Skocz do zawartości

Grento YTP

Brony
  • Zawartość

    556
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    19

Wszystko napisane przez Grento YTP

  1. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    – Ufff! Było gorąco! – Alrix wraz z Cindy, nieco zdyszani oraz mokrzy od potu, zbiegli z parkietu i wyskoczyli z powrotem na swoje miejsca, zamawiając dodatkowy alkohol. Przy ladzie rozmawiali ze sobą Starlight, Vocal, Rubby oraz Dziadek. Dwójka nachyliła się ku nim, aby podsłuchać o czym tak dyskutowali. – Co tam u Was gołąbeczki? A co to za książka? – Alrix wskazał kopytem wspomniany przedmiot.
  2. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    Alrix nie czekając na dalsze słowa, chwycił kopyto Cindy i porwał ją na parkiet. Nie było zbyt dużo par na parkiecie, jednak podmieniec wiedział, że to szybko może się zmienić. Trzeba pokazać kucykom, że nawet w tak mrocznych czasach, jakie ich naszły, dobra zabawa również jest ważna, nie pozwala oszaleć i zapomnieć o tym, że życie ma także swoje dobre strony. Oboje na moment zapomnieli o wiedźmach, polowaniu, czy spalonych kucykach. Żyli tamtą chwilą, która spędzali z przyjaciółmi. Dzięki Dj Pon3, która wezwała Starlight, zapomnieli nawet, że znajdowali się w tawernie. Klimat zupełnie się zmienił. Przez mrok przebijały siędyskotekowe światła, powietrze stało się gęste od dymu, tak gęste, że można było je kroić nożem. Inni biesiadnicy zaskoczeni nagłą zmianą scenerii również wskakiwali na parkiet. Alrix zakręcił raz klaczą, złapał ją mocniej, przybliżając się do niej. Oboje tańczyli zgodnie i płynnie, do durniejącego im w uszach basu dupstepowej muzyki. Po tych wrażeniach z pewnością ogłuchną na jakiś czas. Ale i tak było to super.
  3. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    –Och, no dobra, Dziadku, trochę się nakręciłem, no ale cóż... Panno Cindy? Czy sprawisz mi tę przyjemność? – pochylił lekko głowę i wystawił kopyto w geście zaproszenia.
  4. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    – Aaaa, drogie panie! Zaczekajcie! – podmieniec pospiesznie wychylił ostatnią, przynajmniej póki co, kolejkę, po czym zeskoczył z siedziska na swoje miękkie nogi. Lekko się zachwiał, jednak jeszcze nie było to ten moment, w którym nie mógł kontrolować swoich ruchów. Pokręcił energicznie głową i od razu z powrotem złapał zmysł równowagi. Było dobrze. Kontrolował swoje ciało, a skoro tak to mógł iść zatańczyć. – Chodź Dziadku! Zatańczymy, bo dziewczyny nam się niecierpliwią... no chyba, że nie chcesz! – Alrix zachichotał, pochodząc do klaczy. – To wtedy uderzę w tany z dwiema!
  5. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    – To specjalna formuła imprezowa! – wykrzyczał Alrix, biorąc już za kolejny kieliszek. Już nie pamiętał który to... – Proszę się nie martwić, czarodziejko. W dobrym towarzystwie, nawet coś tak ostrego w końcu zasmakuje! – zaśmiał się, wychylając kieliszek.
  6. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    – Och, dobra czarodziejko, to chyba zły pomysł... – uśmiechnął się niezręcznie. – Ale zapewniam, że ja... jako ja, też potrafię dostarczy choćby odrobiny rozrywki, nie licząc tego żałosnego upadku... – Podmieniec wyszczerzył się, ukazując swoje kły i podrapał się po głowie. – Bardzo dobra myśl, Dziadku! – zawtórował mu Alrix. – Że też na to nie wpadłem. Panno Glimmer, kieliszek w kopytka proszę brać i napić się z nami! Towarzystwo takiej czarodziejki jest bardzo pożądane!
