Skocz do zawartości

Grento YTP

Brony
  • Zawartość

    556
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    19

Wszystko napisane przez Grento YTP

  1. Drugi rozdział! Dłuższy niż ostatnio oraz mam nadzieje, że spodoba się jeszcze bardziej niż poprzedni! Do ekipy korektorskiej dołączył również użytkownik @RedMad, któremu dziękuje za poświęcenie! Link, Rozdział 2 – Sunset Shimmer: https://docs.google.com/document/d/1XLh9cw-dqsi5hPIQYEqlBEqC4wbDu_UOqc0kGmfR5UE/edit
  2. Wydaję mi się, że Celestia nie była od samego początku alicornem. Mogła dostać skrzydła, gdy po raz pierwszy wzniosła słońce lub w momencie przyjęcia władzy nad Equestrią. Wiemy, że była uczennicą Starswirla, podobnie jak Twilight była uczennicą Celestii. Moim zdaniem Celestia nie jest żadnym mistycznym kucykiem, choć tak mogło się wydawać na początku, ale teraz, gdy już znamy więcej szczegółów z jej życia, no to raczej już nie pasuję. Wiemy, że ona również się uczyła magii, miała swoich kolegów i koleżanki, miała również swoje pasję, zupełnie jak normalny kucyk. A dlaczego akurat to ona została władczynią? Przez jej talent do podnoszenia Słońca. A może jakaś siła wyższa dała jej tę umiejętność i naznaczyła ją, by mogła panować? Jak wiadomo, to jej znaczek odpowiada za tę moc, co wiemy z odcinka, gdzie królewskie siostry zamieniły się znaczkami. Dowiedzieliśmy się również, że nie tylko Celestia jest w stanie podnieść Słońce. Mogą to zrobić choćby magowie wraz ze Starswirlem, który był na tyle potężny, żeby nie stracić swojej magii w odróżnieniu od innych czarodziei.
  3. Witajcie! W następnym poście powinienem już udostępnić drugi rozdział, który będzie dłuższy od pierwszego. Korekta właśnie trwa i mam nadzieje, że wszystko będzie gotowe jeszcze we wrześniu oraz że tekst pojawi się na MLPPolska, jak również na FGE. Mogę także zdradzić, że rozdział 3 również został napisany, a rozdział 4 jest już skończony w połowie. Pozdrawiam!
  4. Hura! Przeczytałem „Poznając nowy świat” części pierwsza, a to jeszcze nie koniec tej pięknej, ale momentami nieco gorzkiej podroży, gdyż na każdej ścieżce czasem muszą zdarzyć się jakieś wyboje! Nie chciałbym zbytnio się powtarzać po mojej poprzedniej „recenzji”, gdyby się tak stało, to wybaczcie, ale chciałbym napisać ten post bez czytania jakichkolwiek innych opinii, nawet własnych. (no może poza paroma wyjątkami) No to zacznij od tego, że – ponownie – styl, konstrukcje zdań są fajnie. Ładnie jest to napisane, tekst wyjustowany jak należy. Sposób pisania już od dawna należy do mocnych stron autora. Ten tekst płynie tak gładko, spokojny jak sen, unosi się i opada. Nadaję lekkości podczas czytania. To jest niezmienne. Autor ma już swój styl wyrobiony i tego będzie się trzymać. Jest do tego charakterystyczny i jak przeczyta się coś niepodpisanego od Hoffmana to istnieje spora szansa, że na myśl przyjdzie mi pióro obecnie komentowanego przeze mnie pisarza. Jest tylko jeden mankament, o którym chyba nie wspominałem wcześniej. Być może tym razem rzuciło mi się to w oczy. Często w tekście mamy do czynienia z „powtarzajkami”. Nie chodzi tu o styl. Zdania same w sobie brzmią nieźle. Jednak mamy tutaj powtarzane często po sobie sensy wypowiedzi, tak jakby nie wystarczyło raz o czymś napisać, tylko dostajemy kolejne opisy tego samego. Zapycha to trochę i odsuwa czytelnika od właściwej akcji. Czasami „mniej, znaczy więcej” i potok opisów może tylko osłabić wybrzmienie danej kwestii, w odróżnieniu od jednej, celnej myśli, z którą zostawiamy na moment czytelnika. W potoku słów i wszędobylskich opisów, które momentami wpychają się jak jakiś nielubiany gość do fotki grupowej, ginie ta esencja, gdyż jest zbytnio rozwodniona innymi, mniej znaczącymi informacjami. Mamy w tekście dużo szczegółowych opisów, nadszarpnięte wątki (jak np: to, że być może szykuję się wojna, bo Equestria się zbroi), a także mamy monologi, takie nieco dłuższe, które są wstawione pomiędzy dialogi postaci. Tak się nie robi. Zaburza to dynamikę wypowiedzi. Niech jakiś etap dialogu stanowi zamkniętą całość. Bo wygląda to trochę tak, jakby ktoś pauzował pilotem na telewizorze rozmowę dwóch postaci i włączał na drugim ekranie coś innego. No dobrze, to teraz przejdźmy do tego, że pierwsza połowa tego tekstu jest strasznie rozciągnięta przez te opisy i budowanie klimatu miasta. To już mieliśmy na początku poprzedniej części. W ostatnim