygnaturą?

    Podobnie ma się sprawa z Pinkie. Odkąd zmieniłeś styl to chyba najweselszy rysunek jaki powstał. Fajnie, że tym razem poza samą postacią mamy na obrazku coś jeszcze. Największy postęp prezentuje jednak ostatnie dzieło. Nareszcie otrzymaliśmy tło! Tło z prawdziwego zdarzenia i do tego ta malutka Twilight zwierzająca się Celestii jakim wspaniałym Avatarem jest autor obrazka. Co tu dużo mówić, lepsze samouwielbienie niż depresja. Mam nadzieję, że to znak, że autorowi poprawił się humor i że niedługo zaleje nas kolejnymi, co raz to lepszymi pracami.

    Ja już swoją sugestię zamieściłem, nie próbuję zgadywać co będzie tematem kolejnej pracy. Daję autorowi wolną rękę (a może raczej kopyto? Nie, łapę?) i czekam na kolejne rysunki.

  14. A ja się zastanawiam co ludzie muszą mieć w głowie, że na kuce reagują alergicznie do tego stopnia, że rozmawiamy tu o akceptacji, czy o tolerancji. Przecież chodzi o zwykłą kreskówkę, o fikcyjne postacie które ktoś wymyślił, narysował i wykonał animację (uproszczając). Co w tym złego?

    W życiu nie słyszałem żeby oglądanie kreskówki było wyznacznikiem tego czy z kimś jest wszystko w porządku czy nie i czy trzeba go akceptować. Wydaje mnie się to dość niedorzeczne, zwłaszcza gdy pomyślę ilu ludzi gdzieś-tam chowa się po kontach, właściwie bez konkretnego powodu. No dobra, przyznaję, że widok kolorowych koników na pulpicie komputera dorosłego człowieka (bo z tego co tu czytam problem dotyczy obu płci) może wydawać się dziwny, ale na litość... przecież to nie moja sprawa, nie wspominając już o tym że nikomu przecież nie dzieje się krzywda. Ale cóż, ludzie nie byli by sobą, gdyby nie mieli czego się uczepić, jak nie kreskówka to nie ten gatunek muzyki, nie te filmy, nie te gry, nie te ciuchy. Przykładów można mnożyć, choć dziwnym trafem nie są tak "mocne" jak w przypadku kuców (ciekawe dlaczego):

    - Podczas kiedy inni rozpływają się nad filmami akcji w 3D, które fabularnie są o niczym ja wolę sobie oglądać klasyki w których efekty specjalne budzą uśmieszki politowania na twarzach innych. Ale mnie to nie obchodzi, to ma służyć mojej rozrywce.
    - Podczas gdy inni słuchają współczesnych "hitów" ja wolę stare, dobre kawałki z lat 70, 80, 90. Taka muzyka mi się podoba i nie odchodzi mnie, że dla innych to starocie, to ma służyć mojej rozrywce.
    - Podczas gdy wszyscy ekscytują się nadchodzącym Call of Duty Modern Warfare 14 z pełnym wsparciem dla 4D, kampanią na 4 godziny i zabugowanym multi ja wolę zagrać w sobie w coś starszego, a najlepiej dwuwymiarowego. Może jakiś długi, "brzydki", jRPG, który niekiedy faktycznie wymaga myślenia, albo zwyczajna platformówka z "brzydkim", kanciastym trójwymiarem. Nie obchodzi mnie, że dziś na widok tych gier współcześni gracze potrafią wybuchnąć salwą śmiechu. Takie mi się podobają i kropka. To ma służyć mojej rozrywce.

    Bo właśnie o to tutaj chodzi. O rozrywkę. Niestety, na ogół ludzie nie mają do niej racjonalnego stosunku i wolą wszędzie doszukiwać się jakichś zboczeń, odstępstw od normy aby uczepić się czegoś jak Romulus i Remus sutka matki wilczycy i nie puszczać. Nigdy w życiu nie słyszałem, żeby oglądanie kreskówek było znormalizowane, choć zdarzają się wyjątki (czyli kreskówki nie dla dzieci) ale one tylko potwierdzają regułę. Chyba już zawsze światem będą rządzić stereotypy, wszak nie do dziś wiadomo, że najlepiej narzeka się na coś o czym nie ma się pojęcia.

