-
Zawartość
512 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Riddle
-
Goddamit, a już myślałem, że z tym blaszakiem wygram. Wy na serio rzucaliście kostkami przy wyborze kto z kim ma walczyć?
-
Well, Cobalt to wciąż kryształowy kucyk, a Cadance nie od byle czego ma Kryształowe Serce jako znaczek. Ale na tego kucyka przyda się coś więcej, niż czysta perswazja. A jak na nic Cadence nie wpadnie, to najwyżej będę miał powód aby nazywać Rexa Zabójcą Królów (still less baddas than Geralt, yet remotely close).
-
Żaden kwas siarkawy, solny, ani inny o podobnej mocy nie da Ci takiego efektu. Potrzebny by był jakiś superkwas, jak dla przykładu wyżej wspomniany kwas fluorosiarkowy, albo nawet kwas magiczny (czyli mieszanka z pentafluorkiem antymonu). Nie można tego zwyczajnie przeciąć płaskim grotem?
-
Czyli KochamChemię? Wiesz, ja się tam przedstawiam bardziej jako pure mage z oryginalnym sposobem czarowania (po co rzucać zaklęcia, skoro można je pisać?), ale takiego chemika pokroju Cobalt też mógłbym spróbować.
-
/Centurion - Mydlą tobie oczy. Ale nie przejmuj się, nie jesteś jedyną osobą, która dała się nabrać. - Westchnęła, na sekundę ponownie spoglądając w niebo. - Byli tacy, którzy zobaczyli, domyślili się tego, jaką ideologie chcecie im nałożyć. U was nie są niestety znani, bo odrzucili tę magię. Pozbyto się ich, tak po prostu, bo nie pasowali do reszty. Do ogółu. Podstawową dziurą w waszej logice jest to, że miłość głosicie mieczem, czemu nawet same księżniczki nie mogłyby zaprzeczyć. Inaczej nie byłoby tutaj tych wszystkich walk. I nie widzielibyśmy, jak krystalicznie dobre kucyki przelewają krew. Kontrolują was wszystkich przez fałszywe odczucie, że to, co robicie, jest jedyną słuszną rzeczą. Pionki także nie myślą o graczu, a ten musi je widzieć, znać ich pozycje, potrafić ją zmienić, aby obmyśleć i zastosować najlepszą taktykę. Los pojedynczej figury nie znaczy absolutnie nic. Jak to szachy, wystawia się w nich pułapki. A pułapki niejednokrotnie wymagają umyślnego poświęcenia pionów. Na to, co księżniczki próbują osiągnąć, jest jedno określenie: totalitaryzm. Spojrzała mu prosto w wizjer hełmu, co prawda nie widząc jego oczu, ale za to on mógł zobaczyć jej puste, pozbawione emocji oczy o szarych tęczówkach. Bardzo rzadko zdarzało jej się aż tyle mówić, chociaż jej krótki monolog był bardziej głośnym myśleniem w drugiej osobie. Nie spodziewała się, że do niego trafi, ale wszak nie to było istotne. Całkowicie milczała, nieustannie wpatrując się w niebo, w jakieś konkretne punkty nad Centurionem. Aż dziwne, że jeszcze nie zauważył jej gry na czas. Że próbuje wydłużyć walkę, czekając na opadnięcie chloru wyrzuconego w powietrze przez tornado. Jednak teraz już za późno. Gaz bojowy tym razem nie był całym obłokiem, tylko rozrzuconą mgłą. Pomimo tego dalej znajdował się w powietrzu nad ziemią, znacząco utrudniając oddychanie, drażniąc drogi oddechowe, zatruwając. W rozszczepionej formie nie stanowił tak dużego zagrożenia, jak przedtem, jednak dłuższe pozostawanie w tej chlorowej mgiełce było fatalnym pomysłem. - Mam nadzieję, że po skończonej walce będzie można otworzyć ten pancerz, gdyż inaczej nici z sekcji zwłok. - Pomimo jej wiecznie neutralnego tonu głosu, można było się domyśleć, o co jej chodziło. W razie czego ponownie wymierzyła swój miotacz, powoli podchodząc do Centuriona.
-
Na następny raz polecam bardziej kwas fluorosiarkowy zmieszany z pentafluorkiem antymonu. Tym swoim kwasem solnym najwyżej możesz kogoś oparzyć, albo ubranko mu poniszczyć.