  7. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    Alrix chwycił kopytko Cindy i popatrzył na nią z wdzięcznością. – Dzięki, dzięki... no plan nie wypalił, z różnych względów... – mruknął niepewnie pod nosem. – No, tak naprawdę to z dokładnie tych względów, które tu przed chwilą widzieliście. Zakończyłem moją przemianę z hukiem. – Podmieniec otrzepał się z kurzu i rozlanego wcześniej na podłodze cydru, po czym przysiadł się do pozostałych, tak, jak wcześniej. Akurat do lokalu zawitała gospodyni, Starlight Glimmer, podobno bardzo potężna, ale pewnie nie aż tak potężna jak Wielki Mistrz Sunburst, ponieważ nie posiadała wspaniałej peleryny w gwiazdki jak wcześniej wspomniany ogier. Przynajmniej tak to rozumiał Alrix i owszem... po wysłuchaniu tych wszystkich opowieści mówiących o legendarnych magach; jak najbardziej był w błędzie. Pelerynka nie świadczyła o mocy maga. – Witam szanowną, czarodziejkę Starlight Glimmer! Mam nadzieje, że nasze wybryki nie są zbyt... głośne. – Podmieniec zachichotał, po czym zamówił kolejkę. Teraz będzie musiał nadrabiać jako Alrix.
  8. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    - Piękne! - zachwyciła się Madame. Kiwając się na siedzisku w rytm śpiewu, wychyliła się o parę centymetrów za daleko. Krzesło przewróciło się wraz z Lulamoon, która zaryła pyskiem po drewnianych deskach. Zielony ogień zapłonął, ukazując prawdziwą postać fioletowego podmieńca o żółtych ślepiach. - He, he, he... - zaśmiał się niezręcznie, podnosząc się z podłogi i stawiając krzesełko do pionu. - Najwidoczniej to była bardzo porywająca przyśpiewka...
  9. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    – O! To zaśpiewajmy coś wesołego! – Madame zastukała kopytkami z ekscytacji. – Z pewnością starcze znasz jakieś wspaniałe pieśni, którymi umilaliście sobie długie rejsy! Lulamoon zaśmiała się, patrząc na kucykoperkę. – Zaraz trzeba będzie wytańczyć to nasze pijaństwo! Nie ma lepszego sposobu na poprawę kondycji!
  10. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    – Starcze, jesteś złotym kucykiem! Mówię Ci! – ucieszyła się Madame, patrząc na barmana, który dzięki niej i jej przyjaciołom, nie miał ani chwili odpoczynku. I tak miało to potrwać przez następne godziny... – Ja natomiast uważam, że... no to dosyć trudne, tak stracić siostrę i to w tak straszliwy sposób. Być może powinniśmy być bardziej wyrozumiali? Nie jestem pewna... no ale Wy również zmagacie z ciężkim brzemieniem wyborów oraz ich konsekwencji. To nie łatwa, tak skazać kogoś na spalenie...
  11. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    – Ojjj... to niedobrze! – podsumowała Madame. – No to za iluzjonistkę! Hmm... czyli za mnie! – zaśmiała się, po czym wszyscy razem się napili. – Ciekawe co się dzieje ze Starlight... moją wspaniałą przyjaciółką, która tak bardzo lubię. Powinna tutaj się zjawić, skoro aż tylu gości... Przy okazji, mam nadzieje, że jej nie podejrzewacie? To wspaniały kucyk! Normalnie, przyłóż do rany. Znam ją, więc wiem co mówię.
  12. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    – Och, moi drodzy. Chętnie zaprezentuje jakąś sztuczkę... Poproszę jedną kolejkę! Albo nawet trzy, tak na zapas! – podniosła kopyto, czym zwróciła na siebie uwagę zamyślonego karczmarza. Tuż po tym, jak z wonny trunek przelał się z flaszki do szklanych kieliszków, Madame porwała jeden z nich, wychyliła i odstawiła. Był pusty. Tak samo jak pozostałe. Wszystko trwało zaledwie ułamek sekundy. – Tadam! Oto moja sztuczka! – uśmiechnęła się niezręcznie. Dlaczego oni każą mi robić sztuczki? O nieee... – Nazywam to... Magicznym wyparowaniem! – Madame uśmiechnęła się, widząc jak Cindy podsuwa jej pod nos kolejny kieliszek. No cóż.... jestem spóźniony. Nie ma przebacz... Po czym wychyliła po raz kolejny kieliszek i postawiła go z głośnym stuknięciem na blacie. – A wiecie, postanowiła odreagować po tym wszystkim... to chyba normalnie. Hehe... i jak tam zbieranie poszlak? Czy stanę się żywą pochodnią pod koniec tygodnia, co? – Madame zachichotała, zamawiając kolejny trunek.
