-
Zawartość
564 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
23
Wszystko napisane przez Grento YTP
-
Alrix upił ostatni łyk z filiżanki i postawił ją na stole. Jeszcze nigdy nie pił czegoś tak egzotycznego, ale chyba zacznie częściej tu przychodzi, choćby po to, aby się napić, jeżeli tylko sprawy w jego życiu potoczą się tak, że osiądzie wśród kucyków. – Ja również dziękuje za herbatę Stygianie oraz ciekawą dyskusję z Waszej strony, ale czas nagli. Im więcej więcej miejsc odwiedzimy, im więcej osób spytamy, tym bliżej będziemy prawdy. Podmieniec położył monety na blacie stołu i udał się do wyjścia, rzucając na odchodne: – Pewnie jeszcze tu wrócę. Do zobaczenia.
-
– No jesteś wreszcie. W takim razie nic ważnego Cię nie ominie. Siadaj i napij się czegoś rozgrzewającego, Cigarette. – podmieniec podniósł ostrożnie filiżankę do ust i upił kolejny łyk. – Widzę, że również jesteś zmęczona, ja też za moment będę leciał iść spać.
-
– Z chęcią się napiję. Dziękuje, Stygianie, tak? – Alrix przysiadł się do reszty i objął filiżankę napełnioną parującą herbatą. Ostrożnie przybliżył swoje żółte ślepia do napoju, pociągając nosem. Nie znał tego zapachu, jednak nie dziwiło go to zbytnio. Kucyki jadły i piły zupełnie inne rzeczy niż podmieńce, które dopiero rozkręcały kulinarną rewolucję, zapożyczając setki przepisów z różnych stron po tym, jak za czasów Królowej Chrysalis, ich dieta była bardzo mało zróżnicowana. Podmieniec dostrzegł zaciekawiony wzrok gospodarza na sobie. Nie było w nim pogardy, tylko ciekawość. Zazwyczaj spojrzenia innych kucyków były względem niego nieprzychylne, przez co był zmuszony ukrywać się pod postacią przeróżnych zwierząt. Dlatego też przybierał miedzy innymi, formę orła. Dzięki temu miał pewność, że nie spotka żądnych pegazów, którzy jeszcze pamiętali czasy Królowej Chrysalis i ataku na Canterlot i byli przez to cięci na cała rasę podmieńców, pomimo ich przemiany. Alrix upił łyczek z filiżanki. Nie był w stanie rozpoznać tego samku. – A cóż to za herbata? – spytał, po czym upił jeszcze jeden łyk gorącego napoju. – I co to za księga, o której wspomnieliście? Być może będzie mieć to związek z wizją Księżniczki Luny.
-
Orzeł wydał z siebie przeciągły pisk, gdy dolatywał do tawerny "Posępny Wędrowiec". W locie, wśród zielonych płomieni, które rozgorzały wokół ptaka, zaczął on przekształcać się z powrotem w swoją właściwą formę. Podmieniec wylądował gładko na ziemi przed drzwiami tawerny i nie czekając wystawił kopytko przed siebie, pchając drzwi przed siebie, Rozległ się dźwięk charakterystycznego dzwoneczka. Wszystkie postacie, które kręciły się już w środku, instynktownie zastrzygły uszami i spojrzały w kierunku źródła dźwięku. Podmieniec rozpoznał Dziadka, do którego się uśmiechnął i skinął głową oraz nowo poznaną klacz, Lonely Mare. Postanowił nie stać dłużej w drzwiach i podejść do kucyka, prowadzącego ten przybytek. – Witam Was. Ponownie się spotykamy Dziadku oraz Ty, Lonely Mare – skinął ku nim głową, po czym zwrócił się do gospodarza. – Nazywam się Alrix i chciałbym wypocząć oraz zasięgnąć informacji o tym całym polowaniu na wiedźmy. Z tego co słyszałem, zdążyliście już zacząć ten temat. Co sądzisz, gospodarzu, o wyniku dzisiejszego głosowania?
