Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Wszystko napisane przez Po prostu Tomek

  1. Tak. Czy zjadłbyś pieczonego pająka?
  2. Ban, bo bez prądu ciężej tropić wrogów ludu.
  3. - I wzajemnie. A teraz zjeżdżaj. - odpowiedziałem grobowym głosem. Następnie odprowadziłem Dusta na jego miejsce i sam wróciłem do siebie.
  4. Ban, bo Tauron ma burdel w papierach. Przechodzę na innego dostawcę.
  5. Kucyk ze złością rzucił połamane gałęzie w jakieś krzaki. Po uporaniu się z klamrą juk wyjął niekształtną bryłę czekolady i trochę truskawek. Dostrzegł zbliżającego się zamaskowanego jednorożca. Bez słowa posilił się przygotowanymi wcześniej wiktuałami. Następnie zapiął juki i założył je na powrót tam gdzie były. Dopiero wtedy raczył zaszczycić Maskeda odrobiną uwagi. - Czego tu, jednorogu? - warknął ponuro. Kopyto powędrowało ku rękojeści miecza. Dosłyszał odpowiedź nowego i spojrzał na niego zimno. - Nie wiem, czy to rozsądne, magiku. Słyszałem o czym to gadaliście z tym kalekim odmieńcem. - Grim nie okazał nawet cienia sympatii, nie wyglądał na zdolnego do takiego uczucia. Wciąż spięty i gotowy do walki podszedł do kompana i zajrzał mu głęboko w miejsce, gdzie normalne kuce mają oczy. Skrzywił się. Miał ochotę rozpocząć burdę, lecz szybko opanował swoje emocje. Nie mógł pozwolić sobie na tak nierozważny krok. Jeszcze nie. Najpierw musiał mieć jakiś dowód. - Jak już na pewno usłyszałeś od tego tam bachora nazywam się Grim. Grim Cognizance, jeśli chodzi o ścisłość - rzekł tonem, który mógł oszronić drzewa wokoło. Bystro spojrzał na rozmówcę, zastanawiając się, czy ten się w jakiś sposób nie zdradzi. Bo serce ziemskiego kucyka drążyło paskudne podejrzenie...
  6. - Może z tego powodu, że torturowano biedaka? Że chciano go przemienić? - zapytałem szyderczo. Odciągnąłem szybko przyjaciela poza zasięg pegaza z siecią. - Nie chcę wam zrobić krzywdy! Dajcie nam dojść do domów!
  7. - Czerwony kapturek to ty zaraz będziesz miał. Z twarzy. - rzekłem twardo. Zirytował mnie, gówniarz jeden. - To jest Golden Dust i ręczę za to własnym życiem. Nie zamierzałem opuszczać łańcucha.
  8. Do ciemnordzawego kucyka doleciały słowa Atlantisa. Wychylił się z gąszczu, taksując gołowąsa wzrokiem. - Nie uczyli cię w domu szacunku dla starszych? Na ciebie już zwyczajnie brak mi słów... - odparł zgryźliwie i zniknął między drzewami. Do kompanii dobiegł trzask i przekleństwa. Ogier postanowił zjeść czekoladę z juk, lecz zacięły się na gałęziach, co spowodowało złamanie suchych badyli.
  9. Wyszarpnąłem łańcuch. Zawinąłem nim nad głową w szalonym młyńcu. - Poszli won, bo zamaluję przez łby! To Golden Dust jest! - wrzasnąłem głośno, przywołując jednorożce do porządku. - Do kijów to wy pierwsi, a robić to nie ma komu. - już spokojniej, ale wciąż głośno wyraziłem swoją opinię.
  10. - Na gadaniu daleko nie zajedziemy. Najlepiej zobaczyć w praktyce. - powiedziałem i pożegnałem uprzejmie sołtysa. Skinąłem na Dusta i opuściłem zaciszną chatynkę. Skierowałem się wpierw do mieszkania przyjaciela, odprowadzając go.
  11. Grim Cognizance, wciąż snując swą pieśń, odwrócił się od tej bandy postrzeleńców. Zbył słowa Rebona i Wiktora milczeniem, mierząc ich oziębłym spojrzeniem. Przysłuchiwał się przez chwilę rozmowie prowadzonej przez dwa jednorożce, alchemika i przybysza w masce. Ogierowi nie spodobało się nawet jedno spośród ich słów. Może z wyjątkiem alkoholu. Kucykowi bardzo dokuczał jego brak. Wstrzymywał się przed zrzędliwymi komentarzami. Wpierw musiał zakończyć zaśpiew. Po kilku minutach uczynił to. Splunął siarczyście. Naraz usłyszał, jak najświeższy członek drużyny wspomniał o manipulacji umysłami. Z miejsca stracił tę minimalną ilość zaufania, jakim darzył każdego. Najpierw zwrócił się do Rebona. - Słuchaj, młokosie. A może pogalopujesz na uniwerek, hę? Bo do wykładów to ty się wybitnie nadajesz. - wymamrotał w taki sposób by być słyszalnym. Głos Grima wręcz ociekał szyderstwem i niechęcią. - Zamiast chrzanić pierdoły, zastanowilibyście się z łaski swojej, gdzie teraz. Nie zawsze będę o wszystkim myślał. Następnie pogroził kopytem przybyszowi. Ciekawe, czy i on nie zasłuży na kosę po gardle. Ale i na takie rozważania czas przyjdzie później. Odwrócił się do Animal Heart. Delikatnie acz stanowczo objął ją szerokim gestem, tak po ojcowsku. - Nie masz się czego bać, jestem tu ja, jest ten biały królik, a i ty potrafisz się obronić. Choć twój sposób nieco mi nie leży. - wyrzekł z cicha, pochylając się nad klaczką. Łagodnie odgarnął jej grzywę i popatrzył w oczy, po czym wstał i odszedł od drużyny dumnym, energicznym krokiem. Zatrzymał się w lesie nieopodal, tak by wciąż ich słyszeć.
  12. Ban, bo Lenin wiecznie żywy a brak prądu mnie nie powstrzyma!
  13. Ban, bo prądu wciąż niet, ale nie mogę dać o sobie zapomnieć. Jako wichrzyciel, agitator i rewolucjonista muszę się przecież czasem zjawić.
  14. Grim, od jakiegoś czasu z cicha podążający za drużyną, postanowił oderwać się od swych myśli i zaszczycić raz jeszcze zimnym spojrzeniem wszystkich nowych. Nieznacznie skinął głową Animal Heart, mając nadzieję ją pocieszyć. Szczególną uwagę poświęcił zamaskowanemu przybusiowi. Ciężki wzrok ogiera osiadł na masce, kapturze i całej postaci. Kucyk westchnął rozgłośnie. - Nie wiedziałem, że już jest karnawał. - rzekł rozbrajająco szczerze swym ochrypłym głosem. Już miał czterech potencjalnych podejrzanych, gdy coś złego się stanie. Chwilowo wciąż postanowił iść za drużyną, lecz trzymać się na uboczu. Ochrona klaczy wciąż zostaje aktualna. Ponadto, stale zachowywał najwyższą ostrożność. Uważał, że taki nawał członków drużyny jest bardzo dziwny i powinien mieć się na baczności. Zamyślony, zaczął nucić jakąś przeciągłą pieśń w języku, który sam ledwo pamiętał, mimo iż była to część dziedzictwa rodzinnego ciemnordzawego kuca.
  15. Po prostu Tomek