  13. Grento YTP

    [Tawerna] Pod Rubinową Gwiazdą

    Madame Lulamoon uwielbiała deszcz, nawet ten mocniejszy, mocno tnący falami niezliczonej ilość kropel. Zmoknięcie nie było dla niej żadną przeszkodą, a parasolkę trzymaną w kopycie, zabrała ze sobą jedynie ze względu na nadarzającą się okazję. Madame przemierzała wydeptane przez dziesiątki kopyt ścieżki, prowadzące do różnych miejsc; w tym do tawerny Pod Rubinową Gwiazdą, budynku drewnianego z jednym piętrem, wybudowanym w oszczędnym stylu, innym niż te tutaj w Ponyville. Madame Lulamoon stanęła tuż pod kołyszącym się w deszczu szyldem, wiszącym obok drewnianych, okutych żelazem drzwi. Przedstawiał on gwiazdę wiszącą nad drogą, przynajmniej tak jej się wydawało, w każdym razie to miejsce prawie się nie zmieniło od ostatnich odwiedzin; no poza pogodą oczywiście. Klacz pchnęła drzwi przed siebie, a do jej uszu dotarły znajome głosy, które zdążyła już zapamiętać. W barze piło parę kucyków. Banda usadowiła się na krzesła przy ladzie w jednym szeregu i wznosiła toast za... za co to do końca nie wiedziała, gdyż dopiero co wszedła do wewnątrz. Odrzuciła parasolkę w kąt, otrzepała swoją grzywę z pozostałości deszczu oraz podeszła do baru. Usiadła tuż przy kucykach (i nie tylko), z którymi już miała okazję rozmawiać. Przy okazji nie odezwała się ani słowem, choć zerkała w kierunku zebranych z zaciekawieniem i tak, jakby zamierzała zwrócić ich uwagę na siebie. – Ekhem, ekhem... – odchrząknęła, zadzierając nosek. Ahhh cholercia... nie lubię się zmieniać w klacze, to takie dziwne i zawsze mi czegoś brakuje... Dobra, dzisiaj muszę zdobyć Oscara i zagrać Madame Lulamoon lepiej niż by to zrobiła... Madame Lulamoon? – Och, starcze! – klacz odwróciła się w jego kierunku. – Czy pamiętasz ta nasze wspólne, długie rozmowy przy herbatce i ciasteczku? Coś tam coś tam... ze mną są słowa, za mną jest sztuka, ze mną jest wielkość i potęga! Pamiętasz?
  14. Wzgórze Ognia zdążyło już odetchnął po ostatnim skazaniu. Atmosfera tego miejsca zdążyła się rozproszyć, podobnie jak dym, który uleciał gdzieś w przestworza. Pomimo tego miejsce to pogrążyło się w smutnym milczeniu, pozbawionym dźwięków przyrody. Straszliwe rzeczy, które wydarzyły się na tym wzgórzu odebrały siły życiowe naturze, doprowadzając do zwiędnięcia kwiatów oraz wyszarzenia trawy, która stała się krucha, przez co rozsypywała się pod ciężarem kopyt. Podmieniec poleciał tuż pod rozłożysty dęb, gdzie jak zawsze zebra oczekiwała na przybycie innych. Ktoś już przed nim przybył, a była to Rubby, kucykoperz, który zdążył zapytać o miskę z wodą. Trzeba będzie spytać o coś jeszcze. – Witaj zebro. Ja natomiast chciałbym spytać o ten płomień rytualny. To magia typowa dla zebr. A do tego została zakazana. Jak do tego doszło i jakie jest znaczenie ognia w kulturze zebr? Nn co zazwyczaj Was naprowadzał podczas podobnych rytuałów?
  15. – Dziękujemy Księżniczko – podmieniec skłonił się i odwrócił w kierunku pozostałych. – Ja ruszam dalej. Jeżeli Was to ciekawi, to zmierzam na Wzgórze Ognia. Tam będę przez jakiś czas. Alrix odszedł w kierunku wyjścia, znikając w ciemnościach tawerny.
