-
Zawartość
6029 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Szeregowa WW
-
- Ja? Niby czemu tak myślisz? - zapytała.
-
Alice patrzyła tylko na wszystko z zaciekawieniem. - Taa... Mam tylko nadzieję że nic ci po tym nie będzie. - powiedziała.
-
- Dzień dobry. Jestem Alice. Chodzę z pani synem do klasy. - powiedziała. - Mnie także jest miło.
-
- Widzisz Jess? Nie masz się co martwić... - powiedziała i uśmiechnęła się.
-
- Spokojnie... - powiedziała. - To samo przejdzie. Prawda? - zapytała i popatrzyła z nadzieją w oczach na Chunga.
-
- Ja jednak podziękuję. - powiedziała i uśmiechnęła się. - Nie chcę nadużywać gościnności.
-
Alice rozbudziła się że swoich zamyśleń. - Jaa... - mruknęła. - Jestem czarodziejką.
-
- Tak. - mruknęła. - I boję się że nie wróci.
-
- Ech... Tak. - westchnęła smętnie. - On był... Pierwszą osobą dzięki której poczułam się kochana...
-
- Mnie także jest miło. - powiedziała i uśmiechnęła się. Ciągle jeszcze było widać że przed chwilą płakała.
-
Alice ruszyła za Chungiem. Po chwili zrównała się z Jessy. - Nie będzie tak źle. - powiedziała. - Przynajmniej nie zaczniesz z tym sama, nie?
-
- Co ja? - zapytała i podniosła wzrok. - Ach... No dobra. - powiedziała.
-
- Ona... Ja wiem co się dzieje... Ale nie jestem pewna. - mruknęła.
-
- No to kto gotowy to na zewnątrz czeka transport. - powiedział. - Ja jeszcze dorwę pana Reima i zamienię z nim słowo.
-
Alice przyjrzała się Jess. - Ech... Może... Jesteś przeziębiona czy coś? - zapytała.
-
Alice wstała wcześnie rano, zjadła śniadanie, ubrała się, umyła i poprzedziła do szkoły. Znowu w tym samym miejscu były osoby z jej klasy. Podeszła do nich. - Coś się stało? - zapytała.
-
Alice wróciła do domu i padła na fotel. Była sama, rodzice wyjechali. - Tylko tego brakowało... - mruknęła. Umyła się, przebrała i poszła spać.
-
- Ta... To będzie proste. Jednak najpierw musimy go znaleźć, najlepiej tak żeby nie robić większego zamieszania. - powiedział. - No to co? Do roboty! Wyjeżdżamy do stolicy za parę minut.
-
- Mniejsza... Idę do domu. Do jutra - powiedziała i wyszła z lasu. Szła powoli przez miasto w kierunku domu.
-
- Spokojnie... - powiedziała. - Nie wiem dokładnie kim każe z was jest, ale... Musicie być ostrożniejsi.
-
Lorence spojrzała na Elesis. - Siemka. - powiedziała. - Właściwie ja ci się jeszcze nie przedstawiłam. Jestem Lorence. Lorence Williams.
-
Lorence wzięła talerz i nałożyła sobie. - Smacznego. - powiedziała i spróbowała trochę. - Pycha... Gotujesz coraz lepiej. - powiedziała.z uśmiechem.
-
- Przecież wszyscy wiemy, że czary i inne takie to bajka. Nie ma się co spinać. - powiedziała i uśmiechnęła się.
-
- Idę, idę... - powiedziała, wstała i poszła do kuchni. Gdy zobaczyła Rin'a zaśmiała się lekko. - Fajnie wyglądasz. - powiedziała.