    Z drugiej strony nie widzę konieczności afiszowania się wszem i wobec z kucami, bo faktycznie co niektórym może się to wydać nachalne i budzić niechęć. Mnie jak podoba się jakiś film albo gra to nie staram się o tym mówić bez przerwy i "nawracać" innych. We wszystkim trzeba umieć zachować umiar. Kończąc tę wypowiedź pragnę pozdrowić wszystkich tych, którzy mają racjonalny stosunek do rozrywki i nie dają się zwariować.

  15. Moją pierwszą grą z serii był Tekken 2 i do dziś najlepiej bawię się właśnie przy tej części. Mroczny klimat, bardzo fajna muzyka (po prostu czuć klimat staroszkolnych bijatyk i lat 90, zresztą posłuchajcie sami), wysoka grywalność, gra wciągnęła mnie na wiele godzin, trudno mi było się od niej oderwać. O ile pierwsza część serii nie wyróżniała się niczym szczególnym i na tle innych bijatyk wydawała się "typowa", o tyle druga odsłona miała w sobie to coś, tą magię, która przyciągnęła mnie do serii. Potem nastały czasy Tekkena 3, czyli nowe pokolenie fighterów, zmiany w mechanice gry, jeszcze mroczniejszy, ostrzejszy klimat. Gra świetna, jednakże ze względu na sentymenty wyżej od niej stawiam sobie wspomnianą część drugą.

    Nastała kolejna generacja konsol i kolejna generacja Tekkena. Tekken 4 zrobił na mnie wrażenie pod względem fabularnym, gdyż znów zaserwowano nam całkiem mroczną historię (świetne prologi i scenki!) a także kilka zmian w mechanice gry, które niestety nie wyszły grze na dobre. Pod względem grywalności czuję wielki niedosyt, gra nie wciągnęła mnie na zbyt długo, to był pierwszy raz gdy zwróciłem większą uwagę na fabułę (a mówimy o bijatyce!) niż na samą rozgrywkę. W międzyczasie spróbowałem Tekkena Tag Tournament i Tekkena 5, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły. Odnośnie piątej części, bardzo spodobał mi się tryb "Devil Within" oraz nowa grafika i w pewnym stopniu powrót do korzeni serii. Jedno tylko mi w tej części nie pasuje - po wielokrotnym ukończeniu gry NIE MOŻNA grać Jinpachim. Do tej pory można było odblokować postać bossa i normalnie nią grać, w Tekkenie 5 tego zabrakło. Jinpachi stał się możliwy do odblokowania dopiero w wersji na PS3 - w Tekkenie 5: Dark Resurrection. Szkoda.

    I znów, kolejna generacja i kolejne kontrowersje. W Tekkena 6 grałem tylko w wersji na PSP, miałem krótki kontakt z automatem arcade a także wersją na PS3. Cóż, nie ma porównania, jeśli Tekken 6 to TYLKO na PS3, choć wersja na PSP sama w sobie jest dobra, ale w porównaniu z wydanym na tę platformę wcześniej Dark Resurrection wypada blado. Stosunkowo niedawno ukazał się Tekken Tag Tournament 2 w którego nie grałem, ale odsłuchałem już cały soundtrack. Świetna sprawa. W tej części Jinpachi jest grywalną postacią... na złość mi to zrobili.

    A teraz czas na ulubione postacie w serii:
    - Kazuya Mishima (mam nadzieję, że w siódmej części okaże się, że jednak wygrał szósty turniej)
    - Heihachi Mishima (bardzo dobry złoczyńca)
    - Jinpachi Mishima
    - Paul Phoenix
    - Jun Kazama
    - Jin Kazama (aczkolwiek nie podoba mi się, że zrobili z niego boga - wygrał turniej trzeci (pokonał Heihachi' ego i Ogra), wygrał czwarty (znów pokonał Heihachi' ego a potem też i Kazuyę), wygrał PIĄTY (i zdobył dla siebie całe Mishima Zaibatsu po to aby wypowiedzieć całemu światu wojnę) i wszystko wskazuje na to, że i szósty poszedł po jego myśli, jak dla mnie gruba przesada)
    - Marshall Law
    - Zafina
    - Lars Alexandersson

    Ogólnie cała seria stoi na wysokim poziomie i jest godna polecenia, nie podoba mi się tylko jedna kwestia - że jej kult opiera się na założeniu, że "trójka jest najlepsza". Poniżej autentyczny dialog z kolegą.

