Skocz do zawartości

Grento YTP

Brony
  • Zawartość

    558
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    21

Wszystko napisane przez Grento YTP

  1. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    Już łatwiej przekonać co niektórych fanatyków, którzy czasem mi tu migną... Kto wie... ale to w sumie nie prowadzi do żadnych rozwiązań. To może być jak wędrówka bez końca. Niektórym może to nie wystarczać. Póki co najlepiej przyjąć istnienie Boga, co tłumaczy wszystko. Powtarzam, że nie jestem katolikiem.
  2. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    To już wiemy. Jednak nie odpowiada to na żadne z najważniejszych pytań. Chodziło mi o coś głębszego, niż pomaganie innym, czy spełnianie marzeń. Może sam nie zabił, ale był ikoną tego wszystkiego. Być może ktoś za nim stał. To niewykluczone. Jednak... no co ja będę tłumaczył. Do wora z sukinsynem i utopić! Po co ktoś ma utrzymywać później takiego pasożyta.
  3. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    Jeżeli nie Bóg, to co w zamian? W czym szukać sensu? No nie wiem, jak dla mnie to jego śmierć była by wybawieniem dla milionów ludzi, a co za tym idzie - skasowałbym go z przyjemnością. A z resztą, przecież on nie widział nic złego w swojej ideologii, a te skutki były widoczne jeszcze przed rozpoczęciem wojny. Był szaleńcem i tyle.
  4. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    Może już zostawmy te kłótnie, bo będą jak sam Bóg trwać w nieskończoność. Skupmy się na "Bogu", a nie na sobie, tak jak traktuje ten temat. Dlaczego istnieją ludzie niewierzący? Wielu z nich zraziło się do samego Kościoła, przez co wkurzyli się na to wszystko, jak również na Boga. A jednak ten Bóg, jeżeli istnieje, tak naprawdę nie musi być tym bogiem, w którego wierzą chrześcijanie. Dlatego to, że Kościół nie prosperuje dobrze, nie oznacza tego, że Bóg nie istnieje. Wielu także wskazuję na to, że istnienia Boga nie da się udowodnić (przynajmniej na dzień dzisiejszy). To prawda, że nie można. A czy możliwe by było precyzyjne zmierzenie góry za pomocą linijki szkolnej, poprzez przykładanie jej od samej podstawy, aż do samego szczytu? Linijka w dłoni tego człowieka jest jak cała "nauka" i metody jej badań naszego wszechświata, a górą jest sam Bóg. To istota poza naszym zasięgiem i poza zasięgiem naszych przyrządów. Próby udowodnienia, że Bóg istnieje, albo że nie istnieje, są co najmniej śmieszne. Wielu porzuca Boga w cierpieniu po stracie bliskiej osoby. Przecież, skoro jest On tak dobry, to dlaczego dopuścił do tego, że moje dzieci ktoś podlał benzyną i spalił na popiół? Albo, że moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym? Nie dajmy się ponieść emocją, nawet w takich sytuacjach. Przecież wszyscy wiemy o śmierci, która powoli sunie ku nam. Nie widzimy jej, ale ona zbliża się w każdej sekundzie, jak ja piszę tego posta i jak tego posta czytasz. Nie jesteśmy nieśmiertelni. Śmierć zabierze nas z tego świata i nie musi to nastąpić w sposób naturalny. Bóg nie będzie chłopcem na posyłki, nie będzie ratować dupy każdemu za każdym razem. Przecież to nie miało by sensu, bo już lepiej by było od razu nam dać "godmode". To co? Może jeszcze darmową pizze mógłby przysyłać do domu, z Jego autografem? HM?! Nie jestem katolikiem, ale jestem ciekaw waszego zdania na ten temat.
