Skocz do zawartości

Ylthin

Brony
  • Zawartość

    812
  • Rejestracja

  • Wygrane dni

    9

Wszystko napisane przez Ylthin

  1. Uprzedzając moderację. Złe otagowanie fika - sprawdź temat "Tagi" i dopasuj się do podanej tam listy.
  2. Witamy w kółeczku ludzi z art blockiem. Jak cię weźmie, to i przez miesiąc nic nie narysujesz, a jak odpuści - walniesz w 15 minut rysunek, który spodoba ci się bardziej niż cokolwiek co żeś w życiu narysował. Czacha wygląda ciekawie, podoba mi się cieniowanie. W skrzypcach i przy kwiecie widać niewprawioną rękę i oko (krzywe linie, niesymetryczność) - ale i tak idzie ci lepiej, niż mi, a "rysować" zaczynałam jeszcze w podstawówce. Nie poddawaj się, pracuj, olej moje marudzenie. Jednoosobowy Kooperatyw Pisarsko-Rysunkowy Ylthin-Skończ-Marudzić odmeldowuje się.
  3. Ylthin

    Daj swoje foto :P

    Lordek, czy ten jumpscare za tobą to Cygnus?
  4. Soczku, recenzje są w większości OK. Za to w postach Mordecz co i rusz pisał po całych litaniach negatywów, że nie będzie pozytywnych aspektów opisywał, bo przysłowiowe niemalże "coś tam". Recki były zresztą zawsze surowe i srogo oceniane. Tu zaś mamy woltę i wazelinowanie autorowi, jaki to on dobry i w ogóle. Jak mam interpretować fakt, że w przypadku każdego innego fika niemożność zwizualizowania przez czytelnika danej sceny byłaby powodem do złajania za kiksy w stylu i warsztacie, natomiast tutaj Mordecz bierze na siebie "winę" bycia tępym czytelnikiem niebędącym w stanie pojąć genialnego zamysłu autora? (achtung, hiperbolizuję celem oddania swoich emocji i uwypuklenia pewnych kwestii) Co do przynależności do Loży Obrońców Uciśnionych etc. - cóż. Jedyne, co robię, to sarkanie z Irwinem oraz dysputy ze Scyfrem i Dolarem, od czasu do czasu może przeplatane połajanką wobec co bardziej aroganckich autorów i okazjonalnym jadopluciem na słabe fiki (acz gdy przejdzie mi pierwszy wnerw, dorzucam garść porad i pomocnych uwag, zaś gdy przeholuję/hejtuję - potrafię przeprosić). Wiesz, tej mordy na avatarze i tytułu nad nim nie wybrałam przypadkowo. PS. Subiektywnie rzecz ujmując - nie, Mordecz, w tej chwili nie jesteś śmieszny.
  5. Wystarczyło wykazać się hipokryzją, cechą niedopuszczalną u recenzenta (dziennikarza, badacza). Tylko tyle i aż tyle, Mordecz. Tylko tyle i aż tyle.
  6. Popieram. Nie chodzę na meety, a o całym zajściu wiem wyłącznie z relacji innych - ale za taką mentalną gówniarzerię i brak odpowiedzialności (oni serio dali alkohol dziewczynie, która pić nie może?) powinno się zwyczajnie wylatywać na zbity pysk. Jak chce pić, niech pije we własnym mieszkaniu.
  7. Dziwne. Sama mam Chrome'a i nie spotkałam się z żadnym problemem tego typu.
  8. Jaką masz przeglądarkę? Wyczyść pamięć podręczną i ciasteczka.
  9. Naczytaj się "Ferdydurke", nasłuchaj Toola, pooglądaj prace surrealistów, dopraw środkami nielegalnymi i napisz absurd.
  10. Chyba muszę skończyć "Beczkę Cydru" i pociągnąć "Dziwaczną Przygodę". Mam tam solarytów/lunarytów (chrześcijaństwo/judaizm) i wyznawców Nightmare Moon (sataniści). A cały ten religijny ambaras sfabrykowałam, bo potrzebowałam podstawy do żartów o metalach-szatanistach i czarnych mszach w "Beczce...". Potrzeba matką wynalazków .
  11. Bo ludzie lgną do tych dwóch, trzech tagów (Adventure i Human) lub dwóch, trzech fanfików - i choćbyś napisał fik otagowany "pod publiczkę", to i tak zainteresowanie będzie mierne, bo czytelnicy skupili się wokół innych tego typu dzieł.