    Ja: "Taa, czasami grywam sobie w Tekkena 5, świetna gra."
    Kumpel: "A weź, trójka była mega! Ile się w to grało..."
    Ja: "Spoko, ale seria nie kończy się tylko na trójce."
    Kumpel: "A weź daj spokój."
    Ja: "A grałeś w ogóle w pozostałe części?"
    Kumpel: "...nie."

    Z innej beczki - jakie jest Wasze zdanie na temat ekranizacji Tekkena? Nie mam na myśli badziewnego filmu aktorskiego, ale filmy CG i anime.

  16. Najnowszy pomysł z wyprawą po Equestrii jest moim zdaniem bardzo dobry i ciekawy, aż zdecydowałem się wziąć w tym udział. Nie jestem na forum zbyt długo ale zauważyłem, że to niejedyny świeży pomysł (wszak mamy chociażby Magiczne Pojedynki, nowy poddział, który w mojej opinii tętni życiem). Ktoś mógłby powiedzieć, że aktywność w dziale nie jest zbyt duża. Moim zdaniem to nieprawda. Dział żyje i ma się dobrze, posty może nie przybywają w hurtowych ilościach ale uważam, że liczy się przede wszystkim jakość, a nie ilość. A na moje oko z jakością działu jest bardzo dobrze i w zasadzie nie ma na co narzekać.

    Oby ostatni pomysł zdobył sporą popularność i okazał się sukcesem. No i oczywiście, oby nie był ostatnim. Dobra robota.

  17. Imię: Gleipnir

    Opis wyglądu/ zdjęcie:
    Dwudziestoczteroletni Gleipnir jest średniego wzrostu jednorożcem, posiada ciemno-niebieską sierść, zielone oczy oraz jasno-brunatną, krótką grzywę. Jego znakiem charakterystycznym są spiczaste uszy oraz piegi. Ulubionym kolorem Gleipnira jest bordowy toteż zawsze nosi swoją ulubioną pelerynę, właśnie w tym kolorze. Gleipnir niespecjalnie przywiązuje uwagę do swojego wyglądu, aczkolwiek nigdy nie pozwoli sobie na to aby ktoś zobaczył go nieoporządzonego.

    hellogleipnir.png



    Doświadczenie/Początkowa Magiczna moc:
    Obecnie, po kilku próbach zdobycia "normalnego" świadectwa, a także po latach wędrówek i uczenia się na własne kopyto Glepnir potrafi się posługiwać magią całkiem nie najgorzej, choć wielu czarów nie zna, a kontrolowanie własnej mocy czasami przychodzi mu z trudem. Nigdy jednak się nie poddaje i zawsze stara się mieć jakieś asy w rękawie. Jego specjalnością są czary spowalniające, osłabiające i dezorientujące. Gleipnir używa ich tylko w ostateczności i tylko w obronie własnej.

    Krótka historia:
    W rodzinie w której dominują kuce ziemskie - kupcy, a także w mniejszym stopniu pegazy - podróżnicy, jednorożce są ewenementem. Nie oznacza to jednak, że Gleipnir miał z tego powodu problemy rodzinne, choć jemu jako początkującemu magowi ciężko było odnaleźć się pośród innych. Od źrebięcia Gleipnir wykazywał umiejętności magiczne, ale nie mógł znaleźć nauczyciela, ani kogokolwiek, kto pomógłby mu opanować swoją moc. Podczas gdy jego starsza siostra z powodzeniem pomagała w rodzinnym interesie a starszy kuzyn chwytał się różnych zajęć aby związać koniec z końcem Gleipnir był smutny gdyż nie mógł dla siebie znaleźć ani zajęcia, ani w ogóle jakiegokolwiek celu w życiu. Pomimo bardzo młodego wieku Gleipnir zachowywał się bardzo dojrzale i chciał zaplanować swoją przyszłość, ale brak perspektyw bardzo go przygnębiał. Z czasem kuzyn wybrał się na północ w poszukiwaniu lepszego życia a siostra, choć wciąż bardzo młoda została wdrożona do pracy. Gleipnir zaczynał czuć się jak piąte koło u wozu ponieważ zupełnie nie radził sobie z kupiectwem, a na rzemieślnika też się nie nadawał.

