Skocz do zawartości

Grento YTP

Brony
  • Zawartość

    556
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    19

Wszystko napisane przez Grento YTP

  1. – Niech będzie – przytaknął głową podmieniec, a następnie zwrócił się do pozostałych. – Czy ktoś jeszcze chciałby się z nami zabrać do tawerny "Postępny Wędrowiec?"
  2. – Nie jestem pewien, ale wypadałoby spędzić noc w jakimś przytulnym miejscu. – rzekł Alrix do Dziadka. – Z tego co wiem, to tawerna Carpe Noctem jest w tej chwili nieczynna, no chyba, że Księżniczka Luna ogłosi inaczej. Jeżeli masz starcze jakiś pomysł, gdzie moglibyś się udać, to wal śmiało. Po czym podmieniec zwrócił się do Lonely Mare, klaczy przebranej w smolisto czarny kaptur. – Moglibyśmy porozmawiać o tym, jednak wolałbym w innym miejscu niż to... Nie przepadam za takimi zapachami spalonego mięsa, nie są tak przyjemne jak normalny grill.
  3. – To dobry pomysł, starcze – zgodził się Alrix. – Oczywiście, jeśli mogę do Was dołaczyć.
  4. – Diano, tak? – chrząknął podmieniec, podchodząc do klaczy. – Możliwe, że jednak masz rację, ale każdy mógłby być speszony, gdyby groziło mu spalenie na stosie.
  5. – Wszyscy głosują za Fluttershy? – mruknął do siebie podmieniec, podchodząc do grupki głosujących. – Widzę, że myślimy podobnie, moi drodzy. Ja... – Alrix zawahał się na moment i przełknął ślinę. – Cóż... ja również głosuję na Fluttershy. Wszystkie znaki i wizja na to wskazują.
  6. Niebo ściemniało się. Samotny orzeł, zataczający szerokie kręgi nad rozłożystym dębem, wypatrywał czujnym wzrokiem jakiejkolwiek aktywności na szczycie wzgórza. Kucyki powoli zbierały się, aby móc doświadczy dzisiejszego wydarzenia. Już niedługo powietrze wypełni dusząca woń spalonego mięsa. Niebo zmętnieje od dymu. Z pewnością będzie gorąco. – Zebra? – pomyślał ptak, zniżając swój lot. – To musi być ta cała Zecora. Wreszcie przyjdzie mi porozmawiać z kimś innym niż kucyk. Może być ciekawie... Orzeł wylądował. Zielona, magiczna poświata zawrzała wokół niego i otuliła go, tworząc idealną sferę. Sylwetka ptaka rozbłysła, momentalnie przekształcając się w bardziej kucykopodobne kształty. Gdy kurtyna magii uleciała, przed potężnym dębem stanął podmieniec. Zadarł głowę i zmrużył swoje żółte ślepia, przyglądając się leżącej na stercie liści zebrze. – Poczekam jeszcze chwilę na innych. Mam nadzieje, że nikt się nie zgubił... Edit Podmieniec dostrzegł wcześniej poznanego Doktora, Dziadka oraz Cindy, którzy rozmawiali z Zecorą. Postanowił przywitać z nimi i porozmawiać,, póki był jeszcze czas. – Witam – przywitał się, podchodząc do kucyków. – Już zaczęliście głosowanie?
  7. Alrix pozostawił parę monet, które rzucone przez niego, zadzwoniły o blat stołu. Niestety, ale już nie pożegna się z Panią Kapitan, dlatego też pozostawił skromny napiwek. Cigarette poderwała się ze swojego siedzenia i skierowała kroki ku wyjściu, a podmieniec kroczył tuż za nią. Tym razem nie pozostało im już zbyt wiele czasu, dlatego też ptactwo tak skromne jak wróbel nie dałoby radę przebyć całej drogi na Wzgórze Ognia w tempie tak szybki jak na przykład... orzeł. Alrix uśmiechnął się pod nosem. Magia podmieńców otoczyła go całego i już po chwili przetransformował się w drapieżnego ptaka o upierzeniu barwy ciemnego fioletu oraz błyskających żółcią oczach. Wyleciał z tawerny, sunąc gładko na rozwiniętych skrzydłach. Cigarette leciała w pobliżu. Wkrótce ich oczom ukazały się zarysy docelowego wzgórza.
