-
Zawartość
2317 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Tarreth wygrał w ostatnim dniu 22 Sierpień 2014
Tarreth ma najbardziej lubianą zawartość!
O Tarreth
- Urodziny 01/28/1992
Informacje profilowe
-
Płeć
Ogier
Ostatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
Tarreth's Achievements
Kucykowy specjalista (9/17)
183
Reputacja
-
Amen. Osoba wyżej ślicznie to podsumowała. Fajnie było udzielić wywiadu, jednak szczerze powiedziawszy miałem nadzieję na coś więcej. (Stąd moje "Może następnym razem.")
-
Wniknijmy w lola bardziej - Czyli o wszystkim i o niczym
temat napisał nowy post w League of Legends
-
Hm... No dobra, chyba muszę się za to wziąć.
-
Retcony. Retcony wszędzie. Sprawa wygląda następująco, utrzymując balans drużyn padła decyzja o jednoklasowości, by określić jasno kim kto jest. Jeśli jesteś ziemny/pegaz z zbroja robiąca magiczne ziuuuu to albo usuwasz zbroje, albo jesteś jednorożcem. W obu przypadkach zbroja jest średnio przydatna. Zmiany kp i to gruntowne są na miejscu. Mary Sue, jak jednorożec z siłą i wytrzymałością Bjorga, który jest ziemnym kucem i nic poza siłą i wytrzymałością nie ma jest OP i nie jest mile widziane.
-
Bjorg był zadowolony z honorowego zachowania przeciwnika. Ba! Był z niego dumny, czego nie omieszkał okazać ojcowskim uśmiechem. Nie był pacyfistą, ale nie był też rzeźnikiem, nie lubił zbędnego bólu i przemocy. Jego wielkie serce zabiło mocniej, widząc, jak iskierka nadziei dla młodziana rozpala się. Potem zaś chrząknął, przygotowując się do odpowiedzi. /Eomeer - Cóż, najpewniej pogratuluję Ci i zaproszę na piwo, gdzie opowiesz mi o tym, co takiego widzisz w Sombrze, który jest zwykłym tyranem - odparł optymistycznie, robiąc witająco-zapraszający gest kopytem. Dla Bjorga nie liczyło się specjalnie to, że ktoś stal po przeciwnej stronie barykady. Przecież to, że służy komuś nie zrównuje go z miejsca z tym kimś. - Mów mi Bjorg! - dodał po chwili z serdecznym uśmiechem. I wtedy... Wszystko jakby stanęło w miejscu, bo gdy tylko mrugnąć okiem, poczciwy olbrzym już był w biegu na przeciwnika. Jego długie, silne susy wznosiły tumany piasku i pyłu, który niósł się zaraz z wiatrem. Dla stojącego naprzeciw mniejszego kuca, mogło być to porównywane z widokiem parowozu, pędzącego prosto na niego. Potężne, umięśnione kopyta Bjorga wbijały się w piach, jednak zamiast ulec grząskiemu podłożu, jego siła zdawała się przełamywać tą trudność, niczym potężny lodołamacz, kruszący pod sobą grubą taflę lodu. Jego galop był ciężki, dając mu równowagę, co jednak przypłacał trochę szybkością susów. Jednak i te rekompensował siłą, jaką w to wkładał, sprawiając, że susy były długie. Postawa ogiera przypominała taran. Pochylony w przód z oczami wbitymi w przeciwnika. Skupionymi na jednym celu, zrównaniu go z piaskiem. Długie warczenie, jakie ogier północy z siebie wydobywał dopełniało wizerunku prawdziwej maszyny wojennej, niepowstrzymanej mocy. Mocy, która przy ostatnim susie, tuż przed przeciwnikiem... Zatrzymał się nagle. Zaplanowany ruch, przygotować przeciwnika na szaleńczy szturm, by zmienić w ostatniej sekundzie plany. Taktyka Bjorga była prosta - zaskoczyć, zmusić przeciwnika do nieodpowiedniej reakcji, do odskoku, manewru w bok... Tylko po to, by znów poczęstować go piaskiem. Nie było czasu do