  16. Chore polowanie na wiedźmy miało się ku końcowi, a tego dnia tak akurat się stało, że kroki podmieńca powędrowały tam, gdzie zaczęła się jego podróż. Mroczna tawerna Carpe Noctem. To tutaj Alrix poznał Dziadka oraz Doktora, z którym już od dawna nie miał kontaktu. Ale również to w tej tawernie spotkał Księżniczkę Lunę, która objawił mu i jego towarzyszą swoją mroczną wizję, co w rezultacie pchnęło wszystkich do skazania Fluttershy. Ach... nieprzyjemnie było o tym wspominać. Podmieniec przekroczył próg, wymijając nieprzychylnie patrzącego minotaura i zniknął w ciemnościach, oblewających kamienne schody tawerny. W środku dostrzegł Rubby oraz Dziadka, a także Księżniczkę Luną wraz ze strażą przyboczną. Głowa państwa wyraźnie nie miała ochotę na czcze gadanie; prawdopodobnie w ogóle nie chciała mieć kontaktu z kimkolwiek, po tym wszystkim co się stało. Jednak wszyscy musieli teraz zacisnąć zęby i doprowadzić to śledztwo do samego końca. Alrix stanął tuż obok innych kucyków i słysząc pytanie Rubby, postanowił poprowadzić ten wątek dalej. – Księżniczko, żałuję, że doszło do tego wszystkiego, ale musimy dokończyć to, co zaczęliśmy. Ostatnia wizja Księżniczki rzuciła nowe światło na nasze przypuszczenia. Czy Księżniczka byłaby w stanie podzielić się kolejnymi informacjami? – podmieniec pochylił swą głową, wypowiadając każde słowo powoli i ostrożnie, jakby za wszelką cenę nie chciał urazić alicorna przed sobą. A wiedział, że to mogłoby być opłakane w skutkach.
  17. Po czym Alrix popatrzył na maga, o którego oparła się Cindy i uśmiechnął się nieśmiele. Czy tych dwoje miało coś do siebie? Czy będąc pomiędzy kucykami ukrywali swoje uczucie? Nie mógł tego wiedzieć, gdyż nie znał ich aż tak bardzo, jednak gdyby okazało się to być prawdą, to jego przyjaciółka miała by przy boku prawdopodobnie jedną z najpotężniejszych postaci w Equestrii. Podmieniec wciąż nie mógł w to uwierzyć, że tuż obok niego stał ktoś taki, a do tego znał Starswirla... to już jednoznacznie przemawiało za jego potęgą. Jeden szczegół tylko nie pasował Alrixowi. Zazwyczaj w otoczeniu tak potężnych jednorożców, podmieńce były w stanie wyczuć potężne zagięcia struktury pola magicznego. Moc takich czarodziejów tkwiła w ciele jednorożca jak uśpiona i skoncentrowana osobliwości, oddziałująca na wszystko wokół. Stwarzało to poważne problemy. Im więcej ktoś mocy posiadał, tym bardziej musiał się postarać, aby nad nią zapanować. Jednak długie trening, skupione na kontemplacji na istotą magii oraz na medytacji, wzmacniały wolę czarodzieja, jednocześnie harmonizując jego przepływ energii wzdłuż ciała. Możliwe również było taka dokładne zapanowanie nad swoją mocą, że taki czarodziej mógł całkowicie ukryć swoją magiczną moc. Dlatego też Alrix zadrżał jużna samą myśl. Czyżby ten jednorożce była aż tak potężny, że ukrył całą moc? – O tak, Magu... – mruknął pod nosem, wbijając wzrok w ziemię. – Słyszałem o tym rogu. Myślałem również nad jego ułożeniem na pentagramie, a także słyszałem co krzyczała... – tu podmieniec przerwał, zerkając na Księżniczkę Przyjaźni. Wolał nawet nie wypowiadać jej imienia. – w każdym razie dziękujemy Ci, za podpowiedzi i mądre prowadzenie. Sprawdzimy trop Morgula Krwawego, o wielki magu – Alrix pochylił się, po czym zdał sobie sprawę, że właśnie tego nie powinien robić. Natychmiast się wyprostować i odchrząkał zakłopotany.
