Omega

- Gotowa do wyjazdu? - zapytała Pinkie wchodząc do pokoju - Bo ja już jestem. Czekamy już tylko na ciebie.

- Ale zamierzasz pójść? - nie ustępowała Ruffian.

na peronie nie było zbytniego ruchu więc spokojnie znalazłeś miejsce w przedziale. Masz przed sobą długą drogę i może warto jeszcze raz przemyśleć cały plan.

- A kiedy zamierzasz? - zapytała kiedy wychodziłyście z twojego mieszkania.

Dziś miałem przełom. Z powodu małej ilości czasu zaniedbałem rozmowy z Sophie. Ale dzisiaj spędziłem na medytacji jakieś pół godziny i zacząłem ją słyszeć. Nie głos a pojedyncze myśli, ale jednak.

(pociągiem na pustkowiu? ) najpierw jednak musisz wziąć sprzęt ze zbrojowni dwa poziomy niżej.

Spojrzałeś na tabelę, Rainbow gra z tą całą Ditzy Doo. Będzie grała jako 4. Nie możesz tego przegapić.

- Dwa sztylety -powiedział wstając z podłogi - nic więcej.

- Oczywiście - powiedział - wszystko jest przygotowane na wasze przyjście.

- Ach tak? - zapytała z półuśmiechem - pamiętaj, że dziewczęta nie znoszą przegrywać Raider. No ale idź już, przygotuj się do gry albo pójdź pooglądać gry.

tak tolerujesz transseksualistów?

- Nauczycielem? - zapytała wzdrygając się - nie mogłabym tak. Całe dnie siedzieć i sprawdzać prace tych źrebaków.

jacob.zvierz - Na..naprawdę? - zapytała - nie mogę sobie tego wyobrazić. Ale dobrze, zaprowadzę cię ale tylko kawałek wgłąb lasu. Dobrze? Adm1(RED) - Dobrze - powiedział - mama na pewno się o mnie martwi. Ja nawet nie wiem jak się tu znalazłem, ostatnie co pamiętam to to, że szukałem piłki koło lasu... A ty dlaczego tutaj jesteś?

z dropsami

- Hmm ciekawe.. - powiedział opierając się o jeden ze świeczników który nagle przesunął się o 90 stopni. Amon przewrócił się a pokrywa jednej z wielkich beczek odsunęła się ukazując tajne przejście.

- Cóż zdobyliśmy ostatnio transport broni dla jednej z baz wojskowych Canterlotu - powiedział przeglądając papiery - i mamy trzy nowe ptaszki na dworze.

- A czym się zajmujesz? - zapytała - faktycznie nie wyglądasz na podróżnika, więc kim jesteś?

Z Pinkie XD

- Sporo tego - zauważyła matka wychodząc z rogu - a jak ta twoja Rainbow?

Super koszulka

Nie to mój pierwszy raz - powiedziała nieco zdziwiona twoim zachowaniem - Ale dużo słyszałam o tym miejscu.

Było to dziwne uczucie, przebiegasz świadomością po całym domu. Starasz się to robić powoli by nie stracić kontroli nad magią. Już prawie udaje ci się zrobić pełne okrążenie kiedy nagle słyszysz trzask zamykanych drzwi i tracisz koncentrację.

Niemal natychmiast zobaczyłeś drewnianą bramę zbudowaną w ciasnym kanionie. Była to jedyna droga do koloni, na szczęście była otwarta. Gdy podszedłeś bliżej zauważyłeś, że ma ona dwóch strażników, jeden stał na górze przy kołowrocie a drugi stał na środku drogi. Chyba pilnował przejścia.

Goblin padł trupem. Wyszedłeś z walki zwycięsko ale straciłeś konia. Na piechotę będziesz się poruszał znacznie wolniej. Pozostaje tylko nadzieja, że ktoś po drodze "pożyczy" ci konia. Teraz jednak liczyło się to czy mapa nie kłamała i rzeczywiście gdzieś tutaj są ayleidzkie ruiny.

Kiedy ostatnia uczestniczka - niejaka Ditzy Doo złożyła podpis zamknąłeś zapisy. Wreszcie mogłeś wstać i rozprostować kości. Poszedłeś do twojej matki by oddać jej wszystkie papiery.