stracenia, jeśli Bjorg miał wygrać. Ruch kopyta, tworzący piaskową burze przed oczami Eomeera nie skończył się na tym. Było to ledwie preludium do natychmiastowego, płynnego pchnięcia, wywodzącego się z tego ruchu. Cios stanowczego, silnego - lecz nie gwałtownego. Bjorg chciał popchnąć kuca w bok, by stoczył się z wydmy. Akcja ta jednak nie była nieprzemyślana, jednostronna. To kopyto było równie taranem, co tarczą. Zasięg kopyt Bjorga stanowczo przewyższał zasięg kopyt Eomeera, więc kontratak rozbiłby się o mocarne ramię, które już nieraz trzymało na sobie ciężar całych drzew. Trzeźwy kontratak Eomeera miał się po prostu roztrzaskać się o to kopyto i przypieczętować los młodziana, który tym samym wystawiłby się na cios Olbrzyma. Wąsacz walczył w górach Haffjordu z wieloma przeciwnikami. Od dzikiej zwierzyny, nękającej mieszkańców wiosek, poprzez rabusiów, bandziorów i łotrów, kończąc na Oyvindzie, jego najstarszym przyjacielu i od niedawna szwagrze. Oyvind to pegaz wielki, jak Bjorg - jednak nie z winy zwykłego odżywiania. Oyvind był gigantykiem. Jego siła pochodziła nie tylko z treningu, ale i choroby. Nie trudno zatem się domyślić, że tylko Bjorg był w stanie powstrzymać przyjaciela w jego pijackim amoku. Tak, pegaz był szybszy, jednak siłą to zawsze Bjorg dominował. Bjorg był osobną górą Haffjordu. Przemieszczającym się, potężnym szczytem, którego nie zdobyła ni natura, ni kuce... No, siostra Oyvinda tego dokonała, ale to inna historia...
-
/Bosman Bjorg pomachał kopytem przecząco, akcentując to wymownym "na-ah". Nadal pogodny, położył część uzbrojenia gdzieś za sobą. - Ideą mojego pomysłu jest walka bez broni i zbroi. Ja nie chce Ci połamać gnatów, bo za młody na to jesteś, ale z drugiej strony tez nie chcę zostać pokrojony, wiesz o co chodzi, eh? - Wytłumaczył, po czym zrzucił drugą rękawicę z kopyta. teraz nie miał już na sobie nic, co mogłoby chronić go przed ostrzem... Cóż, kredyt zaufania do młodego. Każdy na to zasługuje, nie? Jednak nie oznaczało to, że był on bezbronny. Wiedział, jak walczy się mieczem, wiedział, że wystarczy przywalić w kopyto tuż po zadanym przez przeciwnika ciosie - nie ma miecza, nie ma kopyta, które by miecz dzierżyło. Musiał być to manewr szybki i dokładnie zaplanowany. O tego typu rzeczy ciężko podczas bitwy, jednak Bjorg mało kiedy dawał się ponieść emocjom w walce, a niezliczone walki z rabusiami i swoim przyjacielem dużo mu dały. Wystarczyło, by dał miejsce na pusty cios broni. Mało który szermierz zdaje sobie sprawę z tego, że to właśnie atak ich odsłania najbardziej. I ta króciutką chwilę ogier miał zamiar wykorzystać. Trzymać kopyto gdzieś uniesioną w pobliżu miejsca, w które celował jego oponent. I wytrącenie broni nie powinno być żadnym problemem. Jednak... Był to manewr jedynie w przypadku, gdyby ten broni nie odrzucił. W przeciwnym razie nie myślałby nad tym. Po prostu czekałby na atak, a jakby był blisko, po prostu odepchnąłby przeciwnika gdzieś w kierunku zbocza wydmy. Nie był jednak lekkomyślny. Stał sztywno i twardo, używając swej siły, by nie zostać wytrąconym z równowagi. Zasięg jego kopyt, a zasięg kopyta mniejszego kuca decydowały o wszystkim. Czy wybrał nieuczciwą grę? Tak. Jednak wolał nieuczciwie wygrać i nie robić nikomu krzywdy, aniżeli wygrać uczciwie, masakrując kogoś..
