-
Zawartość
1700 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Arceus
-
W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Wyznawcy Chaosu)
temat napisał nowy post w Sesje z Pinkie Pie
Changeling wyszedł z piwnicy i odetchnął świeżym powiwtrzem. Rozejrzał się w poszukiwaniu kompanki, niestety nie znalazł jej. Wniosek był prosty i oczywisty, została. Podmieńce mają jednak tą słabość, że swoich nie zostawiają, a próba dokonania tego sprawia im po prostu ból. Wojownik zaklnął, odetchnął głembiej, po czym nabrał powietrza w płuca i energicznym krokiem wszedł do piwnicy i równie energicznym starał się z niej wyjść wraz ze smoczycą. Kiedy udaje mu się wyjść z nią przykłada ucho do jej ust a wzrok kieruje na jej klatkę piersiową. Jeśli czuje/słyszy/widzi że oddycha przykłada jej lodowe kopyto do czoła. Jeśli nie wyczuwa oddechu zaczyna recuscytację. W końcu swojego trzeba ocalić. Ratując kompankę myślał o wszystkich kompanach których poznał i których stracił. DarkHeart, Shadow, podmieńce. Właściwie została tylko jedna osoba, której właściwie nawet nie poznał. Jak jej tam było? Strange? Westchnął ponuro i na powrót skupił się na Fire. -
Porównajmy: Wersja stara: Małe, zwinne, lekkie, zorganizowane w grupie. Raczej kruche, ale uzbrojone w kły i nielegularne kopyta, a także magię mogą zranić. Małomówne, trzymają ten półtorametrowy język za zębami (na ogół) pojedynczego osobnika łatwo odeprzeć niestety naraz leci ich 5 z różnych stron, co znacznie zwiększa ich wartość bojową. Nowe: Po ewolucji podmieńce zmieniły się w pancerne biedronki. Problemem jest to że ich masa uległa znacznemu zwiększeniu, jednak ze względu na zwiększenie powierzchni skrzydeł zdolność lotu nie ucierpiała. Dodatkowo odblokowanie samożywności zlikwidowało wszelkie ograniczenia pojedynczego osobnika. Zapewne dalej gromadna organizacia obowiązuje. Niestety oceniając to w ten sposób nowe są górą. Oceniając wygląd leżą i piszczą (albo bzyczą lub syczą). Tylko że jest z podmieńcami jeden problem znany aż od 2 sezonu. PODMIEŃCE NIE WYGLĄDAJĄ. Nie ma najmiejszego sensu oceniać ich wyglądu bo i tak mogą go do woli zmieniać. Prawda jest też taka że ten obecny trzeba zmienić i to czym prędzej. Jeśli taki stam się utrzyma nawet Redzia zacznie tęczą rzygać D:
-
Po słowach szermierza burmistrz spojrzał na niego jak na kuca niespełna rozumu. Jego twarz wyrażała zdziwienie i pewien niepokój. -O czym Ty mówisz? Kto by ją zabił? Największym zagrożeniem w tej mieścinie jesteście wy. Nikt inny nawet nie myśli o zabijaniu kogkolwiek, zwłaszcza swojej rodziny.
-
-Aby temu zapobiec- zaczął mówić spokojnie do Epee. -Musielibyśmy cofnąć się o jakiś miesiąc. Nie jestem w stanie tego zrobić. Możemy jedynie zapobiec jego śmierci i pozwolić dalej żyć.
-
-Widzę, że są wśród Was też rozsądne kuce.- rzekł wyraźnie tym faktem zadowolony. Na obliczu burmistrza zagościł nawet ciepły uśmiech. Skinął na kszesło i powiedział uprzejmie. -Siadajcie zatem i rozważcie moją ofertę. Możecie zapobiec śmierci dwóch zwykłych obywateli. Zapewniam Was żaden z nich nie był ukrytym monstrum. W tym momencie spojrzał na Epee. -Nie. Po prostu widok córeczki tego "potwora" kiedy dowiaduje się o śmierci ojca chwyta mnie za serce.
-
Najszybsze oko miałoby problem z zarejestrowaniem tego co zaszło. Najszybszy umysł, nie zdołałby zinterpretować tego co zrobił szermierz. A kuc siedzący poprzednio na fotelu siedział dalej nie wzruszony ze szpadą na szyi. Prychnął i popatrzył na to obojętnie po czym rzekł pozbawionym jakiegokolwiek emocjonalnego zabarwienia głosem -Masz dwie senundy żeby usiąść. Później zawiśniesz... Epee w tej właśnie chwili poczuł jak coś opada mu na kark i szyje. Cokolwiek to jest jest szorstkie i nie aż tak ciężkie. Epee dosłownie poczuł, że to nie była czcza groźba. A bezduszne i zdecydowanie zniecierpliwione "raz" kuca zza biurka nie napawało optymizmem.