  5. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    Może w teorii, ale ekscelencje mają się bardzo dobrze mimo wszystko. Jest podział na tych niższych dostojników Kościoła i wyższych. A tak poza tym - jaka rodzina? Przecież ludzie w ogóle siebie nie znają w tej "rodzinie" i są dla siebie obojętni. Co to za rodzina? Zaraz zaraz... to trochę brzmi tak, jakby te wszystkie trudności miał odrzucić iluś tam ludzi, a pozostałych przyjąć. Wow... coś tu jest nie tak. Bóg już wie, czy ktoś obleje ten egzamin, czy nie. Niepotrzebnie wodzi nas za nos. Zamiast mówić ciągle o jakieś agonii, wystarczyłoby wspomnieć o tym, że trzeba być dobrym człowiekiem, a nie tylko cierpieć i chwalić się tym "cierpieniem" na lewo i prawo. Taa jasne. Jak dzisiaj każdy głupi może mieć magistra, to i oni mogą skończyć teologię. Ich teologia nie zadaję egzaminu. Ośmieszają się tylko oskarżając pokemony, Harrego Pottera i inne marki o satanizm lub nawet mlp o New Age. Idą także na błyszczące BMW, lub na "konieczną" wymianę organów za 100 tys. jeśli nie tylko. Nie jest lepiej! Ubolewam nad problemami pedofilii i złodziejstwa w Kościele. Nawet sam Franciszek wygłaszał o tym mowy. Wytworzył się taki stereotyp o księżach-pedofilach i przez to cierpią dobrzy ludzie. Jeszcze jedna, ważniejsza rzecz. Ty chyba naprawdę masz słabą pamięć Cygnus. Najpierw w swoim poście komentowałeś fragmenty mojego posta: A następnie piszesz: Nie, nie rozciągam winy na wszystkich księży, ale prawdą jest, że wielu z nich nie sprawdza się. Po tym co napisałeś wynika, że nie czytasz uważnie tego co komentujesz. Nie no weź człowieku! Jak można tego nie widzieć? Trzeba być naprawdę zaślepionym, aby nie dostrzegać żadnych wad. Kościół i religia są bardzo potrzebne człowiekowi. Jednak ich usterki sprawiają, że waham się teraz, jaką drogą chcę podążać. Jeszcze pół roku temu, byłby za Kościołem tak samo jak Ty! Mam nadzieje, że nie masz mi tego za złe, że wytykam złe rzeczy w tym, w co wierzysz, ale takie są fakty. Właśnie przez te rzeczy, o których mówiłem, nie jestem już na Twoim miejscu. Poszukuję prawdy, nieważne jak gorzka ona może być.
  6. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    Praw? Chyba przywilejów. Wszyscy im teraz nadskakują, a Ci tylko to wykorzystują dla garstki osób. Ale dobra, niech Ci będzie. Jednak ja nie podzielam ani trochę tego zdania. Wydaję mi się, że dzisiaj Kościół znacznie odbiega od tego, czym pierwotnie miał być. Znam paru fajnych księży, jednak oprócz nich jest cała rzesza fanatyków, którzy sieją propagandę i wszędzie widzą szatana. Krytykują wszystko, co IM się nie spodoba, przez co mam wrażenie, że tak naprawdę poświęcają więcej uwagi szatanowi i ich jakieś tam "heroicznej" walce z samym władcą ciemność, niż Bogu i bliźniemu. Ogłupiają starszych ludzi w tym Radiu Maryja. Ponadto za bardzo mieszają się do polityki i wspierają PiS, a dodatkowo bardzo lubią pieniądze. Oj bardzo! Koszyczek zawsze stoi obok głowy Pana Jezusa, kiedy szło się całować ten krzyż. Wkurza mnie to. Tak samo zachowanie niektórych księży. Niedawno mój małoletni kuzyn opowiadał, jak to go jakiś nawiedzony proboszcz zbeształ, bo nie przyszedł na chór z powodu choroby. I to bardzo chamsko go opieprzył. I gdzie tu można doszukać się jakiś wzorców? Gdzie tu Pan Jezus? Serio, ja się nie dziwię ludziom, że nie chodzą od kościoła i porzucają wiarę przez takich... przez takich ooo! Dobrze, że chociaż papież wydaję się w porządku. No ale Kościół to nie sam papież.
