Skocz do zawartości

MewTwo

Brony
  • Zawartość

    793
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez MewTwo

  1. Dlaczego Król Szamanów to tylko bajka ?

    1. Pokaż poprzednie komentarze  [4 więcej]
    2. Leah

      Leah

      A czemu MLP to tylko bajka?

    3. Małpiredaktor

      Małpiredaktor

      Leah zależy jak dla kogo :)

    4. Clouds Slasher

      Clouds Slasher

      Czemu życie to tylko bajka?

      Chwila.. życie to nie bajka?

  2. // Ludkowie czytajcie posty. Przecież Insine wstał tylko na chwilę po czym zasną// Jun obudziła się. Zobaczyła ,że Clouds leży obok niej. Jego bandaże były bardzo zakrwawione. -Ech. Ciekawe gdzie się szwendał ? No trudno. Trzeba mu trochę pomóc. Ciekawe co zrobił. Bardzo ciężko oddycha. Pewnie gdzieś ganiał. Klacz zaczęła szukać czystych bandaży. -Aha. Są jeszcze dwie rolki. To dobrze. Ale i tak muszę pójść do Herby po kolejne. I zrobić zapasy w porcie. Zaczęła odwiązywać zakrwawione bandaże. Gdy zdjęła już wszystkie, jej oczom ukazały się dwie zasklepione rany -Przynajmniej się zagoiły-powiedziała do siebie i zawiązała bandaż Po chwili stała już na zewnątrz namiotu. Zobaczyła Darknessa kopiącego pod drzewem -Ech. Tego wariata nigdy nie zrozumiem. Ruszyła w stronę szałasu Herby. Gdy przechodziła obok wejścia, zobaczyła leżącego kucyka. Spał -Chyba mamy nowego w drużynie. Nie będę go budzić. Weszła do namiotu. Herby spokojnie spała. Jednak gdy spojrzała na Corrie, obleciał ją strach. Jej ogromna, lwia pierś nie ruszała się. -Corrie, CORRIE !! ? Wstawaj, obudź się- krzyczała do niej jednak ta nie reagowała- Nie, to nie prawda. TO NIE MOŻE BYĆ PRAWDA !!!- zaczęła płakać nad ciałem gryfa
  3. Jun przebudziła się. Zobaczyła, że Clouds nie leży obok -Ciekawe, gdzie polazł ?A z resztą. Mam dosyć uganiania się za nim. Położyła się ponownie, przekręciła się na drugi bok, nakryła kocem i zasnęła
  4. -Oj tam. Marsz do namiotu i pod koc albo sama cię tam zaciągnę-powiedziała do Cloudsa po żołniersku-Natychmiast. Nie czekając na odpowiedź, Jun chwyciła Cloudsa lewitacją i delikatnie podążyła z nim w stronę namiotu Gdy już znaleźli się w środku, Jun unieruchomiła Cloudsa magią i odwiązała ubłocony bandaż . Jej oczom ukazały się ropiejące rany kikutów. Mimo iż zaczęły się powoli zasklepiać, wyglądały obrzydliwie. -Łeee.-powiedziała z obrzydzeniem Jun- Żołnierz a nie wie że ran ubrudzić nie można. Chwyciła miseczkę z wodą i mydłem, delikatnie przemyła ranę. Po chwili ropienie znacznie ustało. Chwyciła gazik i nasączyła go wodą utlenioną znalezioną w namiocie -Pewnie Herby zostawiła-powiedziała Jun-Przy najbliższej okazji jej oddam. Przyłożyła gazik do ran i czekała chwilę aby woda zaczęła działać. Po wszystkim przeczyściła ranę chustką i jeszcze raz przewiązała bandaż wokół tułowia Cloudsa. Zmęczona padłą na materac. -No-powiedziała do siebie- Teraz masz się nie ruszać Przytuliła się do niego i powiedziała -Może i w ciele Darknessa, ale to ten sam ogier którego kocham. Całowała go przez chwilkę po czym zasnęła wtulona w jego tułów. // Przynajmniej zamach bombowy powstrzymałem :P//