  8. – Sądzę, że musimy się udać na Wzgórze Ognia i to tak szybko, jak to możliwe, aby móc porozmawiać z Zecorą. Tam najprawdopodobniej spotkamy się z innymi poszukiwaczami i być może wypełniły luki w naszych informacjach. Nie wiem kiedy wróci Spitfire, ale nie będziemy mogli zbyt długo na nią czekać... – podmieniec zmarszczył brwi i oparł się kopytami o blat stołu. – Dzisiaj przyjdzie nam stracić pierwszą czarownicę. A co zrobisz, jak się okaże, że nasze podejrzenia będą niesłuszne i skażemy niewłaściwą osobę? Z pewnością ktoś będzie miał nam to za złe.
  9. – Interesujące... nie widziałem tego rytuału, ale z tego co mówisz, może mieć to sens... – mruknął podmieniec, okładając kartę dań. Na moment zapomniał o swoim zamówieniu. – Spróbujemy to zestawić z wizją Księżniczki Luny, a brzmiała ona w ten sposób... Alrix zmrużył oczy i zmarszczył brwi próbując sięgnąć pamięcią do słów Księżniczki Nocy, do jej wizji... – Z tego co pamiętam... to była tam ciemność... niebo zasnute chmurami... nadchodząca burza... ptaki spadające z nieba... wyniszczone głodem... z chmur wyjrzało zaćmienie... – zamilkł, głowiąc się jeszcze przez chwilę, czy niczego nie przeoczył. Obrazy o których opowiadał przewijały się na bardzo krótkie momenty w jego wyobrazi, tworząc krótki obraz. Starał się również mieć na uwadze to, czego dowiedział się od Cindy. Wreszcie spojrzał na nią z płomykiem zaciekawienia w oczach. – Sugerujesz... – Alrix spojrzał jeszcze w kierunku kuchni, jednak nie ujrzał Splifire, co oznaczało, że mógł swobodnie kontynuować swoją wypowiedź. – Sugerujesz, że to ta pegazica, Fluttershy mogłaby być opętana. Myślę, że to może być dobry strzał. Posłuchaj dlaczego... – podmieniec poprawił się na krześle i odwrócił bardziej w kierunku lady oraz Cindy zarazem. – W tej wizji pojawił się wymarłe ptaki... mogłoby to oznaczać upadek moralny Fluttershy, jako, że została splugawiona przez czarownice. Ptaki nawiązują do pegazów oraz do natury, którą, z tego co słyszałem, tamta klacz kochała i to bardzo. Tak więc mogłoby to się zgadzać. Jednak... – Alrix zmrużył oczy i podrapał się po bronie, spuszczając w dół swoje zamyślone spojrzenie. – Co z dalszą częścią tej wizji? Czyżby zaćmienie mogło oznaczać przyjście czegoś strasznego? Chyba jednak możemy być pewni tego, że ktoś nie chciał, abyśmy zobaczyli tę wizję, ponieważ Księżniczka Luna została z niej wyrzucona... także nie znamy pewnie całości. Alrix wychylił się za Cindy i wyjrzał, czy jeszcze nie ma Slitfire. Pani Kapitan na horyzoncie nie było widać, przez co podmieniec spojrzał na klacz i spytał ją: – Jak Ty to interpretujesz?
