-
Zawartość
892 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
1
Posty napisane przez Cava Herondale
-
-
- Co tylko rozkażesz. - zażartowała. Szła powoli i zaczęła szperać między wieszakami. Niestety nie znalazła niczego typowo elfickiego.
- Chyba sobie ze mnie kpicie... - wyszeptała. Elfki noszą długie suknie z dużymi dekoltami w brązowych lub zielonych kolorach. Chociaż czasami by to czarny. Nic takiego jak na razie nie znalazła. Za to zauważyła buty. Typowo elfickie kozaki, które noszą kobiety i mężczyźni. Zawsze w odcieniach brązu zdobione na złoto lub srebrno.
-
-
- Oni mają oczy wszędzie? - spytała zdenerwowana Anatith. Chyba nie było rzeczy, o której by nie wiedzieli.
-
Klacz uniosła jedną brew, ale podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła srebrną teczkę.
- Proszę bardzo. Z podpisami Cadance, Chrysalis, Luny, Celesii, Twilight Sparkle i wszystkich innych świadków. W tym również mój. - powiedziała kładąc przed nim teczkę i siadając na swoim miejscu.
-
- No wiesz... Jakby nie patrzeć, to ja posługuje się magią, ale żywiołów. Nawet, jeżeli magia zostanie zapomniana przez ludzi, kiedy magiczne istoty przeniosą się i era ich panowania się zakończy, to magia otacza nas wszędzie. Nawet w najdrobniejszym ziarnku piasku może być siła miliona gwiazd na niebie.
Spojrzała w górę.
- Elfy już powoli się wycofują... - powiedziała wciąż z nosem skierowanym ku górze. - Nie chcą żyć wśród śmiertelników, którzy jak nam wmawiają rodzice od urodzenia, widzą tylko czubek własnego nosa. Ja dzisiaj dowiedziałam się, że wcale tak nie jest.
-
Posłuchała jego rady i usiadła na ziemi. Otworzyła lekko usta. Nie wiedziała, co ma powiedzieć. Zdarzył się jakiś cud. Nikt nie uważa ją za plującą ogniem świruskę, czego się spodziewała.
- Jesteś bardzo mądry, przyznaję. - powiedziała z uznaniem. - Czym się zajmujesz na co dzień? Bardzo różnicie się od nas, elfów.
-
- Uwierz mi. Mnie również. - uśmiechnęła się uroczo. - To był szalony dzień... Złamałam kostkę. - wskazała na nogę, na której specjalnie nie stała. - I naprawdę nie chcesz wiedzieć, co wydarzyło się potem. Sama jeszcze tego zupełnie nie poukładałam sobie w głowie. Niektóre rzeczy potrafią dziać się tak szybko... Ludzie się starzeją, zmieniają, a ty chociaż wciąż chcesz pozostać sobą, to niespodziewanie spotykasz kogoś, kto zmienia Twoje życie.
Pstryknęła palcami.
- Ot tak po prostu. I nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Roześmiała się gorączkowo.
- Chyba za dużo wrażeń, jak na jeden dzień. Pomyślisz, że jakaś wariatka ze mnie...
-
Elfka podwinęła poły sukni, która dla niektórych miała zbyt duży dekolt, ale cóż, takie suknie nosiła i dygnęła elegancko.
- Anatith Dallas, elfka. Jestem jedyną zaklinaczką wśród wszystkich nowych. - przedstawiła się w skrócie. - No wiesz... Strzelanie płomieniami w tyłki osób, które Cię denerwują i patrzenie, zmiatanie całego obiadu na Twojego brata, kiedy się kichnie... To właśnie ja. - dokończyła wesoło.
-
Anatith trzymała się cały czas obok swojego nowego chłopaka. Nowego i zarazem pierwszego. Jednak gdy Edward pogrążony był w rozmowie, ona wyszła za tym nieznajomym kolesiem. Oczywiście kulejąc.
- Przepraszam? - zapytała niepewnie. - Zwykle ludzie mają jakiś powód, aby znikać. Jednak chyba każdy ma odrobinę czasu na towarzystwo. Nawet takiej nudnej elfki jak ja.
-
Pióro wciąż podpisywało ważne papiery. Amberly najwyraźniej dokładnie znała ich treść i gdzie dokładnie ma podpisać, chociaż różniły się między sobą.
- Będzie rozmawiała z Cadance. Już nie są wrogami, tylko sprzymierzeńcami. Zajmą się głównie też organizacją wojsk, gdyż kiedy Wasz kraj będzie walczył lub zostanie zaatakowany, mieszkańcy Kryształowego Imperium, a w tym głównie ja będziemy zobowiązani, aby wyruszyć z pomocą. - powiedziała podczas wkładania dokumentów do właściwych teczek. - Będę dowodziła oczywiście swoimi wojskami. Wyruszać będę bez zastanowienia. Equestria nie chce mieć wroga wśród Was. Oczywiście to samo samo obowiązuje Was. Nasze wojska są silne, owszem. Jednak nie należy zbytnio przecieniać swoich sił.
