Skocz do zawartości

MewTwo

Brony
  • Zawartość

    793
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez MewTwo

  1. -Jeśli chcesz. Spróbuj umieścić łożysko w nodze i przymocować ją do korpusu- powiedziałem do niej w odpowiedzi na pytanie Osunąłem się od lalki. Byłą prawie wykończona. Brakowało jej tylko nóg i włosów. -Spróbuj. Wierzę w ciebie- powiedziałem, pogłaskałem ją po policzku i pocałowałem w policzek.
  2. -Wątpię w moje możliwości- powiedziałem z uśmiechem- Nigdy nie byłem bardzo religijny. A właśnie. Miałem coś dla ciebie zrobić Odsunąłem się od niej a mój róg rozświetliła magiczna aura. Po chwili, na podłodze namiotu, pojawiły się drewniane nogi, tułów, głowa z otworami na oczy i ruchomą szczęką, kępki włosów, szklane kuli i łożyska. Usiadłem i łączyłem magią poszczególne elementy. W pewnych przypadkach musiałem sobie pomagać kopytami. -Chyba nieco wyszedłem z wprawy- powiedziałem i wykonałem językiem, charakterystyczny przy pracy i skupieniu, gest
  3. - Najbardziej przeraził się pierwszy sen. W moim Kraju, Najwyższy Kapłan jest osobą bardzo poważaną. Każdy jego gest jest pod lupą Narodu. Nie jet łatwo nim być. Musiałbym spędzić resztę życia w Świątyni Eol. A to oznacza koniec podróży.- powiedziałem ze smutkiem i westchnąłem. Ułożyłem się na plecach i podłożyłem kopyta pod głowę: - Jeśli tak miałoby się stać, to musiałbym wrócić do Kraju. A nawet nie wiem czy będziemy go chociaż mijać. Przekręciłem głowę i patrzyłem w zielone oczy Snowy.
  4. - Tu też mi zapadłaś w pamięć- powiedziałem i opowiedziałem jej swoje sny- Jak myślisz co to może oznaczać ?- spytałem się i przytuliłem się do niej, ponownie się kładąc Dotknąłem kopytem jej policzka i pogłaskałem ją. -Jesteś naprawdę piękna. Twoje oczy są naprawdę wspaniałe- powiedziałem. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że powiedziałem to na głos.
  5. Śniła mi się moja rodzinna wioska. Wisiałem jakby w powietrzu. Pode mną, rozpościerał się Plac Modlitw, wyłożony nefrytem. Było tam mnóstwo kucyków. Na środku pałacu stał stary kucyk a obok niego trzech ogierów i 3 klacze. - Moi drodzy. Zebraliśmy się, aby uczcić coroczne Dni Ziemi. W dniu dzisiejszym ja, Agile Mind, zrzekam się funkcji Najwyższego Kapłana i przekazuję ją mojemu synowi, Silver Shade'owi. Zbliż się. Zobaczyłem..siebie. Miałem na sobie tkaną, srebrną Szatę Powietrza. Obok mnie szła jakaś klacz. Miała złoto zółtą grzywę. To była Snowy. -Pragnę również oznajmić, iż przyjmuję do naszego Narodu nową klacz- Snowy Blast- powiedział Agile Wstąpiliśmy na podium. Cała Wioska świętowała. Kuce ziemskie rzucały kwiaty a pegazy tworzyły napisy z chmur *** Miejsce snu znowu się zmieniło. Tym razem byłem uczestnikiem. Szedłem dość szeroką drogą w nieznanym kierunku. Miałem na sobie płaszcz z symbolem Kasty Kapłańskiej, czerwonym półksiężycem z białą chmurą. Spokojny marsz przerwał tętent kopyt. Spojrzałem przed siebie. W moim kierunku biegła jakaś klacz. Wpadła na mnie i krzyknęła: -Proszę. Pomóż mi. On mnie zabije. Spojrzałem znowu. Faktycznie. Za nią biegł Podmieniec z nożem rzeźnickim. -Nie martw się. Nie dopadnie nikogo- uspokoiłem ją, przywołałem Ravena i stanąłem na dwie nogi. Szurki magii poleciały w