    Wszystko zmieniło się, gdy w dniu swoich dwunastu urodzin Gleipnir podjął pewną decyzję. Wzorem kuzyna postanowił wyruszyć na północ aby odnaleźć cel w życiu i nauczyć się jak korzystać ze swojej mocy. W ten sposób Gleipnir trafił do Equestrii. Jego krewni, podróżnicy zadbali o to aby dotarł tam bezpiecznie. Gleipnir kilka razy próbował podjąć naukę magii, jednak za każdym razem coś szło nie tak. Albo nie pasowała mu narzucona dyscyplina, albo nie szło mu z egzaminami, albo miał wątpliwości co do przydatności w życiu zagadnień, których starali się go nauczyć jego mentorzy. Minęło kilka lat a Gleipnir wciąż nie miał żadnego dyplomu ani świadectwa. Ponieważ nie chciał do siebie dopuścić myśli, że i w tej dziedzinie miałby się nie sprawdzić postanowił zostać samoukiem a formalne nauki magii uzyskać później. Z czasem spodobał mu się ten sposób na życie. Zwiedził kilka nowych miejsc, poznał wielu nowych znajomych, którzy pokazali mu kilka ciekawych sztuczek, nabrał pewności siebie.

    Minęło sporo czasu i Gleipnir zupełnie zapomniał o swoich planach zdobycia formalnych nauk magii, ale przypomniał sobie o nich gdy po dłuższym czasie ponownie spotkał swoją znajomą, Trixie. Choć niespecjalnie za nią przepadał podziwiał ją za jej umiejętności pomimo żalu, że nigdy nie chciała się z nim podzielić swoją wiedzą. Gdy usłyszał, że została pokonana i ośmieszona przez innego jednorożca z Ponyville Gleipnir od razu postanowił się tam wybrać w nadziei, że owy jednorożec nauczy go czegoś nowego. Przybywając na miejsce Gleipnir dowiedział się, że osoba której szuka nazywa się Twillight Sparkle i jest ona najlepszą uczennicą samej Celestii. Ta informacja sprawiła, że Gleipnir poczuł się wobec Twillight bardzo mały i nie miał odwagi się do niej odezwać, jednak nie opuścił Ponyville. Czy Gleipnir kiedykolwiek będzie miał okazję nawiązać znajomość z Twillight Sparkle i nauczyć się od niej czegoś nowego?

    Przedmioty:
    - Dziennik zawierający wszystkie osobiste zapiski Gleipnira, prowadzony od dwunastego roku życia
    - Apteczka podróżna, ponieważ przezorny zawsze ubezpieczony
    - Zegarek, który dostał od swojej siostry na swoje dwunaste urodziny
    - Scyzoryk, zawsze warto mieć go przy sobie
    - Rodzinne zdjęcie na którym znajduje się Gleipnir wraz z siostrą i rodzicami
    - Skromny prowiant, czyli kanapki i butelka wody

  18. Jak dla mnie oba rysunki są nieproporcjonalne, ale wszystko wskazuje na to, że było to zamierzone działanie. Plus za znacznie większe skrzydła, Rainbow wygląda lepiej jako pegaz (moim zdaniem). No i fajnie zrobione, "szkicowane" kontury. Ciekaw jestem kolejnych prac, zapowiada się nieźle, aczkolwiek na przyszłość zmniejszyłbym te duże uszy, ale tylko troszkę (patrząc na rysunek numer dwa).