-
Rex, mam pytanko. Strzała pokryta kwasem? A czy przypadkiem kwas by jej nie rozłożył? A jeśli jest odporna na działanie kwasu (silnego kwasu, jeśli przeżarł się przez ciernie w takim tempie), to czy kołczan w którym ją przechowywałeś nie miałby dziury?
-
Ale z Komputerem jest jeszcze gorzej, bo ma nick pasujący do obu płci (w dodatku dowiedziałem się, że to on a nie ona tylko dzięki Emielowi ).
-
N: Magus. Magus est malaficus. A: Mhrok. Może trochę nietrafiony ten zielony, ale fajno. S: Chyba fan Sombry (u don't say?) U: Jeśliby twój Tytan pomocy potrzebował w Starciu, zgłoś się do Cobalt
-
Kiedyś nie mogłem pojąć, dlaczego przez bity miesiąc myślałem, że Komputer to ona. Teraz już wiem. To, że Kuba kończy się na "-a", nie znaczy, ze to imię żeńskie . Also, ze wszystkich walk chyba najlepiej mi się czytało walkę Arceusa i Lying. U Emiela i Timber jeszcze ni ma co czytać, a Cad vs Rex jest troszku chaotyczne po obu stronach. Serio ciekawą? Jak teraz na Cobalt patrzę, to to taka krzyżówka Medyka z TF2, Maud Pie i mojego stylu wypowiedzi. Z postaci z naszej drużyny najbardziej mi się chyba podoba Calamity (ahh, to wieczorne pisanie na Skypie z Emielem...), stary Harkon (nowego nie czytałem) i twój Wolfast (ocena głównie z tego, co czytałem na błoniach. Bo podczas symulacji po kilku pierwszych postach zacząłem czytać tylko to, co dotyczyło mojej postaci [AKA naciskam ctrl+f i wyszukuję "Cobalt"]).
-
Strzała? Paraliż mięśni? Chyba zawierająca kanaliki z trucizną, albo ewentualnie wbita w nerw (co cholernie boli tak swoją drogą). Tak swoją drogą, po Cadianach spodziewałem się bardziej subtelnej walki, polegającej na... w sumie na tym, co robi Rex. Chyba. Ciężko mi sobie wyobrazić to, co wy tam ze sobą wyprawiacie. Coś jak Soresu Jedi, polegający na ciągłym blokowaniu ataków, oraz wykorzystywaniu każdego, najmniejszego błędu przeciwnika. Ale mam nadzieję, że anonimowy sędzia decyduje o zwycięstwie w przypadku każdym, nie tylko graczy. Ale co tam ja. Moja postać nawet nie ma jak być OP.
-
/Centurion - Jestem doktor Cobalt Whisper - tutaj się lekko ukłoniła. - I nie jestem wojownikiem, a, można rzec, naukowcem. I widzę, że mam do czynienia z co najmniej profesorem, sądząc po jakości twojej zbroi. Nie czaruj się, taka dawka elektryczności najwyżej spowodowałaby nagłe skurcze mięśni i niewiarygodny ból w wypadku osoby nieopancerzonej, jednak ty ledwo drgnąłeś. Miło od czasu do czasu spotkać osobę o takim samym zamiłowaniu do nauk. Niestety, zapewne nie specjalizujemy się w podobnych dziedzinach. - Zamilkła na dłuższy czas, jakby zbierając myśli. Złapała się też za kopytko, dalej czując piekący ból. - Kazali nam walczyć, ale zapewne żadne z nas nie zrobi pierwszego ruchu. Bo kto wie? Może właśnie w tej chwili wypuściłam morderczy patogen, albo ty szykujesz jakiś atak orbitalny? Niemniej jednak, chcąc nie chcąc mamy chwilowe zawieszenie broni - powiedziała, zaczynając przechadzać się od lewej do prawej. Wyglądało to zwyczajnie, jednak Centurion mógł zauważyć, że co chwila przechylała głowę w jego stronę, jakby sprawdzając, czy zamierza coś zrobić alibo przyszykować.Także i miotacz gazu, oraz owa buteleczka, pozostawały trzymane w gotowości. Może tworzyły razem mieszankę wybuchową? Albo perfekcyjnie podtrzymywały spalanie? Albo utleniały się, będąc niewykrywalnym, ale skutecznym zabójcą? Co jakiś czas przymierzała się na niego, jakby do rzutu kolbą miarową, albo strzału z dyszy, wewnętrznie ciesząc się z takiej sytuacji. Ból powoli przemijał, a ona miała już po części obmyślone taktyki, jakie mogłyby zadziałać. - Cadance na pewno nie przyjdzie ci z pomocą, wszak sama walczy, tak, jak i reszta twoich towarzyszy. Jesteś całkowicie zdany na siebie, jednak pro publico bono, czyż nie? A kiedy jeden zawiedzie, reszta posypie się jak domino - powiedziała, po czym przerwała i westchnęła, zatrzymując się i obracając k'niemu, a następnie kontynuowała - bo wszyscy jesteśmy tylko ich figurami na szachownicy. Nawet wy. Jedni to podstawowe piony, inni to wieże, inni to skoczki. Czym się różnią oba zestawy? Kolorem i stroną na szachownicy.