-
– Ocellus, ten dzieciak? – zdziwił się Alrix. – Coś tam Thorax gadał, że zamierza ją wysłać do krainy kucyków, aby mogła się uczyć... przyjaźń, czy coś tam. Nieważne. – machnął na to kopytem. – Tak więc nie pozostaję nam nic innego, tylko walka. To było dopiero pierwsza runda, którą nie wiadomo, czy wygraliśmy. Po tym całym dniu czuję się już zmęczony. Pora odejść na spoczynek. Do zobaczenia Zecoro. – pożegnał się, po czym zwrócił się do Dziadka. – Ruszajmy. I każdy, kto leci z nami do tawerny "Posępny Wędrowiec", też niech się zbiera. Już zdążyło mi zbrzydnąć do całe wzgórze – mówiąc to, zerknął w kierunku przygasającego już stosu. Alrix poderwał się do lotu i przekształcił orła. Machnięcie skrzydeł wzbił się wysoko, lecąc prosto do celu.
-
Po usłyszeniu zgody od Dziadka, Alrix wraz ze starcem podeszli do zebry, która już rozmawiała z inną klaczą, ubraną w mroczny płaszcz z kapturem. Akurat nastała chwila milczenia, która podmieniec postanowił wykorzystać, aby móc jej zadać pytanie. – Witaj, zebro Zecoro. Spotykamy się pierwszy raz. Wasz widok na tych ziemiach jest jeszcze rzadszy, niż widok mojej, znienawidzonej rasy – uśmiechnął się z przekąsem, po czym momentalnie spoważniał. – Chcę Cię spytać o wynik dzisiejszego skazania. Jakie są Twoje przypuszczenia? Czy właśnie spaliliśmy niewinną osobę?
-
– Poczekajcie Dziadku, albo jeżeli chcecie, to chodźcie ze mną do Zecory. Skoro już jesteśmy na miejscu, to spytajmy ją co i jak. To co, idziemy? – podmieniec spytał starca.
-
– Dobra – skinął głową Alrix. – Czy to już wszyscy, którzy idą ze mną, z Dziadkiem oraz Lonely Mare? Idziesz z nami Cigarette? – spytał klacz, jednocześnie odwracając głowę od spalonych zwłok pegazicy. – Aha i jak ktoś chciałby się jeszcze o coś spytać Zecorę, to teraz ma okazję.
-
– Niech będzie – przytaknął głową podmieniec, a następnie zwrócił się do pozostałych. – Czy ktoś jeszcze chciałby się z nami zabrać do tawerny "Postępny Wędrowiec?"
-
– Nie jestem pewien, ale wypadałoby spędzić noc w jakimś przytulnym miejscu. – rzekł Alrix do Dziadka. – Z tego co wiem, to tawerna Carpe Noctem jest w tej chwili nieczynna, no chyba, że Księżniczka Luna ogłosi inaczej. Jeżeli masz starcze jakiś pomysł, gdzie moglibyś się udać, to wal śmiało. Po czym podmieniec zwrócił się do Lonely Mare, klaczy przebranej w smolisto czarny kaptur. – Moglibyśmy porozmawiać o tym, jednak wolałbym w innym miejscu niż to... Nie przepadam za takimi zapachami spalonego mięsa, nie są tak przyjemne jak normalny grill.
-
– To dobry pomysł, starcze – zgodził się Alrix. – Oczywiście, jeśli mogę do Was dołaczyć.
-
– Diano, tak? – chrząknął podmieniec, podchodząc do klaczy. – Możliwe, że jednak masz rację, ale każdy mógłby być speszony, gdyby groziło mu spalenie na stosie.
-
– Wszyscy głosują za Fluttershy? – mruknął do siebie podmieniec, podchodząc do grupki głosujących. – Widzę, że myślimy podobnie, moi drodzy. Ja... – Alrix zawahał się na moment i przełknął ślinę. – Cóż... ja również głosuję na Fluttershy. Wszystkie znaki i wizja na to wskazują.