-
/Bosman Bjorg westchnął z ulgą, kiedy skończył się przeciągać. Jego ciało doskonale ukazywało każdy mięsień na jego ciele prężnie napięty, gdy ten się przeciągał. Tutejsza atmosfera wybitnie mu nie odpowiadała. Jednak nie mógł sobie pozwolić, by klimat go pokonał. Dawał sobie radę w ekstremalnym zimnie to i w gorącu da radę. Cały czas patrzył na swojego przeciwnika. Bystrzak! Następnie zaś zerknął na swoje rękawice. Oh, jaki on był szczęśliwy, że zdecydował się nie szlifować i polerować tej stali, pozwalając, by była ciut ubrudzona i matowa! W innym przypadku byłoby tu ZBYT jasno, biorąc pod uwagę to cholerne słońce. Chrząknął, słysząc pytanie. Pogładził się kopytem po wąsach, cały czas z uśmiechem obserwując ruchy przeciwnika. - Cóż... Nie uśmiecha mi się, by Kryształowe Imperium było rządzone przez tyrana, który uwielbia niewolić niewinnych. To po prostu nie jest fair - odparł, rozkładając bezradnie kopyta. Poem zaś poobserwował gościa w płaszczu i chrząknął ponownie. Następnie wstał i z przyjacielskim uśmiechem machnął kopytem na znak, by ten wchodził na gorę. - Właź! Nie chce mi się myśleć, jak tu do Ciebie podejść. Pobawimy się tutaj, co? - spytał pogodnie, wskazując miejsce na szczycie wydmy gdzieś dalej od siebie - no i mam pomysł. Nie mam ochoty nikogo zabijać, nie jestem od tego. Zabitym też być nie chcę. Zróbmy zatem może tak, że walczymy bez broni i ten, kto pierwszy z wydmy spadnie, przegrywa, co Ty na to, eh? - spytał, dalej bawiąc się rękawicą w kopycie.
-
Ogier spojrzał na boje przeciwnika z piaskiem i jego rzutem. Przeuroczy widok, a przy tym jego wyczyn był dość skuteczny. Pokiwał z uznaniem głową, po czym zauważył "kocie" manewry. Mrugnął kilka rady, wyprostował się i zaśmiał głośno, serdecznie i przyjacielsko. Jego głos szybko nikł w bezkresnej przestrzeni, gdzie nad wszystkim górował gorący wiatr, wprawiający w ruch piach. Jednak jemu to nie przeszkadzało - grunt, że ogier go słyszał. /Bosman - Mamy problem, przyjacielu! - rzekł głośno, spoglądając na leżące obok pancerze - Tu mi wygodnie, hehe! - odparł z radością, po czym usiadł na piasku. Był taki gorący... A jednak dało się do niego przyzwyczaić. Potem zaś zerknął na przeciwnika. Oj, z pewnością próbowałby ataku. Ale na tym terenie jest to trudniejsze i każda próba zbliżenia zaowocuje kolejna kontrą - rzutem pancerzem, albo oślepienie piaskiem... Poza tym, walka w taki upał to nic przyjemnego. - Powiedz mi, co robisz w reprezentacji Sombry? nie wyglądasz mi na.... Księcia Ciemności - Zapytał, jakby nie widział w nim wroga. Bjorg wroga widział tylko w kimś, kto krzywdzi innych. W starciu z nim jeszcze nikt na to miano nie zasłużył. W oczekiwaniu na odpowiedź pochwycił jeden z leżących pancerzy i zaczął się nim bawić w kopytkach.
-
To nie jest /sb/ tylko ShoutBox, sb. Szukając /sb/ won na 4chana, gdzie teksty powtarzane kwadrylion razy w każdej dostępnej chwili są zabawne. Przynajmniej według Twojego rozumowania tak jest na 4chanie.
-
Airlick, to była jawna prowokacja z Twojej strony. I czekam, aż czerwoni stwierdzą, że ograniczanie... Ekhem na sb jest złe. Wylęgarnia syfu musi być czyszczona w ten czy inny sposób. Skoro nie da się z wami po dobroci... #DENIED Ave Ja.
