-
Zawartość
1771 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Hoffner
-
-
Proszę o przeniesienie do Archiwum. Schrzaniłem to. Posypało się już na drugim rozdziale i dalej był by zupełnie oklepany schemat... Muszę do tego podejść z innej strony.
-
- Nie żyją... - westchnąłem cicho zamykając oczy bo odezwał się stary ból. - Na dzielnicy nikt mnie nie pozna...
-
- Prochy i śmieci co się nie przydadzą bo jak ktoś coś złamie to już po nim - podniosłem głowę wydając z siebie westchnie zawodu.
-
- Taa latająca puszka. Coś z apteczki można wyciągnąć na zaś - powiedziałem otwierając ją. (Co znajduję w niej?)
-
- Jeśli dużo masz paliwa to leć do upadłego... im dalej powinno być bezpieczniej... - powiedziałem. - Jest coś ciekawego w tej maszynie? Broń, apteczka itp. - spytałem się reszty sam się rozglądając. (Dasz nam coś Eliza czy jest pusty?)
-
(Mnie wczoraj nie było na PonyMeet'cie byłem.)
Słuchałem dźwięku silnika... ich dyskusji, która mnie powoli nudziła. Nie wiedzą jak to mieć skrzydła, poczuć wiatr między piórami unieść się ponad ziemie wysoko by napełnić krew adrenaliną a być tu teraz zamknięty w tej konserwie. Denerwował mnie ten stan niemożliwości ruszania się po odzyskaniu wolności... Skrzydła mnie swędziały...
- Jak daleko odlecieliśmy od laboratorium? - spytałem się pilota.
-
[Gandzia]
- Nie w tym sensie że kontroluję słońce zmieniając jego położenie na nieboskłonie. Wykorzystuję jego potęgę do niszczenia, przy uwalnianiu niewyobrażalnych ilości energii. Ja nie odebrałabym tego jako akt przyjaźni, a wręcz przeciwnie. Pewni jesteście że się z nimi dogadacie? Chyba nie biorąc pod uwagę bariery językowe, rasowe i ich zamiary... - Pokręciła głową. - Nie po to ją tu przenosiłam byście teraz wy ją zniszczyli głupim posunięciem. Wasza susza nie była naszą ingerencją w was lecz wy w to nie wierzycie bo i po co... Czy kiedykolwiek na was podnieśliśmy kopyto przed waszym wtargnięciem. Nie... - Mówiła do siebie zła jak osa odkładając filiżankę z głośnym stuknięciem wypuszczając przy tym powietrze chrapami z gwizdem.
-
[Gandzia]
- Krótkowzroczni nie widzący co się dzieję dokoła... - powiedziała jakby do siebie. - Widziałeś może dzisiejsze wybuchy na barierze? To nie jest świat który znasz. Ktoś tu oprócz mnie posiadł potęgę słońca. - W jej głosie można było wyczuć zdenerwowanie, a oczy błysnęły.
-
[Gandzia]
- Teraz załóżmy zgodzę się na wasze warunki... Zostaniemy rozbrojeni, ja z siostrą stracimy stanowisko, bariera zostanie zdjęta... narzucicie kontrybucję na tyle wysoką że kuce z tamtej części rolniczej nie będą wstanie wyżyć... Jak myślisz co się stanie dalej? - spytała się patrząc w jego oczy.
-
[Gandzia]
- Skończmy to tu i teraz. Wy dyktujecie tu warunki. Nic już nie zrobię. Tylko co wy zrobicie beze mnie i tej bariery... - westchnęła postanawiając wypracować jeszcze kompromis na ich niewiedzy.
-
[Gandzia]
- Nie znikła tylko zmieniła swoje położenie. - Pokręciła głową. - Ale do mojej informacji...- Uśmiechnęła się szatańsko. - Co byście zrobili gdyby na planszy pojawił się trzeci zupełnie nieznany wam gracz?
-
[Gandzia]
- Obecność gryfów... Chcesz mi przez to powiedzieć że Equestria już jest wasza? - Odstawiła herbatę na miejsce.
-
- Folia aluminiowa. - Zacząłem się śmiać jak głupi
-
- Namierzają satelitarnie czy radiowo tymi chipami? - Zapytałem się trzymając w rękach klucz płaski M130.