  12. Pytajcie o to Dolara lub adminów. Sama mogę mieć problemy z wyrabianiem w ogólnym, jeśli w końcu ruszę z pisaniem jednego fika (jak to Cahan wcześniej ujęła, aż się prosi - z tym, że o elementy gore, bynajmniej nie dla epatowania przemocą samą w sobie), jednak nie będę płakać i biadolić, jeśli przyjdzie mi wrzucić fika do MLN. Zasady to zasady, [Dark] to [Dark].
  13. @Cahan - nie mówię, że MLN = przemoc dla przemocy, bo do działu zaglądałam i choć samych opowiadań nie czytam, to przeglądam komentarze i wiem, że siedzi tam CRISIS etc. Stwierdzam jedynie, że wielu członków fandomu opiera swoją opinię o jego zawartości na tych kilku potworkach, które wyprodukowali przecież inni bronies (bo dla wielu ludzi fiki to "Cupcakes", "MLD", "Past Sins" i ewentualnie parę innych najgłośniejszych tytułów - wystarczy zajrzeć na listy typu "Najlepsze fanfiki wg. naszych użyszkodników"). Nie jestem również purystką, która odrzuca wszelką przemoc czy brzydzi się krwi i obrzydlistw (gdyby tak było, miałabym spore problemy z czytaniem niektórych lektur szkolnych i nie tylko, nie mogłabym asystować przy patroszeniu drobiu oraz rozszerzać biologii i celować w powiązane studia). Ot, żeby nie było. @Grento - forum jest poświęcone kucykom. Nie jesteśmy jedyną grupą, która ogląda serial, więc na forum równie dobrze może trafić ktoś z przedziału wiekowego 6-11 lat tudzież jakaś nawiedzona mamusia takiej osoby. Starczy, że znajdzie walające się luzem w dziale ogólnym fiki 18+ i administracja wyląduje w głębokim bagnie, bo ktoś przecież musi wziąć odpowiedzialność za treści na forum, a łatwiej jest dobrać się do skóry osobom stojącym na samej górze i mającym cały ten majdan pod swoją pieczą, niż anonimowym Zbyszkom, Wieśkom czy innym Mirkom, którzy wpadli, napisali i wypadli. Absurdalne - owszem. Absurdalne do bólu. Ale taki scenariusz jest możliwy. Nigdzie zresztą nie powiedziałam, że gimnazjaliści są "niewinnymi dzieciaczkami". Że przeczytanie clopa wymaga woli? Cóż, sama się kiedyś nadziałam na wyjątkowo ordynarny tekst tego typu czystym przypadkiem (klikając w link do najnowszego posta w dziale i nie patrząc na poddział). Że nie jesteśmy od pilnowania dzieciarni? Żeby to kogoś obchodziło. Kilka scen erotycznych clopa nie czyni? Borze Tucholski, wiem. Wiem, wiem, wiem. Nie jestem aż tak ograniczona, jak może się wydawać po lekturze moich postów. Dyskusja w sumie już była, stanęło na tym, że działy są i będą. Wyrok administracji.
  14. @Omega - tak się niestety składa, że na forum wchodzą również osoby niepełnoletnie, starsze lub młodsze. Odseparowanie treści 18+ jest niestety konieczne. A opinia nie wzięła się znikąd - lwia część clopów to przykłady "jak NIE pisać", a niechęć do gore/grimdark... mało to ludzi jęczało, że po "Cupcakes" czy innym "Rainbow Factory" nie mogli spać? Niestety, ale fandom stworzył dziełka typu "gore porn" i "przemoc dla przemocy" - fandom musi sobie radzić z faktem, że wykreował pewnym tagom negatywny wizerunek. Ludzie generalizują, szufladkują i myślą stereotypami. Na taki wózek wsiedliśmy i takim wózkiem będziemy jechać. A co do samych "Babeczek" - czytałam toto w początkach swojej kariery fandomowej i jedyne, co czułam, to lekki niepokój pod sam koniec. Dziś prawdopodobnie wybuchnęłabym gromkim śmiechem.
