-
Zawartość
2367 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Wszystko napisane przez Sajback Gray
-
Wyruszyłem na farmę. Zacząłem się rozglądać. Jeśli strona została zagubiona głęboko, to ziemia powinna być ubita, a jeśli płytko to powinienem ją zobaczyć. Ponyville, Akry słodkich jabłek
-
Zobaczyłem że leżę na ziemi. Ta wizja utwierdziła mnie w moim przekonaniu. - Tak... . - Złapałem się za głowę. - Widziałem Lunę i Twilight. Luna wygląda coraz gorzej i chyba zamienia się w Nightmare Moon. To jednak może być tylko początek kłopotów. Chodźmy na farmę. Jeśli kartka została zasypana, to może ziemia jest wciąż ubita. - Wyszedłem z biblioteki.
-
- Mnie nie zaatakują, podtrzymałem na razie sojusz. Nie mogą nam nic zrobić. Co takiego może być zakopane na farmie?
-
- Zakopane? Może pójdźmy to odkopać. My mamy mnóstwo wskazówek. - Przedstawiłem mu wskazówki i moje przemyślenia. - Co o tym sądzisz i dlaczego nie jesteś z resztą RFL?
-
Kartka wiele wyjaśniała. - Czyżby Luna zmieniała się w Nightmare? Może jakiś mrok chce ją opanować... . Może nieświadomie, jest poniekąd za to odpowiedzialna. Świadomie na pewno tego nie robi... . - Witaj.... co tu robisz?
-
Wraz z resztą udałem się do biblioteki. - Dobra, szukajcie brakującej kartki. Musimy ją znaleźć. - Nałożyłem kapelusz fedora. - No już. - Także zacząłem szukać. Ponyville, biblioteka
-
Nagle podbiegł Austin. - Witaj. Musimy wszystko przeanalizować. Podmieniec mówił o pewnych tajemniczych istotach. Podobno to one są temu winne. Temu wskazuje ten rysunek w szkole. W pokoju Twilight była książka o Nightmare Moon i wyrwana strona. Ta strona musi być ważna. Ponadto, zdobyłem zdjęcie Luny i ten tekst - Pokazałek kartkę. - Wydaje mi się że na tej brakującej stronie, znajdziemy odpowiedzi, wracajmy do biblioteki.
-
(Tak se tylko głośno myślę xD ) Później, poszedłem do chatki Fluttershy i tam żądło znalazł jakąś kartkę. Także ją przeczytałem. - Cóż to za naszyjnik? Tej energii? Czyżby te cienie pochodziły z lasu? Czyżby to one wcześniej zmieniły Lunę w Nightmare? - Postanowiłem przeszukać chatkę.
-
Po przeczytaniu książki, zaniemówiłem. - A więc Luna była niejaką Nightmare która została wygnana, a potem przywrucona przez Twilight... . Czyżby to było powodem? Czyżby to była sprawka Nightmare?
-
- Kurna. Zaciekawiło mnie to alter ego. Dlaczego ta kartka jest oderwana?! Te cieniste istoty muszą mieć z tym coś wspólnego. Czyżby faktycznie to były jakieś ciemne strony kucyków?
-
- Muszę się czegoś dowiedzieć. Chodźmy do biblioteki w drzewie. - Poszedłem do biblioteki. - Muszę znaleźć jakąś książkę. Jakąś historyczną, te wzkazówki od T coś znaczą. - Zacząłem przeszukiwać książki w poszukiwaniu jakiś informacji. Ponyvill, biblioteka (To była kartka dla mnie, nie dla ciebie, ty jej nie masz xD )
-
Spadła na mnie kartka. Oczy zbielały mi na widok księżniczki. - Co się jej stało?! Według listu, nic jej nie jest, ale... . Jak mnie znalazła? List jest podpisant T.... czyżby Twilight? Chrysalis mówiła o tajemniczych istotach, natomiast na tamtym rysynku była jakaś czarna postać. Czyżby tym były te istoty? Jakimiś stworzeniami które osłabiają moc kucyków? A może jakąś ciemną stroną owych. Co myślisz Jim?