-
Niebo ściemniało się. Samotny orzeł, zataczający szerokie kręgi nad rozłożystym dębem, wypatrywał czujnym wzrokiem jakiejkolwiek aktywności na szczycie wzgórza. Kucyki powoli zbierały się, aby móc doświadczy dzisiejszego wydarzenia. Już niedługo powietrze wypełni dusząca woń spalonego mięsa. Niebo zmętnieje od dymu. Z pewnością będzie gorąco. – Zebra? – pomyślał ptak, zniżając swój lot. – To musi być ta cała Zecora. Wreszcie przyjdzie mi porozmawiać z kimś innym niż kucyk. Może być ciekawie... Orzeł wylądował. Zielona, magiczna poświata zawrzała wokół niego i otuliła go, tworząc idealną sferę. Sylwetka ptaka rozbłysła, momentalnie przekształcając się w bardziej kucykopodobne kształty. Gdy kurtyna magii uleciała, przed potężnym dębem stanął podmieniec. Zadarł głowę i zmrużył swoje żółte ślepia, przyglądając się leżącej na stercie liści zebrze. – Poczekam jeszcze chwilę na innych. Mam nadzieje, że nikt się nie zgubił... Edit Podmieniec dostrzegł wcześniej poznanego Doktora, Dziadka oraz Cindy, którzy rozmawiali z Zecorą. Postanowił przywitać z nimi i porozmawiać,, póki był jeszcze czas. – Witam – przywitał się, podchodząc do kucyków. – Już zaczęliście głosowanie?
-
Alrix pozostawił parę monet, które rzucone przez niego, zadzwoniły o blat stołu. Niestety, ale już nie pożegna się z Panią Kapitan, dlatego też pozostawił skromny napiwek. Cigarette poderwała się ze swojego siedzenia i skierowała kroki ku wyjściu, a podmieniec kroczył tuż za nią. Tym razem nie pozostało im już zbyt wiele czasu, dlatego też ptactwo tak skromne jak wróbel nie dałoby radę przebyć całej drogi na Wzgórze Ognia w tempie tak szybki jak na przykład... orzeł. Alrix uśmiechnął się pod nosem. Magia podmieńców otoczyła go całego i już po chwili przetransformował się w drapieżnego ptaka o upierzeniu barwy ciemnego fioletu oraz błyskających żółcią oczach. Wyleciał z tawerny, sunąc gładko na rozwiniętych skrzydłach. Cigarette leciała w pobliżu. Wkrótce ich oczom ukazały się zarysy docelowego wzgórza.
- 47 odpowiedzi
-
– Sądzę, że musimy się udać na Wzgórze Ognia i to tak szybko, jak to możliwe, aby móc porozmawiać z Zecorą. Tam najprawdopodobniej spotkamy się z innymi poszukiwaczami i być może wypełniły luki w naszych informacjach. Nie wiem kiedy wróci Spitfire, ale nie będziemy mogli zbyt długo na nią czekać... – podmieniec zmarszczył brwi i oparł się kopytami o blat stołu. – Dzisiaj przyjdzie nam stracić pierwszą czarownicę. A co zrobisz, jak się okaże, że nasze podejrzenia będą niesłuszne i skażemy niewłaściwą osobę? Z pewnością ktoś będzie miał nam to za złe.
- 47 odpowiedzi
-
– Interesujące... nie widziałem tego rytuału, ale z tego co mówisz, może mieć to sens... – mruknął podmieniec, okładając kartę dań. Na moment zapomniał o swoim zamówieniu. – Spróbujemy to zestawić z wizją Księżniczki Luny, a brzmiała ona w ten sposób... Alrix zmrużył oczy i zmarszczył brwi próbując sięgnąć pamięcią do słów Księżniczki Nocy, do jej wizji... – Z tego co pamiętam... to była tam ciemność... niebo zasnute chmurami... nadchodząca burza... ptaki spadające z nieba... wyniszczone głodem... z chmur wyjrzało zaćmienie... – zamilkł, głowiąc się jeszcze przez chwilę, czy niczego nie przeoczył. Obrazy o których opowiadał przewijały się na bardzo krótkie momenty w jego wyobrazi, tworząc krótki obraz. Starał się również mieć na uwadze to, czego dowiedział się od Cindy. Wreszcie spojrzał na nią z płomykiem zaciekawienia w oczach. – Sugerujesz... – Alrix spojrzał jeszcze w kierunku kuchni, jednak nie ujrzał Splifire, co oznaczało, że mógł swobodnie kontynuować swoją wypowiedź. – Sugerujesz, że to ta pegazica, Fluttershy mogłaby być opętana. Myślę, że to może być dobry strzał. Posłuchaj dlaczego... – podmieniec poprawił się na krześle i odwrócił bardziej w kierunku lady oraz Cindy zarazem. – W tej wizji pojawił się wymarłe ptaki... mogłoby to oznaczać upadek moralny Fluttershy, jako, że została splugawiona przez czarownice. Ptaki nawiązują do pegazów oraz do natury, którą, z tego co słyszałem, tamta klacz kochała i to bardzo. Tak więc mogłoby to się zgadzać. Jednak... – Alrix zmrużył oczy i podrapał się po bronie, spuszczając w dół swoje zamyślone spojrzenie. – Co z dalszą częścią tej wizji? Czyżby zaćmienie mogło oznaczać przyjście czegoś strasznego? Chyba jednak możemy być pewni tego, że ktoś nie chciał, abyśmy zobaczyli tę wizję, ponieważ Księżniczka Luna została z niej wyrzucona... także nie znamy pewnie całości. Alrix wychylił się za Cindy i wyjrzał, czy jeszcze nie ma Slitfire. Pani Kapitan na horyzoncie nie było widać, przez co podmieniec spojrzał na klacz i spytał ją: – Jak Ty to interpretujesz?
