Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Wszystko napisane przez Po prostu Tomek

  1. Nie. Czy jesteś w wieku szkolnym?
  2. Ban bo nie wiem czemu sygna jest brzydka.
  3. Dash? Nieee, to zbyt oczywiste. Niech więc będzie Scootaloo.
  4. Nie, ale to jest dobry pomysł. Dzięki. Chcesz może darmowy głaz ?
  5. Możliwie szybko, jednak w taki sposób, by nie uszkodzić przyjaciela udaję się w kierunku wyjścia. "Jest jeszcze jeden drobny problem. Jak do jasnej cholery wrócimy do Equestrii? Nie mówiąc o wyjściu z miasta?" pomyślałem trzeźwo. No to mam problem.
  6. Znów biorę Dusta na grzbiet i wykradam się.
  7. Delikatnie położyłem Dusta na ziemi. Mały nie umie mówić, to mi nie pomoże. - Podlecz go trochę tą twoją magią. Ja idę zobaczyć, co tam jest.
  8. Ledwo powstrzymałem się przed kopnięciem źrebaka, gdy tylko podniósł nóż. Poznałem go jednak. Skinąłem głową w geście dziękczynienia, po czym wziąłem przyjaciela na grzbiet. Wziąłem także nóż i łańcuch.
  9. Dla pewności wbiłem jeszcze nóż w domniemane zwłoki, po czym przystąpiłem ponownie do walki z kokonem, właśnie nożem sobie pomagając. Sprawdzam, co to za patyk.
  10. Zależnie od czasów odpowiednio Czyngis Chan, car Iwan IV Groźny, król Kazimierz Wielki, król Stefan Batory, generał Józef Bem, Lew Trocki. EDIT: Jeszcze bym o Leninie zapomniał, what a shame.
  11. Zaciskam pętlę jeszcze bardziej. Wkładam w to całą moją złość. Niech Podmieniec cierpi. Czekam spokojnie aż się udusi.
  12. Założyłem Podmieńcowi łańcuch jak garotę i błyskawicznie zacisnąłem. Nie powinien wydać żadnego dźwięku, tym bardziej się ruszyć. - Niespodzianka, zmiennkoształtny skur***** - wyszeptałem do niego.
  13. Odwróciłem się z furią w oczach. Schowałem się za framugą, gotów zadać bolesny, przy odrobinie szczęścia śmiertelny cios.
  14. - Co oni ci zrobili!? - krzyknąłem. Po czym, powstrzymując silny odruch wymiotny zacząłem zdzierać z Golden Dusta kokon. Dosłownie zdzierać. Autentyczne łzy wypełniły moje oczy, przecież był on moim najlepszym, w sumie jedynym przyjacielem. Zakręciło mi się w głowie, rumieniec gniewu wystąpił na twarz. - Za to, co Podmieńce robią spalenie miasta to mało! Je trzeba na pale ponabijać! Co do jednego! - wrzasnąłem dziko. Potem głos uwiązł mi w gardle, gdy znowu zebrało mi się na wymioty. Metodycznie uwalniałem Dusta. (Autentycznie to sobie wyobraziłem. Dzięki Nightmare :/ )
  15. Wkraczam wybijając drzwi kopytem. Gotowy na wszelkie niebezpieczeństwa zawinąłem łańcuchem nad głową. Wyobraźnia już podsuwała mi różne okropne sceny. - Trzymaj się, już idę! - krzyknąłem trochę bez sensu.
  16. Może to moja wina, ale nie widzę w tym nic śmiesznego. Czy muszę teraz wysłać jakiś filmik?
  17. "Wreszcie!" zdążyłem jeszcze wykrzesać ze swojego mózgu zbiegając po schodach. Z radości już wywijałem dziko łańcuchem.
  18. "Popęd dopadnie każdego." pomyślałem cynicznie, po czym szybko potruchtałem do drzwi. Sprawdziłem czy są otwarte. Jeżeli tak, ostrożnie wchodzę.
  19. Zatrzymałem klacz ruchem kopyta i pokazałem boczne drzwi. Delikatnie, jako znak, poruszyłem łańcuchem.
  20. Ban bo czas ucieka, wieczność czeka.
  21. Grim Cognizance otrząsnął się z zamyślenia. "Takie słuchanie piosenek nic nie da, trzeba działać.". Rysy twarzy znów mu stwardniały. Ze złością otarł łzę i nie przejmując się zachowaniem ciszy poszedł trochę dalej w las. Chciał teraz chwili spokoju.
  22. Przestąpiłem nad ciałami i zasuwam powolutku dalej, za klaczą. Postanowiłem nie zwijać już łańcucha, tylko zabezpieczyć by nie hałasował. Bo jak wyleźli zza rogu, to mało zawału nie dostałem.
×
×
  • Utwórz nowe...