![](https://mlppolska.pl/uploads/set_resources_46/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
Lightning Energy
-
Zawartość
801 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez Lightning Energy
-
-
Szedłem tunelem kanalizacyjnym szukając swojego celu. Według opowieści mamy TO znajdowało się gdzieś w tej części miasta. Doszedłem do końca tunelu wymurowanego cegłami i nacisnąłem trzecią cegłę od górnego lewego rogu. Ściana odsunęła się i ukazał się spory pokój z telewizorem, kanapą, krzesłami i stołem. Ściana za mną się zamknęła. Tajny schron wujka Alfreda jeszcze za czasów komuny Polskiej. Mój wujek był z Polski i zbudował to miejsce, aby ukryć się przed Niemcami. Teraz jest moim schronem przeciw FOL. Pod kanapą był też mały składzik z bronią z zamkiem szyfrowym. Na szczęście znałem do niego kod, ale go nie otwierałem jeszcze. Wiedziałem, że przyda się na później.
-
Wyszedłem zamaskowany z zaułka i zobaczyłem helikopter FOL ostrzeliwujący dach z kucykami i POZ'owcem. Wziąłem karabin do ręki i wystrzeliłem w zbiornik paliwa. Helikopter spadł cały w płomieniach.
-
Usłyszałem siedząc w swoim pokoju jakieś zamieszanie. Coś działo się na dachu. Wszedłem więc cicho i zauważyłem Michaela z dwoma źrebakami obok oraz FOL'owca z miotaczem ognia. Zakradłem się cicho od tyłu i nagle złapałem go ramieniem i zacząłem dusić.
-Uciekajcie, zatrzymam go.- zawołałem do nich i zacząłem powoli iść w kierunku krawędzi dachu ciągnąc tego łajdaka. Opierał się, ale byłem silniejszy, bo od dziecka trenowałem dużo. Zrzuciłem go z dachu do śmietnika. Nie wiedziałem, co z nim się stało, więc uciekłem szybko i ukryłem się w zaułku, a w swoim stroju włączyłem tryb maskowania, żeby mnie nie rozpoznał.
-
Michael zabił dwóch FOL' owców, a ja wdrapałam się na piętro, gdzie siedziała rodzina przestraszonych kucyków. Podszedłem do nich, ale się tylko bardziej przestraszyli.
-Spokojnie, jestem z POZ i nie zrobię wam krzywdy.- po tych słowach zacząłem pokolei wyprowadzać rodzinę przez okno, gdy ostatni kucyk wyszedł, sam uciekłem i pobiegłem przed siebie. Ukryłem się w zaułku i odpoczywałem po biegu. Później wdrapałem się na dach po drabince przeciwpożarowej i przeskoczyłem dalej na drugi dach. Wreszcie zszedłem na dół i zakładając kurtkę i ciemne okulary oraz skierowałem się do hotelu.
-
-Damn it, FOL? Ci barbarzyńcy nawet tu nie dadzą spokoju.- wyszeptałem cicho.- A tak swoją drogą, gdzie i co o mnie usłyszałeś?
-
-I have room w miejscowym hotelu. POZ jestem dla mnie szczodry zanadto. Well, nie ma tu luksusów jak w Vegas, ale ujdzie. Ach, I forgot. Jestem Austin Mounty.
-
-Nie byle jaki ze mnie POZ'owiec. Jestem jednym z najlepszych, byłem wielokrotnie odznaczany.
Dopiłem kawę i dodałem szeptem:
-Do Polski przyjechałem z ważną misją. Nie mogę dużo o tym mówić. No, na pewno jeszcze się spotkamy, muszę lecieć. Goodby.- uśmiechnąłem się perliście i wyszedłem z restauracji.
-
Więc to jednak on. Uśmiechnąłem się niczym Pinkie Pie i uścisnąłem mu dłoń.
-Miło mi POZnać kolegę po fachu.
-
Postanowiłem zagadać do tego gościa. Chciałem sprawdzić, czy to na pewno on. Podszedłem do gościa i spytałem wprost:
-Michael Tincidunt?
-
Wszedłem do jakiejś restauracji i zamówiłem kawę. Moja misja miała rozpocząć się dopiero za tydzień, do tego czasu mogłem odpocząć po podróży, Polska nie była tak duża jak Vegas, ale za to była dosyć daleko. Z mojej twarzy jednak nie znikał perłowy uśmiech. Wziąłem kawę i usiadłem przy pustym stoliku. Zauważyłem, że przy innym stoliku siedzi jakiś facet. Znałem go ze słuchu, bo słyszałem, że to ktoś znany w POZ. Raz po raz rzucałem mu zaciekawione spojrzenie.