-
-Ech to jeszcze raz. Teraz się skupcie i słuchajcie uważnie. Przeżyjemy ten poranek jeszcze raz. Tylko że tym razem powstrzymujecie się przed popełnianiem popełnionych błędów.- Mówił szybko, jednak widząc brak zrozumienia w oczach gości zamilkł i zamyślił się. Zamknął oczy i oparł głowę na kopytach, po czym jeszcze raz powoli zaczął mówić. -To szczupła lista najczęstrzych skutków ubocznych łamania trzeciej zasady. A no tak być może nie wiecie co to jest. Otóż mówiąc najprościej jest to permamentny zakaz jakiegokolwiek majstrowania z czasem. Jest to zabronione głównie ze względu na skutki zawarte w liście, jednak w przypadku Celestji zasada ta miała inne cele. Chodziło o to żeby nic i nikt nie odebrał jej władzy... Heh nic dziwnego że za samo próbowanie zmieniania przeszłości karała tak okrutnie. A z resztą, celcia to przeszłość. Kogo to obchodzi... Ekhem W każdym razie tu i teraz możemy to zrobić, ale robiąc to musimy być świadomi konsekwencji. Nadążacie?-zapytał i zaczekał chwilę na jakieś potwierdzenie. -Cofniemy się do chwili sprzed śmierci EastGuarda i zapobiegniemy temu. W tej walce brał udział tylko Shadow, czy ktoś mu towarzyszył? Później zapobiegniemy rozlewowi krwi na moim trawniku. Proste prawda? Jednak aby to zrobić bez ryzyka efektów ubocznych muszę wiedzieć wszystko o waszym pobycie tu. Co, gdzie i jak robiliście. Mogę liczyć na waszą współpracę?
-
-Zasady na odwrocie.-powiedział obojętnie, ze spokojem. Dość dziwnym spokojem bo w odczuciu wysłańców brzmiało to jak żart, bo przecież już dokładnie obie strony przejrzeli. Mimo wszystko Shadow odwrócił kartkę. "Zasady: Patrz punkt 71" Wyglądało na to, że tyle było w kwestii zasad.
-
Burmistrz wysłuchał wszystkich i westchnął. Przejechał wzrokiem po gościach i w końcu rzekł. -A więc Shadow głównie z twojej winy przeżywam ten dzień kolejny raz. Za każdym razem po tym jak tamten stołek kończy obgryzać smoka muszę tu posprzątać, a po tym dostaję wiadomość o śmierci EastGuarda i tym też trzeba się zająć. Jak wiesz zabiłeś go znacznie wcześniej, więc tym więcej muszę odkręcać. Schemat tego dnia znam na pamięć, szczegóły od teraz są mi nie znane. Mam dla Was 2 rozwiązania: po raz kolejny wzywam straż i Was aresztuje... Albo posprzątacie po sobie.- Mówił obserwując uważnie rozmówców. Odetchnął i oparł się na fotelu. Kuce obserwowały każdy jego ruch, a Xryh obserwował klepsydrę. Zauważył że w środku przesypuje się piasek. Raz leci wolno, nawet bardzo wolno,raz szybko, a momentami nawet leci w górę. Wyglądało to ładnie, ale gad dalej nie wiedział co to jest. Po odchrząknięciu burmistrz podał im jakieś kartki i zaczął mówić dalej -Żeby nie było nieporozumień na kartkach macie listę zagrożeń i efektów ubocznych. Z rzeczy ważnych tamten faktycznie może zostać klaczą, a jeśli o drobiazgi chodzi to możecie zostać wymazani z rzeczywistości raz na zawsze. Szczegóły na kartkach. Burmistrz mówił prawdę na kartkach było to ładnie rozpisane.
-
CTRLCCTRLV!!! "Ps. Mam zmienić nazwę z "tęczling" na "changeling", bo niektórzy nie rozumieją zabawy czy co?"~MasterOfRainbows No i teraz jest cień szansy, że ktoś to zauważy Cóż, jeśli tak zrobisz, to już nawet złudzenie, że to to jest coś nowego przepadnie. Nie żeby coś, ale jeszcze u Night (dawna awka Kryśli) była dokładnie ta sama zabawa... Ale tu jesteś tęczlingiem, a nie changelingiem ech kogo ja oszukuje chodzi o to samo.
