- Co oni ci zrobili!? - krzyknąłem. Po czym, powstrzymując silny odruch wymiotny zacząłem zdzierać z Golden Dusta kokon. Dosłownie zdzierać. Autentyczne łzy wypełniły moje oczy, przecież był on moim najlepszym, w sumie jedynym przyjacielem. Zakręciło mi się w głowie, rumieniec gniewu wystąpił na twarz.
- Za to, co Podmieńce robią spalenie miasta to mało! Je trzeba na pale ponabijać! Co do jednego! - wrzasnąłem dziko. Potem głos uwiązł mi w gardle, gdy znowu zebrało mi się na wymioty. Metodycznie uwalniałem Dusta.
(Autentycznie to sobie wyobraziłem. Dzięki Nightmare :/ )