Skocz do zawartości

Sajback Gray

Brony
  • Zawartość

    2367
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Wszystko napisane przez Sajback Gray

  1. Nadal obserwowałem Twilight. Wtedy podszedł ten facet i namówił ją do pujścia do kina. Poszedłem za nimi razem z żądło.
  2. Podszedłem do żądło. - Słuchaj, tamten facet namawia innego do przystąpienia do FOL. Obserwuj go, ja będę blisko Twilight. - Wyszeptałem do niego.
  3. Na wszelki wypadek, wruciłem się i odłożyłem torbę z źrebakami do śmigłowca, po czym wruciłem na debatę. Miałem przygotowane pistolety na wypadek ataku, więc jestem przygotowny.
  4. Kazałem pilotowi wylądować w okolicy miejsca, gdzie miała odbyć się debata. Wszedłem do środka i zabaczyłem tego alicorna, którego wcześniej, nie widziałem. Przy okazji, otworzyłem torbę i okazało się że źrebaki śpią. Nie będę im przeszkadzać. - Zajmijcie pozycje. Nie możemy pozwolić by uprowadzili księżniczkę. - Powiedziałem do towarzyszy.
  5. Przy wyjściu zobaczyłem dwóch nazistów. Zanim się spostrzegli, posłał im dwie kulki w głowę, po czym wyskoczyliśmy na polanie, gdzie czekał śmigłowiec. Wsiedliśmy do niego i odleciał w kierunku Wrocławia. Sterował człowiek, a przy okazji, znajdował się w nim jednorożec, klacz i pegaz, ogier. - Pospieszcie się! - Spokojnie, musimy uważać. Po pewnym czasie znaleźliśmy się nad Wrocławiem, a ja zdjąłem strój i kominiarkę. - Co powiecie na desant?
  6. Ubrałem się w strój i kominiarkę. Ponadto wziąłem postolety i kilka granatów. Austin miał na szczęście jedną dużą torbę. Schowałem do niej źrebaki. - W razie czego strzelajcie w FOLowców, mogli zablokować wyjścia. Na końcu tynelu czeka śmigłowiec. Będzie nim szybciej. - Ruszyłem w stronę tunelu.
  7. Przeczytałem wiadomość. No pięknie... . - No pięknie... . Teraz to dopiero mamy przesrane. Nie możemy dopuścić do ataku, to zbyt ważne. Trzeba coś zrobić ze źrebakami i kucykiem. Nie mamy dużo czasu. Na końcu jednego z tuneli jest wyjście na polane. - Zaraz po tych słowach, wziąłem do ręki telefon i zadzwoniłem. - Potrzebuję dobrego śmigłowca Splinter, wiem jaka jest sytuacja, a dużo czasu nie mamy! Nie ściemniaj, wiem że coś tam masz! Ok.... dobra. Rozumiem.
  8. - Na razie musimy ogólnie dowiedzieć się czym dysponujemy. Austin, co masz przy sobie i w tej kryjówce?
  9. Wątpliwości klaczy, zwruciły moją uwagę. - Dobro i miłość zawsze pokonają zło i nienawiść. Zawsze tak było. - Wtedy usłyszałem o misji. - Misja? Czy to na pewno dobry pomysł, kiedy na górze jest takie piekło? Musimy się jeszcze wydostać z miasta. Co to za misja?