-
Kę? Przecież trudne nie są... rzekłbym raczej że podchodzą pod te łatwe. No ale dobra, pokazuję i objaśniam: 1 wybaczysz mi uśmiercenie ambasadora? Nie chciałem. (Master umarł... a ja nie chciałem go uśmiercać... pytam czy wybaczysz.) 2 teraz sobie przypomniałem że w tym gnieździe były drzwi. Były bo chyba wyleciały w powietrze z tronem i paroma piętrami. Wait. Przeszliście tymi drzwiami (ekhem ty napewno) aby utorować sobie drogę wystawiliście Discorda... Nie mogliście tego obejść i wyczarorać dziurę w ścianie. Przecież mogłeś? Stres? Czy jednak odbrobina zua? (każdy changeling mógł dowolnie jakby otwierać i zamykać ściany (no robić w nich dziury) w gnieździe były jedne drzwi, te przed salą tronową pilnowane przez paru podmieńców (na nich poszedł Discord) poszedłeś wtedy drzwiami i poświęciłeś członka ekipy. Pytam czy to był swego rodzaju sabotaż/strzelanie sobie w kolano, bo chyba mogłeś wyczarować dziurę w ścianie 2 metry od głównych drzwi no nie?) 3 w przyrodzie nic nie ginie. Zatem gdzieś w okolicy są fragmenty tego tronu. Każesz z tego robić zbroje i podbijesz świat szerząc miłość? (czarny tron wyleciał w powietrze. To wiemy, ale jego kawałki zapewne wylądowały gdzieś w okolicy (dalszej/bliższej) jeśli te kawałki dalej tak fajnie neutralizują magię kucy, możesz robić zbroję z kawałkami tego czegoś. Mając tak opancerzony rój Equestria padnie po 2 dniach. Planujesz to zrobić?) 4 swoją drogą jakiś remont gniazda? (3 ostatnie piętra wybuchły, warto by dach załatać... Albo to czarne gniazdo no tęczę przemalować? no wiesz o co chodzi.To jakremont w planach?) 5 industrializacja? (Podmieńców jest dużo, ziemi mają dużo... można by zabudować jakoś pozostałe tereny Changei i równomiernie rozłożyć obywateli. To jak miasta powstają?) 6 a wodę macie? (Serio? nawet to muszę tłumaczyć? W odcinku Changeę przedstawiono jaki jałową pustynię, na której nawet drzewa boją się rosnąć... rzek, jezior, stawów itp. nie ma, albo nie zauważyłem. Tak że pytam czy macie wodę) 7 wysłałeś patrole wszędzie? Bo jest jedno miejsce w którym jest typu o podobnym skillu do Kryśki. Tylko nie wiem jak na to wołacie. U nas byłby to "hades". (wyśli też paru do Tierka, bo Kryśka tam będzie (tak na 97%)) 8 zredukowanie ilości dziur do zera mocno uszczupliła wam pojemność ekwipunku. Chcecie torby, plecaki lub ubranka zasobne w kieszonki? Rozkręcam tu biznes (Obrazek Teraz już tak ciastek nie przeniesiecie tak więc pytam, czy nie potrzebujecie jakiegoś plecaka/torby/kieszonki, aby móc zabrać naraz podobną ilość ciastek, co przed przemianą)
- 21 odpowiedzi
-
Po kilku porozumiewawczych spojrzeniach uznali, że wejdą do burmistrza. Po przejściu niezbyt długiego korytarza oddział znalazł się w gabinecie. Przed kucami stało masywne drewniane biurko, na nim zaś było kilka dokumentów, jakiś listów i innych tego typu drobiazgów. obok nich stała klepsydra. Za biurkiem siedział znany wam z widzenia ogier, za nim zaś znajdowały się dwa sporych rozmiarów okna, przez które wpadało nieco cieplejsze światło niż w poczekalni. Widząc was kuc wskazał wam na stołki przy biurku, po czym żartobliwie rzekł -Spokojnie, te tu nie gryzą... tamte to co innego- tu wskazał na trzy krzesełka w kącie. Zaczekał aż każdy zajmie swoje miejsce i ogarnął wszystkich wzrokiem. Jego twarz przybrała dość dziwny wyraz gdy zobaczył Clinta, coś jakby tłumiony śmiech mieszany z zakłopotaniem. Po niezręcznej chwili nieoficjalnie powiedział -Ojć emmm chyba pomyliłem worki... Ale spokojnie nic się nie stało, w sumie to nawet pewien plus dla ciebie. Można powiedzieć że twoja twarz nabrała zupełnie nowy barw. Wiedziałem, że trzymanie atramentu obok lodu to zły pomysł. Odruchowo każdy członek ekipy obrócił się w stronę łowcy. Właściwie nic się nie zmienił, poza tą błękitną plamą na dużej części twarzy. Po tym incydencie poprawił się na krześle, oparł o biurko i zaczął -Witajcie przybysze, bo jak sądzę nie jesteście stąd. Sądzę, że jesteście teraz ciekawi wielu rzeczy. Mnie natomiast interesują tylko dwie...- Tu przerwał na chwilę. Chwycił laskę i westchnął, po czym spojrzał surowo na każdego uczestnika wyprawy -Dlaczego tylko dzisiaj z waszej winy zginęły dwa kuce? I czy jesteście świadomi konsekwencji swych czynów?
