Moja pierwsza styczność z serialem nie była jakaś wyjątkowa. Obejrzałem odcinek, stwierdziłem, że nic w nim wyjątkowego i zostawiłem. Dopiero przy drugim podejściu się wciągnąłem. Myślę, że duże znaczenie miał fandom w tamtym okresie. Codziennie pojawiające się "hity" w muzyce i artach. Wciąż było niewielu twórców, więc każda nowinka szybko obiegała większość ludzi. Wtedy właśnie, jak tu ujął już Dayan, świat wydał się życzliwszy. Czemu? Bo patrzyłem na niego przez pryzmat bronies, z których większość była podobnie zafascynowana.
Z czasem pierwsze wrażenia powszednieją. Czy to źle? Raczej nie, bo gdyby nic nam nie powszedniało, to potrafilibyśmy przez lata przejmować się niewielkimi problemami. Kazdy kij ma dwa końce. Czasem tęsknię do tego pierwszego uczucia, ale jego cząstka pojawia się wciąż przy nowej muzyce, animacji, czy ciekawych artach.