-
Imię i nazwisko: Austin Mounty
Wiek: 27
Płeć: Mężczyzna
Strona: POZ
Krótka historia: Austin urodził się i wychował Las Vegas. Od dawna był zażartym bronym i w 18 urodziny, gdy pojawiła się Equestria, wstąpił do POZ. Rodzicom nie bardzo się to spodobało, ale zrozumieli łatwo, że jest dorosły i sam może podejmować decyzje. Do POZ przyjęli go z otwartymi ramionami. Był zawsze skupiony i wykonywał misję ze starannością za co był często nagradzany. Po jakiś 9 latach od zaczęcia pracy został wysłany z pilną misją do Polski. Miał zapewnić ochronę pewnej ważnej osobie z grona POZ' owców. Wyruszył od razu zaopatrzony w kilka fiolek eliksiru i karabin maszynowy oraz granaty ogłuszająco oślepiające.
Wygląd: Blada twarz, zielone oczy, czarne włosy i uśmiech z perłowo białymi zębami.
Charakter: Wesoły, przyjazny i otwarty do innych. Zawsze się uśmiecha, choć umie być poważny. Inteligentny,, fan kucyków, ma sokoli wzrok, bo może zobaczyć spadającą igłę w odległości dwóch metrów.
Zdolności: Pułapki, fortele, strzelanie z karabinu i walka wręcz.
Pochodzenie: USA
-
Hej Zippy. Kilka pytań:
Jeśli dbasz o swojego szczeniaka, to czemu go nie zaszczepisz? Przecież może zachorować jeśli tego nie zrobisz.
Lubisz słodycze?
Chciałabyś mieć młodsze rodzeństwo?
To tyle. I możesz mówić na mnie Engi jak chcesz, przynajmniej jest krócej.
-
Cześć Zippy, kilka pytań:
- czemu jesteś taka niewiarygodnie urocza?
- dasz się przytulić?
- mogę wpisać się na listę fanów?
To tyle, cześć mała wariatko.
-
Całkiem niezły fanfik, o wiele bardziej oryginalny od zwykłych "człowiek w Equestrii", mam nadzieję, że szybko wrzucisz następny rozdział.
-
No nareszcie Shy wyznała mu miłość. A już się bałem, że zrobi to, jak będą starzy.
-
No co ty. Różni się pod różnymi względami.
-
Nie będziesz miał nic przeciwko jeśli wykorzystam ją do arta???
Co wykorzystać? Przecież nie ma obrazka żadnego.
-
To się cieszę. Jak by co, to ma własną zapytajkę.
-
Ale właśnie taki mi się podoba,
bez traum i bez mega mocy
To czego poprzednio mówiłaś co innego?
-
Według mnie....
Talent banalny, nie żeby coś....
Zero większych traum i nie wiadomo jaki koks
Czego chcesz? Nie każdy OC musi mieć jakąś traumę albo niewiarygodny talent. Zresztą i tak za dużo jest OC z traumą lub jakimiś niezwykłymi mocami
-
(nie no nie wierzę,przegrałem? Ale fajnie się grało, żegnam)
Iron leżał martwy w kałuży krwi. Ciało błyskawicznie stało się zimne. Z jego grzywy wypadł liścik, którego treść była mniej więcej taka:
Jeśli to czytacie, znaczy, że nie żyję. Jednak nie martwcie się i nie płaczcie. Dla mnie śmierć to zaśnięcie w głęboki sen. Nareszcie dołączę do mojej siostrzyczki. Jeśli jedno z was będzie kiedyś w moim dystrykcie i spotka moją przyjaciółkę, Rose Star, to proszę, powiedzcie jej, że ją kocham i zawsze będę kochał.
Iron stał w ciemności, gdy nagle zobaczył światło. Poszedł do niego i zobaczył jego siostrę.
-Braciszek!-podbiegła do niego.
-Rosie!-ogier uścisnął swoją siostrę
-Tak za tobą tęskniłam.
-Ja za tobą też. Rozpaczałem, gdy Drake cie zabił, ale już nigdy nie opuszczę cię. Kocham cie, Rosie.
-Ja ciebie też, Ironuś.
-
(zapomniałem że to dziś)
Iron nagle się obudził i zobaczył lecące strzały. Natychmiast otoczył się barierą i skoczył wysoko jak rakieta. Zauważył nadchodzący sojusz, więc wymyślił jak się ich pozbyć. Zaczął spadać z dużą prędkością jednocześnie błyskawicznie wirując. Uderzył z całą siłą w ziemię powalając kuce. Jednorożec wstał prędko i zaszarżował na Irona, zaś pegaz tylko patrzył z zabójczym uśmiechem. Iron tylko się odsunął trochę w bok i uniknął ciosu. Wyciągnął miecz i zaczął się pojedynek. Drugi jednorożec także wyciągnął miecz i zaczął zaciekle atakować. Iron tylko parował ciosy lub unikał. Sam też zaczął atakować kuca. Iskry błyskały na prawo i lewo. Przeciwnik powalił niestety Irona i już miał mu zadać ostateczny cios, gdy leżący rywal zatrzymał ostrze w kopyta i odepchnął je. Zanim przeciwnik zdążył zareagować, "pokrzywdzony przez los" kopnął go w szczękę łamiąc mu ją. Oczy zaczęły mu świecić na czerwono i zaczęło się to, czym nazywa się "furia zabójcy". Iron zaczął wściekle wbijać miecz jednorożcowi w ciało. Rechotał przy tym jak rasowy zabójca. Rywal wrzeszczał z wprost bólu. W końcu, gdy upewnił się, że nie żyje, spojrzał na klacz pegaza mającą przerażenie na całym pysku.