komentarzu pod tym tematem wspomniałem o tym, że początek ładnie Nam zarysowuję miejsce akcji i w kolejnym tekście znowu dostajemy to samo. W sensie, jest to budowanie klimatu, są opisy rytmu życia mieszkańców Nieghtford, ale tak na dobrą sprawę niczego istotnego się nie dowiadujemy. Bo to co, złapało mnie za serce znajdowało się gdzie tak na 12 stronie. I od tego momentu historia robi się bardzo ciekawa. Tylko no... musiałem doczłapać do tego momentu z lekkim trudem. To jest właśnie to, o czym wcześniej wspominałem. Odsuwanie tego, co najlepsze na później. Budowanie świata nie powinno według mnie wypierać budowania i przedstawienia postaci. To do bohaterów można zapałać prawdziwą sympatiom i to z nimi można się utożsamić. To oni podejmują trudne decyzje i to im można współczuć i tak dalej... Bardzo mi się spodobało od drugiej połowy. Pod koniec czułem taką autentyczną pasję. Żeby się temu źrebakowi wreszcie udało i żeby doznał spokoju. Chciałem, że wreszcie wyrwał się z tej duchoty i nędzy, które to roztaczały się nad miastem Neigford. Poza usterkami w postaci przerywanych przez monolog dialogów, nie było niczego, do czego ja mógłbym się przyczepić. Bardzo dobra robota! Dodam jeszcze, że jakiś czas temu na serwerze Discord @Verlax poruszył temat Alberta i jego szefowania w tym mieście. Mam podobne zdanie co do niego. Nie wspomniałem o tym w poprzednim poście, dlatego zrobię to tutaj. Nie chcę też powtarzać po koledzę powyżej, jedynie daję do zrozumienia, że zgadzam z Verlaxem. Ta część podobała mi się bardziej od poprzedniej. Poziom jest bardzo wysoki i mam nadzieje, że będzie tylko lepiej! Pozdrawiam!
  5. Fajny temat się zapowiada. Jest tam napisane, że to dla początkujących, ale tak naprawdę wszyscy będę mogli o coś spytać i czegoś się dowiedzieć, a nie tylko całkowite koty. Aha i jak ma wyglądać to wspólne pisanie? Jest jakiś limit osób? No i wreszcie nadchodzi Kod Equestria vs Efekt. Naturalnie jestem za KE, bo sam to poprawiam xd.
  6. No nie wiem czy Celestia jest aż tak dobra... W sumie, to wielokrotnie była niemal bezużyteczna. I bezdennie głupia. Pierwszy raz podczas powrotu NIghtmare Moon, kiedy to Mane 6 musiała ratować Equestrię. No i pewnie Ksieżniczka przewidziała fakt, że NM wróci, ale jeśli naprawdę jej plan miał polegać na tym, że Twilight zaprzyjaźni się z resztą mane 6 i dzięki temu, zrządzeniem tylu przyczyn i skutków, doprowadzi to mane 6 do pokonania NM, no to jednak jest to słaba akcja od której zależy tyle czynników, na które sama Księżniczka nie miała wpływu. Poza tym, Celestia nie wysłała Twilight do Ponyville po to, aby mogła w przyszłości pokonać Nightmare. Wysłała ją po to, aby mogła się zaprzyjaźnić z kimś. No i wreszcie – sama Celestia wyrażała wątpliwość co do tego, czy jej uczennica się tam zaaklimatyzuję, więc nie mógł być to jej plan. A kiedy NM już zaatakowała, szybko i do tego poza kadrem, Ceśka została sprzątnięta (nie po raz ostatni). A teraz przykład na to, że Celestia nie jest mentalistą, tylko jest głupia. Podczas ślubu w Canterlocie nie zdołała obronić stolicy, nabrała się na kamuflaż Chrysalis, a do tego zrugała swoją podopieczną za jej podejrzenia względem fałszywej Księżniczki Cadense. Mogła chociażby przyjrzeć się bliżej temu przypadkowi, nie ulegać opinii większości, (czego chyba się powinno wymagać od władcy), tylko chociaż zainteresować się tymi dziwnymi znakami wokół fałszywej Cadense. Przecież Twilight była jej najlepszą uczennicą, znała ją jak nikt inny, więc raczej powinna wiedzieć, że Twilight tak zupełnie bez powodu nie oskarżałaby swojej przyszłej bratowej. No ale mleko się wylało. Oczywiście jak tylko Chrysalis się ujawniła, w pobliżu nie było... ŻADNEJ STRAŻY. Jak do cholery? Przecież wcześniej mieliśmy pokazane te wszystkie środki bezpieczeństwa, a do tego był to ślub Kapitana straży, więc strażników winno być tam od cholery. No, ale... mleko znowu się wylało. Celestia staję w szranki z Kryśką i ponownie OCZYWIŚCIE mówi jej, że postąpiła bardzo nierozsądnie, bo postanowiła zrzucić swój kamuflaż. Tyle że na tamtym etapie no to Kryśka mogła mieć to wszystko w dupie, bo miłość Shining Armor dała jej tyle mocy, że po krótkim mocowaniu się, Celestia została wy***ana w kosmos i to byłoby na tyle z naszej "bogini". Strategia obronna cholernej stolicy Equestrii polegała tylko na tej kopule ochronnej, co jest debilne, bo w sumie