  15. W fandomie istnieje taki twór, jak Hooviet Union/Związek Hooviecki, jednak jego interpretacja jest dowolna - np. o ile sama wykreowałam na potrzeby fika postać przeplatającą normalne kwestie wstawkami pa ruskij i enigmatycznie opisującą swoje pochodzenie jako "była republika Hooviecka"*, o tyle można stworzyć taki Związek Equestriańskich Republik Przyjaźni, który z ZSRR zaczerpnie jeno ideologię, struktury państwowe i nomenklaturę (zaproponowany przez OneTwo "przyjaciel" w miejsce "towarzysza" to świetny pomysł). Wedle uznania i pomysłu. *) Wcześniej wykreowałam np. Caballolid (equestriańską Hiszpanię), a gryfy uczyniłam kucykowym odpowiednikiem Niemców/Francuzów, więc rosyjskojęzyczna Hooviet Union wpisuje się u mnie w trend "multi-kulti-Koniolandii". Nie sugerujcie się moimi odpałami.
  16. Jestem w trakcie czytania, ale mogę skrobnąć krótki komentarz w trzech punktach. 1. Fabuła Prosta i lekka, lecz nie prostacka - tu i ówdzie pojawi się mały wątek poboczny, tam czy siam wkradnie się spory kawałek zgrabnie napisanego [slice of Life], a całość czyta się sprawnie, bez przycięć i z przyjemnością. Nie wyłapałam dziur fabularnych, niepasujących czy niedopracowanych fragmentów - historia posuwa się naprzód bez żadnych wykolejeń. 2. Opisy i dialogi Kwestie wypowiadane przez postacie są w porządku. Przez sześć rozdziałów ani razu nie skrzypnęło mi literackie drewno, zaś niektóre odzywki są bardzo... życiowe. Opisy są krótkie i zwięzłe, bez zabaw w rozbudowane środki artystyczne - i to pasuje. Pozwalają wyobrazić sobie miejsca odwiedzane przez bohaterów, spotykające ich sytuacje oraz ich samych, a więc spełniają swoją rolę. 3. Humor Obecny w dużych dawkach. Śmiałam się z gier słownych, żartów sytuacyjnych, zabawnych interakcji między postaciami czy wszechobecnych prztyczków pod adresem naszej szarej, polskiej rzeczywistości. Gdybym miała podsumować fika jednym słowem, powiedziałabym, że jest funkcjonalny. Autor nie próbuje wyciskać ze mnie litrów łez czy wbijać mi do głowy głębokich jak kałuża mądrości życiowych - chce opowiedzieć mi historię. I niech mnie tramwaj na Focha przejedzie, jeśli nie robi tego dobrze. Zwięźle, prosto, bez artystycznych szaleństw - taki styl tutaj działa. To nie "Pielgrzym i Pani", gdzie siląca się na głębię treść zostaje momentalnie zarżnięta przez styl tak przeciętny i nijaki, że dostaję bólu zębów na samą myśl. Czytając o wspólnych perypetiach Pawła i Rainbow... cóż, miałam po prostu niemałą frajdę. To lekka, nieskomplikowana, ale i przyjemna lektura, bez górnolotnych frazesów i skrzydlatych myśli. Takie solidne 7+/10. A psorasowi doradzę jedną rzecz: chłopie, weź i spisz wszystkie wymyślone przez siebie bajki/opowieści. Są nie dość, że przezabawne, to i jeszcze niesamowicie wręcz kreatywne. Taka choćby Wielka Duralowa Świnia sprawiła, że śmiałam się jak głupia przez pięć minut... a potem zatęskniłam za własnym dzieciństwem.
  17. Moja polonistka powtarza, że moje prace (rozprawki/analizy wierszy) bardzo lubi czytać. I że świetnie piszę, wystarczy tylko, że nie walnę błędów rzeczowych i ładnie rozpracuję wszystkie kryteria (teza, argumentacja, styl, spójność etc.). Szczerze? Znam realia i wiem, że z pisania w żaden sposób się nie utrzymam. Więcej, niezależnie od jakości pisania mam bardzo małe szanse na przebicie się na przesyconym fantastyką rynku (a w fantastykę, niestety, celuję). Jedno wiem na pewno - zdobyta podczas pisania wprawa w posługiwaniu się słowem z pewnością przyda się w normalnych warunkach. Wiecie, tu coś napisz, tam coś powiedz...