-Twoja kolej- Powiedział głosem demona do kucyka, który zaczął odlatywać. Iron, a raczej Shadow, jak czasem określał swoje alter ego, złapał ją skacząc za nią i zaciągnął w krzaki, gdzie dokonał rzezi. Po dłuższej chwili wyszedł z krzaków. Był przerażony tym co zrobił. Wiedział, że "on" znów go kontrolował.
-Shadow, ty łajzo.- Powiedział do siebie.
-Beze mnie na pewno umarłbyś.- Odrzekło alter ego.
-Nigdy więcej mnie nie wykorzystuj.
-Ha ha. Zobaczymy jak se poradzisz sam, mięczaku.
-Nie jestem sam, mam przyjaciół.
-
-Witajcie, tu możecie zapytać Rose o wszystko. Ona już się nie może doczekać.
-Emm, w zasadzie to tak. Chętnie odpowiem na kilka pytań.
-Nie bądź już taka nieśmiała, Rosie. Nie musisz się o nic obawiać.
-Ja się nie boję, tylko denerwuję.
-Zobaczysz, na pewno nic ci nie będzie. Dobrze, pytajcie śmiało.
-
2
-
-
Witam, chcę przedstawić moje drugie OC.
Imię:White Rose
Wiek:12 lat
Płeć:Klacz
Rasa:Jednorożec
Specjalny talent:Uprawa kwiatów
CM:Biała róża
Wygląd:Zielona grzywa z białymi pasemkami, fioletowa sierść, różowe oczy
Historia:White Rose urodziła się w Manehattan. Jej ojciec- Green Seed- jest ogrodnikiem, a matka- Vanilla Flower- cukiernikiem. Z natury Rose jest bardzo nieśmiała przez co trudno było jej zdobyć przyjaciół w szkole. Uwielbiała jednak chodzić z tatą do parku. Mogła tam podziwiać piękne kwiaty, które naprawdę uwielbiała. Niektóre źrebaki wyśmiewały jej pusty bok, zamiłowanie do kwiatów i nieśmiałe zachowania. Jednak dzięki rodzicom nie sprawiało jej to bólu, sama też nie umie się obrażać na nikogo. Pewnego dnia Rose postanowiła sama zacząć uprawiać kwiaty. Kupiła z rodzicami nasiona białej róży i zasadziła w doniczce, którą postawiła w swoim pokoju. Klaczka dobrze się zajmowała roślinką i codziennie do niej czule przemawiała. W z rośliny końcu wyrosła najpiękniejsza róża jaką w życiu widziała. Wtedy właśnie dostała swój znaczek. Rodzice byli z niej bardzo dumni, a sama Rose nie mogła się uspokoić ze szczęścia. Pewnego razu wyprowadziła się z rodzicami do Ponyville. Klaczka szybko się tam zaaklimatyzowała i poznała przyjaciół oraz stała się akceptowana, nawet mimo swojej nieśmiałości. Zaczęła też uprawiać rabatę kwiatową i pomagać tacie w pracy. Raz nawet znalazła małego kota, którego przygarnęła i się nim zaopiekowała. Nazwała go Jinx, a rodzice pozwolili go zatrzymać jako zwierzątko domowe. Rose bardzo go polubiła, a on szybko się do niej przywiązał.
Charakter:Nieśmiała i bojaźliwa (po przeprowadzce już mniej), nie lubi hałasu, uwielbia kwiaty, miła, pomocna, zaradna, troskliwa i opiekuńcza, zawsze docenia pracę innych, kocha swoich rodziców ponad wszystko, cierpliwa, nie umie się na nikogo gniewać, bardzo wrażliwa, lubi słuchać muzyki klasycznej, jak na swój wiek bardzo dobrze umie sobie radzić z magią, nigdy by nikogo nie skrzywdziła.
[Gra] Wojna FOL - POZ [Human and Pony]
w Galeria Chwały
Napisano
Wyszedłem ze ścieku i zauważyłem Michaela i te źrebaki, z czego jednorożec miał świetliste oczy i latał. Zaskoczyło mnie to trochę, ale po chwili zakradłem się do nich i powiedziałem:
-Hej, jeśli chcecie żyć chodźcie za mną.
Skierowałem się do studzienki ściekowej zachęcając ich, by szli za mną.