Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. Z bezpiecznym wyrazem łagodnego optymizmu na twarzy, a goryczą oraz próżnym gniewem w duszy, zastosowałem się do polecenia instruktorki. Nie miałem ochoty ponownie przetestować jej zdolności inwigilacji mojej skromnej osoby, dlatego zaciąłem się i kontynuowałem ćwiczenia, za wszelką cenę próbując nie wydać żadnego odgłosu. Czułem, jak moje ciało się rozgrzewa, co oznaczało, że wkrótce dolegliwości związane z gwałtownym wybudzeniem ze snu powinny minąć. Przynajmniej w teorii. Życie w Związku Radzieckim uczyło jednak, ze teoria a praktyka mogą być bardzo rozbieżne.

  2. Tak, pora na drobny spamik w temacie. Okej, więc dla podsumowania podaję do wiadomości, iż meet uważam za udany. Przede wszystkim nauczyłem się dwóch nowych gier opartych na szachach. To prowadzi do konkluzji, że podjęto próby, raczej skuteczne, zorganizowania rozrywek dla gości. Zaletą dla mnie była także kameralność spotkania, wiążąca się z łatwością w ogarnięciu kto jest kim oraz wspólnym rozważaniem "co dalej". Nadspodziewanie łatwo nawiązałem także kontakt z innymi ludźmi, kolejny plus. Rozmowy z Posealorem, jeszcze jeden plus. Dziękuję wszystkim obecnym za przyjemnie spędzony dzień.

  3. Kolejny kosztowny biorąc pod uwagę zużycie cennej energii atak ponownie chybił. Tak przynajmniej mogło się zdawać na pierwszy rzut oka. Dalsza obserwacja przeprowadzona przez Antoniego Kupałę ujawniła jednak, iż dopiero co przeprowadzony atak udał się, choć inaczej, niż było to pierwotnie pomyślane. Na brzuchu Alagura wykwitła krwawa pręga, znacząc miejsce, po którym przejechała stal. Nie wyglądało to na zbyt paskudną ranę, ale widać było, że przeciwnik walczy z bólem. Kozak uśmiechnął się nieznacznie. Był to uśmiech smutny, wyrażający żal nad takim obrotem sprawy. Oczywiście cieszył się z tego, że raz jeszcze umknął śmierci, a nawet odgryzł się przeciwnikowi. Z drugiej strony czy padnie on, czy rycerz, świat straci doświadczonego szermierza. Bo nie było wątpliwości, stojący naprzeciwko oponent był dobrym wojownikiem. Przetrwał ciosy, które dawno powaliłyby mniej zaawansowanych w szlachetnej sztuce pojedynków. Umiejętnie blokował, uskakiwał, po czym samemu przechodził do kontrofensywy. Myśli starego Rusina zaczęły błądzić, a wzrok został nieznacznie zamroczony. Upływ krwi. Długo chyba nie postoję... pomyślał z jeszcze większym smutkiem.

     

    Dopiero po chwili dostrzegł, że młodzieniec szykuje się do kolejnego ciosu. Na domiar złego nie wiedział, gdzie ten cios dąży. Pozwolił więc partyzanie płynąć w powietrzu, samemu przygotowując się do niskiej zastawy. Nagle oręż Alagura skierował się wyżej. Wtedy dopiero olśnienie otrzeźwiło Antona Nikołajewicza. Nieprzyjaciel zamierzał skorzystać z techniki zastosowanej wcześniej przez jego samego i pogłębić ranę, którą dostrzegł na jego prawym boku! Nie można było do tego dopuścić za cholerę. Było już za późno, by podnieść szaszkę wyżej, lecz sytuację wciąż dało się uratować prostym zabiegiem. W myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak postąpił on krok w kierunku czarodzieja. Gdy drzewce zderzyło się z mężczyzną, ten ze świstem wypuścił powietrze przez zęby. Tępy ból rozlał się wokół trafionego fragmentu ciała. Ale nie dał się zatrzymać, gdyż zdawał sobie sprawę z ograniczonej ilości czasu, jaką dysponował. Wielkimi krokami zbliżał się do rywala, podrywając własną broń do kolejnego cięcia. Kiedy dotarł wystarczająco blisko, sieknął krótko, oszczędnie szablą od lewej, na gardło. Nie pozwolił sobie na oczekiwanie, czy cios trafił, przygotował się już do zablokowania kontruderzenia. Metodą ostrza skierowanego ukośnie w dół, do pchnięcia i zastawy.

×
×
  • Utwórz nowe...