-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Posty napisane przez Po prostu Tomek
-
-
Szabat.
-
Jesień.
Chemia czy uczucie?
-
Tak.
Lubisz smażone mięso?
-
Emm... Nope. Miejsce publiczne.
Masz pochodnię?
-
Multiwersum.
-
(?) Yggdrasil
-
Ban, bo zima to dobra pora roku. Szaro i chłodno.
-
Wyobraźnia.
-
Tak.
Masz wysokie buty?
-
Rumunia.
-
Chciało mi się przeczytać jego profil. Też lubi ME.
-
Szto?
Medyk! Mam problemy z osobowością.
-
Ban, licealiści też nie wszyscy piszą.
-
- Kto? - wycharczałem przez nagle ścisnięte gardło. Moze się zbyt pospieszyliśmy? Może trzeba było jeszcze poczekać z ujawnianiem się. Jaka ta hołota nietolerancyjna! Eskapada otworzyła mi oczy nieco szerzej, czy i im ktoś nie powinien w tym pomóc? A co, jeśli to księżniczki taki program edukacyjny stworzyły? Coby sobie panowanie zabezpieczyć?
-
- To może wreszcie pójdziemy? Bo w wyniku pewnych nieporozumień rozdzieliliśmy się i udaliśmy w różnych kierunkach. - zainteresował się Grim, po czym nie czekając udał się, gdzie poprowadziła, lub miała taki zamiar, Animal. Zająwszy się swoimi myślami i żałujący pochopnej reakcji powoli kroczył między drzewami, nie zwracając uwagi na ewentualnych kompanów. Intrygowało go, co niby było takie rozbrajające w klaczy. Dobroć? Widział jej już wiele, jest z reguły tylko mamidłem. Z reguły. Tu chyba był wyjątek. Miał na to głęboką nadzieję. Prawdopodobnie będzie musiał porozmawiać jeszcze z pegazicą, gdy będą sami. Wyjaśnić wszystko, by nie wysnuła czasem złych wniosków.
Tyle rzeczy zostało jeszcze do zrobienia...
-
- Młodszy sierżant Franciszek też się wybierze na tę wycieczkę, prawda? - brodacz kopnął z rozmachem Franciszka, wyrywając go ze stanu błogiej nieświadomości. - Nie wiem, czy zdążę uprzedzić żołnierzy w terenie. Spróbować zawsze warto.
Połączył się ze sztabem, ściszając nieco głos.
- Przekażcie wszystkim patrolom: Odbić Celcię, pojmać sabotażystów, nie strzelać do smoka. I nie pytać o co w tym chodzi. Wykonać! - zakończył ostro, po czym przerwał komunikację i zwrócił się do reszty zgromadzonych. Przez chwilę chciał coś dodać, ale zmienił zdanie. Zdążył jeszcze chwycić Kimono za mundur, gdy ten próbował po cichu się wymknąć. Pochylił się i wyszeptał do niego kilka słów. Ten pobladł widocznie i wyszedł czym prędzej, nagle bardzo pragnąc odwiedzić Arceusa, gdy ten będzie się zwijał.
- Są rzeczy ważniejsze niż złe samopoczucie. - wyrzekł sentencjonalnie Kupała, robiąc mądrą minę i pykając z fajki. Poprawił budionnówkę. Zamachnął się i wyrzucił przez dziurę w ścianie pustą flachę.
- No ale po coś żeśmy się zebrali, prawda? Może przejdziemy więc do rzeczy?- powiedział, spoglądając po kolei na wszystkich obecnych. Sam trochę zgubił już wątek, wszystko przez te ostatnie zawirowania rzeczywistości.
- Ach, no tak, zapomniałbym - i palnął się w czoło - co z tą Cytruską? Wpadnie jeszcze kiedyś? Byłoby cudownie.
Zastanawiało go, jak też zareaguje księżniczka Luna. Przecież niedługo niedziela. Twarz przewodniczącego rozjaśnił znaczący uśmieszek.