-
/Centurion Zbliżał się w jej stronę lej kondensacyjny o niewielkich rozmiarach. Może i nie wystarczał on, aby unieść kucyka obładowanego sprzętem, ale cyrkulacja powietrza sprawnie wydmuchiwała gaz z ich pola walki. Niewielka strata, gdyż chlor jest cięższy od powietrza, więc i tak opadnie z powrotem na ziemię. Teraz gorsze zagrożenie stwarzały wyrzucane w powietrze tumany piasku. Jeśli ten stan rzeczy się utrzyma, za niedługo będą tu mieli małą burzę piaskową z możliwym pojawieniem się trujących gazów, jakie znajdą się ponownie na ziemi. A wszystko na niekorzyść przeciwnika, gdyż ani piasek, ani gaz nie dostanie się do wnętrza kombinezonu. Teraz pozostaje jedynie... Tutaj wyrwała się z zamyślenia, gdyż tuż obok jej głowy z dużą prędkością przeleciał świecący jasnym światłem pocisk, a z nim dwa inne, trafiając od boku w prawą jukę i górną część prawego przedniego kopyta. Pochyliła głowę i zacisnęła zęby, łapiąc lewym kopytem za miejsce trafienia. Pocisk zostawił jedynie osmalony ślad, bez żadnej dziury, ale bolało jak diabli. Postanowiła pójść w stronę, z której wystrzelono promień, z powodu bólu uginając się po każdym kroku wykonanym trafionym kopytem. Buteleczka cały czas trzymana była w pogotowiu, zresztą tak samo, jak i miotacz gazu. Strzał w jukę przyniósł podobny efekt, ale pozbawiony bólu, więc nie został zanotowany przez byłą doktorkę. Po krótkiej chwil zauważyła słabą barierę magiczną, a w niej niewyraźną sylwetkę. Nie mając innego wyboru, skróciła jeszcze bardziej odległość, a następnie zatrzymała się, pochylając głowę. Z powodu kombinezonu nie było to widoczne, ale używała zaklęcia. Po sekundzie tuż przed jej głową zaczęły się pojawiać wyładowania elektryczne, po czym w barierę uderzyło dość silne wyładowanie elektryczne. Nauczyła się tego dość dawno, głównie po to, aby nie mieć potrzeby noszenia ze sobą defibrylatora. Z nieco "podkręconą" mocą można było jednak kogoś poranić.
