Lightning Energy
-
Zawartość
801 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez Lightning Energy
-
-
Moc? Eh, no niech będzie, ale wpisać, w jaki sposób się ją zdobyło, bo nie ma tak, że się z nią urodziło. Dziwny artefakt lub coś w tym stylu.
-
Jeszcze kilka osób i zaczynamy grę.
-
Witam, zapraszam dom mej gry. Polega ona na tym, że należycie do pewnej gildii, która pomaga kucykom w Equestrii. Możecie być zwykłym, nic nie znaczącym kucykiem, który otrzymał pewną propozycję od nieznajomego i z własnej niewiedzy przystąpił na nią, lub Bronym albo Pegasis, która pewnego dnia została wciągnięta z niewiadomych przyczyn do Equestrii, a następnie znaleziona przez gildię i wdrążona do szeregów, czy się chciało czy nie. Co jakiś czas będą wam dawane różne misje, ale między nimi jesteście zwykłymi nieznanymi "szarakami", rzecz jasna prócz ludzi, bo w końcu kto by nie zwrócił uwago na nieznane i dziwne stworzenia niespotykane wcześniej w Equestrii. Moja postać to przywódca gildii i ma największą władzę. Zasady:
1. Żadnego łamania czwartej ściany.
2. Żadnego spamu, znaczy komentarze obraźliwe, krótkie, 2 linijkowe posty.
3. Żadnego przeklinania, chyba, że w cencurze.
4. Zebrania gildii są obowiązkowe dla wszystkich, tak samo misje.
5. Starajcie się ukrywać swoją przynależność do gildii, każdy ma prawo palnąć coś tylko jednej osobie, tylko ma to wyglądać na wymsknięcie się, a nie pochwalenie się czy celowa prowokacja.
Wygląd karty postaci (to akurat moja postać):
Imię: Sun Blaze
Wygląd: Dwukolorowa grzywa, po lewej stronie granatowa, po prawej pomarańczowa, biała sierść, ostrze na tle słońca jako znaczek, zwykle nosi pancerz osłonięty niebieskim płaszczem.
Charakter: Urodzony przywódca, pomocny, służy dobrą radą, miły, sprawiedliwy co do każdego, raczej trudno go wyprowadzić z równowagi, a jeśli już, to zaboli mocno.
Historia: (ja akurat streszczam) Sun Blaze urodził się w Manehattan, jednak porzucił rodzinne miasto i wyruszył w podróż. Po jakimś czasie spotkał jednego z posłów Gildii Nocnych Braci. Zaproponował on Blaze' owi zakwaterowanie i wszelką pomoc w zamian za dołączenie do ich szeregów. Po jakimś czasie osiągnął on tak zadowalające wyniki, że sam przywódca przed śmiercią ofiarował mu przywództwo nad gildią. Od tamtej pory jest on jej przywódcą i prowadzi gildię po właściwej drodze. Dogaduje się dobrze z księżniczkami i ma nawet z nimi pewien rodzaj cichego sojuszu.
Zgłaszajcie się śmiało. Przyjmuję każdego.
-
Stałem na placu i czekałem na przemówienie. Wygląda na to, że Light Sound będzie przemawiać.
-
Stanąłem przed bramą siedziby klanu i zobaczyłem ją. Light Song, ile ja bym dał, żeby ta klacz była moja. Przeszedłem przez bramę i szukałem sobie dobrego miejsca. Czekałem na rozpoczęcie.
-
To dziś zaczynamy sesję czy dopiero jutro? Chciałbym się dowiedzieć, by być przygotowanym.
-
-
Michael kombinuje coś z eliksirem? Co mu chodzi po głowie? Miałem nadzieję, że nic mu się nie stało.
-Też chcę pójść. Michael to też mój przyjaciel.
-
Imię: Drin Fru
Wiek: 20
Znaczek: 2 balonowe miecze krzyżujące się ze sobą
Umiejętności: Jazda na monocyklu, żonglerka, taniec, gra na harmonijce
Wygląd: Różowa grzywa, jaskrawo pomarańczowa grzywa, zielone oczy
Rodzaj: Jednorożec
Historia: Drin urodził się w Ponyville, od źrebięcia umiał się świetnie wydurniać i dorównywał w tym Pinkie Pie z którą kiedyś nieziemsko wręcz się wygłupiał na jednej imprezie. Znaczek dostał, gdy roześmiał biedną, małą klaczkę, której umarła mama. Wydurniał się tak głupio i zabawnie, że całe miasteczko się śmiało z niego i okrzyknęło "błaznem takim jak jak Pinkie". Po ukończeniu pełnoletności zaczął podróżować po Equestrii rozśmieszając każdego, kto był smutny. Umiał roześmiać nawet najbardziej ponurego smutasa.
-
Na słowa Discorda zawiesił mi się mózg. Discord będzie ojcem? Niby z kim? Kto jest tą szczęśliwą klaczą?
-
-To fajnie, że zostajesz. Samotnie to byłoby mi smutno i nudno. Tak będę miał przynajmniej najlepszego przyjaciela przy boku.-przytuliłem nogę Jima.
(wracam za pół godziny)
-
-Chodzi o Discorda? Nie ma go już. Boisz się go czy co?- zachichotałem jak źrebak, którym zresztą i tak byłem.
