Skocz do zawartości

Po prostu Tomek

Brony
  • Zawartość

    1875
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    16

Wszystko napisane przez Po prostu Tomek

  1. Generalnie nie interesuje mnie sama Equestria jako taka, choć założenie pozostaje niezmienne. Jeśli to ona wchodzi w nasze uniwersum, tym samym rezygnuje ze swoich praw, czyli np. magii. Jeśli jednak takie uparciuchy jak Accu twierdzą, że jest inaczej, to i tak zakładam, że magia nie działa poza granicami Eq. Zatem tak czy siak chuja nam mogą. Accu, może odblokuję cię na gg, bo może ci wybaczę.
  2. Żaden błąd. Na Ziemi magii nie ma, zatem wszystko co pojawi się na Ziemi magii tez nie będzie miało. Fizyka, zią.
  3. No dobra. Ten temat jest długi i rozbudowany. Moje zdanie na ten temat brzmi tak: implikujemy, że ich planeta zjawiła się w naszym uniwersum. Albo kontynent na naszej planecie. Generalnie oznacza to prostą rzecz. Magia nie działa. No bo na Ziemi magii nie ma, to oczywiste. Zatem skoro magia nie działa, Discord czy inni wszechpotężni odpadają. Zatem co? Zatem MWDs. Nuff said.
  4. Po prostu Tomek

    Zew Metra [Gra]

