Arashel Jajir
Brony-
Zawartość
267 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Arashel Jajir
-
[Dyskusja] Propozycja nowego eventu - "Wśród szczęku piór".
temat napisał nowy post w Archiwum fanfików
Ja też bym chętnie się zgłosił, jeśli jeszcze można. -
Wojska z Ponolska zaatakowały Lunań:[spoiler] [/spoiler][hr] Coś Ci tu nie wyszło. Do tego nie zamalowałeś Lunań na mapie o kolor mojego państwa. Cholera, musiało mi się źle skopiować, a raczej trudno będzie powtórzyć walkę. Mapka poprawiona ~Fragin
-
Guntherloo.
-
Nie znam Okami, o czym jest? Muzyki jakiejś pani słucha? GlamRock, Alice Cooper, Joann Jett? Widzę, pani ze śląska. Okolice jakiego miasta? Na śląskich meetach bywa?
-
O, wreszcie. Tak, to dobra odpowiedź jeśli chodzi o grę. Cytatu tego użyto też w pewnym filmie. Ale mniejsza o to, twoja kolej zadawania.
-
Zostałem wychowany na książkach napisanych zdaniami krótkimi. I takie też lubię. Arabami miało zajeżdżać jak najbardziej, assasynami raczej nie. Co do zwyczajów i umiejscowienia elity wyżej, cały Zakon jest elitarny, ale niektóre rody są, powiedzmy, starsze. Ogólnie mam skończony pierwszy tom książki na temat Zakonu, po korekcie mam zamiar opublikować ją tutaj na forum. Jakby komuś się chciało czytać oczywiście.
-
Gdzie mój achievement :( A tak ogólnie moje ruchy mogą sie opóźnić, mam do dyspozycji tylko telefon. (coś czułem, że o czymś zapomniałem, proszę bardzo!) ~Fragin
-
Czy totalne beztalencie muzyczne, dodatkowo znajdujące się nad morzem, bez warunków do nagrywania może nagrać wersję poglądową i do tego rozpisać piosenkę?
-
Pinkamena na sto procent poradzi sobie lepiej. Czemu? Ma czas. Bardzo dużo czasu. Podczas gdy ona może ćwiczyć całymi godzinami, na ten przykład, rozmawianie z widelcem, Pinkie nie ma na to czasu. Czemu nie? Bo cały czas pociesza przyjaciół albo piecze ciasta. A prostogrzywa siedzi i nic nie robi. Więc może się uczyć. Cukierniczka jest do tego zbyt podekscytowana, rzekłbym rozskakana. Nie potrafi usiedzieć w miejscu.
-
To dobierzemy się w dwójkę, stworzymy śpiewającą pracę duo i będzie się można pośmiać heh.
-
[ZWYCIĘZCA WYŁONIONY] [Turniej Walk] Delafontaine VS Arashel bin Jajir Omad Ahad [JEDNOROŻCE]
temat napisał nowy post w Dawne Dzieje
Wiecznie milczący wojownik stał nieruchomo. Przeciwnik nie wykonywał żadnego ataku, a czerwona ciecz wciąż spływała z pleców. Bolało jak cholera, ale Arashel tego nie czuł. Nie teraz. Wiedział, że to na bank będzie boleć w przyszłości. Ale musiał walczyć. Za Ahada. Za Braci. Krążył wokół przeciwnika, malował półksiężyce ostrzami. Zwodził. Wciąż chciał ograniczyć przeciwnikowi mobilność. Wyprowadził dwa silne ciosy, przy których wykorzystał oba miecze, Jeden na lewą stronę torsu, drugi na prawą. Upadł na piasek. Krew... Piasek wdziera się w ranę... Wstał. Nie mógł się poddać, nie mógł upaść jeszcze raz. Nie mógł też wyprowadzić następnego ciosu. Krążył więc, zwodził swymi ruchami... -
Bardzo dobrze, mój człowiek słucha T.Rexa i Alice Cooper. A tak w ogóle, to jest Poison, nie Posion No ale nic, słuchasz T.Rexa, czyli porządnego GlamRocka. Wybaczam.
-
Wbijaj na Walki Rycerzy. A teraz kolejne pytania do autora. Słuchasz tylko tych Linkin Parków i GreenDayów, czy może lubisz klasykę rocka? Led Zeppelin, Joann Jett, T.Rex, Alice Cooper. Mówi Ci to coś?
-
Jeśli mogę. Nie wiem co powiedzieć, chyba tylko tyle, że na prawdę dziękuję za to wyróżnienie.
