-
Zawartość
1875 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
16
Wszystko napisane przez Po prostu Tomek
-
Objechałbym ją za nieautoryzowany wjazd do mojego umysłu. Co byś zrobił, gdybyś posiadał Portal Guna?
-
Bon bo znowu się "spotykamy".
-
- Giedajłow, macie nie robić im nic. Poza "namówieniem" do wypłaty zobowiązań. Taktyka spalonej ziemi kosztuje. - ostro powiedział komisarz. -Mają zapłacić pieniędzmi i pracą za stracone życia tysięcy ludzi i zniszczone plony. Rozpoczęto także badanie technologii zdobytej z wraków i zajętej twierdzy. W stolicy odbyła się defilada, podczas której odznaczono bohatera narodowego, Stefana Kilińskiego. Ponownie przystąpiono do odbudowy zniszczeń. Nieraz robotnicy musieli pracować za darmo, ale robili, co trzeba. Lepsze to niż śmierć z rąk maszyn.
-
- A wyglądamy jakbyśmy mieli statki kosmiczne? - wtrącił się Kupała przez radio - Gdybyśmy mieli, to już tkwilibyście na złomowiskach lub hutach. Porozmawiam z Giedajłowem. Ale macie się wycofać i odpłacić za zniszczenia. Już.
-
- Mam nadzieję, że z cukru nie jesteś. Jak nie chcesz zmoknąć, to trochę przyspiesz. - rzekł Grim. Jemu deszcz nie przeszkadzał, ale nie wiadomo jak z małym. Odetchnął głęboko i potruchtał w stronę zamku, wciąż trzymając Podmieńca przed sobą.
-
Ban bo wasza logika po prostu miażdży.
-
Grim pilnował Podmieńca, jednak ani go nie popędzał, ani nie przeszkadzał w żaden inny sposób. Naciągnął mocniej uszankę, widząc deszczowe chmury. "Widać dzisiaj już trzeba nawodnić okolicę. Ciekawe jak tutaj wyglądają uprawy." pomyślał, spokojnie idąc za źrebakiem. Canterlot wciąż wydawał się interesujący, ale zwiedzanie trzeba będzie przełożyć na spokojniejsze czasy. "Może będzie wojna, może Podmieńce nas czymś zarażą, może Dust jest już..." ponure myśli cały czas kłębiły się w głowie Grima i odbijały w jego spojrzeniu.
-
- Rozumiesz język, ale nie umiesz powiedzieć. To niedobrze. Ale ja muszę wyjść, a ty chcesz czy nie, idziesz ze mną. Grim sprawdził czy Podmieniec wypił z miski, potem wygładził ubranie, zwinął łańcuch, założył juki i otworzył drzwi. - Ty przodem. Ale uważaj, by się nie zdradzić.
-
Ban bo jak nudno to zamknąć temat.
-
- Takie syczenie bardzo utrudnia komunikację. Musimy to jakoś przeskoczyć. A więc tak. Na każde pytanie odpowiesz kiwając głową tak lub nie. Nie umiesz mówić? Czy nie chcesz? Albo nie możesz? - Miał nadzieję, ze ta metoda poskutkuje. - Albo... Hej, mały, znasz nasz język?
-
- Słuchaj, nie masz się czego bać. Gdybym chciał ci coś zrobić to jak myślisz, spałbyś sobie smacznie całą noc? Byłbyś najedzony? Albo czy w ogóle byś się obudził? - powiedział chłodno Grim nie patrząc w stronę źrebaka - Dojedz co tam jest. Miał nadzieję, że mały umie chociaż mówić. "Chyba będę musiał wziąć go do pałacu. Raczej nie ma wyjścia, jak go zostawię to zwieje lub kogoś wystraszy. Na szczęście te cholerstwa potrafią podszywać się pod innych." Zapowiadał się dzień pełen wrażeń. Grim odsunął zasłony, żeby określić porę dnia i pogodę.
-
Nie budząc go, postanowił zjeść porządne śniadanie. Najpierw jednak schował nóż i ułożył łańcuch na swoim miejscu. Czekał.
-
Z Rosją, Turcja jako jedyna nie chciała rozbiorów. Praca organiczna czy powstanie?
-
(Nie, nie chodziło o wiszącego trupa) Wziąłbym na siebie sterowanie państwem. Mam już jako tako zarysowaną wizję, to czemu nie. Co byś zrobił, gdyby ktoś w rozmowie z tobą cały czas zmieniał temat?