  5. Jun obudziła się. Czuła, że coś jest nie tak. Po przebudzeniu, zauważyła dwie zguby. A mianowicie dwa zgubione kucyki. -Naprawdę- ?!- zapytała sama siebie z ironią Jun- Ci kretyni naprawdę musieli wstać. Jedno krwawi z pleców a drugie zemdlało. Ciekawe co się dzieje teraz w obozie ? Klacz wyszła przed namiot i ujrzała iście dantejską scenę. Clouds w ciele Darknessa umazany w błocie krwawił z pleców i leżał rozciągnięty na ziemi, Corrie wchodziła do namiotu z dziwnym przedmiotem w łapie, Travel przeszła obojętnie obok Cloudsa. -No to chyba mamy sprawcę całego zamieszania-powiedziała do siebie i podążyła w stronę Cloudsa który, jakimś cudem, trzymał w kopytach laskę dynamitu i krzesiwo. Podeszła do niego. -Co ty właściwie robisz poza namiotem ?- spytała ironicznie
  6. Jun obudziła się. Zobaczyła, że Herby wyszła z namiotu. Wstała, poszła do wnętrza namiotu, dokładnie zasunęła suwak topika i padła na materac obok Cloudsa. Przytuliła się do niego i pocałowała. Po tym zasnęła obok, przytulając się do niego. // Fajny psycholek. Lubimy takich prawwda Ssskarbie///
  7. -Halo-usłyszała Jun- Budzimy się Jun otworzyła oczu. Znowu znajdowała się w Mrocznym Ogrodzie. Tym razem jednak było tam inaczej. Drzewa miały normalne kształty, krzewy róż były już pięknie zadbane, bluszcz nie wciskał się już w każda szparę w kamieniu a w fontannie płynęła krystalicznie czysta woda.Na gałęziach drzew siedziały szpaki i drozdy a w samym ogrodzie panował przyjemny, wieczorny półmrok. Klacz obróciła głowę i zauważyła swojego ojca. Warped Mind. Jak zawsze był elegancko zadbany. Czarna peleryna okrywała jego ciemną sierść a granatowa grzywa była starannie przycięta Sama Jun leżała na marmurowej ławeczce. On siedział obok jej głowy i i czesał kopytami jej grzywę. -No. Wreszcie się obudziłaś-powiedział ogier -Co..co ja tu robię ?- zapytała się skołowana Jun -Aktualnie. Leżysz na ławce- powiedział Warped Mind -To wiem-powiedziała klacz-Ale co ja TU robię ? Tu w sensie w ogrodzie. - Przeniosłem tutaj twoją świadomość-powiedział ogier- Chciałem z tobą porozmawiać, młoda damo Jun wyczuła, że nie będzie to rozmowa jak wcześniej. Usiadła na ławce i czekała na słowa ojca. -A więc-powiedział Warped Mind i wstał z ławeczki- Chciałem się zapytać dlaczego jeszcze się z nim zadajesz ? Wiesz kogo mam na myśli - spojrzał na Jun -Chodzi ci o Cloudsa ?-spytała się Jun -Tak. -A co ci w nim przeszkadza ? Ja go kocham.-powiedziała hardo Jun w stronę ojca -Kochasz go. Rozumiem. Więc go kochaj. Ale jak się dowiem, że ten idiota... -Tato-przerwała mu ostro Jun -Że ten ogier coś ci zrobił, to go osobiście doprowadzę do szaleństwa. Poza tym, czemu się z nim zadajesz. Przecież to tylko kolejny pegaz-powiedział Warped Mind -Nie masz prawa mu nic zrobić.I nie mów tak o nim-powiedziała klacz- To moja sprawa. Teraz ja mam do ciebie pytanie. -Słucham. -Ta ostatnia wizja. Ten piękny obraz. Ja, ty, mama. Czy to mogłoby być możliwe? -Hmm-zamyślał się ogier- Tak. Ale niestety "wspaniałomyślna" Celestia trochę nasze możliwości ogranicza. Dopóki ona będzie panować, nigdy się to nie spełni -Dobrze ojcze- powiedziała Jun wywracając oczami-Chciałam tylko wiedzieć. -Pa malutka-powiedział Warped Mind i znikną Gdy obraz snu się rozmył, Jun nadal spała. Śniła już normalnie. //Hippis postać epicka. A wygląda i zachowuje się naprawdę jak Joker. // // Jeśli chodzi o wygląd rysowałam go ponad 3 godziny xD (musiałam) //
  8. -Herby- krzyknęła Jun i podeszła do przyjaciółki-Herby nic ci nie jest ? Klacz nadal była nieprzytomna. Widocznie zaklęcie było dla niej niezwykle wyczerpujące. Clouds leżał obok z zawiniętym wokół boku w bandażem. Po skrzydłach nie zostały nawet kikuty. Oboje spali. Ułożyła ich na materacu i przykryła kocem który znalazła w pakunkach Cloudsa -Trudno-powiedziała do siebie Jun- Najwidoczniej Clouds i Herby prześpią się dzisiaj w naszym namiocie. Powiedziawszy to, Jun wzięła derki i koc i weszła do topiku. Tam ułożyła materac, przykryła się derką i kocem. -Wyjątkowo emocjonujący dzień-powiedziała do siebie I zasnęła //Muhahahahahahahaha. Mam idealne pomysły na sesję gore. Aha i Hippis fajna postać. Mi, osobiście, przypomina trochę Jokera.//