  18. @The Lord etc. - Bo w przypadku wielorozdziałowców ludzie czekają na więcej rozdziałów/ukończenie całości, żeby potem nie czekać miesiącami na kontynuację historii, a one-shotów boją się ruszyć, o ile autor nie ma hiper-renomy lub fik nie wywoła wielkiej sensacji ("Pszczoły", tfu-tfu-"Pielgrzym i Pani"*). Ewentualnie są leniwi i napiszą ci (od wielkiego dzwonu) "fajne, kiedy XYZ". @peros81 - lepiej jest na pewno, większość autorów po kilku latach pisze nieco lepiej choćby z racji lepszego oczytania, dojrzałości etc. To, co pisałam mając lat 16, nie ma startu do mojej pisaniny z roku ubiegłego, pomijając nawet kwestie wyrabiania warsztatu przez praktykę. Czy pomogę? Cóż... W "Brohoofie" i "Equestria Times" regularnie ukazywały i ukazują się kolejne odcinki poradnika dla pisarzy autorstwa Cahan i "Sekrety Wieży Zegarowej" Albericha (dla bardziej zaawansowanych) - znajdziesz tam sporo rad odnośnie podstaw pisania, jak i bardziej zaawansowanych tricków literackich. Mogę ci również zasugerować pisanie dużych ilości lekkich one-shotów: tagi [slice of Life] i [Comedy] bądź [sad] (nie bądźmy monotematyczni) to twoi przyjaciele. Unikałabym Randomów - dobra groteska nie jest zła, jednak wbrew pozorom takie historie pisze się cholernie trudno. Chyba, że jesteś Irwinem. W ramach ćwiczenia opisów możesz zrobić tak: weź notatnik lub mały zeszyt (np. 16- lub 32-kartkowy) tudzież dobrą pamięć, wyjdź na zewnątrz - do parku, na rynek, przed szkołę - i rozejrzyj się. Spróbuj opisać otaczające cię budynki (jak wyglądają? jakie sprawiają wrażenie), ludzi (jacy są? jak się zachowują, co noszą, ile mają lat?), przedmioty (siedzisz na ławce lub przy kwietniku? opisz je!) - najlepiej w kilku mniej lub bardziej rozbudowanych zdaniach. Masz znajomych i przyjaciół? Scharakteryzuj ich, to pozwoli ci zrozumieć różne osobowości. Rozmawiasz z kimś? Słuchaj go uważnie - czy powtarza jakieś słowa? ma wadę wymowy? jakiego słownictwa używa? - w ten sposób nauczysz się co nieco o dialogach. Przeproś się z językiem polskim - poprawność językowa (np. ortografia i interpunkcja) to klucz. Czytaj, czytaj, czytaj. Każda książka - nawet lekkie, plażowe czytadło od Fabryki Słów - nauczy cię czegoś o pisaniu. Nie bój się lektur - są wśród nich gnioty ("Granica"), ale są i perełki. Jeśli nie rozumiesz ich teraz - wróć do nich za rok czy dwa. W ten sposób zachwyciłam się np. "Ferdydurke" czy "Innym światem", inni z kolei docenili np. Sienkiewicza czy Prusa. Prawda jest taka, że każdy musi nauczyć się pisania sam. Metoda z opisywaniem działa u mnie, ale ciebie może zniechęcić. Jeden kocha poetyckie opisy pełne epitetów, porównań i metafor, inny redukuje je do prostych, surowych zdań, za to pisze cudowne dialogi. Każdy pisarz ma własny styl - inspirowany niekiedy stylem innych piszących lub wręcz bliźniaczo doń podobny, ale zawsze swój. Różni ludzie mają różną wrażliwość i spojrzenie na świat. Nie bój się pisać, eksperymentować, próbować - ucz się na błędach. Poszukaj dobrego pre-readera. Ja, niestety, nie mam do tego cierpliwości (oraz chęci) i nie chcę narzucać innym swojego stylu, więc pomocy nie użyczę, ale na forum jest sporo sympatycznych ludzi gotowych urwać ci łeb przy (_!_) za odmianę przez przypadki słowa "Canterlot" czy nadmierne stosowanie Imperatywu Narratorskiego (czyli woli autora ignorującej zdrowy rozsądek, logikę czy inne farmazony typu charakter postaci). Oprócz tego... Cóż - mogę tylko życzyć ci powodzenia. Edit Tak mi jeszcze do łba wpadło. Obecna edycja Konkursu Literackiego już się skończyła, ale możesz naskrobać opowiadanie na jeden z zadanych tematów. A potem zaczekać na kolejny konkurs i wziąć udział Ja wzięłam i mój sztampowy do bólu, nieśmieszny fantaziak zajął 3. miejsce. Link ("A gdybym był Złym Lordem") w sygnaturce, gdybyś chciał zobaczyć, co wypociłam tuż przed dedlajnem (3-4 dni pisania po 3-4 godziny pod rząd .-.). Taka chamska autoreklama. *Spidi za 3... 2... 1...