  10. – Jak miło... – mruknął Alrix, siadając obok Cindy. Spojrzał pobieżnie na menu, rozłożone na stole, z krzyczącymi nazwami przeróżnych dań, jednak zdecydował się tym razem niczego nie zamawiać. Zdążył już zjeść, a do tego jego budżet musiał wystarczeń mu jeszcze na dłuższy czas. – Dzięki za gościnę... Kapitan Spitfire, tak? Dziwne, że nie słyszałaś o tym całym zamieszaniu, ale rozumiem, że organizacja tej tawerny musiała być bardzo absorbująca... Podmieniec spojrzał porozumiewawczo w oczy klaczy. Błysk zrozumienia zalśnił w jego spojrzeniu jedynie przez moment, po czym Alrix ponownie odwrócił się przed siebie i spojrzał ukradkiem na Kapitan Wonderboltsów. – Odwiedziłem Carpe Noctem i spotkałem Księżniczkę Lunę, która podzieliła się ze mną ciekawymi informacjami... Otóż wyjawiła nam, co ujrzała w swojej wizji. Bardzo to wszystko jest enigmatyczne i trzeba wykazać się zdolnościami do interpretacji takich historyjek, a także umiejętnością kojarzenia faktów, żeby to rozwikłać. Niewykluczone, że wizja Księżniczki Luny była fałszywa i zesłana jej przez wiedźmy po to, aby nas wszystkich zmylić... A tak to to jeszcze nie spotkałem żadnej z wymienionych przez Was klaczy. Podmieniec nie mógł już się opierać i przegrał ze swoją stanowczością w kwestii wydawania pieniędzy na samkołyki. Nie był w stanie siedzieć w tawernie, przy stole o suchym pysku i to do tego dyskutując o czymś z kimś, kogo właśnie poznał. Chwycił menu i nie spuszczając wzroku z przeglądanych ofert, zwrócił się do Cindy. – Rozglądasz się za tą... Rainbow Dash? O ile mnie pamięć nie myli, to ma tęczową grzywę... – uciął w tym momencie. Wolał nie dopowiadać również o tym, że zdążyła skopać paru chłopaków z jego gniazda oraz szczepu podczas ślubu w Canterlocie. Nie ma potrzeby wspominać o tej niesławnej historii kucykom. – Wątek jej zniknięcia mógłby nas doprowadzić do nowych informacji. Trzeba to wykorzystać, póki jest jeszcze czas. Musimy spotkać się z tym Soarinem, Cindy. Jeżeli ktoś stał za zniknięciem Rainbow Dash i my dowiemy się, kto, to w nasze kopyta wpadnie cenna wskazówka. Alrix podniósł wreszcie wzrok na Spitfire i spytał – Kiedy ostatnim razem ją widziałaś? Masz może jakiekolwiek, ale to choćby najmniejszy cień przypuszczeń co do tego, gdzie się może znajdować Twoja podopieczna?
  11. Samotny wróbel wylądował na parapecie tawerny, bacznie przyglądając się swoimi czarnymi oczkami, jak konwersja pomiędzy trzema klaczami trwa w najlepsze. Po chwili jednak jedna z nich wstała od stołu i pożegnała się z resztą. Wróbel mógł ją tylko odprowadzić wzrokiem. Ptak pokręcił główką i zatrzepotał skrzydłami, co, jak później o tym pomyślał, musiał wyglądać dość komicznie. Ileż on się nalatał w poszukiwaniu swojego celu. Najprawdopodobniej jego dwóch kompanów – Doktor oraz tamten starzec, Dziadek, zdołali dotrzeć na swoje miejsce. Taką cenę przyszło ptaszkowi zapłacić, za nieznanie tych stron, jednak... Jeżeli już natrafiła na tak interesujące miejsce, postanowił osiąść i odpocząć choćby przez