-
Zawartość
2367 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Sajback Gray
-
Oto moja praca, która może przyprawić was o zespół "ło co kaman". Nie liczę na jakiejś miejsce, ale warto było.
- 23 odpowiedzi
-
- Rainbow dash
- event
-
(i 3 więcej)
Tagi:
-
[Konkurs] Konkurs Literacki edycja specjalna - "Święta, święta..."
temat napisał nowy post w Archiwum fanfików
To dobrze że ujdzie, bo mój fic to też nie kolos. -
Cieszę się że odpowiedziałaś. Pora na odpowiedzi: 1. Najchętniej zjawiłbym się u ciebie i pokazał ci osobiście, ale... . Nie mam dostępu do tego drugiego świata, lecz mogę wysłać ci specjalne wideo w którym prezentuje ci na czym polega taniec i jakie płyną z tego korzyści. 2. Nocne niebo jest rzeczywiście wspaniałe. Ja i mój przyjaciel często spędzamy dużo chwil na obserwowaniu tych pięknych gwiazd i majestatycznego księżyca. Masz rację w Equestrii jest ono o wiele piękniejsze. 3. Przepraszam... , rozumiem że to dla ciebie trudne. Dobrze pamiętam tę noc i płomienie, wiem co musiałaś przeżywać. 4. Nazywam się Smooth Sound, a ten człowiek siedzący przed domem to Grey. Pytania: 1. Pytanie dość dziwne. Co byś zrobiła, gdybym zjawił się u ciebie? 2. Co myślisz o jednorożcach? 3. Czy lubisz się przytulać? 4. Umiesz śpiewać? Ewentualnie czy lubisz.
-
- hmmm... . Trudno powiedzieć. Jeśli faktycznie nasze uczucie wzrosłoby, to... nie miałbym nic przeciwko byśmy zostali parą, ale to tylko przypuszczenia. - Nie. Jestem dość opanowanym kucem i wciąż traktuję ją jak dobrą przyjaciółkę. - Nie mam pojęcia. Nie wykazuje przy mnie takich reakcji, ale był bym szczęśliwy gdyby faktycznie coś do mnie czuła. - To trochę skomplikowane... . Byłem bardzo nieśmiały. Kiedy Sajback mi to puścił, zakochałem się w tym. - Tak, w policzek.
-
Nie no! O wszystkim dowiaduję sie ostatni!
-
Wpierw odpowiedzi na odpowiedzi: 1. Ja także bardzo lubię i doceniam ten rodzaj muzyki. Dźwięki skrzypiec są naprawdę piękne i inspirujące. Flet także brzmi pięknie, niejednokrotnie wzruszam się podczas koncertów. 2. Jest to cudowne uczucie. Całe twoje ciało wypełniają dźwięki, jest o tak cudowne że aż brak mi słów... . Kiedy pierwszy raz zatańczyłem, wiedziałem że jest to moje przeznaczenie. 3. Uwierz mi że na pewno nadajesz się na randkę. Zadałem to pytanie bo uważam że jesteś naprawdę ładna. Piękne zielone oczy, blond grzywa, a na dodatek szary to mój ulubiony kolor. Była by to dla mnie czysta przyjemność pójść z tobą na randkę. Teraz pytania: 1. Nauczyć cię tańczyć? 2. Co myślisz kiedy patrzysz na nocne niebo? 3. Jakie jest twoje największe marzenie? Nie licząc zemsty. 4. Przedstawić się? W końcu nie znasz mojego imienia.
-
No to ja mam klika pytań: 1. Lubisz muzykę klasyczną? 2. Lubisz tańczyć? 3. Czy gdyby kiedykolwiek zaistniała taka sytuacja, to czy poszłabyś ze mną na randkę?
-
Ważna informacja. Kiedy tylko będę miał możliwość, ostatecznie zmienię nick. Jeszcze nad tym myślę, ale najprawdopodobniej Sajback zniknie. I to nie tylko dla tego że niektórzy źle to piszą. Tak czy owak informuję na przyszłość.
-
Stowarzyszenie Żyjących Piszących - dyskusje ogólne o pisaniu/tłumaczeniu.