obrona całego miasta zależała tylko od jednego kucyka – Shining Armora. Tych niekompetentów ze straży królewskiej nie liczę, bo podmieńce szybko rozprawiły się z całym garnizonem strażników w Canterlot. No i jak można traktować Celestie jak dobrego władcę? Nie da się. No chyba, że ktoś koniecznie chcę sobie dopowiadać jakieś teorię. Mało przykładów? No to teraz TIrek. Skoro Tartar więzi same najgorsze mendy (z ostatniego finału wiemy, że to nie prawda), no to kurde powinna być tam jakaś kontrola. Tirek sobie zwiewa z najpilniej strzeżonego więzienia, a Celestia NIC O TYM NIE WIE. No super... A w ogóle to Tirek ładnie przechadza się po uliczkach Canterlotu, kradnąc magię jednorożców pod nosem Celestii, bo okazuję się, że znowu jest bezużyteczna i dopiero Discord jest w stanie go zlokalizować. (tak właściwie to decyzja o zwerbowaniu Discorda też była baaardzo ryzykowna. Nawet z elementami Harmonii, mogłoby być z nim problemy, bo gość posiada niemal boską moc kształtowania rzeczywistości). No a skoro już przy Discordzie jesteśmy... ehhh. Super Ksieżniczko Celestio! Wypuściłaś wcześniej zbira, który w końcu cię zdradził! Yey! A teraz najlepsze... plan księżniczki Celestii, który polega na tym, że... no postanawiają wszystkie trzy głupie pipy oddać swoją moc Twilight, czyli wiecie... komuś niedoświadczonemu, kto nie umie za bardzo panować nad tą mocą. I co dalej? Czy Twilight ma w takim razie się ukrywać z tą magią, czy co? W tym czasie przecież Tirek będzie i tak rządzić cała Equestrią. A jeżeli wszystkie trzy księżniczki przekazały swoją magię Twilight po to, aby mogła ona stoczyć pojedynek, no to nie lepiej było przekazać tę moc bardziej doświadczonej księżniczce? No ale dobra... Aha no i Tirek oczywiście od razu się dowiaduję o istnieniu czwartej księżniczki... Celestia najwidoczniej uznała, że gość nie zauważyć tego zajebiście wielkiego witrażu, który przedstawiał ku**a Twilight! XDDD Serio? To jest taki poziom absurdu! Jak one niby chciały zatrzeć ślady w całej Equestrii po czwartej księżniczce tak, aby Tirek się nie dowiedział o jej istnieniu?! Wow... no to są naprawdę beznadziejne plany. Ch****e bym powiedział. xd Można by jeszcze wspomnieć o tamtych roślinach co zasadził Discord, a także o powrocie Chrysalis, kiedy to nawet cholerne elementy harmonii nie dały rady (one w sumie nigdy się nie sprawdziły przeciwko podmieńcom), no ale chyba już wystarczy suszenia grzywy Celestii. Największym problemem tej postaci jest to, że serial portretuję ją na kogoś wspaniałego, normalnie wzorowy władca. Tymczasem na każdym kroku pokazuję swoje beztalencie i zidiocenie. To państwo już dawno powinno upaść, albo obalić obecną władzę. Pozdrawiam!
  7. Polonik – zwyczajnie dlatego, że takie było moje pierwsze skojarzenie, a poza tym, fajnie to brzmi. Być może fan układu okresowego by tak nazwał swojego zwierzaka, takiego, który może dysponować jakąś toksyną. xd
  8. Grento YTP

    ACTA 2.0

    Jeżeli chodzi o memy, to nie są one do końca legalne. To chyba nie jest uregulowane prawnie i występują pewne wątpliwości, ale może niech wypowie się ktoś bardziej zaznajomiony.
  9. Świetną planszówką logiczno-taktyczną była Neuroshina Hex, z akcją osadzoną w postnuklearnych klimatach, która to wyróżniała się wyraźmy podziałem na cztery frakcje. Każdą gra się inaczej, każda ma swoje słabe i mocne strony. Była łatwa do nauczenia się, ale trudna do wymasterowania, że tak powiem xd. Chyba jej największą wadą było to, że maksymalnie mogło się przy niej bawić czterech graczy jednocześnie. Mimo wszystko jednak moim zdaniem planszówki już nigdy nie będą tak popularne jak kiedyś. Gry komputerowe po prostu je wyparły. :/ Nie żebym narzekał, w końcu elektroniczna rozrywka ma także wiele do zaoferowania.
  10. Przeczytam jutro, bo teraz wróciłem z podróży, ale spodziewam się klimatu tych wszystkich "Gigantów", czyli zbiorów komiksów z Donaldem, które to się kolekcjonowało za dzieciaka. Dziwi mnie trochę brak większej ilości tagów. I masz literówkę w tytule, tam powinno być "crossover", a nie "crosover".
  11. Ostatnim razem miałem większą tremę przed egzaminem na prawo jazdy, ale tylko przed egzaminem. Kiedy odpowiedziałem na pytania na początku i złapałem za kierownicę, przeszło mi i zdałem. Najgorsze jest to oczekiwanie, więc żeby poradzić sobie z tremą, najlepiej jest się czymś zająć i skrócić czas oczekiwana do minimum.