-
- Zaczynam się domyśleć o co chodzi. To nie może być Discord, za mało chaosu. Najprawdopodobniej chodzi tu o NICH. Wspomniała o tych tajemniczych istotach. Wracamy do Ponyvill - Wsiadłem do śmigłowca który zabrał nas do miasteczka. Postanowiłem zajrzeć do tutejszej szkoły. Obejrzałem dziwny rysunek.... . Co to było? Jestem na dobrym tropie. ( Ponyville, dziedziniec ) (Ja zwruciłem uwagę)
-
- Zostaw ją. Idziemy. Żegnam królową, mimo wszystko, miło było cię poznać. - Wyszedłem z pałacu.
-
- Tak. Czym spowodowana jest ostatnio wasza wzmożona aktywność.
-
- Skierujmy się niejakiej Changei. Luna opowiadała mi o tym miejscu. - Wsiadłem do helikoptera i skierowałem się do tej tajemniczej krainy. ( Changea, ????)
-
- Jest! Mamy informacje o ataku podmieńców. Osłabiona księżniczka, podmieńcy i... - Wtedy jakby ziemia zadrżała. Wybiegłem na dwór. - Pół noc, pół dzień. To wiele wyjaśnia. Jakby księżniczki, nie mogły kontrolować ciał niebieskich.... hmm.... .
-
- To na nic się nie przyda. Sprawdźmy tą farmę jabłek, widziałem ją niedaleko. - Skierowałem się w stronę farmy. [Ponyvile, Akry słodkich jabłek]
-
- To coś innego. Ta informacja jest istotna. Wiemy już dlaczego wszyscy są w Canterlocie i cesarstwie. Luna jest słaba. Musimy coś wykombinować. Chodźmy dalej, to dopiero początek poszukiwań. Dobrze, chodźmy do domu Rarity. - Nagle pojawił się Austin. - Cześć Austin. Tu już sprawdziłem, teraz do miejscowego butiku.
-
- Na razie musimy dowiedzieć się, co się stało. Nie mamy nic do Equestrii, więc nie będziemy jej ruszać. Jakby co, to nasze oddziały są w gotowości. - Nagle coś przygwoździło mnie do podłogi. - Cześć wujku! - Krzyknęła klaczka. - Cześć skarbie... . Skąd się tu wzięliście? - Schowaliśny się w tej latającej maszynie. - Stwierdził ogierek. - No dobrze... . Chodźcie ze mną. - Skierowaliśmy się do piwnicy. Tyle słodyczy... . Nagle zauważyłem małe drzwiczki, a dalej skrytka z kluczykiem. - Brezee, przynieś mi ten kluczyk. - Dobrze wujku! - Klaczka podbiegła po kluczyk i mi dała. - Dobrze. Może będzie pasować do pamiętnika...
-
- Być może. Musimy dowiedzieć się co się stało. To jest dom niejakiej Pinkie Pie. - Wszedłem do pokoju z balonami. - To jest chyba jej pamiętnik, ale zamknięty. Bez klucza się go nie otworzy. Sprawdźmy piwnicę. - Zadzwoniła komurka. - Aha, dobrze, rozumiem. - Rozłączyłem się. - RFL tu jedzie.
-
- Nie mam pojęcia. Według mojej informacji, tylko Canterlot i Kryształowe Imperium są teraz pod barierą. Lecą dwa śmigłowce na zwiad, reszta czeka w pogotowiu. Nie możemy dopuścić do dewastacji krainy! - Po dłuższej chwili byliśmy na miejscu, wylądowaliśmy w Ponyvile. - Wy tu zostancie, Jim, idzies ze mną. Na początek skierowałem się do jakiegoś domku z piernika.
-
- Bariera zniknęła! - Sięgnąłem po mikrofon. - Wszystkie jednostki natychmiast zgłoszą się na londowisko, sytuacja nadzwyczajna! - Wybiegłem z bióra na lądowisko. - Przed chwilą otrzymałem informację że bariera zniknęła. Wyślę tam flotę zwiadowczą, której będę towarzyszył osobiście. No już! - Zaczęliśmy wsiadać do helikopterów.
-
- Co do źrebaka, to możesz dać go do nauczyciela. Mój synek i curka, teraz się tam uczą. - Nagle zadzwonił telefon. - Aha. Rozumiem, ale... . Co?!? Naprawdę?! Tak nagle i już?!?
-
- Muszę coś napisać. Drogi sojuszniku Oczywiście, nie przerwałem naszej współpracy. Moje oddziały stacjonują narazie przy biurach, lecz niedługu do was dołączą. Z tego co wiem, na razie, nie zabijaliście kucy, więc będziemy wam pomagać. -