  18. Podmieniec postąpił ostrożnie krok w tył. Widok gniewnej Księżniczki Przyjaźni był dla niego zaskoczeniem niebywałym, a do tego przypomniało mu to o jego dawnej królowej... Chrysalis. Mierzyła Dziadka zimny spojrzeniem, pozbawionym jakichkolwiek dobry emocji. To nie była ta sama osoba o której tyle słyszał. Ta dobra cząstka, którą tydzień temu spalili, zdążyła ulecieć wraz z popiołami targanymi przez wiatr. Współczuł starcowi i zaciskał zęby, aby coś powiedzieć, że tak nie można traktować poddanych, którzy postanowili wyjść na przeciw wyzwaniu i zmierzyć się z konsekwncjami swoich wyborów, jednak z drugiej strony, nie mógł winić Księżniczki „Przyjaźni” za jej wybuch. Ona też w środku cierpiała. Nawet on to dostrzegł. Podmieniec, dla którego emocje inne niż wieczny głód, jeszcze nie tak dawno były zupełnie obce. Kto wie... być może po przejściu czegoś takiego, jak spalenie na stosie, sam by się zmienił... Może stałby się potworem jeszcze gorszym. Gorszym, niż kiedyś, gdy służył Chrysalis... Dobrze, że przynajmniej czarodziej, którego spotkał był miły i skromny. Z pewnością był zbyt skromny jak na pierwszy rzut jego żółtych ślepi. Czarodzieje tak wyglądający zawsze skrywali pod swoim płaszczem wielką moc. To naprawdę był dla niego ewenement, że mógł poczuć się przy magu bardziej swobodniej, w odróżnieniu od innych jednorożców, które miał okazję poobserwować. Zwłaszcza tych z Towarzystwa Edukacji. A Star Swirl o którym mag wspomniał... też o nim słyszał. Był legendą i podobno miał za jakiś czas odwiedzić rój Thoraxa, aby sprawdzić, jak rozwija się nowa społeczność. – Chodź do nas Dziadku – ruchem kopyta zwrócił na siebie jego uwagę i uśmiechnął się. – Swoje głosy już oddaliśmy, w tym ja, głosują na Minuette. Ciekawe, czy ktoś jeszcze się zgłosi.
  19. – Magu! – odezwał się podmieniec, nieco zdziwiony nagłym przybyciem ogiera w szacie ozdobionej czarodziejskimi gwiazdami. Obejrzał go od kopyt, do głowy. Po raz pierwszy widział kogoś tak ubranego, jednak z wieści, jakie docierały do jego roju, mógł spokojnie, bez ryzyka stwierdzić, że ma do czynienia z czarodziejem. Okulary i kozia bródka, brakuje jedynie czarodziejskiego kapelusza, pomyślał Alrix. Takie jednorożce są bardzo potężne i dumne, dlatego lepiej odnosić się do nich z szacunkiem, którego tak wymagały. – Mistrzu... – schylił swoją głowę. Ostatnio zdarzało mu się to robić coraz częściej. Lepiej zachować ostrożność w kontaktach z kucykami, tym bardziej, że znajdował się na ich terenie. – Dyskutujemy nad tym, kto jest winny, mistrzu. Pomysły na to są różne. Może podzielisz się z nami swoją mądrością, o wielki i błogosławiony przez... łaskę magii... – Alrix skrzywił się na twarzy. Pewnie robił z siebie kompletnego durnia, jednak jego wiedza o etykiecie oraz nadawanych tytułach nie była zbyt szeroka. Nigdy nie spodziewał się obcować z kimś tak wysoko postawionym, dlatego musiał korzystać ze strzępków informacji, plotek i gdzieś zasłyszanych pogłosek. Następnie usłyszał tupnięcie zebry. Domagała się głosów w sprawie. Rzeczywiście, wszyscy stawali się coraz bardziej niecierpliwi. Po raz zagrać głos raz jeszcze i przypieczętować swoją decyzję... – Ja wciąż obstaję przy Minuette. Mówiąc to, wzdrygnął się na widok gwardii Księżniczki Twilight. Znów ją zobaczył. Kucyka, którego skazał na śmierć, który płonął żywym ogniem, wznosząc lament w przestworza. A teraz była tu znowu. Odrodzona. Wskrzeszona z nekromancji. Parła przed siebie dumny krokiem, z wysoko uniesionym czołem. Czy ona tylko udawała taką pewność siebie? Czyżby chciała zamaskować swoje emocję, ubierając na siebie maskę surowości? Podmieńcowi aż zakręciło się w głowie. Jeżeli i tym razem by się pomylił, to nie będzie mieć pojęcia, co ze sobą zrobi.