- 47 odpowiedzi
-
– Jak miło... – mruknął Alrix, siadając obok Cindy. Spojrzał pobieżnie na menu, rozłożone na stole, z krzyczącymi nazwami przeróżnych dań, jednak zdecydował się tym razem niczego nie zamawiać. Zdążył już zjeść, a do tego jego budżet musiał wystarczeń mu jeszcze na dłuższy czas. – Dzięki za gościnę... Kapitan Spitfire, tak? Dziwne, że nie słyszałaś o tym całym zamieszaniu, ale rozumiem, że organizacja tej tawerny musiała być bardzo absorbująca... Podmieniec spojrzał porozumiewawczo w oczy klaczy. Błysk zrozumienia zalśnił w jego spojrzeniu jedynie przez moment, po czym Alrix ponownie odwrócił się przed siebie i spojrzał ukradkiem na Kapitan Wonderboltsów. – Odwiedziłem Carpe Noctem i spotkałem Księżniczkę Lunę, która podzieliła się ze mną ciekawymi informacjami... Otóż wyjawiła nam, co ujrzała w swojej wizji. Bardzo to wszystko jest enigmatyczne i trzeba wykazać się zdolnościami do interpretacji takich historyjek, a także umiejętnością kojarzenia faktów, żeby to rozwikłać. Niewykluczone, że wizja Księżniczki Luny była fałszywa i zesłana jej przez wiedźmy po to, aby nas wszystkich zmylić... A tak to to jeszcze nie spotkałem żadnej z wymienionych przez Was klaczy. Podmieniec nie mógł już się opierać i przegrał ze swoją stanowczością w kwestii wydawania pieniędzy na samkołyki. Nie był w stanie siedzieć w tawernie, przy stole o suchym pysku i to do tego dyskutując o czymś z kimś, kogo właśnie poznał. Chwycił menu i nie spuszczając wzroku z przeglądanych ofert, zwrócił się do Cindy. – Rozglądasz się za tą... Rainbow Dash? O ile mnie pamięć nie myli, to ma tęczową grzywę... – uciął w tym momencie. Wolał nie dopowiadać również o tym, że zdążyła skopać paru chłopaków z jego gniazda oraz szczepu podczas ślubu w Canterlocie. Nie ma potrzeby wspominać o tej niesławnej historii kucykom. – Wątek jej zniknięcia mógłby nas doprowadzić do nowych informacji. Trzeba to wykorzystać, póki jest jeszcze czas. Musimy spotkać się z tym Soarinem, Cindy. Jeżeli ktoś stał za zniknięciem Rainbow Dash i my dowiemy się, kto, to w nasze kopyta wpadnie cenna wskazówka. Alrix podniósł wreszcie wzrok na Spitfire i spytał – Kiedy ostatnim razem ją widziałaś? Masz może jakiekolwiek, ale to choćby najmniejszy cień przypuszczeń co do tego, gdzie się może znajdować Twoja podopieczna?