-
/Cent Cobalt stała w tym samym miejscu z przygotowaną bronią, cały czas obracając się w taki sposób, aby mieć możliwość strzału w kierunku tego wojownika rodem z komiksów o Iron Mane'ie. ((http://fc09.deviantart.net/fs70/i/2013/127/b/5/pony_stark_is_iron_mane_by_amelie_ami_chan-d64gcva.png)) Wszak nie będzie tak biegał z włączoną osłoną przez nieskończoność, a zwłaszcza dlatego, że biega po piasku. Nie sprawiało jej żadnego problemu stałe obracanie się ku niemu, ale jednak trzeba by było przejść do ofensywy. Zwyczajnie wycelowała w jednorożca z pancerzem wspomaganym, zachowując dość spore wyprzedzenie, oraz pociągnęła za spust, zamieszczony w dolnej części urządzenia. W tym momencie urządzenie wydało dość głośny syk, ale dalej nic się nie działo. Jej ostatnią czynnością było pociągnięcie za dźwignię, znajdującą się na górze. W tym momencie z dyszy urządzenia z dużą prędkością począł wydostawać się żółto-zielony dym, sięgający nawet do kilku metrów za Centuriona i jego tarczę. Był to chlor, czyli krztuszący gaz bojowy, wywołujący w głównej mierze podrażnienia dróg oddechowych, skóry i oczu, a nawet i śmierć przez zatrucie. Czyli nie było to nic, czym chciały oddychać kucyk. Uznała to za dobry wybór, gdyż jeśli owy jednorożec może swobodnie oddychać w obrębie swojej osłony, oznacza to, że przepuszcza ona powietrze. A jeśli przepuszcza powietrze, tym bardziej będzie przepuszczać chlor. Kontynuowała robienie tego przez dłuższą chwilę, aby mieć pewność, że Cent nie znajdzie ani jednej kieszeni powietrza, po czym czekała. Chlor nie był gazem bezbarwnym, więc działał też jak swego rodzaju zasłona dymna. Nie było nic widać z zewnątrz, ani z wewnątrz. Teraz pozostaje jedynie liczyć, że nie nadejdzie wiatr, który rozniesie gaz po całej arenie. Dodatkowo przygotowała się na ewentualny kontratak, wyciągając zamkniętą kolbę miarową z przezroczystą substancją ciekłą w środku.
-
Cobalt znalazła się na arenie w nieprzypadkowym stroju. Gdyż ostatnio przyszło jej samej stanąć do walki, to teraz "dozbroiła" się znacznie lepiej. Praktycznie całe jej ciało zasłaniane było przez całkowicie hermetyczny strój typu HAZMAT koloru białego, z wyjątkiem jej kopyt, ochranianych dodatkowo przez specjalną gumę odporną na działanie substancji żrących, oraz głowy, którą okalał charakterystyczny dla tych strojów kaptur z przezroczystą osłoną znajdującą się przed twarzą, umożliwiającą widzenie. Przez tę osłonę wyraźnie widać było czarną maskę gazową, która regenerowała powietrze zużyte na wskutek oddychania. To wszystko spowodowało, że jedynym widocznym fragmentem samej Cobalt były jej oczy widziane zza maski i kaptura. Oczywiście, przy jej bokach zawieszone były także i jej zwykłe juki z pustymi i pełnymi strzykawkami, bandażami, narzędziami chirurgicznymi i kilkoma kolbami miarowymi okrągłodennymi, a przyczepiona do prawej juki kilkoma pasami wisiała jej ręczna piła amputacyjna. W tym momencie stała prosto, z użyciem magii trzymając podłużny przedmiot o kształcie podobnym do końcówki węża strażackiego, z jednej strony zakończony sporych rozmiarów dyszą, podczas gdy z drugiej wychodziła elastyczna rura, prowadząc od owego urządzenia do znajdującej się na grzbiecie niebieskiej butli, zawierającej skompresowany chlor. /Centurion ((wcale nie dwemerski )) Spojrzała na swojego przeciwnika. Jednorożec w zbroi, prawdopodobnie wysoce odpornej na wszelakie uszkodzenia konwencjonalne. Brak możliwości stwierdzenia zdolności magicznych. Prawdopodobnie wysoka sprawność bojowa. Rozwiązaniem będzie zachować dystans, oraz wykorzystać prawdopodobną przewagę szybkości nad nieparzystokopytnym. - Witam swojego adwersarza - powiedziała swoim zwykłym głosem, który jednak był tak bardzo zniekształcony przez maskę, że właściwie nie brzmiał jak głos klaczy. Dodatkowo, ten cały sprzęt i strój nawet bardziej utrudniał Centurionowi identyfikację płci osoby, która do niego przemówiła, gdyż nie mógł tego stwierdzić po sylwetce. - Mam nadzieję na owocną walkę, gdyż na samym początku jest mało poległych. - Ustawiła się w bardziej stabilnej pozycji, kierując w jego stronę owe ustrojstwo, które dzierżyła magią.
-
Ode mnie też jest pytanie: - Czy koniecznie muszę stosować ten ubiór, jaki miałem przy symulacji, czy na WW mogę jednak założyć coś innego niż same juki?