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Jeśli pozwolicie, to chciałbym zaczerpnąć małą radę dotyczącą fica. Otóż piszę dość długie opowiadanie składające się z prologu, 5 rozdziałów i epilogu. Każdy rozdział dzieli się na kilka podrozdziałów, z czego każdy rozdział opowiada przebieg wydarzeń z perspektywy innej osoby. I tu jest taki drobny ask. Rozdziały będę publikował po kolei, ale zastanawiam się czy podrozdziały także powinny być osobno. Czy powinno być to na zasadzie: Rozdział 1 podrozdział 1 podrozdział 2 podrozdział 3 Rozdział 2 Czy raczej w każdym rozdziale pisać pogrubieniem i/lub gwiazdkami etap x. Każdy z etapów po kolei mówi o losach danego antagonisty.- 2171 odpowiedzi
-
- Pisanie
- Tłumaczenie
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
Wpis 1 Dzisiejszy dzień zaczął się stosunkowo zwyczajnie. A przynajmniej w tendencyjnej formie tego słowa z uwagi na głośną muzykę którą Vinyl jak co dzień prezentowała wszystkim okolicznym kucom. Jednakowoż przez te wszystkie lata zdążyłam w pełni przyzwyczaić się do tej nieco niekonwencjonalnej formy porannych pobudek. Wstałam z łóżka, a następnie udałam się do łazienki, by wziąć kąpiel. Podczas niej rozmyślałam nad dzisiejszym występem w filharmonii Canterlockiej i możliwych skutkach, które z owego występu mogły wyniknąć. Zdawałam sobie sprawę z tego, że, gdyby mój występ okazał się nie wystarczająco dobry to moja kariera mogłaby bezpośrednio na tym ucierpieć, a na taką ewentualność nie mogłam sobie pozwolić. Po wszelkich porannych zabiegach postanowiłam zjeść śniadanie z moją przyjaciółką Vinyl. Muzyka którą reprezentuje niejednokrotnie wywołuje u mnie ból głowy z powodu jej niewymownej odmienności od pięknych i cudownych dźwięków muzyki klasycznej, jednak Vinyl to Vinyl i nic na to nie poradzę. Mimo, że faktycznie czasami mam ochotę nieco uszkodzić jej barbarzyńskie głośniki, które nie dają mi, choćby na chwilę pomyśleć lub napisać przyzwoitej symfonii, to nie żywię do niej z tego powodu nienawiści. Zdaję sobie sprawę z tego, że ona, po prostu taka jest i ten rodzaj muzyki to jej przeznaczenie tak jak moim przeznaczeniem jest muzyka klasyczna. Ponadto jest moją przyjaciółką i niejednokrotnie pomogła mi w trudnych chwilach. Po krótkiej porannej rozmowie z Vinyl, postanowiłam spożyć dobrze zbilansowane śniadanie składające się z owoców, kanapki i soku pomarańczowego. Natomiast po posiłku natychmiast udałam się wraz z moją wiolonczelą do pokoju muzycznego, by wprawić się w grze przed dzisiejszym występem. Nie raz głośna muzyka Vinyl nie pozwalała mi na bezpośrednie zgranie się z dźwiękami mojego instrumentu, jednak wczoraj obiecała mi, że na czas moich prób wyciszy wszelką muzykę wydobywającą się z jej głośników. Udawszy się do pokoju muzycznego mijałam nasze wspólne zdjęcia ze szkolnych lat. Gdyby ktoś, wtedy powiedział mi, że będę mieszkać i przyjaźnić się z DJ’em, to ewidentnie wyśmiałabym go, wątpiąc w jego zdrowie psychiczne. A jednak ścieżki przeznaczenia są nieodgadnione. Będąc już w pokoju rozstawiłam trójnóg, wyjęłam zeszyt z nutami i zaczęłam grać. Już od dawna przy grze na wiolonczeli nie akompaniowała mi taka cisza. Dzięki takiej aurze spokoju mogłam w pełni zagłębić się w dźwiękach mojego instrumentu, który napełniał moją duszę niewymowną inspiracją. Nie słysząc żadnych dźwięków, które, by mi przeszkadzały postanowiłam zagrać mój nowy niedawno skomponowany utwór. Nie raz podczas gry zdarzało mi się odcinać od świata zewnętrznego, by jeszcze skuteczniej doszlifować poszczególne dźwięki. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie piękną łąkę białych kwiatów pośrodku, której stało martwe drzewo. Płatki majestatycznych roślin rozwiewane przez wiatr niczym deszcz opadały na ziemię. Im dalej szła moje symfonia tym kwiaty robiły się coraz ciemniejsze aż dźwięki zamilkły, a kwiaty stały się całkiem czerwone. Wtedy ktoś bardzo głośno krzyknął Octavia. Niespodziewany krzyk wyrwał mnie z amoku dźwięków i sprawił, że upadłam na ziemię. Nagle zauważyłam, że na dworze jest już ciemno i zdałam sobie sprawę, że niedługo zacznie się koncert i muszę się śpieszyć. Szybko, lecz spokojnie spakowałam swój instrument i zeszłam na dół do Vinyl, która siedziała zapłakana w salonie. Spytałam ją co się stało, ale odpowiedziała mi jedynie cisza. Martwiłam się o nią, lecz musiałam się sprężać i zostawiłam ją samą sobie, a następnie udałam się do filharmonii. W drodze do niej towarzyszyły mi nerwowe myśli. Co stało się Vinyl? Czy dobrze się czuje? Było mi wstyd, że zrobiłam jej coś takiego, lecz nie mogłam opuścić jednego z najważniejszych koncertów w moim życiu. Wreszcie dotarłam do filharmonii i od razu wzięłam się do rozstawiania wiolonczeli na scenie. Przez kurtynę słyszałam jak widzowie powoli zajmują swoje miejsca i rozmawiają o przedstawieniu. Zdawałam sobie sprawę, że to co zrobiłam było nieco niekonwencjonalne, ale jaki miałam wybór. Zdziwiło mnie, że jeszcze nie ma głównego skrzypka i zapytałam jedną z klaczy dlaczego się spóźnia. Ta odpowiedziała mi, że nie mógł się zjawić, ponieważ jego przyjaciel zachorował. Jeżeli wcześniej czułam się winna, to teraz czułam się gorzej niż szlachcic wyrzucony z wystawnej kolacji. Kurtyna powoli zaczęła się unosić, lecz, kiedy się podniosła na scenie nie było nikogo. Jak mogłam być tak ślepa! Pomyślałam wybiegając z filharmonii i kierując się w stronę domu. Kiedy weszłam do środka ponownie ujrzałam Vinyl, która łkała na kanapie. Bardzo zdziwił ją mój widok. Spytała się dlaczego nie jestem na przedstawieniu. Odpowiedziałam, że jest dla mnie o wiele ważniejsza niż jakiś koncert. Następnie usiadłam koło niej i mocno ją przytuliłam. Przez następną godzinę wspólnie rozmawiałyśmy o tym dlaczego jest jej smutno. Okazało się, że dzisiaj rzucił ją chłopak i nie mogła się po tym pozbierać. Moja obecność z pewnością jej pomogła, ponieważ po pewnym czasie jej uśmiech z powrotem wrócił na jej twarz. Upewniając się, że nic jej nie jest postanowiłam na chwilę wyjść. Gdy Vinyl spytała się dokąd idę odpowiedziałam tylko: „muszę jeszcze coś zrobić”. Zabierając swój instrument udałam się na okoliczną polanę. Była już około 3 w nocy i wszyscy już spali, jednak przygotowywałam się do dzisiejszego występu i z pewnością go zagram. Wyjmując wiolonczelę ustawiłam się w odpowiedniej pozycji i zaczęłam grać. Wiatr rozwiewał dźwięki mojego instrumentu po całym Canterlocie umilając sny kucykom. Będąc na polanie grałam przez cały poranek wiedząc, że opuszczając koncert postąpiłam właściwie.
-
Dużo ostatnio mi się śniło. A więc pierwszy sen był o Pinkie Pie! Pamiętam że się z nią całowałem, a potem koniec, nawet nie mogłem przejść do rzeczy. Następny był z małą Rainbow dash, pamiętam że pokazałem jej miasto i przytuliłem, słodko! Kolejny z Discordem, mnóstwo chaosu i zamętu, pamiętam że przynajmniej trzy razy zamienili go w kamień. Kolejny z Luną, ten już niecenzuralny.... ale też nie mogłem ostatecznie przejść do rzeczy.
-
To taki przytulas co jakiś czas, albo jeśli poprosisz, lub by poprawić sobie nawzajem humor. Takie przytulasy są bardzo częste i mocne.