kierunku lalki. Wykonałem parę szybkich ruchów i marionetka w sekundzie poruszyła się. Lalka wzniosła się w powietrze, otworzyął pysk i wystrzeliła igły. Z ogiera zrobiła się poduszeczka na igły. Stanąłem na czterech nogach, odesłałem Ravena i zwróciłem się do klaczy: -Nic ci nie jest ? -Nie. Dziękuję- powiedziała. Uchyliła kaptur i ... ukazała się twarz Snowy. *** Tym razem byłem na balu. Stałem na środku, ubrany w garnitur. Grała spokojna muzyka, idealna do wolnego tańca. Podszedłem. Pod ścianą siedziała klacz ubrana w piękną, białą suknię. -Mogę prosić do tańca ?- spytałem -Chętnie- odpowiedziała i wyszliśmy na parkiet. Wyszliśmy na sam środek parkiety. Kątem oka zauważyłem moją mamę i... jeszcze jedną klacz. Ale nie zwracałem na to uwagi. Spojrzałem na twarz mojej wybranki. To również byłą Snowy *** Obudziłem się. Usiadłem i myślałem nad znaczeniem snów.
  6. Uśmiechnąłem się szeroko: -W takim razie remis. Ale jak już ci obiecałem, mam się przespać. Kolorowych snów, moja ...- w połowie słowa, zasnąłem Wbrew swoim słowom, byłem bardzo zmęczony.
  7. Usłyszałem głos Snowy za sobą. Odwróciłem się, zobaczyłem jej twarz i poczułem jej przytulenie. Odwzajemniłem je i powiedziałem: -Snowy. Od dawna nie poznałem nikogo tak blisko, jak ciebie. Z nikim tak nie rozmawiałem i nikomu nie zdradzałem swoich myśli i sekretów. Naprawdę cię polubiłem i myślę, że.. cię kocham. Podsunąłem się bliżej niej i mocniej przytuliłem. Miałem nadzieje, że nie uzna mnie za idiotę.
  8. -Dobrze. Obiecuję ci- powiedziałem i odwzajemniłem uśmiech. Pociągnąłem drugi, spory łyk. W kubku nie zostało już prawie nic z parującego napoju. Sięgnąłem więc po drugi kubek, nasypałem liści i zalałem wrzątkiem. Podniosłem ją telekinezą i wręczyłem Snowy. -Dobranoc- powiedziałem i.. pocałowałem ją w czoło Moją twarz natychmiast zlał rumieniec. Szybko wszedłem do namiotu i ułożyłem się na śpiworze. Starałem się jak najszybciej zasnąć, jednak ie mogłem przestać myśleć o tym co przed chwilą zrobiłem.
  9. Poczułem jak Snowy podsuwa się bliżej mnie. Popatrzyłem na nią ciepłym spojrzeniem - Miło mi- powiedziałem Chwyciłem telekinezą czajnik, zalałem liście i chwyciłem kubek. Ochłodziłem go trochę i pociągnąłem łyk. -Mmmm. Gorąca herbata jest wspaniała. Nie zamieniłbym jej na żaden inny napój- powiedziałem i przysunąłem się bliżej Snowy- Chcesz trochę ?- spytałem się klaczy Snowy była naprawdę miłym kucem. Przy niej czułem się naprawdę dobrze. Z przemyśleń wytrąciło mnie szczypanie oczu. Przetarłem je więc kopytkiem i objąłem ramieniem klacz siedzącą obok mnie.
  10. -No. W końcu- powiedziałem do Snowy i wyjąłem z plecaka namiot Rozpakowałem go i zacząłem stawiać. Przymocowałem podłogę śledziami i rozłożyłem stelaż. Przymocowałem kopułę namiotu, naciągnąłem topik który przymocowałem śledziami. Sprawdziłem linki przy wejściu i już. Namiot stał gotowy. -Możesz wejść, Snowy. W środku jest śpiwór.- powiedziałem a sam usiadłem przed namiotem, pod daszkiem Ustawiłem stelaż i wypakowałem czajnik, kubek, krzesiwo i herbatę. Rozpaliłem ogień w stelażu i wstawiłem czajnik z wodą. Do kubka wrzuciłem parę liści herbaty. Już niedługo napój będzie gotowy.
  11. Pierwszy dzień wakacji a ja już się nudzę.