chwilę. Być może uda mu się czegoś dowiedzieć. Wróbel zleciał z parapetu. Zielona, magiczna poświata zawrzała wokół niego i otuliła go, tworząc idealną sferę. Jego sylwetka również rozbłysła, momentalnie przekształcając się w bardziej kucykopodobne kształty. Gdy kurtyna magii uleciała, przed drzwiami tawerny stanął podmieniec. Zadarł głowę i zmrużył swoje żółte ślepia, przyglądając się szyldowi tawerny. – „Pod Skrzydłami Shadowbolts”? – mruknął do siebie i wzruszył obojętnie głową. – Pewnie jakieś kolejne kucykowe nazwy... Ruszył naprzód z wyciągnięty przed siebie kopytkiem i pchnął drzwi. Już wcześniej dostrzegł, że w środku nie było prawie nikogo. Żadnej, charakterystyczne wrzawy, pozlepianych ze sobą dziesiątek głosów rozmawiających kucyków. Tylko pojedyncze, żeńskie głosy. Jednak wystrój wnętrza był tym, co skupiło jego uwagę na moment. Pośród kamiennych stołów, pajęczyn oraz innych elementów dodających klimatu Nocy Koszmarów, całe pomieszczenie przypominało podmieńcowi raczej jaskinię niż tawernę. Aż nasunęły mu się wspomnienia z niedawno odwiedzonej tawerny „Carpe Noctem”, gdzie miał okazję porozmawiać z Księżniczką Luną oraz wysłuchać co ma do powiedzenia, a także spotkać dwa kucyki, którzy okazali mu rzadko spotykaną przez niego sympatie. Jemu jako podmieńcowi. Czy teraz będzie tak samo, zastanawiał się podmieniec. Postanowił nie tracić czasu i podszedł do stolika, gdzie rozgorzała dyskusja pomiędzy klaczami. – Witam Was. Jestem Alrix – pochylił lekko głowę, przykładając kopyto do piersi. –Wcześniej byłem tym wróbelkiem... cóż, wolę unikać kontaktów z pegazami. Zła sława mojej rasy będzie się za mną ciągnąć prawdopodobnie do końca mojego życia... i wybaczcie, że się wcinam w rozmowę, ale chcąc nie chcąc słyszałem jej fragmenty. Wiem, że też bierzecie udział w polowaniu na czarownice, a ja poszukuję informacji. – podmieniec podszedł do klaczy siedzących przy stolę i stanął przy blacie. – Na początek muszę spytać o coś oczywistego; czy mogę się przysiąść?
  12. – Dobra! – przytaknął Alrix i odstawił kufel na blat. – Spotkajmy się tu, gdy już dowiemy się czegoś ważnego! Po czym wszyscy trzej opuścili tawernę, idąc ku celu z głowami pełnymi myśli i przypuszczeń.
  13. – To rzeczywiście pokręcone... – podmieniec podrapał się w zamyśleniu po brodzie. – Ale miejcie na uwadze to, że siły zła lubią dezorientować swoich wrogów. Powinniśmy się spodziewać najbardziej podstępnych i parszywych zagrywek. Dlatego też, jeżeli już jesteśmy razem, to musimy współpracować i wymieniać się swoimi spostrzeżeniami. W tem sposób, zdobywając informację, być może udam na się ułożyć kawałki tej zagadki. Wiecie co? – Alrix popatrzył to na starca, to na doktora. – Jak już zakończymy tutaj swoje sprawy, powinniśmy się rozdzielić i udać do wybranych przez siebie miejsc, aby zebrać wywiad. Po wszystkim spotkamy się ponownie w umówionym już miejscu i przedyskutujemy wszystko od nowa. Co Wy na to? – spytał podmieniec, upijając resztki słodkiego cydru z drugiego już kufla.