-
Aktualnie w bliższych stosunkach z jedną pegasis. Na razie ograniczamy się do przytulasów kucykowych i lekkich pocałunków.
-
Cieszę się z trzeciego miejsca w tym zacnym konkursie i gratuluję wszystkim którzy odważyli się zaśpiewać i coś wymyślić.
-
N: Kojarzy mi się z zastanawianiem się nad czymś przez wielce długi czas. A: Słodka Applejack żująca kapelutek. S: Jakiś fajny kuc z fajnym wyglądem. U: Znam i bardzo cenię i lubię. Wydaje się ogarniętą i fajną userką.
-
1. Lubisz muzykę klasyczną? 2. Lubisz tańczyć? 3. Poszłabyś ze mną na randkę?
-
Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Uśmiechnąłem się lekko na stwierdzenie klaczy. Faktycznie, najlepiej ruszyłbym się z miejsca, ale rozumiem że martwi się o swoją rodzinę, a to jest o wiele ważniejsze. - Nie martw się moja droga, rozumiem jak ważne jest dla ciebie skontaktowanie się z twoimi bliskimi, nie stwarzasz mi żadnych niedogodności swoją potrzebą informacji na ich temat. - Powiedziałem bardzo oficjalnym i arystokratycznym językiem. Mimo wszystko pamiętam jeszcze język szlachty. Następnie powiedziała mi że Sacrum jest jakby smokiem i że jest bardzo poważna. Widać było jak próbuję powstrzymać się od uśmiechu na tą wieść. Kucyk - smok! Myślałem że to tylko legenda, ale to prawda. Jakąż wiedzę może on mi przekazać! jednak zrobiło mi się nieciekawie na wieść że nie polubiła Clover... . Albo ona, albo Clover? Poczułem się bardzo rozdarty. -
Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Zanim na dobre udało mi się wstać, Clover zaskoczyła mnie mówiąc że musimy wpierw znaleźć jakiś strumyk, a dopiero później pójść, szukać towarzyszy. Głęboko westchnąłem i spojrzałem na klacz. - Dobrze, znajdźmy wpierw ten strumyk, ale śpieszmy się, bo nigdy nie znajdziemy Meliona... jedną chwilę... Sacrum? -
Średniowieczna Equestria [multisesja][tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]
temat napisał nowy post w Kapi
Słowa ptaka bardzo mnie zaciekawiły. Skoro są parą tak długo to musi znaczyć że faktycznie żyją niewiarygodnie długo. Na mojej twarzy pojawił się grymas zadowolenia. Jednak chwilę później klacz spytała się czy w końcu ruszamy w drogę. Rozciągnąłem się i powiedziałem: - faktycznie powinniśmy już iść, ja jestem gotowy. - stwierdziłem stając na kopyta. Następnie spytała się o Meliona. Ptak odpowiedział że chce przekonać kogoś do powrotu. Natomiast Treasure wraca z jakimiś klaczami i kotem... . jakim kotem?! Coś za dużo nas się tu kręci. Spojrzałem w ziemię z lekkim uśmiechem i powiedziałem: - Muszę przyznać że to naprawdę ciekawa noc... . -
Kończe kolejny krok, lecz zleceniodawca ma drobne problemy i został zastąpiony.
-
- Ludzie i kuce lubią często łączyć nas w pary, ale nie sądzę żeby coś z tego wyszło. Faktycznie, muszę przyznać że Vinyl jest ładną klaczą i mi się podoba, ale jesteśmy przyjaciółmi i tego nie zniszczę. Może kiedyś mogłoby coś z tego być, ale to przeszłość. Czas pokaże czy coś z tego będzie. - Octavia jest bardzo miłą klaczą. Zdarzało się nawet że radziłem się jej w niektórych aspektach muzycznych. Odkąd Sajback jest jej bliskim znajomym, zdarza się nam spotykać coraz częściej. Jestem jej także wdzięczny za częste pośredniczenie między mną i Vinyl. - Zgadza się ten utwór zawiera jazz. Oprócz klubowych utworów zdarza mi się także tworzyć nieco inne kompozycje. Różnorodność, to jedna z rad Octavii. - Nawet nie wiesz jak bardzo! - To nie prawda... . Po prostu nieco zawstydzają mnie pytania dotyczące naszego rzekomego związku. To trochę skomplikowane.