-
Wyszedłem szybciej ze szpitala i zacząłem chodzić po miasteczku. Nagle zauważyłem Jima. Podbiegłem do niego i przywitałem się.
-Cześć znowu Jim. Co słychać nowego?
-
Mogę zmienić instrument na saksofon? On raczej bardziej do mnie przemawia.
-
-Discord to jest duch chaosu. Kiedyś, kiedy księżniczki nie rządziły jeszcze Equestrią, rządził nią Discord. Kucyki żyły w chaosie i cierpieniu. Jednak Celestia i Luna użyły przeciw niemu Klejnotów Harmonii i zamieniły w kamień. Po tysiącu latach wrócił i zmienił powierniczki Klejnotów w ich przeciwieństwa. Jednak złamały one jego zaklęcie i znów zmieniły w kamień. Po jakimś czasie jednak uwolniły go i jakoś udało im się go zresocjalizować. A tak w ogóle nie możesz zabić Discorda żadną bronią. Nie da się go pokonać bez Klejnotów, a poza tym włada on mocą chaosu, więc jest potężny i nieprzewidywalny.
-
Na słowa Jima przestraszyłem się.
-Mówił coś o Discordzie? Przecież jest zresocjalizowany. O jakim niebezpieczeństwie mówił?
-
Spojrzałem zdziwiony na Jima.
-O czym ty mówisz? Jaka prywatna linia? To przecież jest tylko zwykły kwiat z Niebytu.
-
Do mojego pokoju nagle wszedł Jim.
-Teraz czuję się, ale nadal jestem trochę słaby.- powiedziałem siedząc na łóżku. Mama wyszła na chwilę, więc byłem sam w pokoju.
-
Powoli zacząłem dochodzić do siebie. Spostrzegłem, że leżę w szpitalnej sali, a na klatce piersiowej leży mi Neli. Uśmiechnąłem się dobrotliwie i powoli ją odsunąłem na bok. Próbowałem wstać, ale mięśnie odmawiały mi posłuszeństwa. Matka, która siedziała przy moim łóżku i spała na krześle, obudziła się. Widząc mnie przytomnego, ucieszyła się i mnie przytuliła.
-Austin, jesteś już przytomny, nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę.
-Nie martw się o mnie, czuję się lepiej, ale nadal słabo.- powiedziałem cicho.
-Lekarz mówił, że będziesz musiał spędzić dzień na obserwacji, martwiliśmy się o ciebie.
-Jest już dobrze, spokojnie.- przytuliłem się słabo do mamy.
-
Do sali w której leżał Austin weszła jego rodzina. Matka od razu podbiegła do syna i wtuliła się w jego nieprzytomne ciało.
-Synku, proszę, obudź. Nie odchodź, błagam.- ze łzami w oczach próbowała ocucić swojego syna. Jednak Austin nadal nie reagował. Mimo iż oddychał, nadal nie kontaktował się ze światem. Neli wleciała przy użyciu magii na jego łóżko i wtuliła się w brata.
-
-
Obudziłem się rano i przebrałem. Zjadłem śniadanie i jako wilk popędziłem do szkoły.
-
(na czas nieprzytomności przechodzę w tryb narracji trzecioosobowej)
Lily spojrzała załzawiona na kucyka przed nią.
-Proszę, niech nam pan pomoże. Mój tata zmieniony w źrebaka zemdlał i się w ogóle nie budzi.
-
-To do widzenia.- powiedziałem i poszedłem do lasu. Po kilku minutach marszu dotarłem do rezydencji moich rodziców.
-Witaj paniczu.- powiedział lokaj stojący w holu.- Pańscy rodzice wyszli, kolacja jest na stole w jadalni.
-Dziękuję Ebenezerze.- powiedziałem i poszedłem do kuchni.
[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]
w Galeria Chwały
Napisano
[41]
Spałem w łóżku w swoim pokoju w Cukrowym Kąciku. Wierciłem się niespokojnie, miałem straszne koszmary. Nie mogłem spać spokojnie.
Sen
Znalazłem się w dziwnym, czarnym pokoju w którym nie było drzwi ani okien.
-Halo?- zawołałem. Nie podobało mi się to.
-Witaj ponownie, stary kumplu.- znów usłyszałem znienawidzony głos. Odwróciłem się i spostrzegłem znajomego człowieka.
-Czego znów chcesz, Eric?!- powiedziałem wnerwiony.
-Nie da się uciec od mej zemsty, parszywcu. Czas zapłaty nadszedł.- w ręku Erica pojawił się nóż, błyskawicznie pojawił się przede mną i wbił mi go w serce. Moje ciało napełniło się potwornym bólem, zacząłem płonąć i zamarzać jednocześnie. Po chwili Erica nie było, a ja stałem z sadystycznym uśmiechem.
Rzeczywistość Jima
Powoli nadchodziłem do Jima. Jego świat był wręcz przepiękny, odrażająco piękny. Podszedłem do kucyka i powiedziałem przymilnie:
-Witaj, przyjacielu, jak się miewasz?- mój głos troszeczkę się zmienił, a znaczek połyskiwał ledwie widocznym, czerwonym światłem.