  12. Miałem przyjemność nieco pomagać przy "Dzień, w którym Trixie powiedziała prawdę", dlatego musiałem (wreszcie), zabrać się za resztę twórczości Hoffmana. Fanficków w tym temacie jest na tyle dużo, że postanowiłem poświecić każdemu osobną odpowiedź, tak, żeby nie pisać jakiś chorych recenzji/opinii na wiele stron. No to zaczynamy od ff "O szyby deszcz dzwoni". Miasto Neighford to dystopia, zarządza twardym kopytem przez niejakiego Alberta, herszta wcześniej wspomnianego miasta, chcącego za wszelką cenę utrzymać wszystko w ryzach. Tam życie nie jest lekkie. Nawet dla źrebiąt, co dopiero przyszły na świat. Ff przedstawia Nam konflikty i zmagania bohaterów z podłą rzeczywistością, w kontraście do odległej i pięknej krainy Equestrii, o której marzą nasi mali bohaterowie. Skrajne ubóstwo, patologia są rozsiane niemalże wszędzie w mały światku kucyków, a sprawy z czasem tylko się komplikują... Opowiadanie nie zaczyna się od trzęsienia ziemi, a raczej od drobnego pęknięcia w tamie, która zaczyna przeciekać coraz bardziej i bardziej, aby wreszcie zalać wszystko akcją. Taki sposób rozpoczęcia skojarzył mi się z filmem Stalker, który oglądałem jakiś czas temu. Mamy tam do czynienia z długimi ujęciami lub wręcz nieruchomymi, obrazującymi obraz świata z powolnym rozkręcaniem się akcji. Zauważyłem jeszcze jedno podobieństwo. W filmie mija jakieś 12 - 15 minut, zanim usłyszymy pierwszy dialog. W "O szyby dzwoni deszcz", też musimy nieco poczekać, aż postacie się wypowiedzą. Pierwszy dialog pojawia się w połowie czwartej strony. A co mamy przed tym? Jesteśmy wprowadzani w świat poprzez zwykłą ekspozycję. Sposób w jaki ona została Nam zaprezentowana skojarzyła mi się gawędziarzem, który opowiada historię przy ognisku. Jest to Nam ładnie podane. Ogólnie po przeczytaniu tego wstępu nie mamy już pytań co do świata zaprezentowanego. Orientujemy się w sytuacji. Ekspozycja na początku z jednej strony była dobra, a z drugiej niezbyt trafna, ponieważ Nasz gawędziarz miejscami za dużo gadał i zapędzał się w zbyt duże dygresje. Mamy podane jak na tacy wiele faktów z przeszłości naszego Alberta, zanim jeszcze rozpoczęła się właściwa akcja. Być może miało to zbudować jakiś kontekst, ale naprawdę nie było to potrzebne akurat w tym miejscu. Mam na myśli to, że dawkowanie opisów i ekspozycji na samym początku zostało nieco zachwiane. Dostajemy informacje o postaciach, które Nas nie obchodzą, bo nie mają prawa Nas obchodzić na samym początku, gdyż nie wytworzyła się żadna więź. Opisy miasta były w porządku, wprowadzały nastrój, choć miejscami też były trochę przegadane. Budować świat można nie tylko poprzez takie opisy, ale zaczynając od właściwej akcji. Dajmy na to: Henrietta (która kojarzy mi się z tą z Wiedźmina xd) idzie przez miasto do świeżo upieczonych rodziców i obserwuję na własne oczy zgniliznę, jaka toczy jej miasteczko. Widzimy to poprzez jej perspektywę i dzięki temu jesteśmy bliżej tego świata. Jest Nam to wtedy pokazane, a nie opowiedziane, co lepiej moim zdaniem by się tu sprawdziło. Postacie zostały zaprezentowane w wiarygodny sposób. To jest mocny punkt tego ff. Współczujemy, złościmy się i cieszymy wraz z bohaterami. Budzą w Nas emocje. Trudno jest się z nimi utożsamić, ale to tylko dlatego, że żaden z Nas nie zaznał takiej biedy (mam nadzieje). W tym przypadku kibicujemy bohaterom lub życzymy im bolesnej śmierci. To działa. Rozumiem i znamy motywacje kucyków. Dobre motywacje. Tutaj została odwalona dobra robota. Dialogi oczywiście są wykonane bardzo dobrze. Każdy wypowiada się w swój charakterystyczny sposób. Wiemy automatycznie co, kto mówi, nawet bez podpowiedzi, bo rozpoznajemy "głos" bohatera. Poprowadzenie dialogów również jest solidne. Możemy "zobaczyć" w trakcie dialogu jak reagują postacie, jak zmienia się otoczenie. Świat się nie "pauzuje" tak jak w Fallout 3 podczas rozmowy, lecz wciąż żyję. Z tym w innych ff jest czasem problem. Ma się wrażenie, że postacie to tylko "gadające głowy", które wyrzucają swoje kwestie do próżni. Tutaj oczywiście tego nie ma. Jeszcze raz; są to bardzo dobrze napisane dialogi. Stylistyka stawia tutaj wysoką poprzeczkę dla innych pisarzy, także dla mnie. Czyta się to lekko i przyjemnie. Przekładamy kartki w błyskawicznym tempie (no robilibyśmy to, gdyby to była wersja papierowa), bo ta lektura jest po prostu odprężająca momentami. Nie ma co opisywać. Zachęcam do przeczytania, to zobaczycie, co mam na myśli. O fabule nie będę się wiele wypowiadać. Nie jest ona oryginalna, nie jest to nic odkrywczego, ale również nie jest jakoś zbytnio szablonowa. To jednak jest taki "tyci" problem, bo traktuję tego Oneshota jako wstęp do większej całości, gdzie wszystko jeszcze bardziej się rozwinie. Historia jest poprowadzona dobrze, podręcznikowo, nie mam żadnych zastrzeżeń. Nie mogę temu ff dać innej oceny, niż bardzo dobry. To solidna, rzemieślnicza robota. Warsztat Hoffmana jest dopracowany i bogaty. Polecam szczerze ten ff każdemu! No chyba, że ktoś jest wyjątkowo niecierpliwy i łaknie akcji, no to niestety w takim przypadku, czytelnik z takim charakterem może się nieco męczyć. Gratuluję temu tekstu, autorowi oczywiście też i cóż... mam nadzieje, że reszta będzie przynajmniej równie dobra. Pozdrawiam!