- 47 odpowiedzi
-
Samotny wróbel wylądował na parapecie tawerny, bacznie przyglądając się swoimi czarnymi oczkami, jak konwersja pomiędzy trzema klaczami trwa w najlepsze. Po chwili jednak jedna z nich wstała od stołu i pożegnała się z resztą. Wróbel mógł ją tylko odprowadzić wzrokiem. Ptak pokręcił główką i zatrzepotał skrzydłami, co, jak później o tym pomyślał, musiał wyglądać dość komicznie. Ileż on się nalatał w poszukiwaniu swojego celu. Najprawdopodobniej jego dwóch kompanów – Doktor oraz tamten starzec, Dziadek, zdołali dotrzeć na swoje miejsce. Taką cenę przyszło ptaszkowi zapłacić, za nieznanie tych stron, jednak... Jeżeli już natrafiła na tak interesujące miejsce, postanowił osiąść i odpocząć choćby przez chwilę. Być może uda mu się czegoś dowiedzieć. Wróbel zleciał z parapetu. Zielona, magiczna poświata zawrzała wokół niego i otuliła go, tworząc idealną sferę. Jego sylwetka również rozbłysła, momentalnie przekształcając się w bardziej kucykopodobne kształty. Gdy kurtyna magii uleciała, przed drzwiami tawerny stanął podmieniec. Zadarł głowę i zmrużył swoje żółte ślepia, przyglądając się szyldowi tawerny. – „Pod Skrzydłami Shadowbolts”? – mruknął do siebie i wzruszył obojętnie głową. – Pewnie jakieś kolejne kucykowe nazwy... Ruszył naprzód z wyciągnięty przed siebie kopytkiem i pchnął drzwi. Już wcześniej dostrzegł, że w środku nie było prawie nikogo. Żadnej, charakterystyczne wrzawy, pozlepianych ze sobą dziesiątek głosów rozmawiających kucyków. Tylko pojedyncze, żeńskie głosy. Jednak wystrój wnętrza był tym, co skupiło jego uwagę na moment. Pośród kamiennych stołów, pajęczyn oraz innych elementów dodających klimatu Nocy Koszmarów, całe pomieszczenie przypominało podmieńcowi raczej jaskinię niż tawernę. Aż nasunęły mu się wspomnienia z niedawno odwiedzonej tawerny „Carpe Noctem”, gdzie miał okazję porozmawiać z Księżniczką Luną oraz wysłuchać co ma do powiedzenia, a także spotkać dwa kucyki, którzy okazali mu rzadko spotykaną przez niego sympatie. Jemu jako podmieńcowi. Czy teraz będzie tak samo, zastanawiał się podmieniec. Postanowił nie tracić czasu i podszedł do stolika, gdzie rozgorzała dyskusja pomiędzy klaczami. – Witam Was. Jestem Alrix – pochylił lekko głowę, przykładając kopyto do piersi. –Wcześniej byłem tym wróbelkiem... cóż, wolę unikać kontaktów z pegazami. Zła sława mojej rasy będzie się za mną ciągnąć prawdopodobnie do końca mojego życia... i wybaczcie, że się wcinam w rozmowę, ale chcąc nie chcąc słyszałem jej fragmenty. Wiem, że też bierzecie udział w polowaniu na czarownice, a ja poszukuję informacji. – podmieniec podszedł do klaczy siedzących przy stolę i stanął przy blacie. – Na początek muszę spytać o coś oczywistego; czy mogę się przysiąść?
- 47 odpowiedzi
-
– Dobra! – przytaknął Alrix i odstawił kufel na blat. – Spotkajmy się tu, gdy już dowiemy się czegoś ważnego! Po czym wszyscy trzej opuścili tawernę, idąc ku celu z głowami pełnymi myśli i przypuszczeń.
- 84 odpowiedzi
-
- tawerna
- samhain 2018
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
– To rzeczywiście pokręcone... – podmieniec podrapał się w zamyśleniu po brodzie. – Ale miejcie na uwadze to, że siły zła lubią dezorientować swoich wrogów. Powinniśmy się spodziewać najbardziej podstępnych i parszywych zagrywek. Dlatego też, jeżeli już jesteśmy razem, to musimy współpracować i wymieniać się swoimi spostrzeżeniami. W tem sposób, zdobywając informację, być może udam na się ułożyć kawałki tej zagadki. Wiecie co? – Alrix popatrzył to na starca, to na doktora. – Jak już zakończymy tutaj swoje sprawy, powinniśmy się rozdzielić i udać do wybranych przez siebie miejsc, aby zebrać wywiad. Po wszystkim spotkamy się ponownie w umówionym już miejscu i przedyskutujemy wszystko od nowa. Co Wy na to? – spytał podmieniec, upijając resztki słodkiego cydru z drugiego już kufla.
