Skocz do zawartości

Lightning Energy

Brony
  • Zawartość

    801
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lightning Energy

  1. Siedziałem na łóżku i odpoczywałem sobie, gdy nagle poczułem coś dziwnego. Moje ręce znów zaczęły się pokrywać runami. Wiedziałem dobrze, co to jest.-

    -Acro, do mnie!- powiedziałem głośno.

    -Wzywałeś?

    -Tak, spójrz no tylko.- pokazałem Acro swoje ręce i wtedy zrozumiał. Powiedział spokojnie:

    -Zdaję mi się, że on cię wzywa.

    -Jestem pewien.- znowu wykonałem rytuał i znalazłem się w Niebycie. Dimendion już na mnie czekał.

    -Witaj Austin, pragnę ci powiedzieć, że odnalazłem sposób na przeniesienie Acro do rzeczywistego świata.- powiedział z uśmiechem.

    -Naprawdę?! Jaki?!- wykrzyknąłem do niego.

    -Podejdź do mnie.

    Podszedłem do władcy Niebytu, który wyszeptał mi do ucha jedno proste słowo. Uśmiechnąłem się, pożegnałem i wróciłem do rzeczywistości. Zacząłem szukać Michaela.

  2. Postanowiłem wypróbować moje cudo. Ustawiłem współrzędne i strzeliłem w ścianę. Pojawił się na niej pomarańczowy portal do którego wskoczyłem. Wyszedłem drugim portalem przed budynek bazy. Znów ustawiłem współrzędne i znalazłem się na dachu, a później trafiłem do holu w bazie. Najlepsze było to, że spluwa miała zaczepki na ręce, więc będę mógł jej używać bawet kopytami po ponifikacji.

    -Niezły odlot.- powiedziałem uciszony do siebie.

  3. Siedziałem w pokoju i rozmyślałem, gdy usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem i zobaczyłem faceta, który podał mi jakieś pudło i uciekł. Postawiłem pudło na podłodze  i otworzyłem je. Na widok zawartości uśmiechnąłem się bardzo szeroko. W środku znajdował się mój teleport gun, który zamówiłem u znajomego naukowca. Była też karteczka o treści:

    To powinno pomóc ci w szybkiej ucieczce.

    N.P.

    -Dzięki wielkie.- szepnąłem do siebie.

  4. Spojrzałem na kalendarz wiszący na ścianie w moim domu i spostrzegłem, że już czas na tydzień survivalu. W tych poszczególnych okresach czasu, które zdarzały się co pół roku, zostawiałem cywilizację i zapuszczałem się w jakieś dalekie odludne miejsce, aby tam przetrwać tydzień mając tylko podstawowy zestaw survivalowca. Spakowałem plecak, zamknąłem drzwi i wywiesiłem kartkę z odpowiednią informację na nich. Wyruszyłem pędem przed siebie.

  5. (dobra, wiecie co? załóżmy że wróciłem z innego wymiaru i jestem w Japońskiej bazie, bo nie chce mi się kontynuować tego)

    Usłyszałem, że Michael postrzelił się w klatkę piersiową.

    -Co on sobie myślał? Przecież chłop ma dzieci, a próbuje się zabić.- mówiłem do Acro.

    -Czasem, kiedy nie zdajemy sobie sprawy, że mamy coś cennego, porzucamy to i sięgamy po złe wybory.- mówił Acro.

    -Nie sądziłem, że aż tak złe, on przecież nie może zostawić tych źrebiąt tak samych sobie. Już jedną rodzinę straciły.

    -Wiem przyjacielu, to okrutne, ale taki jest ten świat.

×
×
  • Utwórz nowe...