  13. No to doceniasz ich, czy jednak nie? Bo skoro ich doceniasz, to dlaczego ignorujesz to, o co Cię proszą? Twoje wątpliwości są bezpodstawne. Sam je tworzysz, tak samo jak ten bełkot. Do czego według Ciebie służą tagi?
  14. Skoro nie jesteś pewien, to może by tak lepiej zalecić się do instrukcji, które podają Ci moderatorzy? Może po prostu taguj tak jak wszyscy, to nie będzie problemu. Ja bym dodał tagi [Oneshot] [Sad] [Slice of Life], a nie żadne apokryfy, czy inne, jak to ująłeś "tagi sprzężone"... wtf.
  15. Życzę Wszystkiego Najlepszego autorowi tego tematu. Oby Twoje następne publikacje były coraz lepsze! Chciałbym jeszcze zaznaczyć drogi autorze, że nie chcę Cię obrażać, czy hejtować. Proszę o przeczytanie tego tekstu z pozytywnym nastawieniem. Mam również nadzieje, że to nie troll z tym całym ff, a jeżeli tak, to nawet zabawny. Przynajmniej dla mnie xd. No dobra. Więc... od czego by tu zacząć? Fanfic jest... no nienajlepszej jakości, że tak to lekko ujmę, ale jestem prawie pewien, że autor zdaję sobie z tego sprawę, bo to wręcz niemożliwe, aby tego nie dostrzegać. Cała struktura przypomina raczej dramat niż epikę. Dramat dlatego, że są tam prawie same dialogi z jakimiś szczątkowymi opisami, które przywodzą mi na myśl didaskalia. Ale do samego ff zaraz przejdziemy. Pierwsza rzeczą autorze, jaką powinieneś zrobić to nauczyć się korzystać z edytora tekstu. Chłopie, jeżeli miałeś do czynienia kiedykolwiek w Wordem to nie powinno być to dla Ciebie tak wielkim wyzwaniem. Po drugie to zacznij używać poprawnych tagów, które służą innym, a nie tych wyssanych z palca, służacych Twoim interpretacją, aby się tylko wyróżnić na tle innych fanficków. To co piszesz w postach powyżej to same brednie. Nie kombinuj tam gdzie nie trzeba, tylko zacznij przestrzegać regulaminu i nie kłóć się o i tak przegraną sprawę, bo z tego nic dobrego Ci nie przyjdzie. No i to były takie podstawy podstaw. A teraz tekst. Fabuła w dużym skrócie opowiada o Sunset Shimmer, przebywającej na oddziele intensywnej terapii. Jej przyjaciółki przychodzą ją odwiedzić. Styl jest bardzo słaby. Błędy stylistyczne, interpunkcyjne, składniowe... chyba wszystkie jakie istnieją zawierają się w tym tekście. No niestety, ale całość wypada sztucznie. Niektóre zdania wyrwane z kontekstu brzmiały by nieźle, no ale są przesłonięte przez ogrom beznadziejnych dialogów. Nawet nie wiem jak to dalej skomentować, więc może po prostu zacytuję niektóre fragmenty: Serio? Szlak? Jaki szlak? Górski? Niech to szlag! O co tu chodzi?! Poza tym mamy to bezsensowne wtrącenie: "która na szczęście nie rozbiła się z uwagi na materiał, z jakiego ją wyprodukowano." Nie trzeba być AŻ tak precyzyjnym i dobierać takich wyrafinowanych zapychaczy. To niczemu nie służy. Reakcja Rarity... no okej. Ona jest znana ze swojej dramaturgi, ale zawsze to służyło elementom komediowym. Tutaj to zupełnie nie pasuję. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! IM BARDZIEJ BĘDZIEMY DRZEĆ RYJA TYM WIĘCEJ BĘDZIE "IMOŁSZYNS"! Nie. To tak nie działa. Milczenie jest złotem. Czasem brak słów wyraża znacznie więcej. Tutaj to wypadło komicznie. Za bekonowłosą jestem w stanie przebaczyć Ci wszystkie popełnione wyżej występki. Tak mi się to spodobało, że... no nawet nie wiem xd. To zdanie istnieje... i pewnie coś znaczy. Dobrze, że wyjaśnił kumpelom Sunset co oznacza "zagrożenie życia", a oznacza to, że istnieje możliwości opuszczenia tego świata przez nią. Teraz już wszyscy to wiemy i nie będziemy musieli gnębić biednych doktorów tymi samymi pytaniami. Autorze! Zanim coś opublikujesz, przeczytaj swój tekst! Jestem pewien, że tego nie zrobiłeś, tylko poleciałeś na żywioł. Najlepiej