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [6 więcej]
    2. Applejuice

      Applejuice

      To odejdź od komputera.

    3. MewTwo

      MewTwo

      Wtedy stracę sens istnienia : P

    4. Panda Hippis

      Panda Hippis

      Mój chłop! Ja też tak mam...

      I szkoda z tą siostrą... Na serio liczyłem na psucie krwi w tym miesiącu.

  12. -Snowy. Naprawdę nie jestem zmęczony. Uwierz mi.- powiedziałem ciepłym głosem do klaczy, obróciłem głowę i uśmiechnąłem się szeroko. Po czasie bez snu jakoś nie chciało mi się spać. Mimo to byłem zdenerwowany na Applejack. Zebraliśmy się o 12 przed stodołą. Potem ok. 4 godziny czekaliśmy na ostateczne ustalenie planów. Aktualnie było ok. 22 "Do świętej Terry. Czy ta farmerka mogłaby w końcu się zatrzymać ? Niektóre kucyki zaraz padną ze zmęczenia. Rozumiem, że ona jest wysportowana i tak dalej, ale nie każdy ma tyle energii co ona." Przetarłem oczy kopytem. Zaczęły mnie szczypać. "Pewnie od zmęczenia." -Nie potrzebnie siedziałem wczoraj do późna- powiedziałem do siebie i znowu przetarłem oczy kopytem
  13. Na moją twarz spłyną rumieniec: -Dzięki. Ale nie tak piękną jak twoje oczy- powiedziałem i zlałem się rumieńcem- Nie, dam radę. Zresztą niedługo pewnie rozbijemy obóz- powiedziałem i uśmiechnąłem się lekko.- Kiedy bawiła się moimi włosami, było to na swój sposób przyjemne. Jej kopyta delikatnie układały moje włosy tak, że prawie tego nie czułem.
  14. -Nie wiem. Nie bardzo wiem jakbym miał to zrobić- powiedziałem do Snowy i uśmiechnąłem się do niej lekko Nadal szedłem spokojnie, jednak powoli zacząłem odczuwać znużenie. Oczy mi się przymknęły, jednak poczułem jak Snowy przytula się do mnie. Było to dość przyjemne. Mimo to, chciałem już rozbić obozowisko. -Idziemy i idziemy. Ten sad jest naprawdę duży.
  15. -Oj tam. Nic mi nie jest. Aktualnie ty jesteś najważniejsza- powiedziałem do Snowy i zobaczyłem jak pogrąża się w marzeniach. Spakowałem jej lekarstwo do juk. Nie mogłem się już doczekać momentu, w którym rozbijemy obóz. Jedyne o czym marzyłem, to łyk gorącej herbaty. Pragnąłem jedynie czegoś na rozgrzanie. Widziałem przed sobą poświatę lampy Big Macintosha. Deszcz nadal padał, jednak wydawał się mniejszy. Miałem nadzieje, że taki już zostanie.
  16. Zarumieniłem się -Nie, nie przeszkadza mi to. Dziękuję za komplement. A tu są twoje juki i płaszcz- przeniosłem telekinezą pakunki wraz z obwiązanym w okół nich płaszczem- To chyba to twoje lekarstwo- podniosłem magią małą buteleczkę i wręczyłem ją Snowy Cieszyłem się, że pomogłem tej klaczy. Czułem, że, z sekundy na sekundę, staje mi się coraz mniej obojętna. -Zaraz powinniśmy ich dogonić. Nałóż płaszcz, oczywiście jeśli chcesz- powiedziałem w ogóle nie zwracając uwagi na Blue Swifta który gdzieś znikną.- Nie martw się o mnie. Mam jeszcze sporo energii. Jak tylko rozbijemy obóz, rozbiję namiot i zrobię ci ciepłej herbaty. Szedłem najlżej jak umiałem. Chciałem aby Snowy było jak najwygodniej.
  17. Nagle poczułem jak coś się do mnie przytula. Odwróciłem głowę i zobaczyłem Snowy wtuloną w moja szyję, siedzącą na moim grzbiecie. Na szczęście była otulona płaszczem. -O, Snowy. Widzę, że się obudziłaś. Nie martw się. Jeśli chcesz się przespać jeszcze chwilkę, nie ma sprawy. Dla mnie nie sprawiasz problemu- powiedziałem do klaczy i obróciłem głowę. Poczułem jednak lekką ulgę związaną z przerwaniem telekinezy. Szedłem już spokojnie, równym tempem w kierunku naszej grupy. -Jak się czujesz ? Nie jest ci za zimno ?- spytałem się przyjaciółki