  14. – No proszę, każdemu na czymś zależy. Doktorowi na jego przyjaciółce, a Tobie na Twojej córce... Dobrze, mam nadzieje, że się uda. – Alrix upił kolejny łyk cydru ze swojego kufla. – Nigdy nie widziałem żadnej zebry. Podobno pochodzą z dalekiego południa i słyną ze swojej wiary w zabobony. Prowadzą prymitywny styl życia, a do tego są bardzo wojowniczym oraz dziki ludem... – podmieniec zamilkł, od razu powstrzymując swoją ciekawość, która miałby być zaspokojona pytaniem o to, jak doszło do śmierci syna starczego ogiera. Słyszał w jego głosie gorzką nutę i choć jego twarz pozostawała niewzruszona, to bardzo łatwo można było odgadnąć, że Dziadek nie zdążył się uporać z demonami przeszłości i być może już nigdy o tym nie zapomni. A może sukces tej misji pozwoli mu wreszcie zapomnieć i odgrodzić grubą linią tamte wydarzenia z przeszłość, tak, aby mógł rozpocząć nowy rozdział? Alrix zacisnął mocniej kopyta na obejmowanym kuflu. – Czy udało już się Wam czegokolwiek dowiedzieć o czarownicach? Jesteście kucykami, więc być może lepiej udało się Wam poznać podejrzanych.
  15. – Zdrowie! – Alrix wzniósł kufel, wziął głęboki łyk i otarł usta kopytem, stawiając z głośnym stuknięciem kufel na blacie. – Choć w prawdzie nie jest to moja władczyni, to z tego co mówisz, zdaję się dawać dobry przykład innym, nie to co te dupki w dworu. Jak ja nie lubię takich ciulów Nie wiem, czy Gala Galopu by mi się spodobała... – podmieniec zmrużył swoje żółte ślepia. – I pewnie wzbudziłbym jeszcze większa pogardę, gdybym tylko pokazał się tam, w całej swojej fioletowej osobistości. – Alrix odwrócił się bardziej w stronę starca i uśmiechnął się szelmowsko. – Hmm... więc tańczyłeś z Księżniczką, tak? Pewnie musi być bardzo ładną klaczą...
  16. – Ach... rozumiem. W każdy razie dzięki za picie. – mówiąc to, zauważył cień smutku, który przebiegł po twarzy doktora, gdy ten wspomniał o swojej przyjaciółce. Podmieniec zasiadł na krześle, czekając na cydr i ruchem kopyta zaprosił pozostałych kompanów. – A Wy, dlaczego postanowiliście się włączyć do rozwiązania tej całej sprawy z czarownicami?
  17. – Niestety, ale dopiero co przybyłem i raczej nie mam nic ciekawego do opowiedzenia, a jak już... to wolałbym to zachować na potem. – odparł Alrix do Doktora. – A jeżeli chodzi o to całe zamieszanie, to wolałbym, aby zostali straceni tylko Ci, którzy na to zasługują. Palenie niewinnych kucyków to nie jest to, co chciałbym robić o poranku... – mruknął, stając obok lady, za która barman przygotowywał zamówione kufle cydru. – Zapłaciłeś za mój cyrd? Szlachetnie z Twojej strony. Dzięki. Kiedyś Ci odpłacę. Jestem zaskoczony, że trafiłem na kucyka, który nie chcę od razu dać mi w mordę, bo jestem podmieńcem.
  18. – Widzę, że zebrała się tu grupka ciekawych osobistości. Witam Was obydwu. – rozejrzał się po obu twarzach, po doktorze i starszym ogierze. – Spokojnie Doktorze, jeżeli interesują Cię fakty na temat podmieńców, to mogę co nieco zdradzić... no chyba że jesteście doktorze na przeszpiegach – podmieniec uśmiechnął się sarkastycznie, po czym zwrócił się do starca. – Witam... Dziadku – mruknął nieco niezręcznie. Nazywanie go tego ogiera "dziadkiem", trochę go odstręczało. – To ciekawe co mówisz. Wielka Gala Galopu? Chyba raz w życiu słyszałem tę nazwę, ale co to takiego?