  9. Jun delikatnie przejęła kontrolę na lewitacją ciała Cloudsa. Ostrożnie ułożyła go na materacu i czekała na Herby która stała przed wejściem do namiotu, najwyraźniej czymś zamyślona. -Ekhm. Herby.- zwróciła się do przyjaciółki- Może zaczniemy ? Jego stan pogarsza się z minuty na minutę.
  10. -Już, już Herby-powiedziała Jun zgarniając cały sprzęt i wypijając duszkiem herbatę z kubka. Po włożeniu całego oprzyrządowania do juków i zgaszeniu ogniska, Jun weszła do namiotu Przygotowała wnętrze. Zdjęła koce i derki, zostawiła w środku tylko jeden materacyk na którym miał leżeć Clouds. Po chwili wyszła i powiedziała: -Herby, jeśli można, chciałabym wziąć udział w tej operacji. Czekała na odpowiedź przyjaciółki. Pomogła również lewitując po części Cloudsa.
  11. -Dobrze. Idę-powiedziała Jun i wstała. Zanim ruszyła do namiotu, podeszła do Herby i powiedziała: -Jeśli będzie potrzebna amputacja, przynieś go do namiotu. Na dworze może być niehigienicznie- szepnęła jej do ucha Ruszyła w stronę namiotu. Przed wejściem do niego, z lewej strony ustawiła statyw i czajniczek, nalała wody i rozpaliła ogień. Do kubeczka wsypała herbatę z zapisanymi ziołami którą dostała od Herby i czekała. Miała nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Minęły 2 min Gdy już woda się zagotowała, Jun wlała wrzątek do kubeczka i czekała na zaparzenie się herbaty. //Sorka, że pisze że czas upływa. Po prostu tu byłoby dziwne gdyby nagle po wstawieniu wody, ona stałaby się wrzątkiem//
  12. -Oj tam. To tylko przeziębienie. Zaraz zaparzę sobie herbatę to będzie OK-uspokoiła Clouda po czym zwróciła się do Herby- Ma rację. Lepiej uciąć to skrzydło. A odkaziłaś ranę ? Czekając na reakcję przyjaciółki, Jun otuliła się derką. Było jej bardzo ciepło.
  13. Jun wyszła z namiotu, ubrana w prowizoryczny płaszcz złożony ze związanego koca i derki. Lewitując herbatę i pijąc ją od czasu do czasu, spacerowała wokół namiotu, zostawiając Green Flame w środku. Gdy zobaczyła skutek kłótni Darknessa i Cloudsa natychmiast pobiegła w stronę przyjaciela. Nie wyglądało to dobrze. Z pleców sterczał kikut skrzydła. -No super. Na sekundę was nie można zostawić-powiedziała do przyjaciela i usiadła po drugiej stronie leżącego Cloudsa tak aby nie przeszkadzać Herby. - Herby odnośnie tej amputacji. Mogę go znieczulić aby nic nie poczuł. W tym czasie mogłabyś amputować mu skrzydło. Z przyszywaniem będzie za dużo czasu i sprawi to większy ból niż amputacja. Pamiętaj o zasadzie Hipohoovesa. Po pierwsze, nie szkodzić.-zwróciła się do przyjaciółki i czekała na odpowiedź. Jun tym czasem mocniej otuliła się derką.
  14. -Aaaaa-powiedziała spełniając polecenie Herby
  15. -Chyba o mnie chodzi-powiedziała Jun do Herby- A ten wilczek to czyj ?-spytała się momentalnie odbiegając od tematu.