by było po napisaniu jakiegoś fragmentu odłożyć go i wrócić do niego po paru tygodniach, aby z większym dystansem móc to przeczytać. Wtedy dostrzega się więcej błędów. ... i czy ja coś muszę dodawać? Ten fragment pokazuje jak leży interpunkcja w tym tekście. Przecinek postawiony przed pierwszym "i" jest niepoprawny, a dalej, kiedy mamy wyliczenie, to przecinków już jak na złość nie ma. Czy to jakiś strajk znaków interpunkcyjnych? Ehh... te dialogi byłyby idealną podpałką. Drewniane i suche... bardziej niż moje żarty. Jedna z przyjaciółek Sunset zwraca się do doktora w taki sposób, jak pokazany powyżej... Kto tak kurła mówi?! Czy tak rozmawiają normalni ludzie? Ja pier... Dialogi w literaturze mają za zadanie imitować naturalne dialogi. Mają sprawiać wrażenie realistycznych, dlatego, że przeniesienie całego realizmu dialogów byłoby straszną katorgą. Ludzie na co dzień mówią z masą błędów, różnych onomatopei, przerywników, chrząknięć... dlatego dialog w książce jest takim wygładzeniem mowy codziennej. Tutaj mamy rozmowę przejętych przyjaciółek z lekarzem i nie czuć tego w tych dialogach, gdy walnie się takie przemówienie! Co tu się dzieje?! Odpowiedział... ale sobie poszedł, kiedy licealistki były już w medycznym pokoju, kiedy podchodziły w pobliże łóżka? Czy to jakiś świat fizyki kwantowej, że dzieją się tu tak straszne wygibasy w czasie i przestrzeni?! I co ten medyk odpowiedział?! No chyba, że to zostanie ujawnione w drugiej części, bo być może jest to kluczowe dla fabuły... A niby dlaczego miałby się wygłupiać, podchodząc do jej łóżka? To kolejny zapychacz. To jest brak szacunku dla czytelnika. Powtórzę jeszcze raz: Czytaj to, co napisałeś! A najlepiej po odpowiednim czasie. (np. 2 tygodnie, czy miesiąc) Oto ciąg dalszy... O matko... nie wiadomo co, kto mówi. W pewnym momencie w tej scenie znajduje się 6 postaci, które mogą się wypowiedzieć (mane 6 bez Twi plus doktor) i nie wiadomo bardzo często, kto wypowiada dany dialog, a czasem, to czytelnik nawet jest mylony. Ta ściana tekstu to jeden króciutki dialog... oraz ściana tekstu będąca drugim dialogiem. Rozgadała nam się ta Fluttershy. Nie rób takich długich dialogów. Rozbijaj jakoś te zdania, abyśmy nie widzieli tylko "gadające głowy", ale to, co się dzieje podczas wypowiadanego dialogu. Większość komunikacji między ludźmi, kucykami też, to język niewerbalny i trzeba o tym pamiętać, pisząc ff. No i tak to się kończy. Wygląda to trochę tak, jakby autorowi zaczęło kipieć mleko i przez to musiał spierniczać na dół do kuchni, aby ugasić ryzyko pożaru. Tekst jest ucięty. Nie niesie ze sobą niczego. Żadnej wartości. Wszystkie bohaterki sprawiają wrażenie bezmózgich klonów prawdziwych postaci z serialu. Autora czeka jeszcze masa pracy! Polecam Ci, Królu Etirenusie, czytanie innych książek. Zobacz jak inni to robią. Czytaj i pisz jak najwięcej. Tak jak zalecał Stephen King. To koniec tej analizy. Mam nadzieje, że moje uwagi okażą się pomocne. Pozdrawiam!
  16. To pytanie, jakie wcielenie podobało mi się najbardziej, postanowiłem potraktować w trochę inny sposób, to znaczy – nie brałem pod uwagę normalnej Fluttershy, ponieważ dla mnie taka Fluttershy jest najlepsza i wydaję się to być dla mnie oczywiste i jak przypuszczam, dla większości ludzi w fandomie. Z tego powodu wybrałem z pośród trzech kandydatek Biznesową Fluttershy. Być może dlatego, że... no nie wiem. Może dlatego, że to było jej pierwsze wcielenie i tutaj pokazała po raz pierwszy diametralną zmianę osobowości? A poza tym świetnie owijała sobie te głupie kucyki wokół kopytka. Z pewnością pokazała jak nabijać w butelkę frajerów, nie mając pojęcia o czym się mówi xd. To było zabawne.