-
Zsynchronizowany atak z dwóch stron przerwał pierścień oblegających stolicę droidów. Po użyciu kolejnego impulsu EMP nie było to takie trudne. Mimo ogromnych strat dzięki bohaterstwu mieszczan pod wodzą Stefana Kilińskiego udało się wyprzeć roboty z miasta. Stolica jednak płonęła. Na szczęście ludność była już w schronach. W krążownik wycelowano głowice nuklearne. - Roboty, jeszcze nie wszystko jest stracone! Opuśćcie planetę, a nie będziemy was ścigać. Poprosimy też Giedajłowa, żeby tego nie robił. Jeśli nie wycofacie się w ciągu 10 minut zostaniecie ostrzelani bronią wodorową i elektromagnetyczną. *Przebór(znaczy to górskie miasto)* Szturm jednostek zmotoryzowanych otworzył przejście w systemie obronnym miasta. Wszyscy żołnierze wlewają się jak potok do wewnątrz. Używają na droidach mało skomplikowanej, ale skutecznej taktyki. Atakują mikrofalówkami. Do akcji weszły także sowieckie siły powietrzne. Sturmowiki siały zamęt na tyłach wroga. Myśliwce typu JAK nawiązywały walkę powietrzną i zestrzeliwały bombowce nieprzyjaciela. Raz po raz powtarzano dalekosiężne ataki rakietowe.
-
Grim także zaprzestał robienia z siebie idioty. Położył łańcuch tak, że jak mały opuści łóżko to narobi rabanu. Z juk wyjął nóż i zostawił go w zasięgu kopyta. Przegryzł kolejnego suchara, popił świeżą wodą. Wreszcie położył się opierając głowę o juki. Nie ufał Podmieńcowi, dlatego dopóki sen go nie zmorzył, wciąż obserwował malucha spod przymkniętych powiek. (Trololo, wcale nie ostatni post. Nie mogłem się powstrzymać, pasjonująca gra. Ale i tak dobranoc)
-
Pomijając fakt, że Grim w życiu pięknym Podmieńca nie widział, wszystko się w miarę zgadzało. "Cholerny bachor, żadnego pożytku. Tylko syczy i syczy. Skąd mi przyszło do głowy, że taki dzieciak będzie wiedzieć coś o Duście? Jak się to-to w Canterlot w ogóle uchowało?". Grim dalej krążył po pokoju. Wziął w kopytka łańcuch i zaczął ćwiczyć z boku, bardzo uważając by nie trafić małego. - Wypijesz i do wyra. Śpisz na łóżku. Ja tutaj - ruchem głowy wskazał na kawałek podłogi koło juk. - Jak rano coś mi zginie... Nie dokończył. Sam nie wiedział co zrobi. (Ode mnie masz już spokój, to ostatni post na dziś, dobrej nocy)
-
Oczekiwanie stawało się coraz bardziej nużące. By nie zasnąć, wstał i zaczął chodzić po pokoju. Przyjrzał się Podmieńcowi. Może ma jakieś znaki szczególne? Jak wpłynął na niego fakt przebywania w zaułku koło śmietnika? Czy nie jest czasem zmęczony? - Jak trafiłeś, lub trafiłaś, ciężko odróżnić, do tak paskudnego miejsca jak tamten zaułek? Odpowiadaj jak pytają! - powiedział, wciąż spokojnie Grim, akcentując jednak ostatnie zdanie. By już mieć to z głowy, nalał małemu połowę butelki płynu, po czym zakręcił i schował do kieszeni. - Koniec tego dobrego na dziś, bo późno. Rano chcę usłyszeć odpowiedzi. - po chwili dodał nieco bardziej miękkim głosem - Proszę.
-
Nie odzywając się już, Grim uważnie obserwował małego Podmieńca. Łańcuch był niedaleko, wystarczy jeden gwałtowny ruch ze strony stworzenia. Po chwili namysłu uznał, że najlepszym rozwiązaniem jest czekać, strasząc raczej nic nie uzyska.
-
Grim ostrożnie dolał odrobinę płynu. - Widzisz przecież, że nic ci nie zrobię, chcę tylko porozmawiać. O niejakim Golden Duście. - w jego głosie zabrzmiała ostra nuta.
-
Ban bo słuszna uwaga. Kucyki ziemskie wszystkich krajów, łączcie się!
-
- Nie potrafisz, czy nie chcesz mówić? Może to rozwiąże ci język. Na głodniaka przecież trudno sklecić zdanie. - rzekł spokojnie już Grim, po czym nalał Podmieńcowi troszeczkę cieczy z buteleczki. - Pij.
-
Komisarz Kupała ze swym konnym sztabem postanowił osobiście pokierować natarciem. Jako Naczelnik Sił Zbrojnych SRD musi przecież dawać przykład. Na razie jednak rozłożył się z mapami i sztabem, a także wyposażeniem kontaktowym, radiolokacyjnym i resztą w pobliżu Przeboru. Armia Czerwona parła do przodu, wsparcie Gandzi było wielką pomocą dla przeciążonych frontów. Zarządzono kolejny atak rakietowy, tym razem ręcznie celowany przez najlepszych artylerzystów. Już przygotowywano kolejny atak elektromagnetyczny. Bardzo skuteczna broń przeciw maszynom.
-
- Pytałem, czy masz coś do powiedzenia. Nic ci się nie stanie. Jesteś mi potrzebny. Mam nadzieję, że się jakoś dogadamy. Ile masz lat? - zapytał już łagodniej, choć wciąż ochryple, Grim. Nie posuwał się w stronę Podmieńca, dając do zrozumienia, że nie jest groźny. Jeszcze.