  7. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    No jak to? Przecież tylu księży się za tym odpowiada. To co w końcu jest prawdą w tej kwestii (czy nie chodzenie do kościoła to grzech)? Mam posłuchać sumienia? Sumienie mówi nam to, co zostało już nam wmówione. Przecież ktoś, kto został nauczony od dziecka, aby kraść lub zabijać, to nie będzie mieć wyrzutów sumienia, bo to dla niego normalka. To znaczy, że nie ma grzechu? A jednak w przykazaniach jest coś całkiem innego! Sumienie to głos Boga? W takim razie ten głos dla każdego jest inny. To jestem w stanie zrozumieć, bo każdy jest przecież inny. No ale głos sumienia, który milczy, kiedy ktoś taki morduję drugą osobę? I jak się w czymś takim odnaleźć? Hm, masz rację, Bracie Białych Kapturów. Rzeczywiście tak czasem jest, jak np: bogacz posmakuje głodu, to całkiem inaczej patrzy na biednych. Jednak nie do końca się zgodzę. Nie bierzcie więc wzoru z tego świata, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu… Nikomu złem za złe nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wobec wszystkich ludzi!… Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (Rz 12) W takim razie, czy cierpienie jest dobre? Czy trzeba kogoś udupić, żeby cierpiał i stał się dobry? Wedle tego fragmentu, powinniśmy pokazywać złu dobro, jakie płyną z tego korzyści i otoczyć to zło miłością, aby samo nią przesiąknęło. I tak powinno się robić, według tego fragmentu. Ja uważam, że wcale tak pięknie nie jest. Jest to wspaniałe w teorii, podobnie jak w komunizm, który w teorii także wydaję się być najwspanialszym ustrojem, a wszyscy wiemy, co z tego wynikło. Moje myślenie może wydaję się być bezwzględne, jednak skuteczne. Żyjemy w takim świecie, gdzie nie ma nic za darmo. Trzeba przede wszystkim dążyć do dobra. Są na to różne sposoby. Okazując sobie dobroć i miłość można zarazić tym innych. Nawet drobne gesty mogą uszczęśliwić na resztę dnia takiego człowieka, który w związku z tym postanowi pomóc innemu człowiekowi. Tworzy się efekt domina. Czasami jednak to domino zatrzyma się na zbyt ociężałym klocku. Wtedy należy wyciąć to jak nowotwór, zanim się rozmnoży. Człowiek jest istotą i złą i dobrą. Czasem to zło zniczy dobro i trzeba sięgnąć po broń ostateczną. Niestety, po drodze do lepszego świata napotka się wiele podobnych przeszkód. Na dobro nie zawsze łatwo się zdobyć w obliczu dzisiejszych patologii. Dobro kosztuję srogą cenę. Jednak w odniesieniu do cierpienia i wzięcia krzyż na swe ramiona: według mnie to jest bezsensowne. Dlaczego Bóg, najwyższa i najczystsza Miłość ma patrzeć z dumą na krzywdę innych? Gdyby tylko chciał, to zło zniknęłoby w mniej niż mgnieniu oka! A tak to na co dzień wygrywa zło. Dlatego chociaż w filmach ludzie chcę zobaczyć jak wygrywa dobro. Po co jeszcze bardziej chrześcijanie mają się podkładać i nadstawiać policzek? Ciekawy jestem, czy tak samo się zbuntujesz, jak sforsują ustawę, w której nie będzie można mówić źle o homoseksualistach?
  8. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    Witam, Synu Głębokiej Wiary. Zastanawia mnie, co wspólnego ma wolna wola, z byciem niewolnikiem Jezusa, który ponoć ma nas tak kochać. Jaki to kochający ojciec pragnie, aby jego dzieci zostały uciemiężone pod uciskiem niewolnictwa. Przecież jasno się mówi, że to Bóg dał człowiekowi wolą wolę, a z drugiej strony każe się podporządkować jego regułą. To wyklucza siebie nawzajem. Mógł nam dać wolę z miłości, ale działania inne, niż jakie On sobie zażyczy, prowadzą do zguby. To po co tak naprawdę dał nam tą wolność? Robisz jak zostało napisane, albo nie i gnijesz w piekle po śmierci. Nie chodzisz do kościoła, to masz grzech. Jaki według Boga może być sens naszego ziemskiego życia? Przecież jakby chciał, nawet w tej chwili, mógłby pstryknąć palcami (albo i nie), żeby wszyscy wylądowali w niebie i cieszyli się już bez kresu. Po mu nasze cierpienie? Nie mogę się zgodzić z tym, co niektórzy mówią, że: "Cierpienie uszlachetnia." Nie! To bzdura! Cierpienie krzywdzi ludzi, co napawa ich gniewem oraz nienawiścią! Bardzo często zdarza się, że przestępcy są skrzywdzeni przez los i dlatego robią to co robią. Jak się dziecko napatrzy na patologię w swojej rodzinie, to innego może z niej wynieść, jak już od dzieciństwa musiało przeżywać taki koszmar? Nawet jeśli Bóg istnieje, to nie oznacza, że musi być nam tak dobrze. Nie ma żadnych dowodów na jego bezpośrednią działalność w naszej rzeczywistości, to oznacza, że tak naprawę nie wiemy, jaki jest jego stosunek do naszego rodzaju. Świadczy to tylko o Jego ignorancji względem nas.
