Skocz do zawartości

Lightning Energy

Brony
  • Zawartość

    801
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Lightning Energy

  1. (ja biegam po lesie, nie mieście)

    -Ale mam szczęście.- powiedziałem, zajadając świeżo upolowaną fretkę, zagryzając ją wiewiórką i popijając wodą źródlaną z manierki. Zauważyłem nagle jakąś kobietę, pociągnąłem swoim wilczym węchem i wyczułem znajomy zapach wampira. Zmieniłem się w wilka i odbiegłem szybko do domu. Nie miałem zaufania co do innych stworzeń ponadludzkich, do ludzi zresztą też nie. Zaparzyłem herbatę i usiadłem na sofie kończąc swój posiłek.

  2. Powoli dochodziłem do siebie. Całe moje ciało bolało od skurczy. Usiadłem na łóżku na którym leżałem i spostrzegłem, że jestem w lecznicy.

    -Aj aj aj, przyjacielu, nieźle się poharatałeś.- powiedział wysoki mężczyzna o lekko dziewczęcych rysach. Wiedziałem dobrze, kim on jest. To była moja tulpa, moje drugie ja. Pojawiało się tylko czasami, w pewnych sytuacjach lub gdy go przyzwałem.

    -Och, wielkie dzięki Acro. Nie wiedziałem.- powiedziałem z ironią.

    -Po co ta ironia, wiesz dobrze, że jestem tobą. Nie musisz się tak buczyć na samego siebie.

    -Yes yes, I know. Weź mnie jednak nie dobijaj, co mi się stało?

    -Z tego co wiem, a wiem o tobie dużo, a raczej o nas, miałeś bardzo ciężki atak padaczki.

    -Cholera, a myślałem, że się wyleczyłem.

    -Z tego się nie leczy, można tylko zahamować objawy.

    Zamknąłem oczy i zacząłem komplentować z samym sobą.

  3. -No, w końcu ranek, ale ten księżyc wczoraj mnie nęcił.- powiedziałem, wychodząc z domu. Bycie wilkołakiem ma swoje plusy, jednym z nich jest to, że podczas pełni zawsze byłem rześki, świeży i mogłem sobie biegać w wilczej skórze ile miałem na to ochoty. Kochałem swój wilkołaczyzm i cieszyłem się z niego, choć z początku byłem załamany przemianą. Wyszedłem zapolować na śniadanie, bo po wczorajszych harcach z moim stadem byłem głodny.

  4. Zgłaszam się

    Imię i nazwisko: Zacharian Mortis

    Wiek: 31 lat (dojrzały wilkołak, został zmieniony w wieku 13 lat)

    Rasa: Wilkołak

    Specjalna umiejętność: 2x szybsze bieganie

    Wygląd: Czarne, zadbane włosy, lekki zarost, zielone oczy i czarujący uśmiech amanta

    Charakter: Miły dla innych, choć dosyć podejrzliwy, inteligentny, zna się dobrze na zwyczajach międzyludzkich, zawsze skłonny do pomocy przyjaciołom, samotnik, kobiety mdleją na jego widok, uwielbia poezje.

  5. Coraz gorzej się czułem, byłem blady, miałem dreszcze, głowa mi pękała z bólu. To na pewno nie była jakaś tam choroba. To było coś poważniejszego. Próbowałem wrócić do siebie, ale po jednym kroku przewaliłem się na plecy, z ust zaczęła mi płynąć piana i krew, miałem potworne drgawki, byłem całkiem sparaliżowany.

  6. Siedziałem w swoim pokoju z Lily na kolanach. Głowa bolała mnie jak diabli, nie wiedziałem, co mi jest. Miałem nadzieję, że to nic poważnego. Powoli wstałem z łóżka, nogi uginały się pod moim ciężarem. Szedłem korytarzem zmarniały i słaby. Ustałem pod ścianą, niedaleko gabinetu przywódcy. Miałem nadzieję, że Michael będzie wiedział, co to jest.

  7. Dowiedziałem się o ataku terrorystów i zatruciu wody. Użyłem swojego laptopa, by wyszukać jakiś informacji na ten temat i odkryłem też w jakiś sposób, że uciekli z kraju. Jednak postanowiłem sam ich dorwać. Wziąłem helikopter i małą grupę POZ'owców i dogoniliśmy ich pojazd. Następnie zatrzymaliśmy ich i w daliśmy w pojedynek. Było nas więcej, ale oni używali mocnej broni. Poranili dużą część ludzi i znów zaczęli uciekać. Miałem jednak w zanadrzu pewien trik. Wyciągnąłem małego pilota zza kurtki i nacisnąłem przycisk. Następnie wyrzuciłem na ziemię małe pudełeczko, które zaczęło się przekształcać w motor.

    -Heh, dobrze mieć znajomości u Amerykańskich naukowców.

    Wsiadłem na motor i po kilku kilometrach wskoczyłem na dach ich samochodu, wybiłem okno i umieściłem w kabinie kierowcy granat oślepiający. Samochód walnął w drzewo, a terroryści byli ogłuszeni. Wezwałem helikopter i zapakowałem tych przestępców do środka. Zamknąłem ich w oddzielnych celach i udałem się do siebie.

    -No, Michael będzie zadowolony.

    (też chce się popisać czymś)

  8. Podmieńce zniknęły w końcu, więc wróciłem do pokoju i usiadłem na łóżku. Lily jeszcze spała, to nawet dobrze, bo nie musiała widzieć tej rzeźni. Powoli zaczynałem odczuwać zmęczenie tym wszystkim. Pomyślałem sobie, że niedługo podejmę największą i prawdopodobnie nieodwracalną decyzję. Jednak musiałem nad tym pomyśleć.

    (też się chyba skuczę jak padocholik)

  9. Tysiące Podmieńców latały nad Polską i polowały na ludzi. Starałem się powystrzelać tyle, ile się da z mojego karabinu. Granaty też poszły w ruch. W końcu zszedłem do kanału i pobiegłem szybko przez tunele pełne tych bestii. Dotarłem do schronu, otworzyłem składzik i wyciągnąłem ciężką broń w postaci CKM'u. Zamknąłem dobrze składzik i schron, wyszedłem ze ścieku i zacząłem nawalać w te potwory ile się dało.

    (wiem, późno, ale gimba i wogule)

×
×
  • Utwórz nowe...