-
Zawartość
512 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Riddle
-
"Zaraz wam pokażę, jak się leczy złamania." Usłyszała tuż przed tym, jak zauważyła pegaza o białym umaszczeniu przepychającego się na przód. Świetnie. Zapewne kolejny nadgorliwy student na praktykach. Mógłby być użyteczny do pomocy, gdyby tylko jeszcze potrafił poprawnie ocenić stan pacjenta. Nawet "na oko" można stwierdzić, ze dolega mu znacznie więcej, niż kilka złamań. Gdy przemówił do niej Calamity, odwróciła ku niemu głowę, jednak widząc, że już nie spoglądał w jej stronę, mruknęła tylko coś cicho, po czym podeszła do łóżka Rexa. Zobaczmy. Najlepiej byłoby odkazić chociaż brzegi ran, a następnie podać dożylnie roztwór zawierający witaminę K. Nie mam sprzętu i substancji do zrobienia ani jednego, ani drugiego. Więc trzeba improwizować. Rozejrzała się po łóżku Hohenberga i okolicach, usiłując znaleźć cokolwiek, co mogłoby się przydać. Mam. Magią złapała za kołdrę na łóżku, po czym wyciągnęła ją spod pegaza, uważając przy tym, aby go nie zrzucić. Następnie rozpięła poszewkę z jednej strony i wyciągnęła jej wypełnienie, po czym zwyczajnie odrzuciła je w bok. Po krótkiej chwili mocowania się rozerwała poszewkę kołdry na dwa osobne płaty tkaniny, które także zaczęła rwać wzdłuż na kilka kawałków. Gdy skończyła, podeszła ponownie do nieprzytomnego pegaza, zaczynając opatrywanie: zwijała kawałek poszewki, przykładała do większych skupisk ran, oraz owijała kolejnym kawałkiem, zakładając tym sposobem kilka opatrunków uciskowych. Po skończonym opatrywaniu łucznika pochyliła jeszcze nad nim głowę, kierując w jego stronę swój róg, który zabłysnął srebrnoszarą aurą magiczną. Cały pegaz zaświecił wątłym światełkiem, a niektóre drobne rany zasklepiły się całkowicie; natomiast inne, większe, mniej krwawiły i nieznacznie się zagoiły.
-
Ano Cavy nie było, przez bodaj dwa dni. Chociaż sam zorientowałem się bodaj wtedy, gdy na profilu ujrzałem datę jej ostatniej aktywności. I, prawdę mówiąc, nie sądzę, aby ktoś pilnowa Starcia, stąd zapewne ta cisza. Ale pilnował tak z własnej inicjatywy?
-
Tsa. Przez ostatnie dni zaczęło mi się niesamowicie nudzić, co doprowadziło do powstania kolejnych rysunków! Trochę wyszedłem z formy, ale raczej nie jest tak źle. http://i.imgur.com/rIDQZLc.jpg - Avatar dla znajomego. Nawet nie pytajcie czemu tak... http://i.imgur.com/TVhaTtY.jpg - OCek dla znajomego. Przyznaję, zrobione dość na szybko. Gdzieś na tym forum jest nawet temat z nim. http://i.imgur.com/JTNoilq.jpg - Skarpetki, szalik i słabo narysowana czapeczka. No original characters were harmed in making this picture.
- 17 odpowiedzi
-
- Rysunki
- Prace rysunkowe
-
(i 2 więcej)
Tagi:
-
Balans? Zależy jak na to spojrzymy. Pegaz nie zawsze musi być szybki i o drobnej budowie ( http://img3.wikia.nocookie.net/__cb20131216183904/mlp/images/2/29/Bulk_Biceps_ID_S4E05.png ), tak samo jednorożec nie musi koniecznie być słaby fizycznie, a Tau słaby w walce wręcz ( http://images1.wikia.nocookie.net/__cb20130416031352/warhammer40k/images/thumb/4/49/CommanderFarsight_update.jpg/500px-CommanderFarsight_update.jpg ) Z Calamitiego tyle jest prawdziwego/typowego jednorożca, ile z Fluttershy clowna. Czyli to ogłoszenie o wyborze jednej klasy jest dlatego, aby gracze sprecyzowali, kim są?
-
Cóż, z tego, co ja widziałem, to ty głównie stawiasz wokół siebie osłony. "Jokes" aside, dla mnie jesteś bardziej magiem.