    Kwatermistrz rzucił okiem na papierek, potem dla pewności rzucił i drugim. Kiedy upewnił się, że wszystko jest w porządku, wydał cały sprzęt, jakiego Hiena zażądał. Mężczyzna nie był zbyt rozmowny, spakował wszystko czego potrzebował i ruszył w kierunku wyjścia, zatem i kwatermistrzowi jakoś nie chciało się zagadywać. Po krótkiej wędrówce korytarzami i peronami znalazł się przed bramą, gdzie strażnicy nie omieszkali nieco go powypytywać. Następnie uchylili mu wrota. Zresztą, nim Hiena przeszedł dziesięć metrów otworzyli je na oścież, bo oto wreszcie nadchodziła kawaleria, to jest lekarze i zmiennicy postrzelanych strażników. Przez jakiś czas szli sobie razem, przy feralnym posterunku oczywiście się rozdzielili. Feliks wyłowił wzrokiem Dymitra, który sterczał jak kretyn przy barykadzie i wyglądał, jakby zaraz miał zemdleć. Potem ruszył w głębiny tunelu. *** Jak na zawołanie, na posterunek wpadło kilku uzbrojonych ludzi, którzy sprawnie zabezpieczyli miejsce zdarzenia oraz medycy, rozpoznawalni po rzeźnickich fartuchach. Zaraz też rannych niezdolnych do chodzenia zapakowano na wolne miejsca w konwoju. Wcześniej ich oczywiście wstępnie opatrzono. Wkrótce kawalkada była gotowa, by ruszyć na stację. O Iskrze też nie zapomniano. Jeden z lekarzy zajął się jego palcem, po czym podał mu bidonek z wodą. - Łyknij, dobrze ci zrobi. Powinieneś iść na stację, przebrać się czy coś, i odpocząć. A potem ktoś z was powinien zameldować, co zaszło. *** - Dla lepszego efektu. A teraz zawijaj i pamiętaj, że jak coś komuś piśniesz, to przemeblujemy cię trochę. Po tym szczerym, niezwykle przyjacielskim wyjaśnieniu Witalij udał się podziemnym szlakiem ku Dynamo i dalej, prosto do swojego celu. Z początku towarzyszyło mu palące światło reflektora, z czasem zanikło i młodzieniec był zdany tylko na swoją latarkę. Z początku tunel był jeszcze w miarę zadbany, niemal jak przed wojną, później teren zrobił się nieco trudniejszy. Choć na więcej przeszkód, niż powyginane korzenie czy kupki gruzu lub innego śmiecia Wit się nie natknął. W końcu z drugiej strony pojawiły się światła pierwszego bastionu Dynamo, nie minęło wiele czasu nim rozpoczęła się rutynowa kontrola w stylu "skąd, dokąd, po co". Faktycznie, droga okazała się całkowicie bezpieczna, a historia z nieznaną grozą zmyślona. Po kontroli stacja stanęła przed kurierem otworem. Nie różniła się za bardzo od Aeroportu, poza tym, że tutaj kręciło się nieco więcej uzbrojonego luda. Wiadomo, granica. Całe miejsce przesycał wszechobecny zapach gnoju i skór. *** Mutant dał się spokojnie pogłaskać, ba, nawet czasami poruszał się tak, by ręka dziewczyny trafiała w inne miejsce, zatem sprawiało mu to przyjemność. Gulgotał przy tym gardłowo, co zapewne było czymś na kształt kociego mruczenia. Nie był jakiś specjalnie duży, na oko wysokości tucznika, lecz oczywiście dużo zwinniejszy i jakby dłuższy. Skórę pokrywała gęsta, krótka sierść, szaroczarna, z wyjątkiem ogona, który pozostawał łysy. Trójkątna głowa podłożyła się pod dłoń Zdrawki, szpiczaste uszy przylgnęły do czaszki. Ogólnie zwierzątko sprawiało raczej pozytywne wrażenie. Sądząc po zachowaniu i ogólnej charakterystyce, choć drapieżnik, to do szczytu łańcucha pokarmowego sporo mu brakowało. - Użarł Iwana, mówiłem. Choć to Iwan zaczął, popełnił głupi błąd. Wytargał go z dziury za ogon. Potem wywabiłem go ochłapem. Dziwny mutant. Lubi pieszczoty.
  5. Zawsze można poprosić Sipera, by usunął konto niezadowolonym :^)