  18. -Hmm ?- zaciekawił mnie dźwięk zza pleców. Obejrzałem się za siebie i okazało się, że płaszcz Snowy spadł. Natychmiast podniosłem go magią i położyłem na klaczy. Przykryłem nim ją niczym kołdrą. Kaptur zaś owinąłem delikatnie wokół jej głowy. Mój róg znowu oświetliła magiczna aura. Pod matą pojawiła się czerwona poświata. Sprawiała ona, że Snowy nie czuła tego, że idziemy. Zacząłem myśleć o czym może śnic. Sam już zacząłem się zastanawiać, kiedy w końcu będę mógł zasnąć. Bądź co bądź, telekineza nigdy nie była moją mocną stroną. Nie mogłem też dezaktywować orła który służył mi za, pewnego rodzaju, system nawigacyjny. //Hippis nie wiem dlaczego ale ja muszę podświetlić twój post bo nie pokazuje mi się reszta tekstu//
  19. Magią lekko podniosłem Snowy, umieściłem ją na macie i przechwyciłem ponownie magią. Położyłem ją na grzbiecie moim i Swifta tak, aby jej głowa byłą na mojej połowie. -No. Możemy iść. Tylko spokojnie. Ona śpi. Poprawiłem magią jej płaszcz i ruszyłem.
  20. -Okej. Wstawaj- powiedziałem i sam, starając się nie budzić Snowy, podniosłem się. Pod głowę podłożyłem swoją torbę. Uwolniłem kolejną porcję magii i na ziemi pojawiła się niewielka mata. -Ułożymy ją na tym, żeby nie odczuła naszego kroku. No już. Sam pośpieszałeś- powiedziałem z uśmiechem
  21. -Spokojnie. Mamy czas- powiedziałem i mój róg znowu zaświecił się magią. Grupa była już 10 min drogi stąd. Nikt na razie nie zauważył, że nas nie ma. Wszyscy szli za Applejack i Big Macintoshem. Jakaś klacz wpadła na ogiera. Wróciłem do siebie. -Spokojnie ich dogonimy. Poczekajmy jeszcze chwilę. Starałem się siedzieć tak, żeby Snowy było wygodnie. Po chwili więc leżałem, a Snowy spała oparta o moje górną część moich pleców, w okolicy ramion.
  22. -Poczekaj- syknąłem znowu- I nie gadaj tak głośno bo ją obudzisz- mówiłem szeptem- Poczekaj chwilę. Niech chociaż trochę bardziej zaśnie. Naprawdę jest zmęczona. Czekałem aż klacz zaśnie trochę twardszym snem.
  23. -Tsss-syknąłem na Swifta i wykonałem kopytkiem gest oznaczający, żeby był ciszej- Nie wiem-mówiłem prawie szeptem- Dopiero co zasnęła. Nie chciałbym jej budzić. Jest strasznie zmęczona. Poczułem jak Snowy wtuliła się bardziej w moją sierść. Było to, na pewien sposób przyjemne. Spojrzałem na nią. Wyglądała równie pięknie, nawet kiedy spała. Mimo, że jej twarz skrywał kaptur, wiedziałem, że pod nim kryją się piękne oczy klaczy.
  24. Zobaczyłem jak ziewnęła. Jej oczy mówiły, że chce jednocześnie spać i słuchać mojego wykładu. -W takim razie będę cię uczył. Jeśli tylko będziesz miała chęci, możesz mnie z łatwością przegonić- powiedziałem- Prześpij się. Wyglądasz na naprawdę zmęczoną. Nie martw się. Ja cały czas tu będę. Powiedziałem i przykryłem ją płaszczem. Potem użyłem magii aby zobaczyć gdzie jest grupa. Znajdowali się jakieś 5 minut drogi od nas.
  25. Podałem herbatnika dla Snowy i powiedziałem -Na razie dziękuję. Nie chce mi się pić. I nie sądzę, że jesteś gorsza dlatego, że chce ci się spać. Ja też ledwo szedłem. Ugryzłem herbatnika i powiedziałem: -Na szczęście nie. Zwoje Powietrza służy do przywoływania moich najpotężniejszych marionetek, jak Raven czy Snake. Na takie lalki wystarczy Zwój Światła albo Mały Zwój Ziemi. Tego orła- wskazałem kopytem na już mały kształt- skonstruowałem dość niedawno. Jeśli dobrze pamiętam, było to gdzieś niedaleko Krainy Gryfów. Nie jest trudno je zrobić. Jeśli chcesz to, ee, chętnie cię nauczę.-ostatnie słowa powiedziałem nieśmiało i zająkiwałem się.
×
×
  • Utwórz nowe...