  17. Zaciekawił mnie tag "Grimdark". To też takiego zostało tutaj opisane, że autor postanowił nadać temu tekstu tag "Grimdark"? Mamy tutaj do czynienia z dosyć interesującą wizją dalekiej przyszłości w uniwersum MLP. Celestia; stara, melancholijna i już wypalona władczyni obrosła kultem wśród jej poddanych. Jednak nawet to, czy jej potężna moc nie są w stanie zatrzymać zmian, które mają nadejść. Więcej o fabule już nie będę pisać. No, ale... gdzie ten grimdark? Lepszym tagiem byłby [Sad]. Grimdark to już bardzo mroczne, depresyjne opowiadanie, które powinno zniszczyć czytelnikowi dobry humor. Owszem, historia opowiedziana tutaj nie jest wesoła, jest nawet momentami przygnębiająca i taki klimat próbuję wybrzmieć z tego tekstu, ale to jeszcze nie jest grimdark. Co do stylu, to jest on poprawny. Brakowało jednak takich "przystanków" – jednego, krótkiego zdania pomiędzy tymi wielokrotnie złożonymi. Ma to dać "oddech" czytelnikowi. Urozmaicić konstrukcję zdań i uniknąć monotonii. Z długimi zdaniami trzeba również uważać, bo istnieje ryzyko zamieszania i zgubienia podmiotu, a niektóre zdania były niepotrzebnie długie i to trochę przeszkadzało. Jednak te, które się udały, z powodzeniem budowały klimat. Sprawiały, że historia "płynie" gładko, nadając odpowiednie tempo opowiadanej historii. Postać Celestii wypadła dobrze. Powiem nawet, że realistycznie, biorąc po uwagę sytuację, w której się znalazła i to ile czasu już minęło. Mimo wszystko była kucykiem. Natomiast nie rozumiem tej zmiany narratora w środku tekstu. Tego należy unikać. Jeżeli już chce się wprowadzić inną narrację, co jest dopuszczalne w różnych przypadkach, to powinno się wydzielić odpowiednio od poprzedniej narracji. Opowiadanie jest niezłe. Mogłoby stanowić nawet punkt wyjść dla jakieś większej historii. Pozdrawiam!
  18. Po tym jak link do tego fanfica został zareklamowany na Klubie Konesera, postanowiłem, że przeczytam ten tekst za jakiś czas. Stało się jednak tak, że zostałem przykuty do łóżka na dwa dni, bo nie mogłem chodzić i właśnie wtedy narodziła się okazja do przeczytania paru ficów, które sobie zaplanowałem. No więc jako, że jest to One Shot, pomyślałem, że 10 minut i będzie z głowy. Owszem, tak właśnie było. Jednak te 10 minut dało mi dużo frajdy. Powiem tak – nie przepadam za One Shotami. Wolę dłuższe opowieści, rozwijanie klimatu, budowanie świata i rozwijanie wątków, które mają swoją konkluzję po wielu godzinach zastanawiania się nad nimi. Tutaj tego oczywiście nie uświadczymy, jednak w zamian autorowi udało się zawrzeć coś zupełnie innego. Zacznę od tego, że tempo ff jest poprowadzone bardzo dobrze. Składają się na to różne zabiegi, które autor zastosował. Krótkie zdania, które opisują kolejne, dynamicznie zmieniające się obrazy, powtórzenia, które nadają rytm poprowadzonej akcji, brak zbędnych zapychaczy, które by tylko niszczyły cały efekt. Momentami autor dosyć odważnie poszedł na całości z wyżej wymienionymi środkami, ale to dobrze, choć czasami było całkiem blisko do przesady. Ciekawym zabiegiem było również użycie pogrubionego tekstu, aby dodatkowo uwypuklić Go; antagonistę odpowiedzialnego za koszmar przerażonej klaczy. Sama bohaterka jest raczej figurą, niż pełnokrwistą postacią. To nie jest wada tego ff. Klacz została użyta do tego, aby przedstawić koszmar kryształowych kucyków, abyśmy mogli poczuć terror, jakie one czuły. Czy to się udało? Tak. Udało się. Panika, chaos, szaleńczy bieg, rozpaczliwe próby uwolnienia się od oprawcy. To wszystko zostało tutaj zawarte. Fanfic ten można bardziej przyrównać do "doświadczenia", niż przeżywania historii. Doświadczenie to trwa ulotną chwilę, ale jest intensywne. "Pościg" stanowi solidny kawalątek tekstu; kawalątek, lecz solidny i godny polecenia. Nawet nie będę robił osobnego akapitu aby opisać dialogi, bo ich tu nie ma... no prawie. Na koniec dodam, że inni pisarze, chcący napisać scenę akcji, powinni najpierw przeczytać to dzieło. Wprawi Was w klimat i tempo wydarzeń, a kto wie, może dzięki temu będzie Wam się lepiej pisać. Bierzcie przykład ze stylu użytego w tym tekście, bo są to zabiegi używane przez wydawanych pisarzy. Pozdrawiam!