  16. -Nie będę leżeć na zimnym- pomyślała Jun- Ale nie wiem czy mogłabym zostawić wartę. Chociaż, w sumie, na nic się nie przydam grupie jak będę chora. Po tym wewnętrznym konflikcie, Jun spakowała statyw, dzbanek i kubek do juków, zebrała koce i ruszyła w stronę namiotu. W połowie drogi upadła i zaklęła pod nosem -No cholera jasna. Akurat teraz musiałam źle się poczuć-powiedziała do siebie. Nie mogła już iść dalej.- Trudno. Resztka sił wyciągnęła dwie derki i koc z juków które ułożyła jako zagłówek. Na ziemię położyła grubszą derkę a kocem i cieńszą derką przykryła się. Gdy już leżała przykryta znowu napadł ją atak kataru. -AAA-PSIK, AAA-PSIK, AAA-PSIK. Ech trudno. Może uda mi się zasnąć- przykryła się jeszcze szczelniej kołdrą. Usłyszała obok siebie rozmowę. -...rano z wilkiem u boku- usłyszawszy ten urywek rozmowy Jun krzyknęła- CISZEJ TAM. JA TU PRÓBUJE SPAĆ !!! Dalej już nic nie czuła. Gorączka trawiła ją niemiłosiernie a w ustach zrobiło się sucho
  17. Jun ukryła się pod warstwą derek i koca. Było jej bardzo zimno. Mimo całej warstwy kocy, niemal zamarzała. Również mimo 3 kubków kawy, czuła niesamowitą senność. Zlana potem leżała pod kocami walcząc ze snem. Zobaczyła gdy zasnęła to widok wspinającego się na drzewo Cloudsa: -Przynajmniej on dobrze się czuje-powiedziała Jun i znowu zaczęła kichać. Tym razem głośniej niż poprzednio- AAAPSIK-AAAPSIK-AAAPSIK. Ten katar mnie wykończy. -powiedziała do siebie Zawiał silniejszy podmuch wiatru. Ognisko zgasło jednak statyw z czajniczkiem i włożonym doń kubkiem stał nadal okopany. Ona nadal siedziała na warcie z prawie zamkniętymi oczami. W końcu upadła na derkę i zasnęła twardo ,niczym kamień.
  18. -Troszeczkę-powiedziała do przyjaciela- Na pewno nie chcesz kawy. Czekając na reakcję przyjaciela Jun okryła się ciaśniej derką. Przykryła Cloudsa kocem i drugą, grubszą derką. Usiadła jednak przez te 3 godziny nie zapowiadało się, że coś ma się stać. Noc, mimo iż chłodna, zapowiadała się spokojna. -Aapsik-aapsik-aapsik- znowu zaczęła kichać-To chyba nie pyłki. Chyba będę chora. Jun mimo to, posługując się magią, ponownie zaparzyła sobie kawę. Pijąc ją, przyglądała się urokom nocy.
  19. -Piękna historia- powiedziała Jun i pociągnęła kolejny łyk kawy- Przypomniała mi się piosenka którą usłyszałam gdy mieszkałam z zebrami. Zawsze siadaliśmy w nocy, na pustyni, przy ognisku i śpiewaliśmy. Naprawdę piękne chwile. Jun wzruszyła się. Jednak nagle zrobiło się jej bardzo gorąco. -Aaa-psik - aa-psik - aa-psik-zaczęła kichać- Chyba jakieś rośliny pyłkują. Może nabawiłam się jakiejś alergii-powiedziała Jun-Aa-psik-aa-psik-aa-psik Nie mogła przestać kichać. Jednak w przerwach między kichnięciami udało jej się siorbnąć ostatni łuk z kubka po czym odstawiła go na ziemię.
  20. -Przynajmniej masz skrzydła - powiedziała do niego- Chcesz trochę kawy ? Dorze rozgrzewa. Ewentualnie mogę pójść do Herby po herbatę. Patrzyła teraz na Cloudsa. Ogier wtulił się w jej bok a głowę położył na jej grzywie. Ona otuliła go kocem i przykryła drugą derką. Sama wyciągnęła derkę na której siedziała i okryła się nią. Nie była taka ciepła jak tamta ale co tam. -Aaaaa-psik- Jun kichnęła- Pewnie to przez ten kurz Nadal wpatrywała się w rozgwieżdżone niebo. Było na nim tyle gwiazd, że nie sposób je było zliczyć. -Kocham patrzeć w nocne niebo-powiedziała myśląc Jun- Jest takie piękne i takie tajemnicze. Ciekawe czy ktoś kiedykolwiek zdoła tam dotrzeć ? Siorbnęła kolejny łyk kawy. Patrzyła jak powoli wszystkie kucyki idą spać do swoich namiotów. -Służba nie drużba- powiedziła do siebie i pociągnęła kolejny łyk kawy