  9. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    Salut Eh, no cóż. Jak wiadomo żaden przedmiot, czy coś innego, nie może powstać z niczego. Muszą dodatkowo zaistnieć do tego odpowiednie warunki. Wiemy na dzień dzisiejszy, że wszechświat miał swój początek 13,82 miliardów lat temu. Nie wiadomo co było przed tym. Niewykluczone, że istniał inny wszechświat. Skoro nic nie może powstać z niczego, to tak naprawdę nie powinno nic nigdy się zacząć. A jednak coś się zaczęło. Tak więc musiała istnieć pierwsza przyczyna, która wykracza poza reguły tej naszej „gry”. Musiało to być coś, czego istotą i sensem jest samo istnienie i bycie. To coś nadało naszej rzeczywistości prawa fizyki i całą resztę. Zwrócicie uwagę, że fizyka, czy nawet inne nauki, nie wyjaśniają nam tak naprawdę niczego. Nie wiemy skąd wzięły się te wszystkie prawa, dlaczego to musi być tak, a nie w inny sposób. Wciąż jesteśmy jak dzieci i pytamy: a dlaczego, a dlaczego, a dlaczego...? Im więcej wiemy, tym bardziej zdajemy sobie sprawę z tego - jak wiele nie wiemy. Rodzi się coraz więcej pytań. Okazuję się, że nic nie znaczymy w skali wszechświata. Po co Bóg miałby tworzyć coś takiego, dla takich pyłków jak MY? A może to coś w stylu sandbox'a, gdzie ludzkość dopiero musi opracować odpowiednie „narzędzia”, aby zająć całą przestrzeń? Co do mojej wiary... nie wiem. Miotam się okropnie. Znajduję tyle argumentów przeciw i za. To sprawia, że można się w tym wszystkim zgubić.
  10. To zależy od tego, co by ta istota chciała zrobić. Jeśli Bóg chciałby stworzyć kamień, którego by nie podniósł, to by to zrobił, a gdyby chciał podnieść - to stworzyłby kamień odpowiedni. Nie wiem gdzie tu paradoks. Wszechmoc daję możliwość przekraczania praw logiki, bo można wszystko, czyli także rzeczy nielogiczne, co paradoksalnie staję się logiczne, bo to jest właśnie wszechmoc. I to jest paradoks, a nie coś takiego.
  11. Ano wyszłoby sobie takie Red-uoTube. Wszystko na miejscu. Obok filmów śmiesznych kotków, inne kotki. Zwrócicie uwagę, że nie trzeba wtedy przemęczać palca wskazującego u prawej ręki, a także zmniejsza się ryzyko wystąpienia martwicy na opuszkach palców, gdyż wtedy trzeba mniej nadukać w klawiaturkę, podczas wyszukiwania odpowiednich materiałów. Ja mam taki problem i to przeszkadza. Skoro jedno, czy dwa gagi komedii nie czynią, to podobna ilość tekstu także nie powinna robić z ff od razu clopa.
  12. ]No wiadomo, jak taki był wyrok, to trzeba się tego trzymać. Ale jakby się nad tym zastanowić, to czy teraz też tak nie jest? Jak jakaś mamusia jest mega nawiedzona, to ona i tak znajdzie te działy, które są teraz i to już jej będzie wystarczyć. Wyobraźcie sobie, że dziecko gdzieś poszło, ona siada do komputerka, bierze myszkę, zainteresowana zjeżdża w dół strony, widzi działy takie jak „Postacie Pierwszoplanowe” i tak dalej. Pod koniec znajduję: - MAARIAN! CO TO ZA STRONY OGLĄDA NASZ SYN?!
