-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
Alice obudziła się o 7:00 szybko ubrała się, umyła i zjadła śniadanie. Poszła do szkoły szybkim krokiem, a gdy dotarła na miejsce zobaczyła Jessy na ławce. Podeszła do niej i usiadła obok. - Siemka. Jak się czujesz? - zapytała.
-
- Ha! Szczera prawda. - powiedziała.
-
- Tak. Teraz ma nas. - powiedziała i uśmiechnęła się. - To pewnie dlatego tak się o wszystkich troszczy. Po prostu nie chce nas stracić.
-
- O rany... Więc to o to chodzi... - mruknęła.
-
- Mimo wszystko widać że coś jest z nim nie tak... - mruknęła. - W sumie nie wiem co mu się w życiu przytrafiło, a to pewnie przez to. Wspominał ci coś?
-
- A tam. Szczegóły... To się czasem przydaje. - zaśmiała się. - Ale za to okropnie boi się samotności.
-
- Oni przyjęli to raczej spokojnie. - zaśmiała się. - Rin... No cóż... Jest zabawny, ciągle się uśmiecha i jest bardzo opiekuńczy...
-
- Noo tak. Powiedziałam im. - odparła.
-
- Taa... Właśnie coś takiego. - zaśmiała się. - Paaa.
-
- A nic takiego. Rozmawiamy sobie. - powiedziała.
-
- Szkoda... - powiedziała. - Ale przynajmniej miałaś fajną rodzinę. Zapewne dobrze ich sobie zapamiętasz na przyszłość
-
Alice patrzyła jeszcze w ich kierunku przez chwilę po czy westchnęła cicho i skierowała się do domu.
-
- O rany... Współczuję... A fajnych chociaż masz tych rodziców? - zapytała.
-
- Mhm. - mruknęła i uśmiechnęła się. - A mogę cię zapytać jak umarłaś?
-
- Niedługo. Kilka dni tak właściwie. - powiedziała i wzruszyła ramionami.
-
- Trochę tęsknię... Miałam tam przyjaciół. No i do tej pory jestem zła na rodziców bo nie miałam okazji skończyć szkoły podstawowej. - powiedziała. - Ale już nie tęsknię tak jak kiedyś.
-
- Hah. No to nieźle. - zaśmiała się. - A nie tęsknisz?
-
Lorence pokiwała twierdząco głową. - Nowa Zelandia... - mruknęła. - Fajnie tam?
-
- To fajne miejsce. - powiedziała. - A tak właściwie to skąd jesteś?
-
- No cóż... Duży tutaj tłok i na początku nie mogłam się przyzwyczaić do otoczenia. Jednak szybko znalazłam przyjaciół, którzy pomogli mi się jakoś odnaleźć. - powiedziała.
-
Alice po jakimś czasie spostrzegła swoich znajomych ze szkoły. Chunga i Jessy. Nie chciała jednak podchodzić bliżej.
-
- No to się zasiedziałaś. - zażartowała. - Podoba ci się tu?
-
- Mniej więcej od sześciu lat. - powiedziała. - A ty?
-
- Ta... Masz rację. - powiedziała. - Nie powinnam się martwić.
-
Alice przechadzała się powoli przez miasto. Do domu miała dość spory kawałek, ale nie miała po co się spieszyć.