-
/Rex - Dymorfizm płciowy polega na występowaniu różnic morfologicznych pomiędzy samcem a samicą w obrębie jednego gatunku. Potrafisz powiedzieć, w jakich aspektach wyglądu zewnętrznego innych niż kolor ja różnię się od ciebie? To właśnie dymorfizm płciowy.
-
/Ray i Rex Whisp słuchała wymiany, zdań, dowiadując się także nieco o tej dwójce. Wszak tak poznawała większość osób - słuchając ich rozmów z innymi, gdyż sama nie była przesadnie dociekliwa. On to nazywa honorem. Dla niej to zwyczajna głupota. Zamiar szlachetny, ale spełniany w najgorszym scenariuszu. Teraz jedyne, czego się można spodziewać, to "przyjacielskiego ognia" ze strony czarnego jednorożca w czasie jakiejkolwiek walki. A wzmianka o bezpieczeństwie Lying przywołała jej z pamięci usłyszane opowieści z sali, dotyczące jego zalotów do podmieńca. Tutaj pochyliła głowę, próbując ustalić jedną rzecz. Jednak nie ważne jak próbowała, potrzebna jej była jedna rzecz... - Czy u podmieńców występuje dymorfizm płciowy? - rzuciła nagle i niespodziewanie, czekając na odpowiedź i możliwość dokończenia myśli.
-
/Ray - Jeśli tak bardzo ci na tym zależy, to możemy to zrobić. Przyda się znajomość i... zaufanie kogoś, kogo mogę w przyszłości operować - powiedziała, wykonując kilka pierwszych kroków ku Rex'owi, rzucając jeszcze do podmieńca ,,idziesz?''.
-
/Ray ((W tłumaczeniu, owszem. I nie ogranicza to tylko twojego zasobu słownictwa ;-) - W Equestrii dzieją się różne rzeczy. A Rex? Czarno-czerwony pegaz przeciętnej budowy. A ten drugi natomiast... - tutaj rozejrzała się wokół, odnajdując owego muszkietera całkiem niedaleko swojej pozycji. Z raczej wiadomego powodu nie dokończyła swojej wypowiedzi.
-
A ja napisałem, że cię szukam ;-; W sumie, jeśli Cobalt udało się wejść w zamknięte drzwi, to mogła też nie zauważyć kogoś stojącego tuż obok niej.
-
Czyli jak na razie ja spamuję z Ray'em, a prace trwają.
-
/Ray ((Kucyki raczej nie mają prawa znać słowa humanitarne, bo pochodzi ono bodaj od łacińskiego humanitas, czyli ludzkość)) - Przy okazji najbliższej operacji mogę spróbować, ale wydaje mi się to wadliwe - odpowiedziała, wracając wzrokiem na drugą siebie, która po chwili przemieniła się w Ray'a - Morfina? Jeśli mógł otrzymać cios na tyle poważny, że potrzebna jest natychmiastowa interwencja, oraz przeżyć do czasu, aż pomoc nie nastąpi, równie dobrze może wytrzymać te kilkanaście dodatkowych jednostek bólu, jednak czasem utrata świadomości jest niezbędna, do wspomożenia pacjenta czymś jeszcze, oprócz leczenia. - Schowała swoją strzykawkę, po czym oddaliła się na kilka kroków od drzewa. - Nie mam pojęcia, bo widziałam go góra dwa razy, a tutaj te̵̢̛̛̺̤̬͇̪̼͙̝̹ͪ͑ͩ͌̓ͨ̋͝ͅż nazbierał się już mały tłum.
-
/Ray - Nonsens. Większa ilość serc oznacza, że krew jest mocniej pompowana, co zwiększa ciśnienie. Zastąpienie fragmentu tętnicy jedynie by pogorszyło sytuację, przez zmniejszoną powierzchnię naczyń krwionośnych, a serca byłyby wrażliwe na obrażenia. No i należałoby znaleźć to twoje nibyserce o odpowiednich gabarytach, chociaż prawdopodobnie jedna osoba z naszej drużyny potrafiłaby takie coś skonstruować. Z kim walczyła? Chyba z jakimś muszkieterem, albo z tym łucznikiem Rex'em. Nie pamiętam dokładnie, gdyż nie przykładałam do tego przesadnej wagi - powiedziała, usiłując znaleźć obydwu ogierów wzrokiem.