-
To czekanie... Ten upał. Cóż za chory umysł wymyślił to miejsce, jako teren walk? Bjorg stał spokojnie, machając żwawo ogonem, by tworzyć chociaż minimalne ochłodzenie od zadu. Rozglądał się wokoło bacznie, a wydma dawała mu przewagę terenu. Było to wzniesienie, a piasek to z natury upierdliwy byt martwy, który utrudnia wszystko wszystkim. I - zmyślnie wykorzystany przez ogiera - mógł być nieocenioną pomocą. /Bosman Wtem gdzieś w dali zobaczył ciemny kształt. Kuc. Z mieczem. I biegł na niego! Haha, nareszcie! Wielki kuc ożył niemal natychmiastowo, wybudzony z nudy. Odwrócił się w stronę przeciwnika i czekał. Po prostu czekał, aż ten znajdzie się bliżej. Gdy tylko był w zasięgu głosu, Bjorg nie omieszkał przywitać przeciwnika. - Hehe, witaj! Inaczej sobie wyobrażałem żołnierza Sombry... ale nie martw się, nie jest źle! - powiedział to na tylko wcześnie, że jego słowa nie mieszały mu podczas walki. I gdy szarżujący kuc się zbliżał do siłacza, ten... Po prostu cisnął w niego piaskiem. Kopnął w wydmę, posyłając tumany złocistego, gorącego piasku wprost na swojego przeciwnika. Wąsacz wiedział doskonale, że z kimkolwiek przyjdzie mu walczyć, będzie uzbrojony i niebezpieczny. Honorował też swoją zasadę, która zakładała, że nigdy w walce nie użyje szeroko pojętej broni. Nie był wszakże mordercą. Piach musiał wytrącić nieznajomego z równowagi, zamieszać mu chociaż na ułamek sekundy. Dość czasu, by Bjorg pochwycił jedną z leżących obok niego ciężkich, stalowych pancerzy na kopyta i cisnął nią prosto w niego. Ciężkie, twarde... Ale też nie chciał zabić. Rzecz jasna jakiś połamany gnat mógł być efektem ubocznym, ale najistotniejsze było, by nie wymachiwał tym mieczem. O walkach mieczami Bjorg wiedział wiele. Jego najlepszy przyjaciel, Oyvind sam walczył tą bronią, a oni nieraz toczyli sparingi. Jednak... Po co tak to komplikować? Gdyby rękawica nie trafiła - obok leżały jeszcze dwie. Któraś musiała trafić. Następnie od razu rzuciłby się na przeciwnika, wystawiając opancerzone kopyto w przód, by wzięło na siebie ewentualny cios miecza (który cudownie utrzymałby w kopytach po oberwaniu czymś takim). Bjorg nigdy nie nie doceniał przeciwnika. Więc pomimo swej szybkości i zdecydowania baczył uważnie na zachowanie miecznika, by w porę zareagować. Nawet, gdyby oberwał mieczem, to upewniłby się, że jego kopyto pozbawi go kilku kości.
-
Pustynia... Wielka, bezkresna pustynia. Złoty piasek formował wzgórza, wystawione na bezlitosne, gorące słońce. Patelnia, jakich mało. Ani jednej chmurki, ni żywej duszy w pobliżu... I to tutaj wysłany został Bjorg do swej pierwszej walki za Kryształowe Imperium. Tutaj miał reprezentować wolność i dobrobyt, reprezentując te wartości swą siłą i dobrym sercem. I oto błysk magii i na jednej z wydm pojawił się wielki kuc ziemny. Od razu uderzył go napływ wszechogar5niającej jasności. Było tu zbyt jasno, jak na jego gust. Zajęło to chwilę, nim jego oczy przyzwyczaiły się do tego krajobrazu. Wąsaty siłacz rozejrzał się wokoło, zasłaniając lekko oczy kopytem, by rzucić na nie cień. Gorący wiatr smagał jego ciało, a on szybko poczuł, że nie lubi tego miejsca. - Ale tu gorąco... - westchnął, po czym spojrzał na piach i pogrzebał w nim przez chwilę kopytem. Miękki, upierdliwy. Jęknął w dezaprobacie i zrzucił z siebie trzy z czterech własnoręcznie wykonanych pancerzy na kopyta. Ciężki element utrudniałby mu poruszanie się po tym terenie, mimo jego wielkiej siły. Tylko prawe przednie kopyto zostało osłonięte pancerzem, by w razie czego robić za formę tarczy. To MUSIAŁO wystarczyć. Poprawił jeszcze wiązania i gdy był już pewny, że broń mu nie wypadnie... Zostało mu czekać. Według jego informacji, przeciwnik powinien pojawić się tu lada chwila. Rozmyślając o nim, Bjorg spodziewał się jakiegoś mrocznego, wielkiego potwora, który kiedyś był kucem. do by pasowało do tego całego Sombry. To był teren w pełni otwarty. Nawet błysk magii byłby zauważalny. Rozglądał się zatem, dookoła, oczekując przeciwnika. Skoro był pierwszy, był wystawiony na atak. Musiał być zatem gotowy na jego kontrę. Do tego wykorzystać musiał swoją siłę i wytrzymałość. Unikanie ataku w jego przypadku było nie tyle trudne, co nieopłacalne. Zdecydowanie lepszy efekt niosłaby blokada i natychmiastowa kontra.
-
To nie Braum. To Alex Louis Braumstrong! Tak, obie postaci były referencją. Poza tym, jeszcze nie dostałem akcepta. Mogę się nie dostać ;p