  6. Krótki odpoczynek, uzyskany dzięki potrzebie udania się na stanowiska artylerii, okazał się zbawienny dla przeciążonego umysłu pułkownika. Stopniowo opuszczał go silny stres, z barków zsuwał się ciężar setek żyć żołnierzy, którzy walczyli, leżeli tu i ówdzie, albo przesuwali się szybko obok niego oraz Topaz, by dołączyć do reszty swoich tłukących okupantów na ulicach. Niesamowita lekkość, nawet jeśli czasowa, to wspaniałe uczucie. Przeciskanie się przez dziury, gdy z drugiej strony napierali dzielni Equestrianie było kłopotliwe, ale po jakimś czasie wyleźli jakoś. Po drodze Grim starał się rzucić jakimś ciepłym słowem, zachętą do jednego czy drugiego kuca, żeby nie myśleli, że tak ich tutaj zostawia. W końcu dotarli do dział, a tam... - O? - zdziwił się nieco ogier, a jego usta pokazały dokładnie, jak takie "o" wygląda. Nie tylko na widok swoich towarzyszy, bo na niebie pokazała się sylwetka byłej księżniczki. Już ją odczarowali, czy to dalej Nightmare Moon? Może patrzy właśnie na początek końca powstania? Na ziemię sprowadziło go krótkie, a treściwe pytanie dowódcy działowych. Zastanowił się przez chwilę, myśląc nad opcjami dalszego prowadzenia walk. Aż sobie przysiadł i przyłożył kopyto do brody. Po dłuższej chwili takiego zastanawiania się znowu wstał, odchrząknął, jak zawsze, gdy miał mówić dłuższy czas. - Dobrze, zatem robimy tak, słuchaj uważnie. Niedługo Green powinien wyjść z kanałów, naszym zadaniem było odwrócić uwagę żuczków, to zadanie wykonaliśmy. Ba, zrobiliśmy nawet więcej. Przebijanie muru w kolejnym miejscu, podczas gdy te kilka setek daje się kłuć mieczami i palić magią jest raczej niepotrzebne. Jeśli zostawimy to tak jak jest, to wrogowie wytną naszych, cała akcja spali na panewce. Powinniśmy posłać po Crampa i przerzucić wszystkich tutaj, by nie wytracić impetu. Dalej: działa. W ciasnych uliczkach mogą być trochę nieużyteczne. Dlatego też będą przeciągane za postępującym frontem, by w razie potrzeby zapewniać pomoc, to jest rozpieprzać wszystko w drobny mak, lecz muszą stać na dachach lub innych wyższych miejscach, najlepiej jeszcze osłoniętych z góry. W razie czego możecie robić sobie miejsce na piętrach domów bogaczy. Są przestronne. Każdą potrzebę pomocy będzie pokazywał dźwięk rogu czy innej trąbki. Niech działowym towarzyszy grupa ochroniarzy, co najmniej pięćdziesiąt kuców. Trzecia sprawa. Widzieliście na niebie to co ja, prawda? Trudno nie zauważyć. Jeśli okaże się, że to Pani Koszmarów, to jesteśmy w głębokim zadzie. Co nie zmienia faktu, że zalejemy jej sadła za skórę, jak przyleci robić nam na szkodę. Kusze mamy, muszkiety mamy. Niby jest magiczna, ale założę się, że odpowiednio dużo metalu sprowadzi ją na twardy grunt. To tyle. Zakończył kiwając samemu sobie łbem na potwierdzenie i odszedł nieco na bok, bliżej reszty członków drużyny. Przyjrzał im się, szukając ran i z pewną małą ulgą stwierdził, że żadnych nie mieli, przynajmniej widocznych. Przyglądanie się pomogło mu też bardzo w przypomnieniu sobie, kto właściwie jest kim. Zezowata klaczka, skrzydlata, z którą chyba nigdy nie zamienił słowa. Druga też pegazica, też źrebię właściwie, ale już bez zeza. I z nią raczej nie gadał. Ale skinął im głową na przywitanie. Ostatni był jednorożec, którego pamiętał z narady niedługo przed szturmem. I z nim się przywitał, tym razem bardziej wokalnie. - Witaj... eee... Poison? Co sprowadziło was na front? Znaczy, ciebie pewnie rozkazy, ale te dwie klaczki? - zanim mu odpowiedziano, pokazał jeszcze kopytem na będącą zawsze w pobliżu gwardzistkę. - Topaz, Poison, Poison, Topaz. Poison to mag rebelii, Topaz Snow to mój przydu... ekhem, khem, uratowała mi życie i ma za zadanie mnie bronić. Jakbym sam sobie nie radził.
  7. Po prostu Tomek