  19. Bardzo ładne prace, najbardziej podobają mi się te narysowane tabletem. Gilda wyszła nieźle, choć mam wrażenie, że ma nieco za dużą głowę. Luna - elegancko, bardziej podoba mnie się wersja bez skarpet. Rainbow Dash także świetnie, na Twoim rysunku nie wydaje się być taką chłopczycą jak to przedstawiono ją w serialu animowanym. Kolejne trzy rysunki, przedstawiające (zgaduję) Twoje własne postacie także miłe dla oka, spośród tej trójki najbardziej przypada mi do gustu ten pierwszy. Te postacie pochodzą z jakiegoś fica? Mają swoje imiona?

    Reszta trzyma dobry poziom (bardzo ładne prace wektorowe), może poza tym na którym Twillight i Rainbow zostały zamienione w ogiery. Sam rysunek nie jest brzydki, wręcz przeciwnie, ale mnie chodzi o tematykę. Po prostu nie trawię takich akcji - jak się urodziły klaczami to tak powinno zostać.

    Generalnie rzecz biorąc pracę są bardzo ładne i robią wrażenie, mam nadzieję, że niedługo narysujesz coś nowego, najlepiej w stylu podobnym do Luny i Rainbow Dash gdyż uważam, że te rysunki wyszły ci najlepiej.

  20. Syty temat. Dużo stron, dużo rysunków, jest na co popatrzeć. Przede wszystkim widać rozwój umiejętności twórcy. Wystarczy porównać pierwsze prace z tymi ostatnimi i wtedy najlepiej widać jak wiele nauczył się twórca przez cały ten czas.

    Jest co raz lepiej. Nowe rysunki pojawiają się znacznie rzadziej, ale widać dlaczego - znacznie odróżniają się jakościowo od pozostałych, oczywiście na plus. Fajnie, że na rysunkach postacie zaczynają pojawiać się w całości. Nie oznacza to, że portrety były złe, ale jednak wolę te ostatnie rysunki, gdzie widzimy danego kuca w całej okazałości. Nowy styl jaki obrał twórca znacznie bardziej przypada mi do gustu ja na jego miejscu kontynuowałbym rysowanie właśnie w tej konwekcji (grubsze kontury, nieco inna kolorystyka i sposób cieniowania, bardziej dopracowane proporcje). Może też jakieś eksperymenty z tłem albo kilka postaci na jednym rysunku? Moim zdaniem warto spróbować.

    Zauważyłem , że swego czasu miałeś własnego OC i to nie jednego. Potrafiłbyś może narysować powiedzmy... magiczny pojedynek tychże postaci (wszak mają rogi), albo ich podniebny wyścig (w końcu obaj mają też skrzydła)? Uważam, że te nieco już zapomniane postacie mogą wiele zyskać dzięki Twoim nowym umiejętnościom, nowy styl rysowania nada im całkowicie nową jakość.

    Nie to, że rozgrzebuję jakieś niuanse z przeszłości. Po prostu uważam, że twórca powinien dbać o swoje dzieła i doceniać je (tak samo jak i swoją pracę ogólnie), a kiedy po upływie czasu wydadzą mu się "nie takie jakie miały być w pierwotnym zamierzeniu" to powinien coś z tym zrobić. Teraz moim zdaniem jest doskonała okazja.

    Czekam na kolejne prace. Nie ulega wątpliwości, że mogą być tylko lepsze.

  21. Ja mam kilka pytań.

    1) Dlaczego nie masz skrzydeł? Należysz do jakiegoś specyficznego gatunku, czy może skrzydła wyrosną ci gdy będziesz już starszy?

    2) Zastanawiałeś się kiedyś skąd pochodzisz? Kim mogą być Twoi rodzice?

    3) W jaki sposób przesyłasz listy swoim oddechem? To jakaś specjalna moc którą posiadałeś od wyklucia czy może odkryłeś ją później?

    4) Gdybyś miał jedno życzenie, które miałoby się natychmiastowo spełnić jak ono by brzmiało? Ale uważaj - nie można życzyć sobie nieskończonej ilości życzeń.

×
×
  • Utwórz nowe...