  21. Jun obejrzała się za siebie i uśmiechnęła: -To ty Clouds. Idź spać do namiotu. Musisz wypocząć-powiedziała do przyjaciela i pociągnęła ostatni łyk z kubka- No i się skończyła. Wstał, ponownie postawiła czajnik na statywie i znowu zagotowała wodę. Tym razem wylała większość zawartości bukłaka do czajniczka a pozostałością wody przemyła kubek. Nasypała do niego ziarenek i znowu czekała na zaparzenie wody. -Jak będziemy w porcie to kupię sobie więcej kawy. I większy bukłak. Zwróciła się ponownie do przyjaciela: -Idź już. Musisz wypocząć. Ja sobie poradzę-powiedziała do niego i poklepała kopytkiem po nodze.- Darknessa trzeba by tylko pogonić. Bo 2 godziny już siedzę a nasz kolega jeszcze nie przyszedł.
  22. -Hej Green Flame -krzyknęła do koleżanki Jun- Idź do namiotu Cloudsa. Tam możesz się spokojnie przespać. Patrzyła na przyjaciółkę która nadal leżała na drzewie po czym zwróciła się do Herby: -Biedaczka. Jej się najgorzej dostało- powiedziała i pociągnęła kolejny łyk z kubka. Zwróciła oczy w kierunku lasu- Darkness, jak się zaraz nie zjawisz to przysięgam, że własnokopytnie cię przetrzepię.
  23. -Uwierz mi. Wcześniej było- powiedziała Jun i pociągnęła łyk kawy z kubka- Jest trochę smętnie przez ten Czarci Żart. Zawiało zimnem znad Lasu Everfree. Nagle spomiędzy drzew wyleciało stado nietoperzy i przeleciało bardzo nisko nad ziemią. Jeden prawie zaplątał się we włosy Jun. -Dzisiaj jest wyjątkowo zimno, nie uważasz ?-zapytała się Herby, Jun- Ech, kiedy przyjdzie ten Darkness ? Czekam już na niego dobre 2 godziny. Spomiędzy drzew usłyszała wycie patykowilków. Na szczęście ogień to skuteczna zapora. Jun pociągnęła kolejny łyk kawy otulając się derką i patrząc w noc.
  24. -Nie ma problemu-zwróciła się do nowej towarzyszki- Tylko zaleje kawę. Podniosła magią czajniczek ze statywu, zalała ziarna i czekała aż napój będzie gotowy. Po chwili kubek wypełnił ciemnobrązowy, gorący płyn. -Proszę-powiedziała do klaczy- Ognisko i statyw jest do twojej dyspozycji Wzięła kubek w ręce i zaczeła popijać ciepły napój. Dodawał jej sporo energii i rozgrzewał. Znowu zawiał zimny wiatr. Okryła się jeszcze mocniej derką po czym zwróciła się do klaczy -Jestem Jun-wyciągnęła wolne kopyto- Miło mi poznać.
  25. -Kawy, kawy. 100 monet za filiżankę kawy-powiedziała sama do siebie Jun. Darkness wciąż nie zjawiał się na warcie a ona była już zmęczona całym dniem. Musiała się jednak przygotować na to, że Clouds musiałby iść na wartę. Postanowiła, że w takim przypadku zgłosi się za niego. -On potrzebuje odpoczynku. Nie może się na razie przemęczać.-powiedziała sennym głosem- Naprawdę napiłabym się kawy. Kawa. Piękne, brązowe ziarenka zalewane wrzątkiem zmieniały się w parujący trunek. Stawiał na nogi w moment i zapewniał energię na bardzo długo. Ten wspaniały napój poznała podczas swojej podróży po krainie zebr. Żyła wówczas razem z jednym plemieniem zebr. Poznała ich obyczaje i ok miesiąc spędziła razem z nimi. -Może zostało mi jeszcze troszeczkę-powiedziała do siebie i zaczęła grzebać w jukach. Znalazła jeszcze pół puszki palonych ziaren, czajniczek i porcelanową filiżankę.-No. Może się napiję. Ustawiła statyw, postawiła na nim czajniczek i wlała do niego wody z bukłaka. Podpaliła ogień pod statywem i woda zaczęła się gotować. -No. Już niedługo napiję się ciepłej kawy. Zawiał zimny wiatr. Jun okryła się drugą derką i siedziała nadal, czekając na zagotowanie wody. Wpatrywała się w mrok lasu Everfree. Co jakiś czas między mrokiem puszczy można było zobaczyć zółte oczy patykowilków. Na szczęście te bestie bały się ognia..jak ognia. Między ciszą nocy dało się słyszeć pohukiwanie sowy i koncert świerszczy.
×
×
  • Utwórz nowe...