Moim zdaniem zwykły chwyt filmowy, by nadać mu 'głębi', by opierał się na czymś więcej niż krew i flaki. Nie szanuje morderców, którzy robią coś dla 'wyższych celów', ponieważ są one zazwyczaj podyktowane ich własnymi egoistycznymi pobódkami i przeżyciami. To takie mydlenie oczu. Fascynują mnie za to ci, którzy robią to dla chociażby zabawy, nie ukrywając tego, albo po to by wywołać określony węzeł przyczynowo-skutkowy.