    Daj swoje foto :P

    Nie lubię trzech na cztery rzeczy, które wymieniłeś. Zostało tylko ludobójstwo. ... what is wrong with me?
  8. Po prostu Tomek

    Daj swoje foto :P

    Król Gór.
  9. Po prostu Tomek

    Zew Metra [Gra]

    - Wszystko czego potrzebujesz, dostaniesz od kwatermistrza, o ile pokażesz mu - tu wręczył ci niewielki świstek papieru pakowego - to. Nazwijmy to twoją legitymacją służbową. Naczelnik sam napił się trochę wody, widocznie nie chcąc specjalnie odstawać od gościa. Dostojny wąs zafalował w ukontentowaniu. Zaraz jednak lekki uśmiech zastąpiło nie mocniejsze zaskoczenie, szybko zamaskowane. - Strzelanina na posterunku, drezyna z Hanzy? I nic nie wpadło ci w... W tym dokładnie momencie do środka biura wpadł Timur, zdyszany i z kawałkiem rękawa przyłożonym do skroni. - Komendancie, na posterunku była strzelanina - i wtedy zauważył Feliksa, który właśnie zamierzał wyjść - ale to chyba już wiecie. Czejś Hiena. Nie wiemy, czego nagle wszystkim odjebało, ale mamy sporo rannych. Pietka, ja, Iskra, i prawie wszyscy z karawany. Łapiduchy będą miały pełne ręce roboty. - Czyli to nie był żaden wraży atak? Żadna zasadzka? - Nie, panie-towarzyszu komendancie, to po prostu wypadek. - No, to powinniśmy wyjaśnić, co za kretyn zaczął tę zabawę... na razie idź odkazić to gówno. Posłać kogoś po rannych? - Unkh - zaklął Timur. - Piotr Kortasow raczej już nie pochodzi, dziura w kolanie. A i hanzowcom by się nosze przydały. - Przekaż to łapiduchom, jeśli łaska. Wracając... Z Bogiem, Hiena. *** Dymitr z pewnym trudem przycisnął dłoń do rękawa bluzy. Ręka jakby nie chciała go słuchać. Szok pourazowy, czy jakie znowu cholerstwo? Po dłuższej chwili starań w końcu udało mu się przycisnąć resztki palca do ściągacza na rękawie. Ten powoli zabarwił się na piękny, królewski wręcz karmazyn. Mężczyźnie nieco szumiało w głowie, czuł się dziwnie, jakby ospały. Na pewno nie od upływu krwi, bo mało wyciekło. W końcu nawet najbardziej paranoidalny obłąkaniec opuścił broń, zdając sobie sprawę, że zagrożenia, póki co, nie ma. Baumańcy ocenili straty, pomogli mniej doświadczonym hanzowcom. Nieźle się pokiereszowali. Część, w tym dowódca posterunku, nie mogła chodzić. Dymitr był jednym z nielicznych, którzy jako tako potrafili utrzymać broń, choć krwawienie nie ustało, a tylko się zmniejszyło. Może iść na stację o własnych siłach. Lub zostać z poszkodowanymi. *** Wartownicy zastygli na moment w milczeniu, z twarzy jednego z nich można było wyczytać niepewność. W końcu, po dłuższej chwili kontemplowania ścian i sklepienia tunelu dowódca przewrócił oczami. - Przejrzałeś nas, cwaniaczku. Nowych nabieramy, że niby się tu jakieś gówno zalęgło. Daję ci dwa naboje i morda w kubeł, jasne? - wysunął na dłoni dwa prawdziwe, wojskowe naboje. Z drugiej strony, wyglądał na tyle groźnie, że kazało to myśleć o odmowie jako jednej z gorszych alternatyw. *** Zdrawka nie dała sobie dwa razy powtarzać. Ledwo siadła do stołu, śniadania, a może obiadu, już nie było. Matka stalkera tylko się uśmiechnęła na ten widok. Sam mężczyzna zjadł swój posiłek powoli, spokojnie. Jego ruchy przywodziły na myśl człowieka nawykłego do zużywania każdej chwili wolnego czasu. W końcu i on wstał od stołu, po czym podszedł pewnie do leżącego na "dywanie" [kartonie] mutanta. Delikatnie przeciągnął ręką po jego grzbiecie, uważając, by nie dotknąć ogona. Babcia milczała, pogrążając się w liczeniu węzłów na czotkach. - Podejdź - powiedział nagle stalker głosem przywodzącym na myśl zdartą płytę. - Pogłaskaj. Omijaj ogon, bo wtedy gryzie. Jest jadowity, masz rację, zabrał Iwana Złe Oko. Poza tym to prawie zwierzak domowy. Nie krzywdzi, da się głaskać, bawi się.
  10. Po prostu Tomek