  10. Żądło usiadł przy komputerze i zaczął coś szukać. Nagle zaczął się śmiać i w tym momencie przyszedła ta klacz, z ogierkiem. Ja natomiast wciąż dziwiłem się że ta klaczka nazwała mnie wujkiem. Człowiek śmiał się że bariera zamieni nas wszystkich w kucyki. Gdyby znał prawdę... . Na szczęście każdy ma wybór. Klaczka i ogierek zaczeli jeść jabłka. Nagle pegaz popatrzył na nas wielkimi oczami. To było takie słodkie... . - Co teraz z nami będzie? - Ja.... . Ja się wami zajmę. - Odpowiedziałem po chwili ciszy. - Przecież nie pozwoliłbym was skrzywdzić. - Lekki uśmiech. - Co do kryjówki, to dobry pomysł. Tutaj mogą nas znaleźć, chociaż trochę im to zajmie. Postaram się zorganizować transport. Mam znajomości w POZ. (W razie czego, otrzymałem zgodę od innych POZowców by być dowódcą)
  11. - Chętnie. - Zacząłem jeść śniadanie. - Ukrywając się w podziemiach i to jedynie w trójkę, wiele nie zdziałamy. Musimy wycofać się i wykonać kontratak. Z twojej kryjówki moglibyśmy.... - Wtedy zauważyłem że mała klaczka wstała. Podbiegła do mnie i usiadła mi na kolanach. - Dobrze spałeś wujku? - Zapytała się mnie. Ja jedynie zrobiłem wielkie oczy. Jak ona mnie nazwała? - T... tak... . - Odpowiedziałem zmieszany.
  12. Wyszedłem z pokoju i usłyszałem głos Austina. Spytał się, jak znalazł naszą kryjówkę. - Potrzebujemy wszelkiej dostępnej pomocy, a według Splintera, tylko on był w okolicy. - Stwierdziłem. - I dzień dobry wszystkim.
  13. Sen Znalazłem się na jakiejś polanie. Nie wiedziałem gdzie jestem, jedyne co pamiętałem, to że chyba poszedłem spać. Czyżby mnie porwali. Nagle polana zmieniła się w jakąś podłogę. Znalazłem się w jakimś pomieszczeniu. Najprawdopodobniej sali tronowej. Zobaczyłem dwa jednorożce ze skrzydłami. - Witaj Michaelu. Miło cię znowu widzieć. - Powiedział biały. - Mnie także wasza wysokość. - Ukłoniłem się. - Jaki jest powut tego wezwania. - Zapewne, już wiesz o sytuacji z barierą... . - Zgadza się. Jak zwykle, dowiaduję się pierwszy. Czy wy naprawdę chcecie tak brutalnie zabijać ludzi?! Co się stanie z tymi ludźmi którzy się nie przemienią?! - Nie martw się. Nigdy byśmy was nie skrzywdziły. Bariera powiększa się, by objąć całkowicie sponyfikowane obszary. To my nad nią panujemu i nie obejmie ona całej ziemi. Taki wzrost jest tymczasowy. Po prostu, brakuje już miejsca w naszej krainie. W najgorszym przypadku, obejmie połowę świata, a nie cały. - Dobrze wiedzieć. Chciałbym wreszcie to zakończyć, ale wiem że nie mogę. Muszę powstrzymać FOL i uratować tylu ilu się da. - Twoje zasługi dla nas będą zauważone. - Powiedział niebieski. Nagle zacząłem jakby spadać w przepaść i się obudziłem. Czółem się teraz lepiej. Jeśli nie znajdę opiekuna dla tych źrebaków, wraz z nimi wyruszę do Equestrii.
  14. Wszyscy się przedstawili, z tym gryf bardzo oficjalnie... . - Zwę się Aimed Point. - Rzuciłem krutko po wypowiedzi gryfa. Powiedział że gdyby zdradził swoje plany, nieodpowiednim osobą, to mógłby zawisnąć. Lecz po chwili dodał że nam by nic nie groziło. Akurat mi wierzę... . Tymczasem, zaczęło się rozmontowywanie ściany. Po chwili w geście toastu, podniusł kieliszek. W końcu zaproponował nam kąpiel. Lekko zdziwiła mnie ta propozycja. Mamy teraz po kolei obnarzyć się jeden, po drugim. Nie żebym wstydził się własnego ciała. No niech będzie i tak potrzebuję kompieli. Postanowiłem jednak wykąpać się ostatni. W końcu klacze mają pierwszeństwo.
  15. Powiedział że będzie czówał i postara się zamontować jakieś zabezpieczenia. Splinter faktycznie budzi grozę, ale wiem że potrafi być w porządku. Klacz uśmiechnęła się i poszedła ze źrebakami do pokoju. Zanim jednak weszły do pokoju, klaczka podeszła do mnie i lekko mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk, po czym klaczka, wraz z braciszkiem poszła z klaczą. Austin spał na kanapie, a ja poszedłem do innego pokoju i poszedłem spać. Dzisiejszy dzień był trudny... .