-
Witaj na forum i baw się dobrze.
-
będzie mi prościej.
Ciekawe, czy byś tak powiedział, gdybyś walczył z Sombrą.
-
A co to za różnica? Efekt ten sam- paraliż szyi.
Stwierdziłeś niedawno, że to blokuje magię.
-
A czy ja czyjąś skasowałem? Nie, nawet strzała( powodująca paraliż) wbita w szyję spowoduje tylko paraliż szyi, Rex tylko się chełpi( jak to on), z resztą gdzie w rogu masz mięsień?
Ale magowi też byś tak zrobił?
-
Rex... Ty sobie chyba kpisz ze mnie...
-
Wiem, ale człowiek też ma pewnych rzeczy powoli dosyć. Wy się dobrze bawicie, ale to ja obrywam, kiedy Wam coś nie pasuje, albo mnie nie ma i nie dam rady odpisać...
-
Teleportacje, gdzie chce, kiedy chce. Bez żadnego czasu rzucania. Dalej w poście pewnie piszę, że nie da się go uniknąć. Strzały niezbaczające z kursu. Niemożliwe fizycznie strzały rozszczepiające się. Jak dla mnie to jest OP. I nie chcę widzieć tych bossów OP skoro Cadence nie jest taka OP jak na bossa.
W takim razie następnym razem napiszę, że są samonaprowadzające, dobrze? Nie zbaczają z kursu, więc przynajmniej da się ich uniknąć. No błagam Cię... Przestań się wreszcie tak wymądrzać, bo skoro NIC Ci się nie podoba, to się pożegnamy ze Starciem Tytanów. Bo zgodziłam się na jego istnienie pod warunkiem, że nie będziesz stękał i się rządził... Mam Cię po dziurki w nosie. Masz swój dział, gdzie prowadzisz swoje sesje, których ja się nie czepiam... I nie, Cadance nie jest OP. Może ty tego nie widzisz. I niedługo naprawdę się wkurzę i to wszystko wywalę, bo mam dosyć Twojego ciągłego biadolenia.
-
Zdziwiło ją to pytanie. Już pierwszego dnia?
- Umm... Ja... - umilkła na chwilę, ale potem uśmiechnęła się do niego. - Pewnie, że chce.
-
/Rex
Poczuła, jak ból przeszywa jej skrzydło... Nie okażę bólu, powtarzała sobie w myślach. W jej oczach rozbłysnęła dzika wściekłość, niczym u dzikiego kota polującego na swoją zwierzynę.
- Wiatr może próbować, jednak góra nigdy mu nie ustąpi. - powiedziała ogierowi w twarz i teleportowała się za niego. Chwyciła go za skrzydła i oplotła tylnymi kopytami, aby nie próbował uciec. - Jeżeli ja spadnę, to ty ze mną...
-
To nie jest jedna rozszczepiona strzała, tylko kilka wystrzelonych jednocześnie... Znacie zasadę - nie wiesz, to się nie przyczepiaj? Cadance jak na bossa nie jest wcale taka OP, jak sobie to właśnie wyobrażacie.
-
Z kim ja w końcu walczę?
Zaraz zaakceptuję kartę postaci Magusa, więc zaraz będziesz walczyła z jego tworem.
EDIT: Już.
Miłej rozgrywki.
-
/Rex
Patrzyła, jak wzbija się do góry. Nie mogła postąpić tak banalnie i po prostu za nim podążyć. Trzeba było coś szybko wymyślić. Teleportowała się przed niego i zaczęła szybko strzelać w jego skrzydła, aby ten nie miał wyboru i musiał podążyć za jej zgubną melodią. Musiał zawrócić. Inaczej oberwie jedną z jej specjalnych strzał. Wykonane z magii nigdy nie zbaczają ze swojego kursu. Przetrwają w każdych warunkach, aby tylko zgładzić wroga nieprzyjaciela. Aby nie było wątpliwości i Rex nie spróbował ataku wystrzeliła falę rozszeptionych strzał w jego kierunku. Przed taką ich ilością nie ma jak się obronić, a tutaj w powietrzu nie ma dla niego schronienia.
-
Mniej-więcej jest dobrze.
Pan Perfekcyjny się znalazł.
-
Mam nadzieję, iż jest dobrze.
Gabinet Generał Amberly
w Archiwum
Napisano
- Zauważyłam, że masz przyjaciółkę, która stoi po przeciwnej stronie... - zaczęła spokojnie. - Jeżeli będziecie próbowali działać na szkodę Kryształowego Królestwa, to będziecie mieli samą Królową Chrysalis za swojego wroga.