-
Jeszcze nie ma medyka, więc jesteś tylko wojownikiem. Tak to rozumiem.
-
/Centurion ((Ósmy post, tak by the way.)) Podtrzymywała jeszcze płomień pod mieszaniną niejednorodną ołowiu i kwasu octowego, co chwilę oceniając rozmiar powstałych kryształków octanu ołowiu, które "dojrzewały" już do stosownego rozmiaru, oznaczając także wydzielenie się potrzebnego w tej chwili wodoru.Trzeba już tylko przeprowadzić reakcję do końca, oraz znaleźć Centuriona. Zależało jej na szybkim zakończeniu walki, gdyż wysoka temperatura wewnątrz kombinezonu stawała się bardzo uciążliwa, a dodatkowo, szybkie pocenie się oznacza poważną utratę cennej wody i soli mineralnych. Słońce pali niesamowicie, a gorący piasek czuć nawet z okrytymi kopytkami. Wymarzone miejsce na wakacje. Jej poszukiwania dalej trwały. Wbrew temu, co wcześniej sądziła, jak najbardziej możliwe jest przeoczenie niemal dwumetrowej masy stali. Doprawdy niedorzeczne. Teoretycznie powinien stać na linii frontu, a tymczasem potężny wojownik w wysoko zaawansowanym technicznie pancerzu ucieka przed wątłą klaczą bez żadnego przeszkolenia w walce. Tego się po tym "rycerzu" w lśniącej zbroicy nie spodziewałam. Żeby miał problem z...; urwała swoją myśl, gdyż w tym momencie zauważyła owego Rycerza. Zobaczyła też dwa podłużne mechanizmy, prawdopodobnie działa, skierowane wylotem luf w jej stronę. Zamarła. Jej reakcja była niemal błyskawiczna; sięgnęła magią do juk, a następnie wyciągnęła plastikowe szczypce razem z trzymaną w nich butelką. Była to ostatnia akcja doktorki, jaką mógł zobaczyć Centurion przed wystrzałem. Grzmot, huk, oślepiający błysk, wyrzucona w powietrze niewielka chmura piasku; imponujący, idealnie oddający potęgę inżynierii magicznej pokaz. Wypuszczony wcześniej chlor rozprężył się w takim stopniu, że nie był już nawet widoczny, za wyjątkiem ostatniej chmury, w której stał Cent. Drobne ziarenka piasku, raz jeszcze wzbite w powietrze, opadały na ziemię, gdzie mieszały się z tysiącami takich jak one same. Pośrodku miejsca kolizji malował się biały kształt leżącego nieruchomo w piasku kuca, zwróconego plecami do Centuriona. Oczywiste, kim jest ten kuc, ale z takiej odległości dokładne stwierdzenie jej stanu graniczy z niemożliwością - choć na razie wszystko wskazuje na jedną, ostateczną diagnozę.
-
Niestety, ale nię. Jakbym był alchemikiem, to ograniczyłbym się jedynie do tego, że "miesza jakieś zioła".
-
Ej, ale bez przesady. Chemia i alchemia to nie jest to samo.
-
Skajnet? Ehh, tych Centurionów jest tam tyle, że za niedługo Legion powstanie.
-
Dobra. Wszelka broń palna bardziej skomplikowana od muszkietu (lub ogółem z późniejszego okresu) wykracza poza moją wiedzę na temat broni palnej, więc nie będę się spierał.
-
Takie pytanie do Serox'a - Wolfast ma muszkiet? Bo wydaje mi się, że wiesz, ile zajmuje przeładowanie tej rzeczy.
-
Weź dowolnego złoczyńcę/postać ze zdolnościami przywódczymi z serialu i dodaj do niego organizację, którą kieruje. Tyle jest opcji.
