Udało mi się przywlec Oniona na miejsce, lecz moje ciało zostało poważnie uszkodzone przez wystrzelone pociski. Ledwo trzymałem się na kopytach gdy Onion powiedział "eh Friendship was Magic". Aż przewróciłem oczami z powodów takich że Onion był niemal nie draśnięty, a ja natomiast niewymownie krwawiłem. Wtedy Osa przyłożył pistolet do jego głowy i zaczął mu grozić że jeśli kiedykolwiek się to powtórzy, to nie ręczy za siebie. W sumie taka nauczka mu się przyda. Następnie Osa zwrócił się do mnie i pochwalił moje zaangażowanie i odwagę. Popatrzyłem na nie go uśmiechnięty i powiedziałem:
- To nic wielkiego. Zrobiłbym to też dla ciebie. Jestem wierny moim przyjaciołom. - Kończąc zdanie zasalutowałem i uśmiechnąłem się.
Ponieważ osa zniszczył naszego wroga, zarządził 20 minut przerwy. Nie sądziłem że tak krótki odstęp czasu wystarczy na uleczenie moich ran, lecz wtedy Camed wyciągną coś i uleczył mnie tym! Nie wiem co to było, ale nie zadziałało na Oniona. Zauważyłem że Nestier znowu się zawiesiła, już chciałem jej pomóc gdy Onion zaczął się do niej zbliżać. Wtedy wyjął jakąś fotografie i przykleił ją Nestier do twarzy oznajmując że te światło może ujemnie wpłynąć na jej wzrok. Jednak ja dobrzy wiedziałem co to jest za zdjęcie. W końcu już je wcześniej widziałem. Podszedłem do Oniona wziąłem głęboki oddech i powiedziałem:
- Słuchaj. Wiesz że cię lubię i akceptuję twoje szaleństwo, ale znęcanie się nad kimś kto nie ma możliwości samoobrony jest nieadekwatne do choć najmniejszego równouprawnienia w potyczce.
Odkleiłem Nestier zdjęcie z twarzy, po czym odrzuciłem je gdzieś na bok. Lecz kiedy zwróciłem się z powrotem do jej twarzy by zobaczyć czy nic jej nie jest przypadkowo moje usta znalazły się jakiś milimetr od jej ust. Zrobiłem się czerwony i zacząłem się nerwowo cofać z nerwowym uśmiechem na twarzy.