  13. Jak ktoś się uprze, żeby przeczytać jakiegoś clopa, to go w końcu dosięgnie, więc oddzielanie tego typu ficków i tak nie rozwiąże problemu. Nie mówiąc już o tym, że internet i tak jest pełen pornografii, to takie ff są niczym pod tym względem. Trzeba to odpowiednio otagować i niech każdy myśli odpowiedzialnie, sam za siebie, co chce przeglądać. My nie jesteśmy od pilnowania nieletnich. Nie mam nic do dobrze napisanych clopów, gdzie wszystko ma jakiś sens, a nie zostało sztucznie włożone tylko w jednym celu. Takie dobre fragmenty tylko dodają pikanterii ogólnej historii, jak w przypadku jednego z rozdziałów Fallout, gdzie zostało to podane z sensem. Bo wszystko jest dla ludzi. Dodatkowo przeglądając kiedyś na tym forum temat z tagami, dostrzegłem taką zależność: Jak jest tylko parę śmiesznych gagów, to nie ma komedii. Jak jest trochę smutku, to nie ma dramatu. Idąc tym tokiem rozumowania - jeśli pojawiają się akcje erotycznie, w małym natężeniu, to to nie jest clop. Zwłaszcza, że mowa jest o scenach, które są szczegółowe. Czasem bardzo szczegółowe...
  14. Proszę Cię tylko o to, abyś trochę przyhamował. I tyle. A teraz odpowiem na pytanie. Większość tych „homoseksualistów” co idą w marszach, to tylko ludzie, którzy zostali opłaceni, aby udawać. Wiem, że chciałbyś, aby było na odwrót, albo sobie to inaczej nazywasz, ale zwykli homoseksualiści wcale tego nie popierają. To wszystko jest tylko na pokaz, pozerstwo, nikt im nie każe się lansować na ulicach i obściskiwać. Zwykłym homoseksualistą to tylko szkodzi, bo coś takiego sieje tylko nienawiści do nich od innych ludzi i nie jest żadnym rozwiązaniem. Sorry, taki mamy klimat! Dokładnie już o tym mówiliśmy z Sun. Zawsze trzeba próbować. Ale nigdy nie można być pewnym, że akurat te wybory odpowiedzą się za mniejszym złem. Czasami nie wiadomo też, co tak dokładnie w danej sytuacji jest tym mniejszym złem, bo nie wiemy wszystkiego i nie zawsze można przewidzieć całości skutków. Z tego fragmentu „Wiedźmina” można wysnuć wniosek, że nie ma dobra. Może tak naprawdę są tylko przyczyna i skutek, a dobro i zło nie istnieje. Każdy coś może sobie interpretować w inny sposób. Jako dobro, albo zło.
  15. Nie chodzi mi o to, że jest to coś nowego, bo nie jest. Ja nawet nie mówiłem o tym, że to jest nowe. Zaraz to wyjaśnię. Mi nie przeszkadza to, że ktoś ma swoje dziwactwa. Nie przeszkadzam mi to, dopóki ktoś nie będzie mi się drzeć do ucha, abym uznał to za normę. Bo to normą nie jest i to można łatwo udowodnić. Normalność należy do większości i tyle. Denerwują mnie tylko takie „mniejszości w mniejszościach”, które się lansują, chwalą się na każdym kroku, że są np: homoseksualni, jakby za to nie wiadomo co im się należało i jakież to przywileje trzeba im nadać. Są homoseksualiści, czy nawet zoofile, które nie robią nikomu krzywdy, żyją tak jak my. Często nawet nie wiemy, kim takie osoby rzeczywiście są. Trzeba odróżnić takiego zwykłego pedała, który biega z różowym chu*em na wierzchu i nakazuje innym, jak mają myśleć, od takich zwykłych ludzi (czyli większości w mniejszości), którzy przecież także mają swoją wartość. Nie wolno wrzucać tych dwóch grup do jednego wora, bo to robi tej większości jeszcze gorszą reklamę, niż nam clopy czy innych szajs.