-
Nie sądzisz, że dwa dni to za mało na wszystkie odcinki od sezonu 1 do sezonu 3? Dobrze, że lubisz Nyx, to Ci się chwali. Grasz na jakiś instrumencie? I co to za imię Radosłąw?
-
Gorące piaski pustyni. Złoto po horyzont. Miejsce zgubne dla wielu. Zbawienne dla innych. W nieokreślonym miejscu na świecie działał ongiś zakon. Zakon pradawny, mistyczny i tajemniczy, gotów strzec swych tajemnic za cenę życia. Ich kolorami było złoto, symbolizujące bezkres oraz piękno pustyni, oraz purpura, oznaczająca królewskość. Władzę sprawowała tam głowa jednego z rodów, wyłaniana drogą pojedynków. Nie były one na śmierć i życie, chociaż odbywały się tam równie poważne walki. Lecz jeden ród wygrywał prawie zawsze. Mordercze treningi na placu walki wykańczały wielu młodzików. W rodzie Jajirów po tych treningach dodatkowo odbywały się treningi z ojcem, które były tak samo, jeśli nie bardziej męczące. Spytacie mnie, po co to robiono. Myślę, że znacie już odpowiedź. Ród Jajirów był elitą jakich mało, panowała tam zasada, iż jedna kobieta może wydać na świat maksymalnie jednego potomka. W rodzie tym panowała zasada, że każdy nowy członek płci męskiej musi mieć imię rozpoczynające się na literę A, lub na literę E. Podczas porodu matka radziła sobie sama. Po porodzie zabierano jej dziecko. Przyszli wojownicy od małego przyzwyczajani byli do bólu. Rozgrzanymi nożami nacinano im kopyta, czasem nawet twarz. Blizny pozostawały na zawsze. Za panowania Ahada Jajira, ówczesnego władcy, zakon rozkwitał. Żadne okoliczne plemię nie miało odwagi go zaatakować. Wszystko było w absolutnym porządku. Omad urodziła Ahadowi dziecko, jasnoniebieskiego ogiera z żółto-czerwoną grzywą. Arashela. Zdrowy i silny fizycznie, poddawany był rytuałom cięć dwa razy częściej. Nie płakał po nocach. Łzy są bezsensowne, na pustyni to niepotrzebna utrata wody. Gdy dorósł, przyszedł czas na treningi. Podczas gdy na placu treningowym walczono mieczami z drewna, on walczył ze swoim ojcem bronią z ostrzem ostrym jak brzytwa. Nie uniknął skaleczeń. Zdarzały się również poważniejsze rany. Nie płakał. Zakon Braci charakteryzuje się między innymi częstymi ćwiczeniami umysłu. Mogą dzięki temu częściowo zignorować ból podczas walki. Ćwiczenia były bardzo trudne, młody chłopiec musiał dużo wycierpieć. Trenowano zgodnie z zasadą "Myśl, a tak się stanie" aż do perfekcji, którą osiągało niewielu. Na swoje dwunaste urodziny Arashel dostał pełny strój Brata. Czarną chustę do zawinięcia na twarz oraz płaszcz z kapturem, który posiadał złoto-purpurowe klamry. Na broń przyszło mu jeszcze długo poczekać. W wieku szesnastu lat każdy ogier miał obowiązek przystąpić do pojedynku. Żaden nie miał własnej broni. Walczyli bronią swoich ojców. Wygrana była nieważna, liczyła się determinacja. Liczył się również honor. Kto nie spełniał tych dwóch wymagań, został wygnany. Syn Ahada, jako zdolny wojownik, wygrał cały turniej. Nie obeszło się bez ran, po ostatniej walce musieli znieść go z areny, gdyż ten zemdlał z powodu zbyt szybkiej utraty krwi. Wtedy też odnalazł swoje przeznaczenie. Był stworzony do walki. Na jego prawym pośladku pojawiły się dwa skrzyżowane ostrza, jedno z ametystem, drugie z topazem. Dumny ojciec nie poszedł za tradycją i dalej trenował syna. Arashel mówił bardzo mało, prawie wcale. Gdy jednak zdarzyło mu się odezwać, głos jego był zachrypnięty i oschły. Połowę ze swojego przydziału wody oddawał rozchorowanemu tacie. Tak, Ahad niedługo po siedemnastych urodzinach poważnie zachorował. Uzdrowiciele dawali mu maksymalnie pięć lat życia. Każdy wojownik w swoje dwudzieste