Klacz kichnęła, bo było tam dużo kurzu. Zajrzała do starej szafy i pod łóżko. Nie było go tam. Podeszła zaciekawiona do sterty pudeł. Otwierała jedno po drugim i znajdywała tam coraz ciekawsze rzeczy jak jakieś zabawki z dzieciństwa, lub płyty winylowe. W końcu przypomniała sobie, że miała przecież szukać Whita. Zajrzała do największego pudła i w końcu go znała.
- Akuku. - zaśmiała się. - Jesteś wreszcie.
Gravity westchnęła i odłożyła miotłę. Wzięła pierwsze lepsze krzesło i popchała je w tamto miejsce. Stanęła na nim na tylnych kopytkach i kijem od miotły zahaczyła o uchwyt. Na głowę spadła jej drabina sznurowa przez co spadła. Po chwili wstała pocierając sobie czoło i weszła na górę.
- Dobra... - mruknęła do siebie i zaczęła się rozglądać.
Gdy skończyła liczyć zeszła na dół.
- Dobra... Pomyślmy... - mamrotała do siebie zaglądając w różne zakamarki. - White jest pegazem... Czyli może sobie latać pod sufitem, a ja go nie widzę. - spojrzała w górę i zaczęła dreptać po pokojach. Nagle w przedpokoju zobaczyła klapę w suficie. - I jak ja mam tam wejść co?
Wzięła jakąś miotłę i zaczęła uderzać nią w klapę.
- Ech... - westchnęła. - Ale nie licz na takie fory następnym razem. Przy okazji może lepiej poznam to miejsce. - zaśmiała się.
Wyszła z szafy i zaczęła liczyć.
Cleo szła przed siebie milcząc. W końcu miała dość tej głuchej ciszy.
- W każdym razie, raczej nie mamy wiele czasu na wydostanie się stąd. - powiedziała.
Gravity usłyszała jak White wchodzi do pokoju.
"Nie patrz tu... Nie, nie, nie..." - mówiła sobie w myślach. Poczuła jak zagląda do szafy. Zaczęła unikać jego kopytek. Miała nadzieję, że jej nie zobaczy, ale była raczej dobrze schowana.
Klacz zerwała się z fotela i cicho zaczęła szukać kryjówki.
- Tylko nie podglądaj. A, i będę czasem się przemieszczać, żeby to nie było takie proste. Jak nie będziesz mógł mnie znaleźć poproś o jakiś sygnał. - powiedziała cicho. Poszła na górę. Weszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Schowała się w szafie pomiędzy ubraniami.
Gravity zaczęła się zastanawiać, a zajęło jej to dość długo bo skończyły jej się pomysły.
- Ech... - westchnęła. - Nie mam już pomysłu... A może zagramy w coś innego?
Gravity uśmiechnęła się ciepło.
- Za wszystko. - powiedziała. - Za to, że mnie doceniasz, że mnie rozumiesz, pocieszasz. Jesteś bardzo opiekuńczy, kochany i zabawny. Dobrze się przy tobie czuję i zawsze dobrze się z tobą bawię.
Gravity zaśmiała się.
- Takie proste? - odparła i podeszła do lodówki. Wyciągnęła butelkę, wróciła do salonu i usiadła na fotelu. Odkręciła zakrętkę i wzięła łyk. Zastanowiła się przez chwilę po czym wypiła wszystko duszkiem. - Wooow... - potrząsnęła głową i popatrzyła na Whita. - Proszę bardzo.