  19. Witam wszystkich serdecznie. Po ogłoszeniu nowej gry w uniwersum Stalkera postanowiłem przypomnieć sobie tę serię. Właśnie wtedy wpadłem na pomysł napisania czegoś w klimatach postapo, osadzając w tym interesującym świecie znane i lubiane Nam postacie (mam nadzieje, że lubiane), które będą zmuszone przetrwać w tej surowej, acz momentami urokliwej krainie. Ci którzy nie mieli wcześniej styczności z tą serią gier komputerowych nie muszą się martwić. Do zrozumienia historii nie jest wymagana znajomości fabuły gier. Natomiast gracze, którzy mieli styczność ze Stalkerem, a do tego lubią tę trylogię lub są po prostu fanami, momentalnie zauważą sporo elementów charakterystycznych Stalkera. Nie przedłużając... Oto krótki opis S.T.A.L.K.E.R. Equestria Girls "Spełniacz Życzeń": Miasto Fluttershy zostaje ewakuowane przez eksplozję elektrowni atomowej, a w wyniku radioaktywnej zawieruchy staje się teatrem postapokaliptycznym. Na obszarze nazwanym Zoną, zaczyna się roić od radiacji, mutantów, bandytów, dziwnych zjawisk, przekraczających ludzkie pojmowanie, lecz przedewszystkim od artefaktów, szybko stających się żyłą złota. Tysiące awanturników przybywa do Zony w poszukiwaniu przygód i bogactw, stając się tym samym stalkerami – ludźmi przeczesującymi skażoną strefę. Fluttershy dołącza do grupy legendarnego stalkera – Naznaczonego – w poszukiwaniu jej przyjaciółek, prawdy o Zonie, Spełniacza Życzeń oraz niesławnej Świadomości-Z. Chciałbym również podziękować moim korektorom za uczynienie tego tekstu znośniejszym :p. Wielkie Dzięki! No to cheeki breeki i zapraszam do czytania! (Tutaj jeszcze możecie zobaczyć dwie dodatkowe okładki:) EDIT: Witajcie ponownie! Piszę z przyszłości! Otóż Stalker został ukończony, jednak tak naprawdę nie wszystko jest w nim gotowe. Otóż postanowiłem przerobić tę historię jeszcze raz i uczynić ją jeszcze lepszą! Szczegóły odnajdziecie w postach aktualizacyjnych, jednak ogólnie rzecz biorąc poczyniłem wiele zmian. Oprócz oczywistych poprawek dotyczących błędów strony technicznej, przekształceniom uległa również fabuła. Znajdziecie tu dodatkowe sceny, nowe wątki, inne rozwiązania, nieco inne zakończenie, wiele przebudowanych fragmentów ale również rozbudowanych. Ilość różnic względem pierwotnej wersji jest na tyle duża, że śmiało można określić to mianem remake'u! Rozdziały z nawiasem "(Nowość)" to te, które już zaakceptowałem jako gotowe do publikacji. Postaram się dorzucać kolejne rozdziały porcjami. Tak więc zapraszam do czytania! Rozdział 1 – Dziewczyna-Stalker (Nowość) Rozdział 2 – Sunset Shimmer (Nowość) Rozdział 3 – Świadomość-Z (Nowość) Rozdział 4 – Przykre konsekwencje (Nowość) Rozdział 5 – Nowa Nadzieja (Nowość) Rozdział 6 – Wielka Bitwa, część 1 (Nowość) Rozdział 6 – Wielka Bitwa, część 2 (Nowość) Rozdział 7 – Czerwony Las Everfree (Nowość) Rozdział 8 – Nadchodzą Mroczne Czasy (Nowość) Rozdział 9 – Droga ku Zonie, część 1 (Nowość) Rozdział 9 – Droga ku Zonie, część 2 (Nowość) Rozdział 10 – Iluzjonista (Nowość) Rozdział 11 – Wolność i Powinność (Nowość) Rozdział 12 – Pani Deliktywa, część 1 (Nowość) Rozdział 12 – Pani Deliktywa, część 2 (Nowość) Rozdział 13 – Siostra i Brat, cześć 1 (Nowość) Rozdział 13 – Siostra i Brat, część 2 (Nowość) Rozdział 14 – Regresja Umysłu Rozdział 15 – Spełniacz Życzeń, część 1 Rozdział 15 – Spełniacz Życzeń, część 2 Rozdział 15 – Spełniacz Życzeń, część 3 Rozdział 16 – Pokłosie, część 1 Rozdział 16 – Pokłosie, część 2 Rozdział 17 – Dołączenie do Świadomości-Z Rozdział 18 – Odmowa współpracy Świadomości-Z Rozdział 19 – Prawdziwe Zakończenie Opowiadania poboczne: Y-1 Głosy na Epic: Epic 1/10 Legendary 1/50
  20. Witam. Założyłem nowy temat, gdyż dawno nie było nic aktualizowane. Udostępniam też tutaj te filmy, tym razem zebrane w całości: Polish YTP My Little Pony - Prześladowcza przyjaźń Polish YTP My Little Pony – Prześladowcza Przyjaźń PART 2 My Little Pony Polish YTP - Twilight zj**ie na początku https://www.youtube.com/watch?v=Du8J-dOXwsY&t=89s
  21. Witam Po dwóch latach nieaktywności, kanał Grento-numanuma został reaktywowany i teraz będzie już działać. Chyba. Ale raczej na pewno! Dlatego też udostępniam tutaj te filmy. https://www.youtube.com/watch?v=F3WamV3-AOY https://www.youtube.com/watch?v=MuUAB3Qn2u4
  22. Grento YTP

    O Bogu tak po prostu

    Jestem przekonany, że koleżance Anathiela chodziło o nie poznanie Boga w 100% tylko... no właśnie w ilu %? Gdybyśmy go poznali w 100% to moglibyśmy być na równi z Bogiem, jak ktoś tu trafnie zauważył. Sami stalibyśmy się bogami. Ale myślę, że tak naprawdę wiesz o co chodzi, tylko niepotrzebnie się czepiasz tej jednej małej nieścisłości "On jest nie osiągalny w 100%" Jeżeli Bóg istnieje to...to od Boga pochodzi wszystko i rozmawianie na każdy temat jakoś łączy się z nim pośrednio. Długim łańcuchem powiązań, ale zawsze
  23. Grento YTP

    Co mówi sygna?

    @ Nie irytuj się Talarze. Wiem, że sygna. Mogę wyjaśnić czemu tak napisałem o Twojej sygnie. Uczestniczę w tej fajniej zabawie nie od dziś, ani nie od wczoraj. Słodkich snów!
×
×
  • Utwórz nowe...