-
Bosman, tylko uważaj na jego ulta
-
/Centurion Żółto-zielony gaz całkowicie uniemożliwiał jej ujrzenie swego adwersarza, a przynajmniej na razie. Teraz pozostało jej jedynie liczyć, że nie poradzi sobie z chlorem i Pbm (na przyszłość, taki jest od tego skrót), oraz wymyślić dalszy plan ataku. O ile pozostały jej jeszcze jakiekolwiek opcje. Rozejrzała się jeszcze dla pewności, po czym podeszła do podnóża piaskowego wzniesienia, przysiadając na sypkim podłożu. Dopiero teraz zdała sobie sprawę ze swojego zmęczenia, oraz z tego, jak gorąco było w tym stroju. Uszkodzona skóra bolała tylko wtedy, gdy stykała się z materiałem, ale i ją trzeba opatrzyć, albo chociażby obmyć etanolem, by uniknąć dalszych powikłań. W obecnej sytuacji ściągnięcie przez nią kombinezonu to wyrok śmierci, więc będzie musiała wytrzymać jeszcze jakiś czas. Cisza utrzymywała się przez jakiś czas, a jedyne dźwięki, jakie do niej dobiegały, to odgłosy walki reszty jej drużyny. Jej przeciwnik dostał chwilę wytchnienia, co może być fatalne w skutkach. Rozwijając w myślach przeróżne scenariusze, podniosła się i poczęła wypatrywać Centuriona, powolnymi i uważnymi krokami obchodząc wydmę w tą stronę, gdzie chmura gazu była najmniej gęsta. Zamierza go odnaleźć, w miarę możliwości podejść po cichu i... I wtedy co? Niemagiczny ołów już dawno przestałby działać, nawet jeśli ta puszka nic by sobie z niego nie zrobiła, jakimś cudem przeżywając w tej chmurze. Chyba że... Miała pomysł. Pomysł, oraz możliwość jego wykonania. Przystanęła na chwilę, otwierając obie juki; już po krótkiej chwili wyleciały z nich trzy kolejne kolby, dwie okrągłodenne i jedna stożkowa, otoczone szaro-srebrną aurą magiczną Cobalt, i zawisły w powietrzu w miejsce tej jednej, którą stale ze sobą nosiła. Jedna z nich miała w sobie niebieskawoszary proszek, czyli najzwyczajniejszy w świecie ołów, druga bezbarwną, całkowicie klarowną ciecz, natomiast trzecia była całkowicie pusta. Najpierw wlała ciecz do pustej kolby, mniej-więcej do 1/4 całej objętości, po czym wsypała do niej całą zawartość znacznie mniejszej kolby z ołowiem, prędko zatykając szyjkę korkiem, oraz odstawiając na miejsce pozostałe dwie kolby. Pochyliła nieco głowę, za pomocą magii tworząc pod kolbą niewielki płomyczek, aby ogrzać stworzoną przez siebie mieszaninę niejednorodną. Wewnątrz kolby wyraźnie coś się działo. Na ściankach naczynia utworzyły się niewielkie kryształki jednego z dwóch produktów wywołanej przez jednorożkę reakcji - octanu ołowiu. A skoro był już widoczny ołowiany cukier, to z pewnością znalazł się też drugi, bardziej pożądany produkt tej reakcji. Cały czas ogrzewała mieszaninę, kontynuując poszukiwanie Centuriona. Do czasu, aż go odnajdzie, kryształki powinny się znacznie bardziej uwidocznić.
-
Dobra już z tym. Najwyżej jak on (skaj) nie odpisze/poprawi, to pokryje się cały kryształkami octanu ołowiu *. No i wokół niego będzie mnóstwo wybuchowego wodoru. *nawet jeśli to nie był ołów
-
Typowy ja. Zamiast uczyć się do kartkówki z chemii, postanawiam napisać mini-paragraf dot. aktywności chemicznej pierwiastka, który nawet nie istnieje. Chyba zacznę sobie odpuszczać część specjalistycznych określeń.
-
Deo-Imperator Humani Generis we własnej osobie zaszczycił ten dział. Ave Malleus, ave Aquilla, AVE IMPERATOR! A teraz nieco bardziej na poważnie; chętnie bym się spróbował z kucykowym Braumem, ale obawiam się, że z taką postacią, jak moja, nie da rady.
-
What do ya think 'bout new weapons? Jak dll mnie, ciekawy jest tylko ten Iron Bomber, jako krzyżówka Granatnika z Wyrzutnią Bomb Samoprzylepnych. Panic Attack dobrze wygląda na papierze, ale w praktyce jest bardziej użyteczny niż Strzelba chyba tylko dla Inżyniera. A Quickiebomb Launcher to wyrzutnia dla Stickyspammer'ów. Ale jeśli nei stawiasz pułapek, to jest w sumie dobra. Also, FRICKIN' FLYIN' SPIES EVERYWHERE!