  19. Alrix zgodził się poczekać. Przesiedział tak parę godzin, zapadnięty w wygodne poduchy, spędzając czas na czytaniu wieści z różnych stron kraju. Sen go nie zmógł przez całą noc. Postanowił pozostać czujny do samego końca, gdyż nie ufał temu miejscu. Przynajmniej mógł poszerzy horyzont i dowiedzieć się czegoś nowego. Ponadto, tak jak się spodziewał, przeróżne gazety opisywały zamieszane, w którym brał udział. Nad ranem dostrzegł wcześniej spotkanego kuca pod krawatem, który podszedł do niego, przyglądają mu się z zaciekawieniem. Alrix postał niespiesznie ze swojego siedziska i wymienił pytające spojrzenie z przybyłym ogierem. – A więc też przybyłeś do księżniczki Luny? Dobra... niech będzie. Udamy się razem. – podmieniec zmrużył oczy. Nie był do końca pewien intencji tego ogiera, jednak postanowił się przyłączyć i ewentualnie zmierzyć swoje poglądy z ogierem na całą sprawę. Być może uda mu się dowiedzieć czegoś ciekawego. Podmieniec podszedł bliżej i wyciągnął kopyto do nowo poznanego . – Jestem Alrix, choć niektórzy mówią na mnie „parszywy podmieniec” – porychnął pod nosem z przekąsem.
  20. Grento YTP

    Seria Gothic

    Gothic to wspaniała gra, jednak od paru lat nie mogę się zmusić, żeby ją przejść ponownie. Ograłem każdą części niejednokrotnie, za każdym razem inną ścieżką (obozem, gildią). Niestety, gdy już się zna na pamięć fabułę, te wszystkie teksty, no to nie jest to już aż takie wciągające. Klimat był zdecydowanie najlepszy w Gothicu 1 i powiem szczerze, że gdyby nie to toporne sterowanie, to byłoby to gra lepsza od drugiej części, pomimo braku aż tak dużego świata. A przemierzanie Świątyni Świącego... coś cudownego. Gdy grałem poza pierwszy, to miałem z 12 lat. Ciarki na plecach mi chodziły, gdy stąpałem coraz bardziej wgłąb podziemi, a lokacje były coraz bardziej pokręcone i takie dziwne. A desing świątyni też był niczego sobie. Prawdopodobnie muszę poczekać jeszcze trochę czasu. Przejadło mi się to wszystko. Nie ma takiego roku, w którym bym coś nie pogrywał w jakiegoś Gothica. Teraz próbuję Gothica The Returning 2.0.. Być może on wreszcie sprawi, że przejdę znowu tę grę po tylu latach.
  21. Drzwi zaskrzypiały ponuro tuż przed podmieńcem o imieniu Alrix, który cofnął się lekko zaskoczony na widok zaaferowanego ogiera pod krawatem. Opuścił on tawernę zamaszystym krokiem i nawet nie zwrócił uwagi na nowo przybyłego, jedynie szeptał coś do siebie ledwo słyszalnym głosem, z którego podmieniec zdawał się zrozumieć jedynie to, że ogier planuję kogoś uratować. Alrix potarł w zamyśleniu podbródek, mrucząc pod nosem. – Czyżby miał coś wspólnego z tym całym zamieszaniem? Warto by było później go spotkać... Odwrócił wzrok od kłusującego ogiera i stanął przed mrocznym wejściem. Minotaur prychnął gniewnie ze swoich nozdrzy na widok podmieńca i skrzyżował ręce przed sobą. Alrix podszedł nieco ostrożniej, schodząc następnie po kamiennych schodach, tonących niżej w kałuży ciemności. Unikał kontaktu wzrokowego z wykidajłą lecz zerkał swoimi owadzimi oczami, aby sprawdzić, czy nie grozi mu choćby drobna zaczepka. Ta tę myśl wyprostował się jeszcze bardziej i stąpał twardziej po posadce, analizował w swoim umyśle nawet najgorsze scenariusze, które, jak się parę razy okazało, nie były tak nieprawdopodobne. Jego rasa, wciąż owiana złą sławą, rzadko kiedy opuszczała swój rój, a nawet jeśli, to tylko w raźnej grupie. Alrix nie miał tego komfortu. Był osamotniony i wolał już spotkać się twarzą w twarz z zatwardziałymi przeciwnikami podmieńców, a teraz musiał pokazać, że się nie boi, że mogą być z nim problemy, jeżeli ktoś zdecyduję się mu wejść w drogę. W takich miejscach jak tawerna, bójki prowokowało się bardzo łatwo. Alrix zasiadł na stołku przy szynkwasie, ułożył kopyta na blacie i patrzył się sztywno przed siebie. Po chwili przyszedł barman, skrobiący ściereczką drewniany kufel. Podmieniec nie omieszkał spojrzeć mu prosto w oczy i zadać pytanie: – Witam. Za księżniczką Luną się rozglądam.