  16. No takich kucykowych gadżetów to jeszcze nie ma. No właśnie - jeszcze. Bo moim zdaniem to wszystko będzie się rozwijać. Seks i pieniądze rządzą światem. Teraz zaczyna się od jakiś takiś clopfików, artów, czy tym podobnych. Niby nic. Ale zostaniemy zaskoczeni jeszcze niejednokrotnie, bo życie lubi zaskakiwać. Ludzie na ogół szukają nowych doświadczeń i rozwiązań. Zaraz degeneruchy zaczną się ubiegać o zoofilę (przecież suka lubi swojego właściciela!) I po dłuższym czasie ta bariera zostanie rozbita. Kazirodztwo, czy inne dewiację będą na wyciągnięcie ręki, bo w tą stronę zmierza świat. Bo dzisiaj jak coś jest „nowoczesne” to utożsamiane jest z „lepszym”. A to nie jest to samo. To bardzo odważne stwierdzenie. Nie wiem skąd masz takie dane. Może CBOS lub IBRIS badało poparcie dla kucyków. Moim zdaniem jest wręcz odwrotnie! Fandom (przynajmniej w Polsce) jest głęboko w lesie. Jednak nie twierdze, że mam rację. To jest subiektywne wrażenie, na którym jednak nie można się opierać. W pełni się z tym zgadzam. Gdyby każdy człowiek pomyślał w ten sposób, to by zło zniknęło. Chciałbym teraz zwrócić uwagę, że „zło” to takie względne pojęcie. I na co ma się przestawić taki człowiek, który pragnie zmiany? Każdy będzie to widzieć inaczej, aż w końcu zacznie kolidować z innymi. ,,Żyj tak aby być szczęśliwy i nie psuć życia innym" to bardzo mądre stwierdzenie, jednak niepraktycznie, bo życie wcale nie jest takie łatwe, aby zawrzeć coś takiego w takiej formułce. Trzeba przynajmniej się starać wybrać jak najlepszą opcję. No właśnie, tylko dla kogo? Dla mnie, dla kogoś innego? Tego nie da się tak załatwić.
  17. Poszukuje korektora i prereadera! Wiem, że już jestem wpisany, ale napiszę jeszcze raz. Za pomoc ja również mogę odwdzięczyć się tym samym! Proszę na PW, lub na skype: sebx.redi
  18. Sabinko, jak sami siebie nie doprowadzimy do zagłady, to już będzie dobrze. Być może za bardzo długi czas, człowiek przestanie być człowiekiem współczesnym i stanie się inną rasą, innym rodzajem człowieka. Więc ta ciągłość być może zostanie zachowana. Ale może być też całkiem inaczej. Oczywiście, że jesteśmy niezniszczali! Przeżyliśmy tyle "końców świata", nawet ja sam! Jak Putina przeżyjemy to już w ogóle! Jednak sprawa ma się trochę inaczej jeśli mówimy o drobnoustrojach. Przypomina to trochę odpieranie kolejnych fal ataku wrogów - wirusów, kiedy my stajemy w defensywie. Będzie trwać to tak długo, aż nas złamią. Lub, gdy oprócz wygranej w pyrrusowy sposób bitwy, jak w przypadku pokonania Czarnej Śmierci, wygramy także wojnę z wirusami już ostatecznie. Piękny byłby to triumf, jednak trochę nam do niego daleko, jeśli w ogóle ten triumf istnieje. Musimy sobie radzić i się wspierać nawzajem tym, co mamy i tym co możemy na dzień dzisiejszy. Na pewno nie jesteśmy zupełnie bezbronni w tej kwestii. Ogólnie istnieją przecież wytyczne podczas takich epidemii i raczej nie miałby wtedy wolnej ręki, żeby zachowywać się jak chcę. Palić zwłoki, czy nie palić, to byłaby decyzja odgórna, tak samo jak z eksperymentami na ludziach. W takim razie, jeśli o mnie chodzi, to spaliłbym ciała nawet jeśli byli by to moi bliscy, im się już nie przydadzą. Osoby zarażone trzeba odizolować i przetrzymywać je tak długo, aż nie umrą lub nie zostanie wynalezione skuteczne lekarstwo. Eksperymenty na ludziach, jeżeli konieczne (a z reguła są) oczywiście trzeba przeprowadzić, nawet jakby nie będzie chętnych. Gdyby okazało się, że jestem zarażony... postarałby się nie stwarzać zagrożenia dla innym, czekałbym na ratunek, lub na śmierć. Być może łatwiej jest o tym mówić, gdy się jest zdrowym, ale z pewnością nie chciałbym narazić innych ludzi na to paskudztwo i starałbym się ograniczyć ryzyko.