  20. – Rubby! – krzyknął podmieniec, w stronę kucykoperki, jednak ta nie zareagowała. Jej żal i rozgoryczenie odcisnęło na niej zbyt wielkie piętno, czego świadectwem była leniwie spływająca po policzku łza. Odleciała, nie oglądając się za siebie i pozostawiając wszystkich na Wzgórzu Ognia. Wszyscy patrzyli na to z lekki zaskoczeniem. Czy śmierć i cierpienie innych kucyków zdołało złamać kolejne, niewinne serce? Swąd palonych ciał, wijących się w agonii, a następnie proch uleciały do powietrza, spadł na całe miasteczko, niczym żałobna zasłona. Stos... nekromancja. Alrix złapał się za czoło, na samo wspomnienie. Wszystko było coraz bardziej szalone, pokręcone. Jak można było pozwolić na nekromancje? Przecież to zła magia, do czarownic podobna... co innego mogły czuć wiedźmy, oprócz złośliwej rozkoszy i chichotów, trzęsących ich ciałami, gdy patrzyły na tamten rytuał? Alrix przełknął ślinę. – Zecoro... nie podobają mi się te metody. Następnie zwrócił się do Cindy. – Moim zdaniem powinniśmy skazać Minuette...
  21. – Elemen Śmiechu, który był szczerze zasmucony całą tą sytuacją? – zdziwił się podmieniec. – Jak dla mnie jej żal był rzeczywisty. Nie było w nim miejsca na udawanie... Jednakże z drugiej strony, siły zła mogłby obrać za cel Elementy Harmonii, aby odebrać Equestrii jedną z najpotężniejszych broni...
  22. – Rubby? – Alrix zamrugał zaskoczony powiekami. – Ale dlaczego?
  23. – Zebro, w takich sprawach, nigdy nie można być pewnym, Tutaj decydujemy o życiu kucyków. Ja akurat uważam się za ostatniego, który powinien decydować, ale skoro już postanowiłem pomóc w śledźtwie, to nie mogę się wahać. – westchnął, po czym spuścił wzrok i pokręcił zrezygnowany głową. – Muszę też wziąć pod uwagę zdanie moich przyjaciół, a do tego występują pewnie poszlaki, wskazujące na Minuette, dlatego też twierdze, że to ona...
  24. – Hmm... Księżniczka Luna też tu jest – mruknął pod nosem podmieniec. Cały majestat i duma księżycowej klaczy, onieśmielały go nieco, tym bardziej, że doskonale wiedział, w jakim nastroju mógł być alicorn. Jej siostra spłonęła, a do tego dzisiaj będzie towarzyszyć kolejnej ceremonii spalenia kucyka. Być może niewinnego... no właśnie. Alrix miał wrażenie, że Księżniczka Luna zapytała ich o przypuszczenia nieco z wyrzutem, jakby wciąż była wściekła za to, że musiało dojść do poświęcenia jej siostry... Alrix był w stanie to zrozumieć. On tu był jedynie od przelotnej chwili, natomiast zgromadzone wokół kucyki zdążyły się przywiązać do tych miejsc. Z pewnością im bardziej zależało na doprowadzeniu tego wszystko do porządku. Alrix podszedł do księżniczki i spojrzał na nią niepewnie. Trzeba uzasadnić swoje zdanie, to jasne. – Księżniczko... – Alrix pokłonił się niezręcznie. – Rozmawiałem z innymi i też bym wskazał na Minuette, choć na oku mam jeszcze jedną klacz... ale wolałbym póki co zachować to dla siebie. Mam nadzieje, że to księżniczki nie urazi...
  25. Alrix leciał, mając cały na oku kolejne kucki, wspinające się na wzgórze. Wylądował gładko, niedaleko rozłożystego dębu i od razu przywitał się z Cindy oraz Dziadkiem. Podszedł do zebry, aby wysłuchać, co będzie mieć do powiedzenia jego przyjaciółce.
×
×
  • Utwórz nowe...