  22. Czego oczekuję od horrorów? Tego, że będę się bał! Oczywiście... Oczekuję tego, że będę czuć dyskomfort, stres, napięcie, strach i żal. Horror tak naprawdę powinien mieć wszystko to, co każdy inny dobry film. Fajną, ciekawą i spójną fabułę. Bohaterów ciekawie nakreślonych, takich, na których będzie na zależeć, a nie takich, co będą tylko mięsem armatnim. Postać antagonisty powinna być owiana tajemnicą, nigdy nie powinno nam się zdradzać wszystkich sekretów tego potwora. Powinien zawsze atakować w inny sposób, zaskakiwać bohaterów i widzów. Do tego, horror powinien się nie bać pokazywać rzeczy owianych tematem tabu, powinien odważnie pokazywać do tego jest zdolny człowiek i pokazywać, jaki wpływ ma takie zło na nasz świat. Oczywiście jestem również za budowaniem napięcia, bawieniem się oczekiwaniami widzów, zaskakiwaniem ich. Można używać jumpscareów, bo za pierwszym razem, z zaskoczenia, to zawsze podnosi ciśnienie. Ważne, żeby nie przesadzać z tym zabiegiem i dawkować z umiarem, tak, żeby widz się zbytnio nie zaznajomił z antagonistą.
  23. Cieszę się, że się spodobało. Chciałem, aby tekst nawiązywał w dużym stopniu do uniwersum Stalkera, jednocześnie starając się, aby nie zgubić w tym wszystkim Equestria Girls. Świat jest mocno osadzony w rzeczywistości stalkera; początek rozgrywa się na bagnach w niedalekiej odległości od Lasu Everfree i jest lokacją bardzo podobną do początku Stalker: Czyste Niebo. Pierwszy akt historii, jeśli mogę to tak nazwać, będzie się toczył właśnie w tym miejscu. Myślę, że fani EG powinni być zadowoleni ze znanych postaci w całkiem nowym środowisku, w którym przyszło im walczyć o przetrwanie każdego dnia. Jeżeli ktoś się spodziewa zwiedzenia lokacji znanych z filmu EG, takich jak wyniszczone i brudne liceum Cantelot, czy przeróżne centra handlowe, w których były główne bohaterki, to nie musi się martwić. Najwięcej uwagi zostanie poświęcone właśnie tym miejscom. Jednocześnie nie mogłem przegapić klimatu stalkera, tej esencji, która sprawia, że tak genialnie można wczuwać się w tamte gry. Dlatego ogrywałem wszystkie części, wałęsając się godzinami po Zonie i czytając książki. Dzięki za opinię i mam nadzieje, że reszta również się spodoba. (być może 3 rozdział ukaże się za 2 tygodnie). Pozdrawiam!
  24. Hej! Szukam jakiegoś ff z Thoraxem, najlepiej po polsku. Klimat może być mroczny, zwykły, obyczajowy lub nieco śmieszniejszy.
  25. Grento YTP

    Spóźnione powitanko

    Witam. Też bardzo lubię „Hirołsy”. Grasz może na online lobby? W jakie gry strategiczne jeszcze grasz?
×
×
  • Utwórz nowe...