  19. 1. "Ja się uczę" to żadna wymówka, ba - bycie "uczniem" oznacza, że powinieneś dostawać dwa razy tyle krytyki, co pisarz "wyuczony".2. Nie piszesz tragicznie, ale daleko nawet do poziomu średniego. Na twoim miejscu zmieniłabym nieco koncepcję i wystartowała z pisaniem od nowa - ale nie porzucała go całkowicie. Jeśli nie jesteś poretem, powinieneś był w stanie wyrobić lepszy warsztat i naprawić ewentualne błędy.
  20. Miało tak być, że dałeś ścianę niewiele tłumaczącego tekstu na wstępie, zamiast wpleść te informacje w treść?Miareczkowanie (aplikowanie w kroplach) informacji czytelnikowi działa nieco inaczej. Musisz zdradzić tyle, żeby go zainteresować (i dać mu minimum kontekstu - co, gdzie, kto, jak, kiedy), ale nie na tyle, by od razu odpowiedział na wszystkie postawione wobec tekstu pytania. Czy to się powiodło - nie odpowiem, bo wymiękłam po wstępie. I klnę się, że tyle sztampy nie widziałam od pamiętnych czasów zaczytywania się "Eragonem". Już sam dobór tagów i opis nie brzmiały zachęcająco - mogłabym tu zagrać w grę "Wstaw schemat". I tak w przypadku opisu: [zwyczajny kucyk][znajduje niezwykły przedmiot][znalezisko zmienia jego los][czeka go epicka przygoda][cała sprawa zaważy na losach świata][świat czeka nie-taka-rychła zagłada][Violence][shipping][człowieku, czy ty wiesz, czym jest Random?]. We wstępie: [egzotyczne rasy][jednemu osobnikowi z jakiegoś powodu odwala][antagonista żądny władzy][Armia Mroku][Wszechpotężne Moce][dwóch bohaterów][antagonista zostaje powstrzymany][bohaterowie i wrogowie znikają][jedno i drugie może być wciąż żywe]. Dalej przejrzałam zdanie czy dwa, wzruszyłam ramionami i wyszłam - zdania były krótkie, proste i cokolwiek toporne, nie zwiastując w żaden sposób ciekawej lektury. Nie zachęciłeś mnie w żaden sposób, żebym została i przeczytała tą Epicką Opowieść o Nieepickim Kucyku Wciągniętym w Wielką i Epicką Wojnę o Ocalenie Świata. Czy jakkolwiek nie potoczy się fabuła. A, czy mi się zdaje, czy zerżnąłeś Nimbaty prosto z Dust: An Elysian Tail?
