Skocz do zawartości

Hoffner

Brony
  • Zawartość

    1771
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Hoffner

  1. - Więc to ty Cichy. Zresztą to teraz nie ważne. - Machnąłem dłonią ignorując to co mnie nie dotyczy. Zwróciłem się do Celestii. - Widziałaś tych co się tu stawili? - powiedziałem pokazując stronę bariery. - Twoja gwardia. - Potem wskazałem w przeciwną stronę. - Ludzie co bronią swojej ziemi na której się urodzili. Strach i inne negatywne odczucia ich napędzają pod postacią patriotyzmu by bronić tego co znane. Chcesz by ich krew zrosiła tą ziemie. Jak można tego uniknąć?

  2. - Słusznie że nas podejrzewasz Celestio. Miałem wiele planów by się pozbyć problemu a wiele prowadziło przez twą śmierć - powiedziałem ze skruchą do Celestii. - Gniew to kiepski doradca. Nie pora na krzykaczy. Lepiej się od razu poddaj jeśli ci życie miłe. Masz dla kogo żyć? Czy to cię już nie obchodzi? - powiedziałem ze spokojem do Dennisa.

  3. - Chodzi mi o jej słowa. mówiła że nie ruszy Europy a proszę za sobą masz dowód że złamała je. - Pokazałem dłonią na barierę. -  Ja swoje słowa traktuje poważnie bo to część mojego honoru nie do złamania. Trza zrobić tak by złożyła słowo takie którego nie będzie mogła złamać. Ty wiesz o czym mówię bracie ty też przez to przeżyłeś. -  Zamyśliłem się.

  4. - Coś ty zrobiła. Zresztą i tak to już nieważne jak się to skończy - zwróciłem się do księżniczki. - A ty nadal nie rozumiesz a jesteś mi bratem w tej samym duchu. Pomyśl logicznie... Co się dzieje gdy się spotka kwas i zasada. Mam plan ale potrzebuje do tych dwóch bytów by mogło się to stać - powiedziałem gestykulując dłońmi rytmizując wypowiedz. Nie pora na zdradzenie całego planu mój głos był dziwnie cienki.

  5. - Proszę spokój nie chce już więcej krwi mieć na rękach. Dennis nie próbuj dominować bo nic nie osiągniesz - zwróciłem się w stronę nowo przybyłego. - Trza sprowadzić w to miejsce Księżniczkę Celestią i co może się komuś nie spodobać... - przeciągałem potem wziąłem głęboki oddech. - Discorda. Tylko oni wspólnie mogą temu zaradzić.

  6. - Mam plan jak powstrzymać to wszystko co ma się wydarzyć a przynajmniej jestem dobrej myśli. Jedyna szansa by zatrzymać to wszystko ale równie ryzykowne jak brak tej interwencji. - Przetarłem czoło. - Księżniczko wysłuchasz mojej prośby na naprawienie tego wszystkiego bo ja jestem stanowczo za słaby i tam gdzie musiałbym zadziałać się nie dostanę w tej formie.

  7. - Widzę że ty też tu jesteś - zwróciłem się bezpośrednio do ogiera. - Chaos nas połączył lecz ja już nie mam zamiaru walczyć do twojej informacji. Chce ocalić to co jeszcze można. Powstrzymać to co może się wydarzyć. Nie wiesz ilu młodszych ode mnie tylko czyha by pociągnąć za spust. Nie mogę im zabronić im bronić swego domu - westchnąłem. - Jeśli mamy tą sytuacje powstrzymać musimy sprowadzić jeszcze dwie wielki osobistości o przeciwnej naturze. - Uśmiechnąłem się siadając na ziemi po turecku.

  8. Dojechałem na miejsce. Maszyna ryczała że było słychać ją z daleka więc na pewno wiedzieli o mojej obecności. Czarny samolot przeleciał niedaleko. Bez oznaczeń. Huk był straszny. Podjechałem z lewej i postawiłem na nóżce Crossa. Zaraz potem ściągnąłem rozwieszając na ramie cały ekwipunek nie zostawiając sobie nawet głupiego noża. Skrzywiłem się nie widząc Celestii ale innego różowego alicorna. Ona musi wystarczyć.

    - Witam - powiedziałem bez życia podchodząc do nich z otwartymi rozciągniętymi ramionami by ich nie sprowokować. Kropla potu spłynęła mi z czoła.

  9. Szybko zostałem zawieziony na miejsce rozlokowania naszych sił. Było tam widać wiele podrostków co chwycili za broń nie bojąc się konsekwencji. Tych najbardziej podziwiałem. Nie skosztowali życia a chcą bronic swej przyszłości która jest różna. Nie taka piękna jak się niektórym wydaje. Tam wsiadłem na motor i pojechałem na środek pola bitwy która miała dopiero się rozegrać. Wszystko było zaplanowane ale i tak nie chciałem korzystać ze wcześniej przygotowanych strategi.

    Jechałem tam mając szczerą nadzieje że nie spełni się najczarniejszy scenariusz który krążył mi po myślach. 