    Wojna - Sombra kontra my!

    Sweet Jesus Christ. Jak już będę mógł posiedzieć dłużej, to proszę, Gandziu, streść bo nie chce mi się czytać :/
  16. - A czemu niby nie? Z wyprawy wyniosłem już tyle, że siła dużo daje. - powiedziałem twardo. Odłożyłem pusty już kubek na miejsce. Zwróciłem się też do Dusta. - A ty chciałbyś coś może zjeść? Napić się czegoś? (BTW Nightmare, gratuluję. Kolorwaś jest waćpanna.)
  17. -Teraz ty masz rację. Jakieś propozycje? - rzekłem racząc się herbatką.
  18. Ban, bo powiew rewolucji. Znów mogę na chwilę wejść.
  19. Po prostu Tomek

    Wojna - Sombra kontra my!

    W sztabie, całkiem niedaleko aktualnej pozycji Mirona natarczywie zabrzęczał dzwonek telefonu. Do aparatu zbliżył się jakiś żołnierz. - Halo? Nie, nie ma. -... - A, to momencik. Miron! Lejtnant Zabajew do ciebie! Gdy wzmiankowany podszedł do telefonu, usłyszał szorstki głos oficera. - Słyszeliśmy o ostatnich zdarzeniach i schwytaniu jeńców z bliżej nieznanej organizacji. Przenoszę was, towarzyszu. Zajmiecie się śledztwem. Słychać było, że Zabajew nie znosił sprzeciwu.
  20. - Na razie ukrywać, informując mieszkańców o tym co przeszedł. Dopiero potem pokazać. To wydaje mi się najrozsądniejsze. - oznajmiłem. Podobnie, tylko dużo krócej, zrobiłem przecież teraz. To powinno podziałać.
  21. - W sprawach państwowych robicie burdel w wiejskiej chacie? - zgryźliwie stwierdził ogier. - No, panowie, chybaście dawno lekcji wychowania nie odebrali. Ale już trudno. Kucyk schował broń. Rozwiąże to nieco inaczej. Postanowił skupić na sobie ich uwagę, by dać klaczce więcej czasu na przeszukanie domostwa. Podszedł więc bliżej, jednak tak, by żołdacy nie mogli go od razu schwycić. - I o które państwo wam chodzi? Bo na kuce mi nie wyglądacie. - oznajmił z nutą szyderstwa w głosie.
  22. Ban, bo nie ciesz się jeszcze, piszę od kolegi. Maskedheartha.
×
×
  • Utwórz nowe...