  21. @Madeleine Gdy piszę, mam przed oczami właśnie barwne obrazki, jak kolejne klatki z animacji... tyle, że uzupełnione o dźwięk, zapach, dotyk i inne takie drobiazgi. Moim zadaniem jest co najwyżej przełożyć to na język pisany i dorzucić parę fajnych słówek czy innych metafor, żeby urozmaicić powstającą ścianę tekstu.Trochę może mi w tym pomagać fakt, że jestem wzrokowcem. I że (ponoć) mam talent rysowniczy (nie przyznaję się, to wroga propaganda i jedno wielkie kłamstwo). Dziękować. Zawsze uważałam, że lepsza jestem z opisów, niż dialogów, ale widać, że jak się przyłożę, to coś może wyciągnę...Przy dialogach mam zresztą taką zasadę: próbuję je przeczytać, czy to w myślach, czy na głos, a potem porównuję je z językiem mówionym - zastanawiam się: "czy tak bym powiedziała? czy znana mi osoba wyraziłaby się w taki sposób? czy ta postać może tak mówić?". Łatwiej wtedy wyłapać sztuczność i literackie drewno. Prace wyglądały tak, że raz na ileś dni udawało mi się coś napisać, czasem stronę, czasem więcej (najwięcej naklepałam chyba w Sylwestra, bo dotarłam mniej więcej od rozmowy Wolfa z Butterfly aż do końcowych scen ze Stardustem)... a potem całymi dniami nie robiłam nic w kierunku pisania. A to brakowało weny, a to słów, a to sceny wychodziły niezgrabne i toporne, a to siedziałam i byczyłam się nad przeglądarką...Gdyby skompresować ten czas, wyszłyby pewnie dwa tygodnie z haczykiem. Oby tylko rozdział 2 udało się napisać szybciej :happy: Wolf jest właśnie takim jasnym punktem wśród postaci - inni mogą w jakiś sposób drażnić, odrzucać i się nie podobać, ale główny bohater ma być sympatyczny. Ma być tym gościem, który pociągnie cały ten fik i który sprawi, że będziecie chcieli śledzić jego dziwaczną przygodę. ...bo autorka nie chciała zrobić pierwszego rozdziału na zasadzie "arcywróg naszej rodziny przyczepił swoją głowę do ciała twojego pradziadka, teraz wszyscy dostajemy supermocy! Oto, czym są i jak działają!" i zamiast tego dawkuje jak najmniej informacji, żeby czytelnicy się głowili, spekulowali i kombinowali, o co w tym chodzi.Nie martw się, drugi rozdział powinien wyjaśnić kilka rzeczy i dorzucić parę fabularnych puzzli do układanki. Powinno się z tego dać złożyć ramkę i kawałek drzewa po lewej. @Johnny Nie, nie zrobię. Spokojnie, jest sztampowo do bólu (jak w każdym moim fiku, bo przetwarzanie schematów to jedyne, co mogę zrobić w celu wyprodukowania jakiegoś "dzieła"), ale nie aż tak.Zresztą... Źródło inspiracji dla fika ("JoJo's Bizzare...") samo w sobie było sztampowe i schematyczne oraz pełne głupot i głupotek - a jednak było i jest niesamowicie przyjemne. Ot, taki lekki [Adventure] z mocami, gdzie każdy facet ma 1,95 metra wzrostu, sylwetkę profesjonalnego kulturysty (niezależnie od tego, czy jest licealistą, czy akurat przechodzi na emeryturę) i rysy tak twarde, że jego podbródek mógłby z powodzeniem służyć za taran. ---------- EDIT: Zrobiłam małą rzecz na szybko. Nie sugerujcie się, to tylko moja wizja
  22. *posing intensifies*

  23. Niestety, nie mam wersji sprzed zmian, ale - jeśli wierzyć Dolarowi - wycięte fragmenty, liczące może po kilka słów lub będące wręcz pojedynczymi epitetami/zwrotami, jedynie pompowały tekst, nie wpływając na atmosferę opowiadania i utrudniały lekturę - któreś z kolei zdanie o "falujących jak morze tłumach" zaczyna po prostu nużyć (to jeden z tych powodów, dla których czytanie "Sklepów cynamonowych" jest z jednej strony wspaniałym doznaniem artystycznym dla osoby o bogatej wyobraźni, z drugiej natomiast - mordęgą przebijania się przez wypiętrzone jak Himalaje stosy przebarwnych epitetów, abstrakcyjnych porównań i rozbudowanych metafor, vide "Noc Wielkiego Sezonu" i porównanie rozwijających się płócien do Kaananu, Ojca do starotestamentowego proroka, a tłumu klientów do "ludu Baala").W skrócie - z "Dziwacznej Przygody" wychodziło "Nad Niemnem". W moim headcanonie Equestria (jako państwo Księżniczek) ma kilka "stref", odpowiadających różnym krajom - Francji (Turkusowe Wybrzeże), Wielkiej Brytanii (Trottingham), USA (większość krainy), Polsce (hurr-hurr Stalliongrad) etc. Podobnie sprawa ma się z sąsiednimi państwami - Gryfie Marchie przypominają Niemcy (niekoniecznie III Rzeszę), wzorowana na Rosji Unia Hooviecka (Hooviet Union) ulega rozpadowi na kilka mniejszych i większych republik, na południu mamy hiszpańskojęzyczne Caballolid (a jak się postaram, to i poniaczową Italię), na odległej północy kraje Nordii przypominające Skandynawię, gdzieś tam wciskają się jeszcze Kryształowe Imperium (zapewne ściągnę od Cygnusa i Dolara, czyniąc zeń odpowiednik Bizancjum) i przesiąknięta klimatem Czarnego Lądu Zebrica, gdzieś indziej zalęgła się Taurusia ze swoimi minotaurzymi mieszkańcami, na samych obrzeżach tego wielgachnego świata są jeszcze ziemie smoków, Arabia Siodłyjska, tajemniczy Nippon...Ahem, poniosło mnie. W każdym razie mogę zapewnić, że makaronizmów będzie więcej, nie tylko dzięki obecności naszego ćwierkającego pa ruskij kucoperza. Wena z pewnością się przyda, zwłaszcza, że na chwilę obecną rozdział 2 składa się tylko z tytułu (i nieśmiesznego podtytułu). Pozdrawiam i serdecznie dziękuję za komentarz!