    Wybory Księżniczkowe 2015

    Można być mądrym, a nie mieć papierka, lol.
  11. 54 Huehuehuehue get on my lvl newfags.
  12. Po prostu Tomek

    Wybory Księżniczkowe 2015

    Nawet nie wiesz jak bardzo :^)
  13. Po prostu Tomek

    Zew Metra [Gra]

    Pchnięty mężczyzna poleciał na szyny z mimowolnym półkrzykiem. Wszystko potoczyłoby się tak jak miało, jako zwyczajny żart, gdyby nie fakt, że nieszczęśnik zupełnie przypadkowo pociągnął za spust. Kula urwała ucho kupcowi, który zawył i spadł z drezyny. Timur zestrachany strzelił gdzieś w tunel, echo zwielokrotniło odgłos, naraz trzasnął rewolwer dowódcy patrolu, kula też pomknęła w mrok. Resztki napięcia sprawiły, że nie minęło mgnienie oka, a większość z obecnych waliła po wszystkim dookoła, w tym czasem do siebie nawzajem. Niski huk strzelb mieszał się z palbą karabinów, rewolwerowymi trzaskami i puknięciami erkaemów. Kanonada trwała dobre pięć minut. Efektem było oderwane ucho kupca, lekkie poranienie wszystkich ochroniarzy gdzie bądź, Jurija - w ramię, Timurowi kula przeorała bok głowy, Iskrze rozpieprzyła mały palec lewej ręki. Pietka w zdumieniu popatrywał na krew powoli sączącą się ze strzaskanego kolana. Znajomy Hieny, który to wszystko zaczął, leżał sobie na torach, nie ucierpiał. Grajkowi też jakoś nic się nie stało. Gdy tylko hałas z tunelu przybrał na sile, odźwierny siłą wciągnął Felixa do środka, po czym popchnął w stronę głębin stacji. - Skoro i tak tam idziesz, poinformuj o rozwałce - powiedział rozkazująco, po czym natychmiast zaczął wydawać polecenia do reszty baumańczyków pilnujących wrót. Ci sprawnie zajęli stanowiska bojowe w niby-bunkrach wzniesionych po bokach wrót, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz. W tym czasie Hiena dotarł już do naczelnika. Wąsaty jak pewien znany hydraulik, postawny mężczyzna gestem wskazał mu szkolne krzesło naprzeciw biurka. - Herbaty, wody, może czegoś na rozgrzewkę? - zapytał włodarz uprzejmie. W zależności od odpowiedzi polał sobie i gościowi lub poprosił sekretarza o zabranie szklanek i dzbanków. - Dostałem pewną propozycję od czerwonych. W szczegóły wnikał za bardzo nie będę, ale powiem ci, że dla naszego sojuszu to dość opłacalne. Rozchodzi się o sprawdzenie komuchom ich broni stacjonarnej na stacji Komsomolskiej i może, choć to miało być do ustalenia na miejscu, jednej lub dwóch kolejnych stacjach. Niby kuźnieccy technicy mogliby im to zrobić, ale ze względu na naszą reputację, podnoszenie relacji i inne pierdoły chcą kogoś od nas. Ty się na broni dobrze znasz, w fabryce pracowałeś niemalże odkąd powstała. Przy okazji potrzebuję kogoś zaufanego, o dobrej pamięci i sprawnym umyśle, by uzyskać trochę informacji o ich broni, druga taka okazja może się nie nadarzyć. Tak na wszelki wypadek. Oczywiście za darmo robić nie będziesz. Czy wchodzisz i co, oprócz, powiedzmy, ćwierci skrzynki nabojów chcesz w zamian? *** Ostatni posterunek Aeroportu nie wyróżniał się jakoś specjalnie na tle innych posterunków, poza tym, że jego dowódca był upartym sukinsynem. Po całej Federacji Dynamo krążyła pewna historyjka. Podobno zawsze, kiedy to jego ekipa trzymała wartę na barykadzie z worków z piachem, cegieł i desek dumnie powiewała wypłowiała flaga Związku Radzieckiego. Co ciekawe, facet nie był komunistą, bo się nie przeniósł na Linię Czerwoną. Historyjka mogła być zmyślona, bowiem Witalij żadnej flagi nie widział. Zamiast tego wartownicy ochoczo objaśnili, ze śmiertelną powagą, że powinien się strzec, gdyż w tunelu zagościła jakaś nieznana groza i wcięło całą karawanę. Naczelnik już wie, mówią, i młody na pewno zauważył podwojone warty. Faktycznie kolesi na poście było jakby więcej niż powinno być. Choć uzbrojeni byli jak zwykle. *** Zdrawka obudziła się nagle, czując, że coś jest nie do końca w porządku, rozejrzała się. Ach tak, oczywiście. Niezbyt duża kwatera, choć jak na stacyjne warunki, gdzie sporo luda mieszka w namiotach albo wręcz na ziemi, to prawdziwa willa. Od razu po przebudzeniu przypomniała sobie wycieczkę i jej cel, nieco później babinę i jej syna stalkera. Wstała pomału, przecierając oczęta, po czym przeszła z części sypialnej do części dziennej. Tam zastała panią domu, modlącą się z czotkami w rękach. Na stole, na dwóch talerzach, stała parująca wieprzowina, ozdobiona karłowatym i jakby pomiętolonym ogórkiem. Z talerza numer jeden zajadał średniej postury mężczyzna, którego jedyną rzucająca się w oczy cechą była blizna ciągnąca się od czoła po potylicę. Tajemnicze stworzenie siedziało sobie zupełnie spokojnie dokładnie na środku pokoiku i patrzyło na Zdrawkę ciekawie. - Zjedz coś, dziecino - odezwała się naraz babcia. - Potem pomożesz przy... tym czymś, Andriej chce go sprzedać Hanzie, więc będzie dużo chodził, skoro to-to takie potulne. Ale trzeba to karmić i sprzątać... i pilnować.
  14. Po prostu Tomek

    Wybory Księżniczkowe 2015

    @Marshewa Młody i ambitny to był Radowid Srogi. I wyszło to Redanii na dobre...?
  15. Syndykalistyczna monarchia z Chruszczowem jako premierem, krótki opis głosi wszem i wobec "Radical Socialist". What the hell Ukraine?
  16. Po prostu Tomek

    Wybory Księżniczkowe 2015

    Za pięć lat to twój kandydat może się już przekręcić.
  17. Po prostu Tomek

    Odcinek 5: Tanks for the Memories

    Oglądam sobie właśnie. Jak dotąd kekłem z nawiązania do Grincha i [najbardziej] z dialogu pogodowców. Edyt: Wilhelm's scream w fabryce. Wow, pierwszy post w temacie odcinkowym. Ever. So proud.
  18. >nie dać stanowiska premiera Patriarsze >nie uczynić z Rosji republiki islamskiej prawosławnej
  19. Taki offtop: Kusi mnie sporządzenie AARu Tannu Tuvą, ale ten, nie mam gry i jestem cienki bolek.
×
×
  • Utwórz nowe...