-
pojedynek [Pojedynek] [A] Sajback Aliquam Gray vs PlaguePony
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
Słowa przeciwnika bardzo mnie zastanowiły. Dlaczego on ciągle nazywa mnie swoim uczniem? Zaczął opowiadać coś, że był kiedyś aniołem i, że miał ucznia… . W końcu dodał, że to ja, nim byłem. Zaskoczenie na mojej twarzy było jakże potężne. Stwierdził, że usunęli mi pamięć, a on swoją zachował. Potem rzucił mi jakiś kamień, Spojrzałem na niego i ujrzałem wizję, w której on faktycznie był moim mistrzem. Zaraz potem upadłem na kolana. - Ja… ja… . – Spojrzałem na swoje dłonie. – A, więc to prawda… . Potem stwierdził, że spodziewał się tego, że użyję swojej mocy, by skopiować jego potęgę. Mówiąc to spojrzał mi prosto w oczy, co wzbudziło we mnie lęk. Stwierdził, że właśnie wchłonąłem jeszcze bardziej zabójczą chorobę, która jest nawet śmiertelna dla aniołów. Potem przekręcił swoje znamię, które najprawdopodobniej miało spotęgować obie rodzaje chorób. Widząc to upadłem na ziemie upuszczając kosę. Leżałem tak przez około minutę nie ruszając się. Nagle moje ciało rozpadło się w cień. - Taki żarcik! – Powiedziałem pojawiając się, z drugiej strony areny z lekkim uśmiechem na twarzy kierując kosą w jego stronę. – Naprawdę myślisz, że moje zdolności są tak marne?! Spędziłem wiele lat na doskonaleniu tej magicznej mikstury! Nie potrzebuję twojej mocy! Wchłonąłem jedynie samą esencję zasad jej działania! Nie bez powodu nie wziąłem jej od razu! Ta probówka służy do wyodrębnienia samej esencji danego strumienia magicznego i likwidacji wszelkich nieprawidłowości! Chyba nie myślisz, że nie jestem w pełni przygotowany do każdego pojedynku! Twoja moc została przetworzona i przekształcona w moją własną, odpowiednią do mego istnienia! Nie myśl, że przegram z tobą w tak żałosny sposób , jak ta twoja żałosna choroba! – Sposób mojej wypowiedzi był bardzo gwałtowny. Podczas mojej wypowiedzi wokół mnie zaczęło tworzyć się cieniste koło, które powiększało się z każdą sekundą. W końcu objęło całą arenę, czyniąc ją całkowicie czarną i emitującą mroczną energię. Na moim ciele zaczęły pojawiać się mroczne symbole, Z, których po chwili zaczął ulatniać się czarny dym. Moje włosy, natomiast zaczęły robić się coraz dłuższe, ostatecznie sięgając niemal podłogi. Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, można było także dostrzec kieł, który stał się bardzo ostry. Moje tęczówki zaczęły robić się wyjątkowo karmazynowe, a następnie poczęły świecić czerwonym światłem. Zaraz potem podniosłem kosę i z całych sił uderzyłem ją a arenę uwalniając ogłuszający dźwięk. Obok mnie pojawiły się dwie istoty z cienia przyodziane w czarne kaptury. Schowałem swoją kosę na plecy i wyciągnąłem specjalne lalkarskie krzyże, z których wystawały czarne nici trzymające istoty. - Sprowadźcie wieczny cień, wasz lalkarz wam rozkazuje… . – Powiedziałem grubym głosem. Owe istoty nagle wzbiły się w powietrze i rozprzestrzeniając czarny dym przysłoniły blask słońca. Zaraz potem schowałem krzyże, a istoty rozpłynęły się w powietrzu. Ponownie wyjąłem kosę i kierując ją na wroga spojrzałem na niego moimi czerwonymi oczami. - Poznaj anioła śmierci! Może i kiedyś byłeś moim mistrzem, ale to się już dawno skończyło! Pokaż pełnię swoich możliwości! Niechaj ostatni akt rozegra się tutaj! Wtedy ukłoniłem się i niczym w mrocznej smudze samej śmierci pognałem w kierunku wroga trzymając lśniącą niebieską kosę. Do tego ataku użyłem całej swej mocy, a ponadto na mojej twarzy było widać zadowolenie.- 25 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)