  16. Facet stwierdził że trzeba go wprowadzić w ten świat. W sumie racja. Ja już bardzo długo pracuję dla kuców, on pewnie dopiero zaczyna. Tamta klacz, natomiast usiadła gdzieś i wydawało się że coś ją trapi. Nagle w drzwiach pojawiły się źrebaki i zaczęły skakać obok klaczy. Widać że cieszyły się na widok innego kucyka. - Masz rację, to miasto jest spalone. Musimy się stąd wydostać i zorganizować kontratak. Zapewne płacił ci Splinter, kuc zna się na rzeczy. Na razie odpocznijmy. Już późno, a jutro musimy być wypoczęci.
  17. - Miło poznać. Michael Tincidunt, " The sower of hope" - Podałem mu rękę. Wtedy otworzył torbę z którego wyskoczył kucyk. Zdziwił mnie ten widok... . Skąd on się wziął. Spytał się czy to jest nasza kryjówka. - Zgadza się, to nasza kryjówka, lecz bądźcie cicho... . W tamtym pokoju śpią źrebaki.
  18. Nie mogłem zasnąć. Zauważyłem że w okolicy stoi telefon. Szybko wybrałem numer który znali jedynie najbardziej zasłużeni POZ'owcy. Na odpowiedź nie musiałem długo czekać. - Tak? - To ja, Michael. - O, cześć Michael, co się stało że dzwonisz na ten numer? - Mamy poważną sytuację! FOL, połączyło się z nazistami i opanowują miasto! Udało mi się uratować dwa źrebaki, ale w mieście była rzeźnia! Potrzebuję wsparcia, musiny się przygotować do stłamienia tych potworów. Jest ze mną innym POZ'owiec, ale we dwóch, nie wytrzymamy. - Jesteś pewien że chcesz to ciągnąć? Napracowałeś się już dla nas. Możemy wysłać śmigłowiec i przetransportować cię do najbliższego bióra. Twoje marzenie się spełni. - Moim marzeniem jest dobro kucy. To masz tam kogoś? - W okolicy jest nasz człowiek który ostatnio się sprawił, może wam pomóc. - Dobrze. Podyktuj mu ten adres.... - Nie ma sprawy. Zaraz po rozmowie, udałem się pod właz przy owym adresie. - Psst... tutaj... . - Mruknąłem do niego. Zaraz potem, zaprowadziłem go do naszej kryjówki i używając cegły otworzyłem, po czym zamknąłem wejście. Ciekawiło mnie po co mu taka duża torba... .
  19. Poszedłem do gościnnego pokoju. źrebaki zaczęły bawić się na łużku. Uśmiechnąłem się i usiadłem. On ma rację, co ja sobie myślę... . Muszę pamiętać o tym o co walczę. Zostawiłem je i podszedłem do niego. - Masz rację. Jak mogłem zapomnieć o co walczę... . Przyleciałem do Polski w ważnej sprawie, a teraz wszystko stracone. - Zaraz po tych słowach położyłem się spać, a źrebaki przytuliły się do mnie. - Nie opuszczę was... . Obiecuję wam. - Zaraz potem zasnąłem.
  20. Bez słowa poszedłem w miejsce które wskazała mi elfka.
  21. Usiadłem przy ścianie, a pegaz ułożył się obok mnie. Teraz muszę znowu walczyć... mam już tego dość. - Chyba ci się nie przydam... . Ledwo się trzymam... . Jestem już zmęczony tą wojną. Czy naprawdę warto? - Wtedy podszedł do mnie ogierek. - Uratowałeś nam życie... dla mnie warto. - Wtulił się we mnie.
  22. - Ponieważ kultura nakazuje się przedstawić, ja jestem Raizen. Miło was poznać.
  23. (Jeśli chodzi o ochronę kucyków, to moja też dąży. Ja ci nie robię takich zbiegów okoliczności.) - Widzę że nie mam wyboru... . Musimy się spieszyć. Gdzie ona jest?
×
×
  • Utwórz nowe...