- Bo został uprowadzony. Przez was. I nie, był tylko zwykłym kucykiem. Jak ja czy pani. Chciałaby pani, by ktoś porwał pani dziecko i przerobił na jakąś potworność? Proszę sobie to wyobrazić. Nie poruszyłaby pani nieba i ziemi, by je uratować? - powiedziałem tak samo bezbarwnie, jak wcześniej. Podjąłem decyzję. "Postaram się rozegrać to pokojowo, lecz jeżeli nie będzie dało się inaczej, zabiję." pomyślałem, chłodno kalkulując swoje szanse.