-
To akuratnie też czytałem. A tak w sumie, mam pytanie: czy do końca walki zamierzasz siedzieć ok. 2 km od reszty drużyny i strzelać z tego muszkietu? Just askin'.
-
Lying wygrała. Arceus przegrał z nią, ale walczy teraz z... w sumie, to teraz tylko stoi. @edit Niech Ci będzie: RAY przegrał z nią*
-
/Centurion ((6 post tak by the way. I mean, chyba szósty.)) Głośny huk i trzaski przebiegły przez przestrzeń, gdy w stronę Cobalt zaczęło zbliżać się wyładowanie elektryczne. Wszak suche powietrze pustynne nie zawierało dużej ilości nośników swobodnych, jednak piorun przedarł się pomimo to, trafiając w nią. Na szczęście, kombinezon ochronny nie zawierał praktycznie żadnych elementów metalowych; składał się na niego specjalny materiał mający chronić przed substancjami żrącymi i ewentualnie ogniem, szkło, oraz guma. Żadne z nich nie przewodziło prądu, ale nie było także przystosowane do zatrzymywania wyładowań elektrycznych. Jej ciało przeszył ostry, piekący ból, któremu towarzyszył także nagły skurcz mięśni w przedniej części, oraz niekontrolowany krzyk, po części podchodzący nawet pod pisk. Upuściła kolbę i miotacz gazu na piasek, zginając przednie kopyta i w rezultacie obniżając przednią część ciała. Przez blisko dwie sekundy trwała w takiej pozycji, po czym się wyprostowała, przy okazji rozglądając się za kolbą miarową i dyszą z gazem, które przed tą chwilą upuściła, z zamiarem ponownego podniesienia. Była zamroczona i nieco otępiała, a mięśnie dalej bolały, z niemałym wysiłkiem utrzymując jej ciężar. Ponownie spróbowała podejść, ale już po trzecim kroku zachwiała się i zatoczyła, co zmusiło ją do stanięcia w szerokim rozkroku, aby nie upaść na rozgrzany słońcem piasek. Opuściła nisko głowę, w dłuższą chwilę docierając do pełnej klarowności umysłu, oraz możliwego do wytrzymania bólu w mięśniach. Uniosła głowę i stanęła w swej zwyczajnej pozycji, myśląc, co począć dalej. Obniżyła nieco swoją broń, a także schowała kolbę miarową z przeźroczystą cieczą. Co prawda, chlor pokrywał teraz znaczny obszar walki, ale lepiej było nie ryzykować utraty takiej ilości gazu, który wprawdzie mógłby być jeszcze użyteczny. Za pomocą magii otworzyła prawą jukę, z której wylewitowała chwytak z tworzywa sztucznego. Użyła go, aby wyciągnąć z juk małą probówkę, zawierającą czarny jak smoła proszek, o ziarenkach wielokrotnie mniejszych od piasku. Ów pojemnik wylądował w jej kopytku, natomiast chwytak zawędrował z powrotem do juki. Patrzenie na to z boku wydawało się co najmniej dziwne; wszak jednorożcowi łatwiej byłoby operować samą magią, a nie kopytami i chwytakiem. Na chwilę uniosła także i drugie kopytko, tylko po to, aby probówkę odkorkować, po czym sypnęła zawartością w jego kierunku i cofnęła się. Przez dosłownie ułamek sekundy można było zobaczyć chmurę tego pyłu; w bardzo szybkim tempie zwyczajnie zniknął. Wszystko wydawało się tak, jak przedtem. Do czasu. Bariera, oddzielająca Centuriona od środowiska zewnętrznego (i chloru) zamigotała niepewnie, w bardzo szybkim tempie słabnąc. Było to możliwe ze względu na plumbum nonmagicae, otrzymywany z ołowiu przez wprowadzenie drogą magicznych reakcji jądrowych zmian w jego konfiguracji elektronowej, oraz samym jądrze. Ten ciężki pierwiastek dosłownie pochłania magię jak niemożliwa do wyciśnięcia gąbka. Obecnie w formie proszku nie mógł pochłaniać ogromnych jej ilości, ale przecież całą sztabą w niego nie rzuci. Korzystając z okazji, przymierzyła swój miotacz gazu i po sekundzie wystrzeliła chmurę w jego stronę. To powinno go zająć na tyle, aby mogła stwierdzić otrzymane obrażenia. No i pozostałą ilość sprężonego gazu.