-
[Gandzia]
- Widzisz majorze sama nie wiem co jest poza barierą, a widząc ostatnie wybuchy na niej. Nie wiem czego mam się dokładnie spodziewać, po świecie zewnętrznym. Skoro chcesz jej zniesienia. - Zamyśliła się. - Proszę bardzo, napisz do mej siostry notkę o następującej treści; Bariera, ciasto czekoladowe. Zrozumie o co chodzi. Ja nie korzystam z magii dzięki waszej pomocy, więc wam drzwi nie otworzę. - Tknęła kopytem srebrną obrączkę na rogu.
-
[Gandzia]
- Sprawdź teraz - rzekła beznamiętnie wpatrując się w filiżankę. - W tej chwili jest tam ocean. - powtórzyła informację. - Po co mam mówić dlaczego tak jest jeśli uznajesz tą informacje za nieprawdziwą? To nie ma sensu. Ja mogę poczekać.
-
[Gandzia]
- Cesarstwo to był teren zamieszkiwany przez gryfy a przewodził nimi cesarz dlatego Cesarstwo gryfów. Leżało na północy ale już nie leży biorąc dzisiejsze współrzędne geograficzne... - Pokręciła przecząco głową. - Equestria od dzisiaj jest wyspą na oceanie w nowym świecie. Nie przeszkadzamy wam już? - spytała się biorąc następny łyk z filiżanki.
-
[Gandzia]
- Robiłam tylko to żeby się znaleźć tutaj. Tamto co było już nas nie dotyczy. Nowy start... - stwierdziła prosto. - Zadam Ci teraz to samo pytanie co wtedy im zadałam i tak samo stwierdzisz że majaczę ale prawda jest tylko jedna...- westchnęła. - W którą stronę do Cesarstwa gryfów? - spytała podchwytliwie a na jej twarzy pokazał się wredny uśmiech jakby wyciągała jednego z wielu asów.
-
[Gandzia]
- Miałam swoje powody, by ją postawić... - Parokrotnie próbowała chwycić kopytem filiżankę, aż wreszcie jej się to udało. Wzięła z niej małego łyka jak przystało prawdziwej damie. - Jakbyście nie wkroczyli do Equestrii nie byłoby w tej chwili problemów. Żadnych... - wysunęła swoją tezę odstawiając naczynie.
-
Automatycznie zwijając się z bólu rozwinąłem skrzydła waląc nimi likwidatorów próbując uciec w powietrze.(Nie mów że nie poczują bo znajdę ci filmik gdzie łabędź jednym uderzeniem skrzydła zabija psa...)
//Idę do biedry...
-
Nie ma to jak siedzieć na dachu w dłoniach trzymać metrowy, lekko przyrdzewiały klucz płaski M 130 i patrzyć co się dzieję dokoła. Gdy przyszli już byłem gotowy. Jak ninja podleciałem od tyłu i trzasnąłem pierwszego z boku ogłuszając go.
-
- Nie wiem . Pokręciłem przecząco głową. - Ojciec puszczał mnie za kierownicę może z dwa razy... - westchnąłem.
-
- Trzeba znaleźć drogę i zakosić auto? - walnąłem bez zastanowienia.
-
- Spodobały? Ludzie ich zmiażdżą za podniesienie ręki na człowieka. Zrobić może to jeden. Reszta może uciekać dalej...
World of TCB [Gra]
w Archiwum
Napisano · Edytowano przez Hoffner
[Polska]
Po wielu dniach elektrykom z elektrowni udało się przywrócić prąd w największych miastach lecz nie we wszystkich dzielnicach(zwłaszcza nie w tych na obrzeżu). Wsie nadal czekają na swoją kolej.
Większość zakładów przemysłowych nadal nie działa z powodu braku części zamiennych.
Mechanicy naprawili niektóre samochody. Większe ulice są przejezdne. Te mniejsze zapchane zostały niesprawnymi pojazdami by nie blokowały drogi.
Straty po impulsie są szacowane. Nikt nie wie czy będą wypłacane odszkodowania albo zapomogi... NIKT się na impuls nie ubezpieczał.
Konflikt rosyjsko - polski został wstrzymany z niewiadomych przyczyn. Żołnierze czekają na pozycjach nikt jednak nie podejmuję interakcji. Władze rosyjskie milczą jakby miały coś ważniejszego do roboty niż przejęcie Polski... skończyć to co zaczęli...