Zwiadowczy oddział zapakowano na samolot transportowy. W porównaniu z poprzednim lotem to był pryszcz. Wystarczyło tylko wyskoczyć ze spadochronem, ponawalać się z komandosami, zabrać władczynię dnia i nawiać. Nic trudnego. Wkrótce zatem zrzut zakończył się sukcesem i młodszy sierżant Franciszek Kimono wraz z czterema innymi Sowietami wylądował niedaleko dziury w ziemi. Wyplątali się ze spadochronów i wkroczyli do akcji. Ostrożnie wleźli do otworu i ostrzelali oponenta, kryjąc się tak, by samemu nie oberwać.
Powiadomione patrole nie zrobiły smokowi nic, a jeden z nich znalazł się w okolicy, w składzie: dwie tankietki z kilkoma piechocińcami na pace. Na razie krasnoarmiejcy postanowili czekać na rozwój wydarzeń, choć podjechali bliżej otworu. Wszyscy byli pod wrażeniem smoka, aczkolwiek nie okazywali strachu.
-
Ban, bo zajedwabiście.
-
Matura.
-
Poprosiłbym o poczęstunek. A co?
Co byś zrobił, gdybyś znalazł się w miejscu bez wyjścia, a jedyna możliwa w jakimś stopniu droga ucieczki prowadziłaby w przepaść?
-
Mam.
Masz może na zbyciu magazynek?
-
Taaaak.
Czy chciałabyś użyć guzika mogącego obrócić ludzkość w pył?
-
Kara.
-
(Arceus, to czy my mamy w końcu Celestię czy nie, bo pogubiłem się z leksza?)
Zaraz za członkami Bractwa przez drzwi wtoczyli się zwiadowcy, z pozieleniałym Frankiem na czele. Wzmiankowany podszedł chwiejnie do Kupały, po czym, z ledwością, wyprostował się.
- Towarzyszu przewodniczący, melduję posłusznie, że gad doleciał. - zignorował fakt, że smok zaglądał do środka przez dziurę w ścianie. - Znaczy, zadanie wykonane. Ja może sobie kapkę odpocznę... - i wylądował na podłodze.
Przywódca Republiki, zaszokowany tempem wydarzeń, potoczył po pokoju spojrzeniem, które wyrażało stan ogromnego niepokoju. Zdążył już sam zauważyć nowego gościa, i Bractwo przy okazji. Oparł się ciężko o ścianę.
- Może gdybym wiedział, ile to wszystko będzie kosztowało nerwów, nie wybrałbym się do tego cholernego domu wariatów. - wymruczał do siebie.
Przetarł czoło oraz sięgnął po whiskey by przywrócić równowagę wewnętrzną. Dopiero, gdy butelka była już opróżniona, a wątpliwości co do stanu własnego umysłu przeminęły, towarzysz Kupała zwrócił się do obecnych. Zbierał przez moment siły, by przemówić.
- Cieszę się... cieszę się, że zawitałeś tutaj, Famtusie. Ja pier*olę, kur*a, co ja tu w ogóle robię? Proszę cię jednak, byś nie demolował tego miejsca. Może się jeszcze przydać. - mężczyzna nie miał w zwyczaju przeklinać, okoliczności jednak pozwalały, by ów zwyczaj przestał mieć jakiekolwiek znaczenie praktyczne.
By odciążyć układ nerwowy i uspokoić się już na stałe, postanowił zapalić. Niezwłocznie wprowadził postanowienie w życie. Ziołowy dym wypełnił najbliższe otoczenie.
- Swoją drogą, masz rację, carze, Bractwo zdaje się być cokolwiek sympatyczne, szczególnie siostra od pieszczot i brat od drzwi. - przewodniczący z niewzruszonym, stoickim wręcz spokojem zmienił temat. Od tej chwili grubo powątpiewał w możliwość zajścia czegoś bardziej zaskakującego niż ostatnie kilka minut. Poczuł, że stał się niewzruszoną skałą, bo co jeszcze może go zdziwić?
Uwagę Kupały zwróciło ostatnie zdanie wypowiedzi władcy Sombralandu.
- Do Changei? To świetnie. Dajcie mi potencjalną trasę wroga, a dostaniecie go. Przecież część tego rejonu to Republika.
-
Ban, bo za rok nakręcę remake.
[Zabawa] Skojarzenia!
w Gry i zabawy
Napisano
Czas.