pierwsze urodziny dostaje broń. Broń z kamieniem szlachetnym. Zwykle był to półtoraręczny miecz z szafirem. Arashel był wyjątkowy. Dostał dwa krótkie miecze, z najlepszej stali, jaką posiadali Bracia. Z dwoma najdroższymi na pustyni klejnotami. Topazem i ametystem. Była to broń piękna. Nigdy nie tępiała, nigdy nie rdzewiała. Zawsze lśniła księżycowym srebrem. W trakcie rytuału przekazania obecni mogli być tylko ojciec i syn. Tu również nie zrobiono wyjątku. Młodszy wchodził do pomieszczenia, w którym światło padało tylko na kamienny stół ze starożytnymi runami. Tam leżała jego nowa broń. Następnie musiał wyjść przez drugie drzwi na arenę, gdzie czekał na niego starszy. Między obiema stronami wywiązywała się walka. W rodzie Jajirów nikt nigdy nie ucierpiał. Niedługo po walce Arashela z jego przodkiem ogłoszono alarm. Pobliskie plemiona napadły na Braci po zapadnięciu zmroku. Obserwator dostał dwie perfekcyjnie wymierzone strzały w oko. Nie miał szans poinformować zakonu wcześniej. Bracia walczyli dzielnie, jednak nie mieli szans przeciwko tak licznej przewadze. Los chciał, że Arashel zwyczajnie się potknął podczas biegu przez las, do tajnych składów, dzięki czemu nie brał udziału w walce. Przeżył jako jedyny. Od tamtego zdarzenia stał się cyniczny. Dziś krąży po świecie i szuka przeciwników. Szuka zemsty.
-
Gdybym jeszcze ja umiał śpiewać...
-
[ZWYCIĘZCA WYŁONIONY] [Turniej Walk] Delafontaine VS Arashel bin Jajir Omad Ahad [JEDNOROŻCE]
temat napisał nowy post w Dawne Dzieje
Nie zawsze da się wybronić i czasem trzeba przyjąć ciosy na siebie. Arashel o tym wiedział. Po niezbyt trafnym ciosie przeciwnika w przednie kończyny położył się na ziemię. Oberwał w plecy, długa rana wzdłuż kręgosłupa krwawiła. Na szczęście głowa była cała. Przeczołgał się pod nogi przeciwnika, bardzo ryzykownie. Wstając, zrobił wymach prawym tylnym kopytem na nogę przeciwnika. Nie czekając, wstał zwinnym podskokiem. Uderzył głownią lewego miecza w czaszkę, prawym celował w dolną część torsu. Chciał ograniczyć przeciwnikowi mobilność. -
Jeśli jeszcze nie znalazłeś (to masz na prawdę wolną wyszukiwarkę google) to jest to "Kosiarz umysłów".
-
W takim razie na wyróżnienie moim zdaniem zasługuje Turoń. Nie wiem czemu, ale ta praca ma w sobie coś przyciągającego.
-
Prace piękne, a dwie dodatkowe do wyróżnienia to moim zdaniem praca Turonia i GraphitShine. Za oryginalny styl.
-
Dzień Kryształowych Serc jest dniem, w którym każdy kucyk zakłada naszyjnik z miniaturą Kryształowego Serca, symbolizujący miłość i zgodę. Podczas tego święta Księżniczka prowadzi specjalną audiencję, podczas której wysłuchuje skłóconych par i stara się rozwiązać ich problemy. W tym to dniu najczęściej kucyki wybierają się ze swoimi partnerami do kawiarni, herbaciarni oraz innych romantycznych miejsc. W centrum Kryształowego Królestwa odbywa się najczęściej koncert wybranej przez Księżniczkę i jej partnera grupy muzycznej. Naleśniki z sosem z kryształowych jagód rozdawane są za darmo w punktach rozmieszczonych w całym mieście. Na koniec dnia grupa źrebiąt prezentuje swoje zdolności aktorskie, wystawiając romantyczną sztukę najczęściej napisaną przez siebie. Kostiumy, muzyka, wszystko przygotowane jest przez uczniów.
-
Założę się, że to błędna odpowiedź, ale tak mi podpowiada pewna świadomość w moim umyśle. "Just for sidekicks", CMC robiły to aby zdobyć znaczki lub za ewentualną zapłatą?
-
Wysłałem moją amatorską pracę, którą, mam nadzieję, dostałaś.
-
Ah, ale ja już tą kwestię z nim omawiałem. Dla niego robię wyjątek i zwracam się per "użytkowniku internetu".