-
Clint zabrał trochę lodu i przystawił do twarzy. Zaskoczony faktem, że to był lód jak lód taki sam jaki w chłodniejsze dni powstaje na wszelkiej maści zbiornikach wodnych odetchnął z pewną ulgą. Poczuł przyjemny chłód, który faktycznie trochę ukoił ból. Na razie nie zauważył żadnych efektów ubocznych, poza tym, że miał coś mokrego na twarzy, jednak pewne dawne prawa fizyki dalej działały w Equestrii nawet pod rządami Discorda. Oddział mógł ruszać albo do gabinetu, albo w stronę przeciwną. Wszystko w ich kopytach.
-
"Teraz będę już z tobą na zawsze hahahahaha!" rzekł EastGuard, a jego śmiech odbił się jeszcze echem w głowie poirytowanego gwardzisty. -Widzę iż nikt nie ma nic przeciwko- powiedział burmistrz i zninknął wewnątrz budynku. Wojownicy weszli za nim z mniejszymi lub większymi obawami, ale w końcu weszli wszyscy. Nawet Xryh, który przystanął przed budunkiem. Nie zauważył niczego szczególnego, a po obróceniu ściany przez burmistrza był to "zwyczajny" budynek. Wnętrze budynku było w końcu zwykłe i nudne. Stonowane barwy, szarobrązowe ściany, jasna podłoga w centralnej części przykryta szarym dywanem. Przez okna wpadało blade światło poranka rozjaśniające wnętrze. Na przeciwko drzwi stało solidne, dębowe biurko, za którym nikt jeszcze nie siedział. Na lewo i prawo od drzwi umieszczone były krzesełka, całe pomieszczenie wyglądało jak poczekalnia. Faktycznie ogier kazał wam tu zaczekać po czym zniknął w korytarzu po lewej stronie. Szybko wrócił niosąc coś. Poszukał wzrokiem Clinta i puścił pakunek. Powinien upaść, jednak zamiast tego zawisł w powietrzu. Burmistrz dał wam znak kopytem abyście poszli za nim, po czym rzekł -W torbie masz lód, weź sobie ile chcesz. Po za tym zapraszam do gabinetu.
-
Większość pudełek wygląda na smutne, ale jedno (trzecie od góry) wygląda na zadowolone, w końcu ma pod sobą tylu niewolników. Hummm. Wskawówka chaośnika: klikni prawym przyciskiem myszy w wolne miejsce. Widok, o doznacz "wyrównaj do siatki" później ułóż ikony po swojemu i nic Cię nie powstrzyma!
