Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Posty napisane przez Po prostu Tomek

  1. Rusin, wciąż czując pulsujący w boku ból, ponownie dostrzegł, że broń jego i Alagura zetknęły się. A Alagur zamierza zablokować szablę między dwoma kawałkami żelaza, stanowiącymi grot i gałąź partyzany. Kupała nie chciał dawać swemu przeciwnikowi szansy na urzeczywistnienie tego zamierzenia. Naparł zatem na wroga tak, by jego oręż prześliznął się po grocie, przy okazji kierując szpic prosto w brzuch raczej niespodziewającego się takiego obrotu sprawy rycerzyka. Działanie to powinno także utrudnić przeprowadzenie ciosu drzewcem poprzez prędkie zmniejszenie dystansu między oboma walczącymi. Poirytowany, a także cokolwiek poraniony, ukraiński wojak dyszał przeciwnikowi w twarz, prąc na niego z bronią skierowaną ukośnie w dół, jednocześnie do pchnięcia lub bloku.

  2. Co za radość! Coś wreszcie się udało! ucieszył się w duchu Kupała, gdy przeciwnik przebiegł sobie obok z tą nieszczęsną partyzaną w łapach. Tylko, że ten, wciąż biegnąc, nieubłaganie oraz szybko zwiększał dystans. Kozak zatem musiał zareagować szybko. Wykręcając się w odwrotnym piruecie, próbował ciąć Alagura pod kolana. Niestety, skończyło się to wielce niefortunnie. Prawie krzyknął z bólu, łapiąc się za krwawiący bok, nie dokańczając ataku. Zatem zostało mu wykonywanie mniej gwałtownych ruchów. Przeczuwał, że adwersarz błyskawicznie zainteresuje się słabością brodacza. Odwrócił się więc ku rycerzowi całym ciałem, podążając za nim z szaszką gotową do zastawy lub energicznego ciosu.

  3. (Dostosuję się do twej prośby. Tak może być?)

     

    Antoni nie uszkodził nieprzyjaciela, lecz zmusił go do ucieczki. Na krótką chwilę, bo Alagur wrócił w trybie pilnym, z partyzaną wyraźnie mknącą ku oczom starego. Ten nie namyślał się nazbyt długo. Wyczuwając, a przynajmniej próbując wyczuć, odpowiedni moment, usunął się z drogi szarżującemu przeciwnikowi. Czasu starczyło tylko na to.

  4. Grim chciał przedstawić się kompanowi, jednak wędrówka okazała się zadziwiająco krótka. Wkrótce wszyscy stali przed ozdobnymi drzwiami, a następnie twarzą w twarz spotkali ową Shadow. Nie wywarła ona na kucyku pozytywnego wrażenia. Wyglądała jak stereotypowy szpieg, albo, co gorsza, morderczyni. Nie uznał za stosowne odpowiedzieć na zadane pytanie, zresztą i tak Atlantis raczył zrobić to wcześniej. Zwyczajnie nie ufał klaczy. Stał z boku w absolutnej ciszy, intensywnie myśląc, ale nie okazując nic z toczącego się w jego głowie procesu innym. W duchu miał wielką ochotę zrobić krzywdę okutanej w płaszcz postaci, sam nie wiedział dlaczego. Czuł to w sobie, gdzieś głęboko. Obserwował więc tylko okolicę, wyciszając w sobie emocje. Złapał się na tym, iż machinalnie wyszukuje potencjalne drogi ucieczki oraz możliwości ataku. Mózg podpowiadał ogierowi, że nie ma szans w ewentualnym starciu z Shadow, dlatego raczej skupił się na tej pierwszej możliwości. Po kilku minutach pozbył się niepotrzebnych myśli. Dominujące stało się skupienie oraz czujność.

  5. Część planu się udała. Część spaliła na panewce. A efekty były takie, że grot partyzany zaraz radośnie uwięźnie w jelitach Kupały, jeśli ten nie wykombinuje czegoś odpowiednio szybko. Czasu było niewiele, broń, po wcześniejszym ataku była zbyt daleko na skuteczny blok. Pozostał mu tylko taktyczny odwrót, w postaci bardzo szybkiego, acz ryzykownego, pochylenia się w przód połączonego z odskokiem w lewo. Zachwiał się i stęknął, gdy partyzana trafiła w prawy bok, rozcinając skórę, naruszając powłokę mięśniową, a ponadto robiąc kolejną dziurę w i tak już zmaltretowanej koszulinie. Nie no, jeśli przeżyję, to będę leczył się chyba z miesiąc. A z bliznami wsadzą mnie do trumny pomyślał ponuro, z trudem łapiąc równowagę. Stanął w pozycji zapewniającej mu stabilność, po czym zastawił się. Niezbyt wiedział, co ma dalej zrobić. Z każdą raną słabł coraz bardziej, podczas gdy Alagur w jakiś diabelski sposób leczył się. To już nie może długo trwać. Musiał się zatem sprężać. Pilnując zachowania równowagi, z wykroku, odwrotną stroną szaszki, ciął płasko w klatkę piersiową, mając nadzieję pogłębić ranę, którą dostrzegł w tamtym miejscu.

  6. Sam używam krótkich zdań. Chyba, że zamierzam się rozpisać. Co następuje niezmiernie rzadko.

     

    Ocena postaci: Nieźle napisana historia. Osobiście podoba mi się umiejscowienie Arashela właśnie w takiej otoczce. Pustynia, zakon, wyciskający wszystko ze swoich podopiecznych, żelazne reguły. Nieco dziwnie wyglądają zwyczaje rodu Jajirów, ale co ja tam mogę wiedzieć. Osobiście nie cenię sobie organizacji, gdzie ważne elity, lecz jest to moja opinia, nie dotycząca sporządzonej przez ciebie postaci. Wygląd jest, historia jest, miejsce w świecie też jest. Zatem to tyle z mojej strony, dobrze że włożyłeś trochę trudu w stworzenie OC-ka.

×
×
  • Utwórz nowe...