  24. 1. Wektory z Photoshopa i innych GIMPów to nie wektory.2. Obsługuje warstwy i robi to lepiej od GIMPa - mamy tu nie tylko pełną kontrolę nad położeniem warstwy względem innych, jej blokadą i ukryciem, ale możemy również tworzyć pod-warstwy (sublayers, czyli "warstwy w warstwach", dun-dun-dun). Nie wiem, jakie poradniki czytałaś, ale ja robię to tak:1. Tworzę ścieżkę za pomocą Pióra i edytuję węzły specjalnym narzędziem (drugie od góry, pod zwykłym kursorem). 2. Ścieżka-kontur i ścieżka-kolor są osobnymi obiektami. Unikam korzystania z konturów, a jedynie wypełniam specjalnie ukształtowaną ścieżkę. 3. W razie potrzeby zmieniam kolejność obiektów na warstwie. Puu.she demonstracyjne: Przykładowy wektor - wilczyca Rules. Ścieżki znajdują się na (zablokowanej) warstwie "Wolf". Skrót menu warstw - Shift + Ctrl + L Ścieżka "uśmiechu" Rules - podgląd wypełnienia zwykłym kolorem w menu wypełnienia/konturów. Skrót klawiszowy - Shift + Ctrl + F Choć ścieżka miała być "konturem" dla reszty wektoru, nie korzystam z menu konturów. Tworzenie nowej ścieżki za pomocą Pióra. Kwadrat = "start" ścieżki, zielona linia = narysowana część, czerwona linia = część obecnie tworzona, niebieskie "wąsy" = "uchwyty" najbliższego węzła (za ich pomocą wyginasz ścieżkę w krzywe). Gotowa ścieżka - podgląd węzłów. Węzły w kształcie rombów tworzą "kąty", a ich uchwyty reguluje się niezależnie od siebie. Węzły w kształcie kwadratów tworzą krzywe - regulujesz obydwa uchwyty naraz. Po zaznaczeniu jednego węzła pokazują się uchwyty dwóch sąsiednich - uważaj, by ich nie przestawić. Gotowa ścieżka po zmianie kolejności obiektów - znajduje się pod ścieżką-konturem jako wypełnienie. Kolejność obiektów/ścieżek na jednej warstwie zmieniasz klawiszami PageDown (PgDn) i PageUp (PgUp) oraz Home i End. Zaznaczony obiekt "przerzucasz" z warstwy na warstwę za pomocą kombinacji Shift+PgDown oraz Shift+PgUp. Pracuję na angielskiej wersji Inkscape, więc używane przeze mnie nazwy (część z nich to moje własne wymysły, swoją drogą) mogą się różnić względem polskiej.
  25. *beztalencie *świeże Pomijając potrzebę szybkiej inwestycji w słownik ortograficzny... Anatomia na rysunkach leży. Nie będę wymieniać, co jest z nią źle, ani dlaczego mam wrażenie, że przerysowałeś te kucyki z innych grafik, ale jeśli mogę coś doradzić - zainwestuj w tzw. siatkę. Siatka to te wszystkie kółka i kreski, które "budują" szkielet postaci i pozwalają określić, gdzie są nogi, gdzie głowa, gdzie oczy i pysk etc. Dobrze widać je tutaj i tutaj. Staraj się rysować pewne, mniej poszarpane linie (nie przyciskaj jednak ołówka - rysuj delikatnie, żeby móc wymazać siatkę i poprawić szkic) i poeksperymentować - rysować np. długopisem czy mazakami.
×
×
  • Utwórz nowe...