  10. Podszedłem spokojnie do jednorożca z zaklejona białą kopertą.

    - Wyślij to proszę do Celestii - powiedziałem twardo patrząc poważnie na kuca.

     

    Treść listu;

     

    Celestio!

    ta co może zmienić los o ile jest taka jak mówili inni...

     

    Wiem że wiele razy próbowałaś zapobiec konfliktom na ziemi a dzisiejsze napięcia doszły już do granic. Armie zbierają się pod barierą. Poleje się krew o ile nic nie zrobisz. Proszę. Nie to za słabe słowo. Ja cię błagam i korze się przed tobą uległy i bezsilny. Przybądź na sam środek bitwy która ma się rozegrać zanim krwią nasiąknie ziemia. Spróbujmy się porozumieć ten ostatni raz. Mam dosyć śmierci przed oczyma. Chce już spokoju.

     

    Damian Lis

    ten co się lęka tego co może spotkać go jutro.

  11. Stałem chwile przed biurem. Miałem wolną ręke co do działania. Doskonale. Wszedłem spokojnie do budynku w całym ekwipunku. We mnie wrzał niepokuj. Spełnią mą prośbe w sprawie listu czy na dzień dobry dostane kulke. ( nastempny post jak wróce do domu za ok 60minut.)

  12. Otworzyłem oczy bo ktoś zwracał się do mnie po imieniu. Stał przede mną kuc. No nie znowu? Ostatni zwierzchnik też na to cierpiał. Pomyślałem widząc uniform.

    - Ciebie też dopadli? - zapytałem. -  Zresztą nieważne. - Machnąłem ręką. - Mamy ważniejsze rzeczy na głowie. Ciągle po naszej stronie bo mam zamiar wezwać tyrankę do odpowiedzialności. - Chciałem się upewnić chowając szybkim ruchem nóż do pochwy.

  13. Siedziałem spokojnie na łańcuch przed samym biurem. Ni z tego ni z owego ulicą przejechał pokaźny transporter opancerzony. Pięknie się prezentował. Chciałbym mieć taką maszynę ale z drugiej strony po co posłużyła by przez moment zaraz wszystko się skończy jeśli pójdzie po mojej myśli. Odwróciłem wzrok czyszcząc dalej nożem paznokcie dla zabicia czasu. Ciekawe jak szybko tu będzie? Moi pewnie powoli dojeżdżają na miejsce rozgrywki. Jak chciałbym tam z nimi być jednak patrząc perspektywicznie moje rozwiązanie było po prostu lepsze niż użycie siły by krew napoiła ziemie. Nie ważne czy pierwsza czy druga opcja po prostu to likwidowało problem raz na zawsze a przynajmniej ograniczało skutki wszystkich działań i następstw.

  14. Wilki szykowały się do wojny a to w cale się mi nie podobało. Znów poleje się krew po naszej i po ich stronie. Czy faktycznie to wszytko jest potrzebne? Siedziałem na murku w całym oprzyrządowaniu kamizelka, mizerykordia, nóż, 2 beretty i karabin. Koło mnie przejeżdżały oddziały w wozach własnej roboty. Wszyscy ochotnicy na ostatnią batalie. Wielu z nich pewnie nie wróci. Cy naprawdę tego chcieli. Wielu było młodszych ode mnie a ich oczy już były pełne doświadczenia.

    Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do  Dennis'a miałem plan ostatnią deskę ratunku by wyjść z tego cało.

  15. Zadzwonił do mnie telefon. Patrze na kontakt komenda główna. Ciekawe. Odebrałem.

    -  Kuc?

    - Nasz wróg! - To było umówione hasło. Czyli wtyka u władzy.

    - Jak sytuacja?

    - Może zainteresuje pana fakt że na komendzie jest ktoś z POZu?

    - A co?

    - A nic... Tak tylko mówię że zdarzą się im nieprzyjemności za posiadanie nielegalnych substancji. Tak do pańskiej wiadomości realizujemy jeden z pańskich planów... - I się rozłączył. Może być ciekawie.

  16. Robotnicy wyszli zadowoleni i podzielili się między sobą bonusem i odjechali.

    [LIS]

    Kończyłem kolejna rakietę na tokarce. Sytuacja na Wrocławiu się klarowała. Dzielnice biedniejsze gdzie byli nasi chłopacy były w pełni po naszej stronie. Nawet co tak rzeczywiście tak nie myśleli woleli siedzieć cicho by nie dostać. Gorzej bogatszymi i bardziej odważnymi jednostkami ich po prostu trzeba było uciszyć...

  17. - A wie pan z łapki do łapki to nie da się? - rzekł konspiracyjnie. - No wie pan do 10 czekać a browary za nic się nie kupią. Poszliśmy wam na rękę zrobiliśmy to  parę godzin co pewnie robilibyśmy tydzień ale nam się nie chce robić zwłaszcza tu bo niepewne czasy. Odpal pan 5 stów i będziemy kwita.

×
×
  • Utwórz nowe...