- 84 odpowiedzi
-
- tawerna
- samhain 2018
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
– No proszę, każdemu na czymś zależy. Doktorowi na jego przyjaciółce, a Tobie na Twojej córce... Dobrze, mam nadzieje, że się uda. – Alrix upił kolejny łyk cydru ze swojego kufla. – Nigdy nie widziałem żadnej zebry. Podobno pochodzą z dalekiego południa i słyną ze swojej wiary w zabobony. Prowadzą prymitywny styl życia, a do tego są bardzo wojowniczym oraz dziki ludem... – podmieniec zamilkł, od razu powstrzymując swoją ciekawość, która miałby być zaspokojona pytaniem o to, jak doszło do śmierci syna starczego ogiera. Słyszał w jego głosie gorzką nutę i choć jego twarz pozostawała niewzruszona, to bardzo łatwo można było odgadnąć, że Dziadek nie zdążył się uporać z demonami przeszłości i być może już nigdy o tym nie zapomni. A może sukces tej misji pozwoli mu wreszcie zapomnieć i odgrodzić grubą linią tamte wydarzenia z przeszłość, tak, aby mógł rozpocząć nowy rozdział? Alrix zacisnął mocniej kopyta na obejmowanym kuflu. – Czy udało już się Wam czegokolwiek dowiedzieć o czarownicach? Jesteście kucykami, więc być może lepiej udało się Wam poznać podejrzanych.
- 84 odpowiedzi
-
- tawerna
- samhain 2018
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
– Zdrowie! – Alrix wzniósł kufel, wziął głęboki łyk i otarł usta kopytem, stawiając z głośnym stuknięciem kufel na blacie. – Choć w prawdzie nie jest to moja władczyni, to z tego co mówisz, zdaję się dawać dobry przykład innym, nie to co te dupki w dworu. Jak ja nie lubię takich ciulów Nie wiem, czy Gala Galopu by mi się spodobała... – podmieniec zmrużył swoje żółte ślepia. – I pewnie wzbudziłbym jeszcze większa pogardę, gdybym tylko pokazał się tam, w całej swojej fioletowej osobistości. – Alrix odwrócił się bardziej w stronę starca i uśmiechnął się szelmowsko. – Hmm... więc tańczyłeś z Księżniczką, tak? Pewnie musi być bardzo ładną klaczą...
- 84 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- tawerna
- samhain 2018
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
– Ach... rozumiem. W każdy razie dzięki za picie. – mówiąc to, zauważył cień smutku, który przebiegł po twarzy doktora, gdy ten wspomniał o swojej przyjaciółce. Podmieniec zasiadł na krześle, czekając na cydr i ruchem kopyta zaprosił pozostałych kompanów. – A Wy, dlaczego postanowiliście się włączyć do rozwiązania tej całej sprawy z czarownicami?
- 84 odpowiedzi
-
- tawerna
- samhain 2018
-
(i 1 więcej)
Tagi:
-
– Niestety, ale dopiero co przybyłem i raczej nie mam nic ciekawego do opowiedzenia, a jak już... to wolałbym to zachować na potem. – odparł Alrix do Doktora. – A jeżeli chodzi o to całe zamieszanie, to wolałbym, aby zostali straceni tylko Ci, którzy na to zasługują. Palenie niewinnych kucyków to nie jest to, co chciałbym robić o poranku... – mruknął, stając obok lady, za która barman przygotowywał zamówione kufle cydru. – Zapłaciłeś za mój cyrd? Szlachetnie z Twojej strony. Dzięki. Kiedyś Ci odpłacę. Jestem zaskoczony, że trafiłem na kucyka, który nie chcę od razu dać mi w mordę, bo jestem podmieńcem.
- 84 odpowiedzi
-
- tawerna
- samhain 2018
-
(i 1 więcej)
Tagi: