W końcu zaczęliśmy wspólnie szykować się do podróży. Clover zaproponowała byśmy wyruszyli główną drogą, nie miałem nic przeciwko opuszczenia tego przeklętego lasu i udaniu się do karczmy, w końcu teraz najchętniej poszedłbym spać. Przy okazji wrócił ptak Meliona i usiadł na klaczy, chyba nie powinienem nazywać jej ptakiem, w końcu to rozumna istota, której nie znam. Powiedziała że lepiej wyjść z lasu bezpieczniejszą drogą i szturchnęła mnie w bok, na co ja odchrząknąłem.
- Racja, wystarczy nam przygód jak na jedną noc.
Nagle nie wiadomo skąd pojawiły się dziwne barwy tęczy, które później jakby zamieniły się w dziwne kwiaty. Zastanowiły mnie te barwy, jakbym już kiedyś widział coś takiego, lecz nie mogłem sobie przypomnieć gdzie. Wtedy dołączyła do nas grupka innych kuców, w tym Treasure. Jedna z klaczy elegancko się przedstawiła używając wyrażenia którego nie zrozumiałem. Medyczka, łuczniczka i zielarka, ciekawa kombinacja. Następnie po kolei poczęła mierzyć nas wzrokiem. Jej wyraz twarzy był dość ponury, jednak ja patrzałem na nią tak samo. W końcu podszedłem do nej i się przedstawiłdem.
- Jestem Onyksis, podróżnik, kolekcjoner, mag i dawniej szlachcic. Witaj, miło mi cię poznać, moja droga. - Ostatnie słowo zakończyłem lekkim uśmiechem.