  19. (dobra, czas coś wreszcie ruszyć/ póki co pomijam kwestie Amy) Wracałem od komisariatu po tym dziwnym wypadku z amnezją w Zamku Dwóch Sióstr. Dedukcja Roger'a wydaje się być logiczna, tak więc nie ma się czego obawiać. Tylko co tam się stało? Być może skutki tego, czego tam doświadczyłem, w przyszłości dadzą o sobie znać. Pewne jest to, że księżniczki koniecznie chciały coś ukryć, gdy staliśmy się świadkami tego... czegoś. Udając kalekę o lasce, przeszedłem przez główny plac Ponyville, mijając ruchliwe grupki kucyków, które jak zwykle wydawały się być w dobrym humorze. Ja natomiast jakoś nie podzielałem tego nastroju. Nie żebym popadł naglę w jakąś depresję, lecz po prostu... mój stosunek był neutralny i obojętny do wszystkiego. Możliwe, że to efekt tamtego zaklęcia, które wyprało mi mózg. Powinienem się w końcu zająć czymś konkretnym... echh, mogłem się spodziewać, że długo nie będę mieć okazji na nudy. W jednej chwili zza rogu wyszedł na mnie Donalbein, racząc mnie już od samego swym pogardliwym tonem. - No jesteś wreszcie obszczymordo. Szukałem cię, a ty mi znikasz. Ładnie to tak? - Zdjął kapelusz z rodem, a wtedy cień na jego twarzy ustąpił miejsca błyskowi jego srebrnych oczu.
  20. Zawszę będą jakieś błędy. I niekoniecznie ktoś będzie w stanie je dostrzec nawet po 30 latach. Można poprawiać w nieskończoności, bo zawsze może być lepiej. I zdarza się, że można przedobrzyć z tymi poprawkami. To prawda, że dystans czasowy dużo daje, bo niektórzy mają albo za duże mniemanie o swoim tekście, albo zbyt niskie i te subiektywne oceny się mogą nawet wahać z dnia na dzień. W rzeczywistości, w większości przypadków, ten tekst nie jest ani taki dobry, ani taki zły. I właśnie dystans czasowy pozwala spojrzeć na to "chłodnym okiem".
  21. Ożeż w pytę! Leżałem rozciągnięty na podłodze w komisariacie, gdy nade mną stali policjanci z pochylonymi głowami, patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem. O co tu chodzi? Wstałem, otrzepałem kolana i poczułem, że swędzi mnie noc. A zaraz jeszcze odkryłem, że swędzi jeszcze bardziej, że pieczenie... że pali! Strzepałem rozgrzany popiół z mojego nosa i kichnąłem donośnie. Zaraz spojrzałem przed siebie i już wiedziałem, o co się stało. - No wreszcie się obudziłeś. Aleś ty słaby - mruknął Roger, znów strzepując trochę popiołu na mnie. Tym razem go uniknąłem. - Tak więc nie wiesz o co chodzi... ja również. W tej sytuacji mamy pewną wartość "X", która jest tym, co się działo, zanim straciliśmy pamięci. Świadkowie mówią, że wybraliśmy się do zamku Dwóch Sióstr, a więc istnieje bardzo prawdopodobna opcja, iż poszliśmy tam, w sprawie zniknięcia księżniczki Luny - przeszedł, rozganiają kopytami gapiów i każąc wracać im do papierkowej roboty. Następnie zaparzył sobie kawy. - Najpewniej było tak, że tam dotarliśmy. Coś się stało, ale w końcu wszystko wyszło na dobrze. Księżniczka wyczyściła nam pamięć, aby coś ukryć, lecz nie jest tak źle... Gdy to mówił, przypomniałem sobie, jaki był mój pierwotny cel w tym wszystkim. Przecież Amy została oskarżona o kradzież! Nie wierze, że tak mogło być. Muszę przekonać Roger'a aby mi pomógł. Z tego co mówi wynika, że ja pomogłem mu, więc powinien się zrewanżować... - Wiem, co ci chodzi o głowie - powiedział. Podniósł kubek do ust i wysiorbał jego zawartości. - Nie jestem jeszcze aż takim skończonym skuczysynem. Pomogę ci.
×
×
  • Utwórz nowe...