-
1 wybaczysz mi uśmiercenie ambasadora? Nie chciałem. 2 teraz sobie przypomniałem że w tym gnieździe były drzwi. Były bo chyba wyleciały w powietrze z tronem i paroma piętrami. Wait. Przeszliście tymi drzwiami (ekhem ty napewno) aby utorować sobie drogę wystawiliście Discorda... Nie mogliście tego obejść i wyczarorać dziurę w ścianie. Przecież mogłeś? Stres? Czy jednak odbrobina zua? 3 w przyrodzie nic nie ginie. Zatem gdzieś w okolicy są fragmenty tego tronu. Każesz z tego robić zbroje i podbijesz świat szerząc miłość? 4 swoją drogą jakiś remont gniazda? 5 industrializacja? 6 a wodę macie? 7 wysłałeś patrole wszędzie? Bo jest jedno miejsce w którym jest typu o podobnym skillu do Kryśki. Tylko nie wiem jak na to wołacie. U nas byłby to "hades". 8 zredukowanie ilości dziur do zera mocno uszczupliła wam pojemność ekwipunku. Chcecie torby, plecaki lub ubranka zasobne w kieszonki? Rozkręcam tu biznes (Torby? Ubranka? Błyszczące skrzydełka? Ładne kolorki? Hasbro zarobi na was D: )
- 21 odpowiedzi
-
"Przecież widzisz że to nie ja" odezwał się głos martwego strażnika w głowie kuca. -EastGuard... To ten strażnik na granicy? W dodatku martwy? - Wyjął zegarek i sprawdził która godzina. -Jeszcze jedna rzecz do załatwienia. Mniejsza z tym macie do mnie pytania, a i ja mam kilka pytań do was. Zapraszam do środka. Ustalimy co i jak i tym razem proszę: żadnych głupstw. Aha przypomnijcie mi to dam wam lodu, bo widzę że ten tu go potrzebuje. Mówiąc to wskazał na stojącego już Clinta, którego dalej szczęka bolała. Po czym wszedł do środka.
-
-Nie ukrywam się w żaden sposób, a i koncepcja zabicia cie po raz kolejny nie jest specjalnie miła. - Powiedział ze spokojem i spojrzał na niego raz jeszcze. - Shadow... tak?
-
-Zależy co rozumiesz przez "zwykły". - odparł z uśmiechem. Zauważył że Shadow przygotowuje broń. Jego odpowiedzią na to był chichot i jego ciche "Déjà vu". Popatrzył ze smutkiem i pewnym żalem na gwardzistę, jakby już przepraszał za to co się stanie.
-
Jest tylko jedno właściwe godło tej krainy (podane w zapytajce) podobno jego moc jest tak potężna, że sam widok wersji cyfrowej odnotował ofiary śmiertelne. A teraz wyobraźcie sobie legiony reniferów (bo to święta niedługo) maszerujących pod tym godłem epicko powiewającym na wietrze... Hymn
-
-Zapewniam Was, że czasu macie pod dostatkiem. Powiedział patrząc na zegarek z uśmiechem. Zapadła cisza. Ucichły odgłosy budzącego się miasta, ptaki przestały śpiewać. Czas jakby zamarł.
-
W pewnym momencie na końcu ulicy oczom członków drużyny ukazał się pewien niepozorny kuc. Przeciętnej budowy, niedużego wzrostu umaszczony na żółto z grzywą przy końcach przechodzącymi w zieleń i o równie zielonych oczach. Szedł pewnie radośnie obracając w powietrzu laskę. Ubrany był elegancko. Czarny cylinder, tegoż samego koloru płaszcz. Szedł nie widząc niecodziennego widoku. Podszedł bliżej i ujżał ten nie duży tłum. Uśmiechnął się i ciepło powiedział nie zwalniając -A co to za zgromadzenie przed ratuszem? Coś ważnego? Minął przybyszów i podszedł do okna. Złapał kopytem na ramę okna i popchnął ją w prawo. Tak, popchnął. Obrócił cały parter przez co drzwi poprzednio znajdujące się w rogu znalazły się pod dachem. -Zaraz otworzę, porozmawiamy w środku. To mówiąc sięgnął do kieszeni po klucz i otworzył drzwi. Silver mogłaby przysiąsc że te drzwi były otwarte. Chociaż przed chwilą były kilka metrów dalej z lewej. Drzwi szybko się otworzyły a gospodarz, prawdopodobnie burmistrz zaprosił wszystkich miłym gestem i serdecznym uśmiechem.
-
Z okolicznych domów zaczęli wychodzić mieszkańcy. Ulice zapełniały się powoli sennym, miarowym stukotem kopyt. Czas na ucieczkę minął, a zza rogu wyszedł pierwszy kuc. Zauważył żołnierzy i inne uzbrojona dziwadła. Stanął jak wryty z otwartymi ustami. Po chwili zobaczył też zwłoki. Uciekł galopem. Wygląda na to że tyle zostało z dyskrecji.
-
Wzgórze teletubisiów
-
Drużyna postanowiła pogrzebać ciało. Zastanawiające bo w którąkolwiek stronę by nie poszli i tak przeparadują przez miasto z martwym kucem na plecach. Na zegarze na wierzy zegarowej wybiła kolejna godzina. Pierwsze okiennice otwierały się. Kwestią kilku minut jest pojwienie się świadków na ulicach. Teraz potrzebna jest szybka decyzja i jeszcze szybsze działanie.